To niezbyt nowy art.wiem-ale do poczytania przy sobocie…
Mnie tak nastroił do przemyśleń na temat uświuadamiania dzieci i naszej w tym roli, jako rodziców.
Sama mam zamiar zrobic solidny wykład chłopakow w miarę wcześnie- konkretami. Ile żyje polemnik ile jajo, jak działaja konkretne środki antykoncepcyjne itd.
najbardziej mnie zszokował przypadek 15-lkatki i jej 16-letniego chłopaka, którzy się powiesili w lesie twarzami do siebie. Ona była w 6 mies. ciąży!:((((((((
Bo nikt im nie pomógł, bo byli przerażeni:( Bo w końcu nikt nie wyedukował odpowiednio wcześniej:((
29 odpowiedzi na pytanie: Dzieci i ich dzieci
Widzialam jakis czas temu wywiad w tv ze szczesliwa mamusia dziewczynki. Na jednej kanapie zasiadla mama z dzieciatkiem, jej mama, babcia, prababcia, praprababcia i prapraprababcia. W sumie 7 pokolen. Co za szczescie
Galy mi wyszly. Wszystkie w tej rodzinie mialy dziecko pierwsze w wieku 15 lat.
Czyzby zbieg okolicznosci a moze tradycja rodzinna
U mnie w rodzinie pewnia (nie moja) babcia miala w wieku 20 lat już 4 dzieci, jej córka 1 dziecko w wieku 18 lat, moja kuzynka tez w wieku 18 lat.
Moja mama 28 ja 26.
Może coś w tym jest.
moja mama urodzila mnie jak miala 25 lat, jak sobie o tym pomysle to brrr, jak mialam 25 to myslalam o wszystkim tylko nie o dzieciach. urodzilam jak skonczylam 30.
Majuta zamierzam uswiadomic tak szybko sie da, juz teraz wie, ze dziecko powtaje z komorek mamy i taty, ze potzreba duzo milosci, itd. tyle ile na jej wiek, ze jest u mamy w brzuchu a nie w kapuscie i takie tam.
postaram sie zeby mloda mama nie zostala – czy sie uda nie wiem.
A ja urodziłam Mata jak miałam 25 lat
I teraz mam 30-stkę i już 5 latka w domu
Jak bede mieć 35-to już obaj w miarę odchowani będą
I czasem żałuję, że wcześniej ich nie miałam-no ale najpierw studia….
Miałam młodych rodziców ( matka 24l.-ale już wtedy była lektorem na uczelni) i fajnie mi z tym było:) No i młooodych dziadków ( 44l i 43l.)
Ja żałuje że nie urodziłam ok 20 🙂 Miałabym odchowane dzieciaki i mogłabym “żyć” ale pewnie gdybym urodziła dzieci koło 20-tki nie skończyłabym studiów… ale kto wie… wiem na 100% że rodzice my mi bardzo pomogli… no ale co by było gdyby… 🙂
TERAZ też czasem tak myślę;)))))
Jednak już zupełnie inaczej ciążę przeszłam i to, co po niej w wieku 28 lat…i trudniej było w nią zajść.
kazdemu wedlug potrzeb 🙂
jak mialam 25 lat konczylam studia i zwiedzalam swiat, gdybym wtedy miala dzieci moje owczesne zycie wygladaloby zupelnie inaczej – a ZUPELNIE nie chcialam zeby inaczej wygladalo.
to tak jak z tym, ze jedno “trzeba ” ( Jak mi niektorzy madrzyli ) miec kolo 20 -25 bo kiedy drugie? a nie kazdy drugie chce.
wszystkie moje kumpele dzieci urodzily w przedziale 28-33 🙂 chyba taka nasza uroda.
zgadzam sie. Ja nie zaluje ze dziecka nie urodzilam jak mialam 20-25 lat bo wtedy i studia i po studiach, nie zaluje absolutnie.
Ale…
Fajnie by bylo jak by juz takie male nie bylo…
Wiec i tak zle i tak niedobrze.
Mysle ze nie ma wieku najlepszego na dziecko. Jak urodzisz wczesnie to i odpowiedzialnosc cie lapie wczesniej i nie zrobisz tylu glupstw w zyciu ktore pozniej wspominasz z usmiechem.
A znowu jak urodzisz pozno to ciezko, wtedy juz sie jest madrzejszym, ale i bardziej trzesacym sie nad dzieckiem, dziecku ciezej z takimi ” starymi” rodzicami.
eee zalezy jak “duchowo starzy ” sa ci starzy 🙂
No dokładnie- wg potrzeb…moja ciotka urodziła w wieku…41 lat:)
I jej to dodało skrzydeł.
Ja sobie jeżdziłam własnie na studiach:) z uwagi na kierunek i tak z pasji…żyłam dość intensywnie;)
A teraz chciałabym miec jeszcze troche sił na to by znów sie powłóczyc i nie musieć się przejmować buntem 2-latka 😉
Więc już zacieram ręcę na te “za 2 lata”;) Będziemy jeszcze “młodzi i piekni” wtedy.
miałam 23 lata, gdy urodziłam pierwsze dziecko – dopiero co skończyłam studia
potem 25 lat gdy urodziłam drugie;
zawodowo nie narzekam – mam wszystko, co chciałam mieć – mimo dzieci (i nikt mi specjalnie nie pomagał) 🙂
Mam cudowną dwójkę maluchów;
i dopiero 27 lat – a dzieci niewymagające już non stop opieki, powierzone już placówkom publicznym – i zaczynam ŻYĆ 😉
Ja urodziłam Patryka jak miałam 23 lata. Wtedy nie byłam gotowa na to, żeby mieć dziecko, ale to stwierdziałam dopiero po urodzeniu Igora w wieku lat 30-tu.
Jeśli chodzi o szkołę nie było to dla mnie problemem. Skończyłam studia, trochę dorabialiśmy, żyło nam się fajnie i w sumie bezstresowo. Nie przejmowaliśmy się przyziemnymi sprawami. Ważne, że starczało nam na życie. Każde z nas też brało udział w życiu towarzyskim, z tym tylko, że nie robiliśmy tego razem, bo zawsze ktoś zajmował się dzieckiem.
Jeśli chodzi o podejście do dziecka nie miałam tyle cierpliwości, byłam zmęczona i wszystko mnie przerażało.
Jak urodził się Igor było całkiem inaczej. To był najwspanialszy okres dla mnie jako matki. Nawet raz nie pamiętam,żebym była zmęczona, byłam szczęśliwa i miałam pełno energi. Ciąża była tylko straszna, bo wszystko zbiegło się z wykańczaniem domu, a co za tym idzie ciągłym stresem i nerwówką.
Teraz pomimo tego, że Pat urodził się tak wcześnie nie mam odchowanych dzieci, bo duża różnica wieku. Ale wcześniej nie byłam gotowa na to, żeby mieć drugie dziecko.
No i właśnie o tym mówię:) Moje młodsze ma 2 lata ja 30-stka…
Tak “normalnie” to wg mnie będzie za 2 lata około…więc 32-to jeszcze nie tak źle no ale czasem zazdroszczę koleżankom, co miały dzieci te kilka lat wcześniej, bo jest tak, jak piszesz:)
z eFem po urodzeniu czułam podobnie, choc był chciany i wyczekany a ja nawet nieco starsza…
mam nadzieje, ze teraz bedzie lepiej:) juz jest inaczej…
tzn. moje nastawienie jest mniej wyidealizowane, plus minus wiem co mnie czeka i czuję sie gotowa:)
No właśnie nie zależy to chyba od wieku tak bardzo ale to drugie macierzyństwo jest diametralnie różne
Mniej paniki, więcej luzu- dla mnie bomba!!!!:)
Bo już się przez ‘te rzeczy” przeszło i ma się inne podejście.
Teraz więcej radości mi dało…mniej stresu. Cudny czas.
kurczę, a u mnie odwrotnie było
pierwszy rok pierwszego dziecka to dla mnie taki sielski czas – bez stresu, bez presji, że niedługo do pracy, z dużym wsparciem rodziny…
Przy drugim jakoś dużo więcej obowiązków było i tego wsparcia już jakby mniej
Toć tradycję trzeba pielęgnować!!! 😀 😀 😀
A tak swoją drogą to chyba sama edukacja nie wystarczy ale i akceptacja. Wpadki się zdarzają ale nasze dzieci muszą wiedzieć, że są akceptowane wraz ze swoimi zaletami jak i uczynkami mniej radującymi… ja z mojej perspektywy starań wiem, że cokolwiek się stanie to przyjmę ciążę mojej córki z radością i całym sercem ją wesprę acz edukować zamierzam…. już zaczęłam…. Basia wie skąd się biorą dzieci, wie co to miesiączka…
Dziecko to szczęście… ale to ja tam mam… skrzywiona jestem….;)
Obowiązków więcej-wiadomo.
Ja nigdy wsparcia nie miałam, więc mi wsio rawno;)
Mówię o samym podejściu do dziecka o swoich oczekiwaniach, o lęku-a raczej jego braku-no i drugi okazał się na pocz. łatwiejszy w obsłudze zdecydowanie. Bez kolek np.
Ale to też zależy od tego, jaką się jest osobą. Mam koleżankę, która teraz ma malutkie dziecko. Bardzo chciane, wyczekane i drugie. A widzę, że nie odczuwa z tego takiej przyjemności. Ciągle się martwi, narzeka i mówi mi, że jest zmęczona. Dziecko nie śpi prawie wcale. Ale jak ma spać jak w takie upały ubierane jest w welurowe śpiochy. Ciągle płacze. I najgorsze jest to, że nie można jej nic nawet delikatnie powiedzieć, bo ma przecież doświadczenie.
Mi przy Patryku mama pomagała, a teraz zabroniłam się do nas zbliżać. I było nam cudownie..
Znasz odpowiedź na pytanie: Dzieci i ich dzieci