dziecko uczniem w szkole, w której uczy rodzic

Witam,
mam pewien problem, może pomożecie?

Wielokrotnie słyszałam (a na forum czytałam) opinie dotyczące faworyzowania w szkole dzieci uczących tam nauczycieli. Wiecie, cos w stylu: wiadomo, Zosia to córka innej nauczycielki, wiec dostaje lepsze stopnie niż moja córka.
Często są to błędne osądy, krzywdzące opinie, ale jednak społeczne przekonanie o lepszej sytuacji takich dzieciaków jest utrwalone. Za tym idą kłopoty w kontaktach z innymi uczniami w klasie itp.

I tu problem. Mam dziecko w wieku definitywne poborowym i muszę posłać go do szkoły 🙂 I dalsze rozwinięcie problemu: fajny dojazd, sprawdzona szkoła to jednocześnie miejsce pracy mojego męża – nauczyciela polonisty (klasy IV – VI).

Posłać tam czy nie?

Ja mam opór. Duży. Młody jest typem wrażliwcy – humanisty (matka tez mu się polonistka trafiła), czytatym i pisatym od kilku lat, ze sporym zasobem słownictwa. Nie chwaląc go już dłużej – jest po prostu szansa, że nie będzie miał problemów z nauką. “Uszami wyobraźni” już słyszę te szepty na korytarzach: “wiadomo, syn nauczyciela… on ZAWSZE dostaje piątki…”

Adam miał już sporo zawirowań w życiu, chciałabym uniknąć świadomego pchania go w problemy z rówieśnikami.

Przesadzam?

Część rodziny (np. teściowa) twierdzi, że tak. Że mąż miałby go na oku, że dużo problemów by odpadło (np. dowóz).

Dodam, że szkoła (nie licząc wspaniałego poziomu nauczania polskiego, oczywiście 😉 nie jest jakaś tam super/hiper. Mam inne podstawówki w okolicy.

No i co? Wspomożecie mnie radą?

27 odpowiedzi na pytanie: dziecko uczniem w szkole, w której uczy rodzic

  1. Mogłabym o takiej sytuacji książkę napisać, nie będę wchodzić w szczegóły, ale…. ja z doświadczenia mówię: nie posyłaj!

    Z problemem stykam się na codzień, nie chodzi nawet o dzieci, które bywają okrutne, ale kolegów nauczycieli. Ucząc swoje dziecko i pozwalając uczyć dziecko kolegom z pracy, stwarza się niezdrową atmosferę.

    Nie chcę się tutaj rozwodzić publicznie, bo nie będę wyciągać osobistych kwestii pewnych ludzi, ale… ja uważam, że nie jest to dobre.

    • Moja mama jest corka nauczycielki,w malym miasteczku,jedna szkola.byly skazane na siebie;-)
      mama byla zdolowana.babcia byla zawsze bardziej wyrozumiala dla innych,mama musiala sie starac zawsze 2 razy bardziej… Ale to inne czasy…
      mialam tez kolezanke w klasie,ktorej mama uczyla nas fizyki. Nigdy nikt nie mial do niej pretensji, zali,bardzo dobrze sie uczyla, z fizyki tez,ale tak jak w przypadku mojej mamy,mama byla wobec niej bardziej wymagajaca( nawiase mowiac babcia i mama kolezanki razem uczyly w szkole kiedys;-)
      Jesli trafi syn na mądrą klase,normalnych dzieciakow nie powinno chyba byc problemu…ja bym nie patrzyla na to i zapisla syna.

      • ja moze mam stare doświadczenia (bo swoje:)) ale się podzielę.
        w klasach 4-8 chodziłam do klasy z chłopakiem, którego mama była moją wychowawczynią i nauczycielką matematyki. Chłopak siedział w pierwszej ławce i na klasówkach mam bez skrupułów mu pkazywała palcem co zrobił źle, bądź brała zeszyt i jakbyło coś źle, to mu oddawała, żeby poprawił…..
        to fakt, że generalnie chłopak był zdolny i miała dobre oceny, na ile z powodow mamy…. nie wiem
        mnie w sumei na tym nie zależało, bo nie miałam żadnych problemów w szkole i miałam 5 bez pomocy.
        teraz z moją Olą do zerówki chodzi chłopiec, którego mama uczy w szkole. Chłopiec codziennie bije inne dzieci, szczypie, kopie, drapie… były już 2 zebrania w tej sprawie…. i nic… dyrekcja umywa ręce, wychowawczyni mówi, że trzeba poczekac,aż dziecko przejdzie badania, mama mówi, że na pewno dziecka nigdzie nie przeniesie, że dziecko jest pod stała opieką psychologa…. a synek nadal bije dzieci…. rodzice już mówią między sobą, że nic nie można zrobić, bo matka pracuje w szkole…
        ale mam też takie doświadczenia, że matka nie faworyzowała dziecka, jak trzeba było to dostawała dwóje, zwracała jej uwagę na lekcjach, my nie mieliśmy tej nauczycielce niczego do zazucenia, postępowała bardzo fair.

        • Zamieszczone przez Redyna
          Mogłabym o takiej sytuacji książkę napisać, nie będę wchodzić w szczegóły, ale…. ja z doświadczenia mówię: nie posyłaj!

          podpiszę się, gdyby chodziło o moje dziecko wysłałabym je do innej szkoły
          sama chodziłam do szkoły w której uczyła moja mama i uważam że oprócz względów praktycznych (czyt. wygoda) nie ma ani jednego plusa takiej sytuacji
          a minusów niestety jest dużo

          • Moja corka chodzi do szkoly (nie do klasy, ale znaja sie z przedszkola) z dziewczynka, ktorej babcia jest dyrektorka.
            Jak kiedys pisalam – byly egzaminy. No i dzieci mowily, ze ta dziewczynka to ma dobrze, bo napewno bedzie przyjeta z powodu babci.
            Ale nie slyszalam od zadnego dziecka, zeby z tego powodu jej ni lubily. Zreszta – ta dziewczynka jest naprawde zdolna i dobrze sie uczy.
            Teraz tez slysze, ze ta dziewczynka ma fajnie bo ma babcie dyrektorke – ale bez zadnej zawisci czy zazdrosci. Wszyscy dziewczynke lubia.

            Jednak ja sama w zyciu bym nie chciala zeby moja mama uczyla czy pracowala w mojej szkole.

            • Zamieszczone przez Redyna
              Mogłabym o takiej sytuacji książkę napisać, nie będę wchodzić w szczegóły, ale…. ja z doświadczenia mówię: nie posyłaj!

              Z problemem stykam się na codzień, nie chodzi nawet o dzieci, które bywają okrutne, ale kolegów nauczycieli. Ucząc swoje dziecko i pozwalając uczyć dziecko kolegom z pracy, stwarza się niezdrową atmosferę.

              Nie chcę się tutaj rozwodzić publicznie, bo nie będę wyciągać osobistych kwestii pewnych ludzi, ale… ja uważam, że nie jest to dobre.

              Dokładnie.

              Pierwsza sprawa to koledzy.
              Druga rzecz to nauczyciele, ja osobiście nie lubię uczyć nauczycielskich dzieci.
              Też nie będę wdrażać się w szczegóły, wiele jest niesnakow pomiędzy nauczycielami z powodu tej a nie innej oceny jego dziecka.

              Ja na pewno nie poślę dzieci do mojego gimnazjum pomimo, że to dobra szkoła.

              • W ojej szkole były dzieci nauczycieli i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że nie byli faworyzowani.

                • Ja bym nie miała oporów – wybrała bym swoją wygodę – oszczędność czasu bezcenna
                  A ludzie niech sobie myślą/gadają co chcą – jak będą chcieli gadać zawsze sobie powód znajdą – nawet jak młody będzie uczył się na drugim końcu miasta

                  Myślisz, ze tylko humaniści są wrażliwi?

                  • mąż chodził do szkoly, gdzie uczyli jego oboje rodzice, wujek, dwie ciotki i siostra
                    nie pytajcie jak miał przesrane

                    • Zamieszczone przez ania_st
                      Ja bym nie miała oporów – wybrała bym swoją wygodę – oszczędność czasu bezcenna
                      A ludzie niech sobie myślą/gadają co chcą – jak będą chcieli gadać zawsze sobie powód znajdą – nawet jak młody będzie uczył się na drugim końcu miasta

                      Aniu, ale nie każde dziecko tak do tego podchodzi, grupa rówieśnicza ma duże znaczenie.
                      Mój maz do tej pory pamięta, jak wiele razy przychodził z płaczem do domu, tak mu dzieci dokuczały, a jego brat korzystał z przywilejów.
                      Dużo zależy od dziecka.

                      • Zamieszczone przez ulaluki
                        Aniu, ale nie każde dziecko tak do tego podchodzi, grupa rówieśnicza ma duże znaczenie.
                        Mój maz do tej pory pamięta, jak wiele razy przychodził z płaczem do domu, tak mu dzieci dokuczały, a jego brat korzystał z przywilejów.
                        Dużo zależy od dziecka.

                        Pewnie masz rację
                        Zakladam (być może błędnie), ze w podstawówce dzieci jeszcze nie będa takie okrutne – choć sama nie wiem czy w to wierzę

                        • Zamieszczone przez ewkam
                          mąż chodził do szkoly, gdzie uczyli jego oboje rodzice, wujek, dwie ciotki i siostra
                          nie pytajcie jak miał przesrane

                          Mogę sobie wyobrazić. :Boję się:

                          Przykłady z czasów mojej kariery szkolnej mogłabym mnożyć w nieskończoność.

                          Nie posłałabym dziecka do szkoły, w której pracuje ktoś z rodziny (obojętnie czy byłby nauczycielem, bibliotekarzem czy sprzątaczką).
                          Ze względu na to co już pisałyście – słuszne czy niesłuszne mówienie “dostał 5 bo tu jego ciotka uczy”.
                          Ze względu na niezręczną sytuację w jakiej może znaleźć się osoba z rodziny pracująca w szkole w relacji z innymi pracownikami.
                          Ze względu na to, że dziecko będzie pod presją i będzie musiało starać się 2x bardziej żeby wszystkim udowodnić że na 5 zasłużyło.
                          Ze względu na to, że dziecko będzie pod większą kontrolą w czasie pobytu w szkole niż inni (mam nadzieję ze wiecie o co mi chodzi).

                          Świadomie i dobrowolnie nie poszłam po podstawówce do szkoły w której uczył mój tata i uważam że to był świetny wybór. Oszczędziłam i sobie i jemu wielu problemów.

                          • Zamieszczone przez ania_st
                            Ja bym nie miała oporów – wybrała bym swoją wygodę – oszczędność czasu bezcenna
                            A ludzie niech sobie myślą/gadają co chcą – jak będą chcieli gadać zawsze sobie powód znajdą – nawet jak młody będzie uczył się na drugim końcu miasta

                            się podpiszę

                            moja córka chodzi do klasy z dziewczynką, której mama uczy w tej szkole
                            i ta mama jest i nauczycielką i trenerką jednocześnie (i tej dziewczynki i mojej córki)
                            owa mama ma w tej samej szkole też drugie dziecko
                            jakoś nie słyszałam, żeby ktokolwiek narzekał
                            dla tych dzieci to po prostu norma, że mama w tej szkole jest
                            jakby “od urodzenia” 😉 innego obrazu chyba nie miały
                            a mama i krzyknąć potrafi i pochwalić

                            jeżeli ktokolwiek miałby dokuczać to i w innej szkole wyjdzie temat, że rodzice to nauczyciele i pewnie coś załatwili, albo pomagali w odrabianiu prac domowych
                            jak będą mieli gadać to gadać będą
                            rówieśnicy mogą dokuczać z przeróżnych powodów
                            a poza tym Twój mąż chyba zna kolegów/koleżanki z pracy i może wyczuć jak odbierane są tego typu sytuacje
                            Wasze dziecko chyba nie będzie pierwszym w tej szkole, kiedy to rodzic tam uczy?

                            • Zamieszczone przez cszynka

                              Wasze dziecko chyba nie będzie pierwszym w tej szkole, kiedy to rodzic tam uczy?

                              Nie. Teraz są dwie dziewczynki (to wg mnie ma znaczenie, jak i fakt, że są to córki naucz. wspomagajacej i pana od inf.) Ale sporo osób ma dzieci w innych szkołach – świadomie tam posłanych (chłopcy bliźniaki naucz. angielskiego). Dodam, że niewysłanie Adama do szkoły męża spowoduje – może nie oficjalny, ale jednak – zgrzyt towarzyski na linii moj mąż – dyrekcja.

                              • Zamieszczone przez ania_st

                                w podstawówce dzieci jeszcze nie będa takie okrutne – choć sama nie wiem czy w to wierzę

                                na pewno nie wszystkie, ale uwierz, że poziom okrucieństwa dzieci to coś, czego czasem nie jestem w stanie objąć.

                                • Zamieszczone przez ania_st

                                  Myślisz, ze tylko humaniści są wrażliwi?

                                  ależ skąd, Aniu 🙂 Może wyszła niefortunna zbitka wyrazowa, ale akurat podkreśla cechy Adama.

                                  • Moja Mama uczyła w szkole do której chodziliśmy wszyscy 3. Co do ocen to nie pobłażano nam. A Mama miała baczenie na zachowanie i naukę swoich dzieci na bieżąco – bardzo wygodna sytuacja. Moje rodzeństwo dostało się bez żadnych korepetycji do jednego z dwóch najlepszych LO we Wroc.
                                    Ale w klasie mojej siostry było tak, że Matka była matematyczką i wychowawczynią swojej córki. I obie jakoś z tym żyją. Mama miała wobec swojego dziecka większe wymagania i na zdrowie im to wyszło. Także ja bym się nie przejmowała.

                                    • U nas wiele dzieci moich koleżanek i kolegów w GM, trochę mniej w LO, ale też całkiem sporo ( dzieci dyrektorów też u nas były) i przyzwyczaiłam się, że na każdym kroku trafia się na dzieci nauczycielskie, dajemy radę, to chyba wręcz taki trend czy promocja może?. Dodam, że pracuję w dużym mieście z bogata ofertą edukacyjną.
                                      Poza tym to podpiszę się pod Anią_St najważniejsza Wasza wygoda.

                                      • jak chodziłam do podstawówki to przez całe 8 lat moja wychowawczynią była siostra ojca. szczerze powiedziawszy niemiło to wspominam…

                                        • Kierowałabym się dobrem dziecka- jeżeli uważacie, że tak będzie lepiej, zapiszcie go szkoły, w której uczy tata
                                          tylko Wy, wiecie jakie są w niej relacje między nauczycielami

                                          dzieci wszędzie są takie sami- i miłe, i okrutne- tzn. bardzo różne

                                          moje dziecko chodzi do szkoły rejonowej, bo uważam, że tak jest lepiej dla niego
                                          ze mną dojeżdżałby, byłby wyrwany ze swojej grupy
                                          nie ukrywam, że ja miałabym gorzej logistycznie 😉 bo u nas pracujemy na dwie zmiany, a w szkole K. na jedną

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: dziecko uczniem w szkole, w której uczy rodzic

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general