W poniedzialek bylam milo zaskoczona ZUSem. Poszlam wyrobic legitymacje dla czlonkow rodziny (wiem, wiem – powinien to zrobic za mnie pracodawca, ale mam takiego, ze Marta by sie predzej swojej wlasnej pracowniczej doczekala ). Panie szalenie mile, zaskoczone ze musialam z dzieckiem taki hektar jechac (jakies 70km) i wogole – “jaki ten Pani pracodawca buc!”. Jak wczesniej dzwonilam poinformowano mnie, ze na wydanie takiej legitymacji czeka sie tydzien. Weszlam do pokoju gdzie takie legitymacje wydaja, dalam papiery, pani bez slowa wypisala od reki te legitymacje, pobiegala jescze po innych pokojach za pieczatkami i podpisami i przyniosla mi gotowa ksiazeczke !
A wczoraj bylysmy w NFZ zalatwiac ubezpieczenie i bylo tak samo. Normalnie na wydanie tego formularza czeka sie tydzien, a ja dostalam od reki – i tez bez slowa pani zaczela biegac po innych pokojach i przyniosla po 10 minutach wszytsko gotowe.
Starsznie to mile bylo, zwlaszcza ze na codzien spotykam sie z roznymi mniej milymi przypadkami – na przyklad jak jest kolejka, a ja z Marta na rekach, to wszyscy patrza “przeze mnie”, etc.
No i jak wracalam to swiecilo slonce, droga byla czarna i sucha, na polach mnostwo sniegu – ale czulo sie ze pod tym sniegiem ziemia szykuje sie do pierwszego glebokiego oddechu pelna piersia i ze zaraz potem strzeli pakami i zdzblami trawy. Wiosna Dziewczyny! Wiosna!
Magda & Marcia 07.09.04
Znasz odpowiedź na pytanie: