Od przeszło trzech lat (pamiętam, bo piewrsze korale zrobilam sobie na chrzciny pierworodnej) jestem zakochana w biżuterii z filcu. Do tej pory kupowałam gotowe kulki i nawlekałam sobie, ale myślę o samodzielnym toczeniu.
Zapisałam się już na kurs, ale nie wiem, kiedy ruszy w mojej wiosce, więc nie mam jak przekonać się naocznie – za to w necie jest dużo kursów oraz porad i zamierzam z nich skorzystać.
Zastanawiam się jednak, czy to naprawdę aż TAK proste, jak piszą… Czy warto na własne potrzeby kulać tę czesankę, czy jednak kupić porządnie wykonane kulki?
Czy któraś z Was zajmuje się czymś takim i doradzi?
Ile naprawdę zajmuje utoczenie kulki (czytałam o 5 minutach) i ile korali wychodzi z 30g czesanki (20 o średnicy 25mm (?))? Bo jak czytam niektóre opisy to nie wiem, czemu same kulki są takie drogie, skoro robi się szybko i dużo z jednej porcji włóczki 🙁
A ja chcę takiej biżuterii mieć mnóstwo 🙂
Znasz odpowiedź na pytanie: