Frankowy poród…warto to było przeżyć :-) – Uwaga troszkę długie …

19 lipca 2006, środa – już od 9 miesięcy przy tej dacie w kalendarzu (praktycznie każdym jaki mam) widniał wielki czerwony wykrzyknik…to właśnie w ten dzień ma urodzić się nasz drugi synek !!!

Wreszcie nastał… Ale co? Nic się nie dzieje, nic zupełnie nic… No owszem jakieś tam skurczyki były ale co z tego, jak nic a nic nie zwiastowały porodu. Mijały kolejne dłuuugie dni 20, 21 w międzyczasie ktg, wizyty u lekarza, usg czy z Frankiem wszystko ok bo termin minął, a ja jako „stan po cesarskim cięciu” miałam być pod ścisłą kontrolą…23 lipca i widmo patologii ciąży coraz bliżej…wieczorem dzwoni do nas położna (ba ANIOŁ), z którą byliśmy umówieni, prosi abyśmy się zobaczyły, chce na własne oczy zobaczyć tą ciągle długaśną szyjkę i rozwarcie na opuszek palca. Jedziemy wieczorem na Izbę Przyjęć…będzie badanie…rany, w życiu nie przeżyłam takiego badania, jazda bez trzymanki, nogi się pode mną ugięły (oczywiście jak już wstałam z fotela) zmiękłam…tak bardzo chciałam rodzić naturalnie, ale to bolesne badanie uświadomiło mi, że nie jest to łatwe zadanie. Okazało się, że przez cały czas miałam szyjkę tzw. „od kości krzyżowej” co powodowało, że Franek nie dociskał główką bezpośrednio na szyjkę tylko gdzieś z boku i co z tego, że miałabym skurcze jak i tak nie dawały by postępu właśnie przez brak tego nacisku…położna to wiedziała… No i tak zbadała, że wszystko się ruszyło.

W nocy, w domku nie wiedziałam już co robić, brzuszek bolał niemiłościernie… Ale ostrzegała, że tak będzie…w związku z tym wzięłam dwie nospy i poszłam spać…udało się… Ale przed 3 zbudziły mnie skurcze, które nie dawały zasnąć spowrotem…weszłam do wanny – poczułam ulgę i jednocześnie mały zawód, że to jeszcze nie to bo skurcze ustały, a przecież przy rozpoczynającym porodzie mają narastać…poszłam spać… A tu znowu skurcz i skurcz i skurcz…mierzę czas są co 7-10 minut…walczę ze sobą, żeby nie zadzwonić do położnej… Ale wiem, że ma nocny dyżur w szpitalu więc jej nie obudzę, dzwonię – jest 5 rano. Z niedowieżaniem pytam się jej, czy to możliwe, że się zaczyna…ona na to, że TAK…przyjedź o 8 to Cię zbadam – mówi. O tej 8 skurczyki już co 4-6 min. Rozmawiam z moim M. i nie mogę uwierzyć, że tak boli…on chyba też nie wie co się szykuje, bo jeszcze wczoraj słyszał jak użalałam się nad sobą, że do końca życia będę w ciąży. Poza tym całą noc właściwie był nie świadomy mojej małej walki samej ze sobą, gonitwy moich myśli – czy to JUŻ…

Jadę do szpitala, wiezie mnie mój tata bo M. został z Jankiem – nie wiedziałam co dalej będzie więc nie chciałam stawiać wszystkich na nogi jakby się okazało, że zaraz będę w domu…. Ale nie byłam.
Anioł oświadczył mi, że jest 0,5 cm rozwarcia i mnie zatrzymuje w szpitalu bo i tak zaraz będę tu wracać i miała rację za 40 min. poszły mi wody…i leciały, leciały leciaaaały…skurcze coraz częstsze, coraz silniejsze i dość wredne bo przechdzące jeden w drugi, jeden się kończył drugi zaraz zaczynał… A przecież to nie tak miało być, miały być 2 minutki na odpczynek, złapanie tchu. Dostałam zzo, troszkę to jest wredne, że tak się człowiek musi nawyginać i cierpliwie leżeć gdy skurcz goni skurcz, ale było warto… odpłynęłam, było jak na „koloniach” – salka morelowa u boku mąż, w radiu gra muzyka…eee…tak to ja mogę rodzić !
Po zzo moje rozwarcie zaczęło meeeega szybko postępować – 5 cm, 8 cm, poszłam do kibelka a tam coś mnie wzięło…musiałam przeć, wróciłam do sali – jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki zjawiła się opiekujący się mną Anioł…skąd ona wiedziała, że ją potrzebuję…parłam przy drabince… Nie wiedziałam czy już jestem rozwarta, czy jeszcze to będzie długo trwać… Ale parłam…w pewnym momencie Anioł związał włosy…dla mnie to był znak, że coś się dzieje…poprosiła abym przeniosła się na łóżko…i po kilku minutkach – bardzo intensywnych – poczułam jak Franek pojawia się na świecie. Najpierw głowa, którą poczułam ręką, a potem wyślizgnęło się całe ciałko, które w tej samej chwili wylądowało u mnie na brzuchu…cieplutkie, wilgotne, miękkie jak puszek i dość ciężkie -3700 g…kawałek mojego dzielnego mężczyzny !!! Ponieważ M. bał się o swój stan fizyczny (troszkę był już pobladnięty) pępowinę przecięłam ja  Było pięknie…od tamtej pory już tak jest!!!

Naprawdę, rodząc Jaśka przez cc czułam wiele, przeżywałam cały wachlarz emocji…byłam dumna, szczęśliwa…chociaż brakowało mi „czegoś”. Choć urodziłam naturalnie, nie potrafię sobie odpowiedzieć na pytanie, czego właściwie mi brakowało…jestem taką sama mamą dla Franka jak i dla Janka – mimo tego, że porody były tak różne, tak wiele je dzieli i tak inaczej się czułam. Wiem jedno, warto było to przeżyć…mimo że wiele słyszałam o ryzyku i o tym jak to i tak porody po cięciu kończą się cięciem, że mój poród nie będzie porodem, a jedynie „próbą porodu siłami natury”. Dziś wiem, że warto było to przeżyć

ps. podpis już nieaktualny

– Kasia, Janek już dwulatek i Franek jeszcze w brzuszku

7 odpowiedzi na pytanie: Frankowy poród…warto to było przeżyć :-) – Uwaga troszkę długie …

  1. Re: Frankowy poród…warto to było przeżyć 🙂 – U

    pieknie to opisałaś
    Garuluje!

    • Re: Frankowy poród…warto to było przeżyć 🙂 – Uwaga troszkę długie…

      Kasiu- Ty wiesz 🙂

      licze i ja na Aniola…..

      uscisk wielgachny!

      Amelia 2l 2m & Inga 37 tc

      • Re: Frankowy poród…warto to było przeżyć 🙂 – Uwaga troszkę długie…

        Super, ze udalo Ci sie naturalnie 🙂 Bardzo fajny opis 🙂

        Agnieszka, Oleńka (1.09.2003r.) i Kubuś (24.07.2006r.)


        [Zobacz stronę]

        • Re: Frankowy poród…warto to było przeżyć 🙂 – Uwaga troszkę długie…

          Super 🙂

          Gratuluję 🙂

          magda i

          • Re: Frankowy poród…warto to było przeżyć 🙂 – Uwaga troszkę długie…

            Gratulacje:)

            POZDRAWIAM 🙂 bruni

            • Re: Frankowy poród…warto to było przeżyć 🙂 – Uwaga troszkę długie…

              Kasiu, pięknie!!
              Gratuluję serdecznie i uściski dla Synków Dwóch 😀

              Beata i Maciek (11.02.2004)

              • Re: Frankowy poród…warto to było przeżyć 🙂 – Uwaga troszkę długie…

                super! gratulacje!

                wszystkiego najlepszego!
                niech Ci franek zdrowy bedzie 🙂

                ania

                ania & yosik

                Znasz odpowiedź na pytanie: Frankowy poród…warto to było przeżyć :-) – Uwaga troszkę długie …

                Dodaj komentarz

                Angina u dwulatka

                Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                Czytaj dalej →

                Mozarella w ciąży

                Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                Czytaj dalej →

                Ile kosztuje żłobek?

                Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                Czytaj dalej →

                Dziewczyny po cc – dreny

                Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                Czytaj dalej →

                Meskie imie miedzynarodowe.

                Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                Czytaj dalej →

                Wielotorbielowatość nerek

                W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                Czytaj dalej →

                Ruchome kolano

                Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                Czytaj dalej →
                Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                Logo