Siedzę w domu, bo lekarz kazał się oszczędzać i zalecił “nic nie robić” dosłownie. No więc nic nie robię, ale martwię się, że nie chodzę do szkoły rodzenia. Nawiedzają mnie czarne myśli o tym, jak to nagle okazuje się, że nie będzie planowanej cesarki, tylko każą mi rodzić naturalnie, a ja – ciemna masa, żadnych ćwiczeń oddechu, żadnego przygotowania… no i żadnego ćwiczenia opieki nad noworodkiem, nikt mi nie pokazuje na lalce, jak to się robi. W książkach – czysta teoria. Leżę i myślę.. znikąd pomocy. W takiej szkole rodzenia wszystko mówią, wszystko się ćwiczy… a ja – ciągle czuję się głupia, a termin coraz bliżej. Czy wy macie to samo? Jak sobie z tym radzicie? A może czujecie się tak jak ja???
pozdrawiam trochę smutno – Gośka z Filipciem wczesnomarcowym
7 odpowiedzi na pytanie: jak przeżyć bez szkoły rodzenia
Re: jak przeżyć bez szkoły rodzenia
Ja chodziłam do szkoły rodzenia i muszę powiedzieć, że większość informacji jakie tam usłyszałam już znałam z książek. Okazało się, że i tak oddycham przeponą a nie klatkę piersiową, zresztą o tym też jest w książkach. “Obsługę” niemowlęcia ćwiczyliśmy na jednych zajęciach. W czasie ćwiczeń nadwyrążyłam sobie prawą rękę i po miesiącu dalej mnie boli. Jeśli masz cc to chyba nie sensu chodzić, nie przejmuj się. Znacznie więcej informacji znajdziesz na forum :).
Reno (05.02.2004)
Re: jak przeżyć bez szkoły rodzenia
Ja chodze do szkoly rodzenia tylko na teorie bo tez mam planowana cc. Tez czasem sie boje ze jakby mi kazali rodzic naturalnie to tez nie wiedzialam jak te oddychania itp. ale wtedy mowie sobie ze kiedys i bez tego kobitki rodzily wiec szkoda nerwow. Co do wykladow….. Chyba drugi raz nie poszlabym do szkoly rodzenia. Wlasciwie wszystko wiem z forum, ksiazek i od lekarza, a pielegnacja (1 zajecia) polegala na tym ze Pani pokazala na lalce i tyle (mozesz sobie kupic kasete video) Poza tym polozne prowadza zajecia pod katem porodu naturalnego (wiadomo ich kasa) a o reszte zawsze mozesz dopytac – jak bede potrafila to zawsze odpowiem 😉
Asia i maluszek 😉 (36 tygodniowy)
Re: jak przeżyć bez szkoły rodzenia
pocieszę Cię…
po pierwsz pomyśl, że kiedyś tych szkół nie było i jakoś my wszyscy do tej pory pojawialiśmy sie na świecie.
po drugie – natura jest mądrzejsza od niejednej szkoły, której nauki przy porodzie często biorą w łeb…
po trzecie – położne przy porodzie na bieząco Cie instruują i pokazują co i jak masz robić…
a na koniec powiem Ci, ze ja do takiej szkoły nie chodziłam i mój Filipek pojawił sie na świecie siłami natury – radziłam sobie super, ale bez położnych nawet gdybym była po szkole, to nie wiem czy dałabym sobie radę:) strach by wziąl pewnie góre…
także sie nie martw – bedzie dobrze, uwierz w siebie, pomyśl, ze nie jesteś pierwsza i nie ostatnia rodzącą na świecie, no i że Ci się nie cofnie i urodzić musisz – dodam, ze lepiej naturalnie – naprawde warto!
Re: jak przeżyć bez szkoły rodzenia
Roznie to bywa w tych szlolach rodzenia….mi na wiele sie nie rzydla ale nie byla zorganizowana najlepiej….bezplatna w koncu….wiesz ja mysle, ze wazne by przecwiczyc sobie oddechy ( a to mozesz wziac z ksiazki czy nawet gazety) i jakos przysposobic meza do pomocy, poczytaj co sie dzieje w trakcie porodu, jak maz Ci moze pomagac….opieki nad noworodkiem ucze sie z internetu, gazet itp. Jakos sobie poradzimy:)
Re: jak przeżyć bez szkoły rodzenia
Pierwszym dzieckiem jakie mialam na rekach byla moja Jagodka !!! To takie proste i po porodzie, to sie wszystko wie 🙂 Dasz rade ! A do rodzenia nie potrzebna jest szkola, jak sie zacznie, to tylko szybko musisz oddychac (wlasciwie jak najszybciej tylko sie da wydychac powietrze takie FU FU FU ) Zreszta sama sie skapniesz, bo to Ci bedzie przynosic ulge podczas skurczybykow.
Glowa do gory nie Ty pierwsza rodzisz… da sie przezyc !!!
POWODZENIA !!!
Mama i Jagoda 01-08-03
Dzięki!!!
…podniosłyście mnie na duchu. Wiecie, jak człowiek siedzi w domu i nic nie robi to rożne głupie strachy przychodzą do głowy. Po przeczytaniu tego, co napisałyście czuję się znacznie lepiej.
pozdrowienia – Gośka i Filipek
Nic nie tracisz
Kochana Gosiu!
Nic sie nie martw, taka szkola rodzenia nie jest niczym szczegolnym ani ciekawym.
Ja nie moglam sie doczekac, kiedy bede mogla zaczac zajecia (w tej szkole mozna dopiero od 7. miesiaca), teraz jestem juz po dwoch wykladach oraz po cwiczeniach i uwierz mi, naprawde nie widze jakis szczegolnych powodow, dla ktorych moglabym komus polecic szkolke.
Zajecia sa 4 razy w tygodniu przez miesiac.
Po pierwszych wykladach wiem, ze wiecej sie dowiedzialam z fachowych czasopism oraz od kolezanek, ktore juz przezyly porod i opieke nad noworodkiem.
Poza tym jesli pani mi opowiada, kiedy jestem w 8 miesiacu, co mam jesc i w co sie ubierac, to chyba troche za pozno?
A tekst, ze trzeba sie myc dwa razy dziennie oraz co to jest higiena nadaje sie chyba raczej do uczniow podstawowki.
Cwiczenia sa tak proste, ze chyba nikt sie na nich nie meczy, a chodzac do pracy wykonuje wiecej ruchow i cwiczen. Oddechy sa smieszne.
Mysle, ze jesli jest sie w ciazy i nie ma przeciwskazan do normalnego trybu zycia, to taka szkola nie jest potrzebna.
A jesli ktos ma problemy i musi lezec to i tak nie moze chodzic na cwiczenia (potrzebna jest zgoda lekarza), a jak pisalam juz, wyklady nie sa jakos szczegolnie wartosciowe.
Pomysl, ze zaoszczedzilas po prost kupe czasu i pieniedzy.
Ja juz bede chodzila, bo zaplacilam, ale nie jest to zadna rewelacja, wiec uszy do gory!
Toddek
Znasz odpowiedź na pytanie: jak przeżyć bez szkoły rodzenia