jak to jest z adopcją?…….

właśnie się dowiedziałam, że moja znajoma adoptowała dwie dziewczynki – 3 i 4-letnią. gratulując jej powiedziałam, że według mnie taki sposób “posiadania” dzieci wymaga dużo więcej świadomości, dojrzałości i odwagi. bo przecież kiedy zachodzimy w ciążę (często nawet nie wiemy kiedy) nasze dziecko jest czymś abstrakcyjnym – nie wiemy jak będzie wyglądać, jak się będzie zachowywać, nie zdajemy sobie tak naprawdę sprawy z ewentualnych problemów, a poza tym mamy mnóstwo czasu żeby się “nastawic psychicznie”. natomiast w przypadku adopcji dziecko już JEST – “gotowe”, z jakimś już bagażem doświadczeń, musimy je tylko zabrać do domu, a podejmując decyzję patrzymy mu prosto w oczy. nie wydaje się wam, że taką decyzję podejmuje się bardziej świadomie? że taka forma “ciąży” wymaga więcej inicjatywy, determinacji i świadomości?
znajoma zareagowała trochę tak jakbym powiedziała coś niewłaściwego – a ja naprawdę chciałam jej powiedzieć, że bardzo ją podziwiam.
nie chcę być źle zrozumiana – nie chodzi mi o to, że któreś rodzicielstwo, a właściwie sposób dochodzenia do rodzicielstwa, jest “lepszy” lub “gorszy”. chciałabym tylko się dowiedzieć jakie są wasze odczucia.

16 odpowiedzi na pytanie: jak to jest z adopcją?…….

  1. Re: jak to jest z adopcją?….

    myślę, że do rodzicielstwa adoptowanych dzieci dochodzi się równie długo jak do własnych “ciążowych dzieci”- a może nawet dłużej, bo przecież procedura adopcyjna trwa nieraz kilka lat.

    • Re: jak to jest z adopcją?….

      I pewnie dochodzi do tego ogromna niecierpliwośc, przecież dość często decyzja o adopcji wiąże się z niemożnością urodzenia dziecka, więc po iluś latach starań dochodzi oczekiwanie na adopcje…

      Kaśka mama Zuzanki (16.10.2002)

      • Re: jak to jest z adopcją?….

        Uważam tak samo.
        To dużo poważniejsza, odważniejsza i bardziej odpowiedzialna decyzja niż “naturalne rodzicielstwo”.
        I decyzja godna podziwu.

        Kasia, mama Łukasza (20.12.2002)

        • Re: jak to jest z adopcją?….

          Właściwie myślałam juz kiedyś o tym i stwierdziłam, że tak naparwde to przecież wszystko jedno. Dziecko w brzuchu tez jest niewiadomą, dużo zależy od losu, jakiejś tam mieszkanki genów, która za dwa dni nigdy by się nie zdarzyła. To czy nasze dziecko bedzie spokojnie, czy szalone, wysokie czy średnie, miłe czy gburowate to w ogromnej części dzieło przypadku. Podobnie jest z adopcją. Tu też w jakimś sensie rządzi przypadek- nikt nie da gwarancji, że adoptujemy ( czy urodzimy) genialnego, dobrego, miłego, rozmownego, błyskotliwego człowieka. Jak to z nowym czlowiekiem-będzie niespodzianką tak czy siak. A kiedy juz jest w domu – czy ciążę przechodziło sie mając dziecko w brzuchu i w sercu czy w myślach i w sercu – to już wszystko jedno. Kocha się tak samo, bo dziecko zawsze bedzie dla rodzica najcudowniejsze. Zresztą kto by pamietał na co dzień, że córka czy syn nie mieszkali kiedys tam w brzuchu…Żyje się życiem bieżącym, bo rozrabia, bo niejadek, bo “pyskuje”, bo przechodzi bunt itd. Nie ma czasu wracać do “zamierzchłych” czasów…Wtedy to juz i tak nie ma najmniejszego znaczenia…Życie toczy się swoim torem.
          PS Moja ciocia ma adoptowanego synka-dzis bardzo żałuje, że tak późno zdecydowali się na taki adopcyjny poród. Marzą jeszcze o córce, ale uważaj, że sa za starzy. ja tak nie myślę, choć rzeczywiscie gdyby sie uprzeć ich syn mógłby byc wnuczkiem. Ale…sa cudowni i młodzi duchem, a syna mają madrego, pieknego, zakochanego w rodzicach po uszy!!!
          ada77 i miki

          • Re: jak to jest z adopcją?….

            …ja też mam wrażenie, ze to trudniejsza decyzja….będąc w ciąży mamy czas psychicznie sie przygotować na bycie mamą… A w przypadku adopcji wszystko wydaje sie do samego końca takie “odwracalne”….ciężarna nawet jesli ciąży nie planowała w końcu swój stan zaakceptuje i zacznie się nim cieszyc… No a adopcyjna mama nie ma takiej możliwości…jeśli strach przed rodzicielstwem ją przerośnie to może na pewnym etapie poprostu zrezygnowac, chyba dlatego taka decyzja jest trudniejsza…
            … A tak swoją drogą to znacie może rodziny, które wychowują dzieci własne i adoptowane?…od jakiegoś czasu myślimy z mężem o adopcji ale zdaję sobie sprawę jak trudny to układ..moze kiedyś dojrzejemy do takiej decyzji…zobaczymy..

            Ola i Igorek 25.03.2003

            • Re: jak to jest z adopcją?….

              Adopcja dziecka 2-3 letniego jest moim zdaniem zupełnie inną (trudniejszą) adopcją od adopcji kilkutygodniowego maleństwa.
              Twoja znajoma podjęła bardzo trudną decyzję i jeżeli to możliwe przekaż jej od nas serdeczne gratulacje.
              Dziecko w takim wieku ma już w pamieci czas kiedy było bez mamy a to wielka strata emocjonalna (wiele się piszę o tym jak ważne są pierwsze 3 lata życia dziecka). Jest ona do uzupełnienia poprzez miłość “codzienną” ale nikt nie wie w jakim stopniu na życie dziecka oddziaływuje brak mamy na starcie…
              Ja sama nie miałam odwagi adoptować dziecka starszego niż rok. Szczęście mi dopisało i ze wspólnego życia z synkiem straciliśmy jedynie 14 dni (odbierałam go prosto ze szpitala do domu), ale wierz mi że często w nocy myślę o tym jak było mu smutno i strasznie bez mamy w szpitalu kiedy inne dzieci zabierały mamy do karmienia piersią a on chciał niechciał musiał pić mleko co 4 godziny przy zapalonym świetle od coraz to innej osoby (pielęgniarki) choć wiadomo że dziecko po urodzeniu słabo widzi i poznaje mamę po zapachu i głosie. Ehhhhhh….oczy mi sie spociły…..
              Co do podziwu to należy podziwiać wszystkie mamy za to że zdecydowały się na bycie mamą bez względu na to czy są mamami biologicznymi czy adopcyjnymi.
              Jeżeli Twoja znajoma trochę nerwowo reaguje, nie miej jej tego za złe – mamy adopcyjne też mają depresję poporodową i boją się czy dadzą radę (z nerwów po odebraniu dziecka dostałam okres i wiem co to znaczy chcieć się powiesic na pieluszce tetrowej 😉 ))))))).
              Za jakiś czas wszystko się unormuje i będziesz mogła sobie z nią spokojnie pogadulić o słonecznych i mniej słonecznych stronach adopcji 😉
              pozdrawiam,
              Monika z Mareczkiem (25.04.02)+ ktos na kogo czekamy….

              Monika z Mareczkiem (25.04.2002)

              • Re: jak to jest z adopcją?….

                nie można było tego trafniej ująć Moniko
                jestem Twoją wielką cichą wielbicielką 🙂

                ps. może i ja za jakiś czas dołączę do mam adopcyjnych- o czym ogromnie marzę…

                • Re: jak to jest z adopcją?….

                  moze ona oczekiwala ze nie bedziesz wlasnie rozgraniczac tych rzeczy, moze myslala:teraz jestem matka jak kazda inna, a ty jej powiedzialas: ja jestem taka matka a ty taka. I nie wazne czy gorsza czy lepsza, po prostu zaznaczylas roznice. Moze o to jej chodzilo, ale na pewno nie powiedzialas nic niestosownego, jej decyzja jest godna podziwu, ale trudno przewidziec czego oczekuje od nas w takiej sytuacji znajoma, ja bym tez nie wiedziala… A cos przeciez powiedziec trzeba…


                  kleeo i Natalia (ur.26.07.02)

                  • Re: jak to jest z adopcją?….

                    Ja jestem ciekawa jednego…czy samotna matka ma szansę na adopcję??

                    Julka i 14 miesięczny Karolek

                    • Re: jak to jest z adopcją?….

                      …dochodzi sie długo dłuzej… My tak dochodzimy z mężem. To nie jest łatwa decyzja, tym bardziej jeśli ma sie już jedno “własne dziecko” i można mieć kolejne…
                      Mamy zamiar adoptować dziecko, ale towarzyszy temu wiele uczuć…
                      To zbyt wazna decyzja i wymaga z naszej strony wielkiej rozwagi i odpowiedzi na wiele pytań, które sie nasuwają…

                      Bruni i Filipek

                      • Re: jak to jest z adopcją?….

                        Wiesz, tu akurat nie chodzi o takie rzeczy i pytania do samego siebie jak:
                        czy bedzie genialny?
                        miły?
                        czy bedzie się dobrze uczył?

                        W tych kwestiach bedzie mi wszystko jedno…
                        Znam rodziny, które przeżywaja tragedie, bo dzieci zareagowały na wiesc o adopcji bardzo negatywnie…
                        Ja boje się tego kroku… Adopcji..
                        Ale nie boje sie że bede mniej kochać takie dziecko, czy inaczej, gorzej traktować niż moje – z brzucha….
                        Boje sie jak to dziecko potraktuje mnie gdy do jego świadomości dotrze prawda o jego pochodzeniu. Jak się takie dziecko zachowa????.

                        Bruni i Filipek

                        • Re: jak to jest z adopcją?….

                          Boże…. a ja myśłałam, ze tylko ja jestem “zwariowana”!!!
                          Oczywiście w oczach rodziny, która wie o zaniarach adopcyjnych moich i męża…
                          Tak bardzo chcemy mieć drugie dziecko, ale nie urodzone przeze mnie – ja chyba chce bardziej niż mąż – obojgu nam towarzyszy strach – niestety…
                          MIło, że jesteś Ty z taką samą wizją rodziny…
                          Napisz mi na prv z jakimi borykasz sie pytaniami w związku z chęcia adopcji dziecka, mająć “własne”, tzn. urodzone przez siebie.
                          Pzdr

                          Bruni i Filipek

                          • Re: jak to jest z adopcją?….

                            Nie wiem czy Cie to uspokoi, ale jestem w 100 procentach przekonana, że nie masz się o co martwić. Nie ma chyba na świecie dziecka, które nie chce być kochane, przytulane, całowane itd. Nie ma dziecka, które pragnie żyć w Domu Dziecka, gdzie nie ma nic swojego, ani swojego kąta ani swojej miłości. Każde dziecko bedzie kochało rodziców, którzy dali mu to czego niegdy by nie otrzymał w państowej placówce. jest tylko jeden problem-klamstwo. Milczenie też jest kłamstwem i ja uważam, że nie wolno ukryć przed dzieckiem jak pojawilo się w rodzinie. Klamstwa może nie wybaczyć nigdy, ale inna bajka…dziecko nie reaguje negatywnie na wieść o adopcji, tylko na wieść, że rodzice zataili przezd nim jedna z najwazniejszych dla niego rzeczy! najbliżsi ludzie na świecie okłamywali go wiele lat!!! Nikt na to nie może zareagować szczerym uśmiechem. Rodzina, o której pisałam powiedziała chlopczykowi, że jest adoptowany kiedy miał…2 latka i POZORNIE nic z tego nie rozumiał. Potem powtórzyli, gdy mial 3, 4, 5, 6… Nigdy nie był to temat przykry, tabu itd… Nikt oczywiście nie robi z tego tematu do pogaduszek przy niedzielnym obiedzie, ale… On ich za to uwielbia i nie ma tematu szukania biologicznych rodziów. Ciocia i wujek sa dla niego biologicznymi rodzicami, a nawet więcej… Fakt adopcji przyjął do wiadomości i…tyle. Nie bój się! dziecko zachowa sie wspaniale, jesli tylko od początku będzie wiedziało jak sie dla was “urodziło”.
                            ada

                            • Re: jak to jest z adopcją?….

                              chyba masz rację, ja też odniosłam wrażenie, że nie spodobało jej się szukanie jakichkolwiek różnic. mogę sobie tylko wyobrażać co przeszła zanim zdecydowała się na adopcję (chyba straciła kiedyś wyczekaną ciążę, nie wiem czy jedną…) i mam wrażenie, że teraz chce po prostu BYĆ MATKĄ.
                              żałuję, że tak z nią rozmawiałam, chociaż miałam jak najlepsze intencje. naprawdę ją podziwiam…..

                              • Re: jak to jest z adopcją?….

                                właśnie o tym mówię :-)))
                                pzdr,

                                • Re: jak to jest z adopcją?….

                                  bardzo ci dziękuję za ten post – miałam nadzieję, że odezwie się jakaś mama adopcyjna, która najlepiej przecież wie jak to jest.
                                  to, że dziecko jest pozbawione mamy w najwazniejszym momencie swojego życia napewno wpływa na jego psychikę. ale tak jak piszesz “codzienną miłością” można to chyba połatać.
                                  mnie chodzi głównie o dochodzenie do rodzicielstwa adopcyjnego – o to, że zamiast spędzić upojną noc z mężem/partnerem, trzeba złożyć wniosek w ośrodku adopcyjnym, poddać się testom psychologicznym, wpuścić do domu obcych ludzi, którzy ocenią czy my i nasze mieszkanie nadaje się dla dziecka. kiedy ja zachodziłam w ciążę wiedzieliśmy o tym tylko ja, grześ i bóg. w przypadku adopcji bogiem decydującym o tym czy będziemy miec dziecko czy nie – jest sztab obcych ludzi. i to jest wyzwanie. uwazam, że trzeba być bardzo odważnym by iść do tych obcych ludzi, pozwolić im się oglądać pod lupą i zdecydować o naszym dalszym życiu. potem, kiedy dziecko już jest, rodzice adopcyjni są takimi samymi rodzicami jak biologiczni – nikt nie wie jakie będzie jego dziecko, bez względu na to czy sam je urodził czy nie, nikt nie ma gwarancji, że sprawdzi się w roli rodzica, każdy kocha swoje dziecko i wychowuje je jak potrafi. jak napisala jedna z dziewczyn w codziennym życiu nikt nie myśli o tym czy dziecko jest “rodzone” czy “adoptowane”, tylko czy jest zdrowe i czy odrobiło lekcje.
                                  podziwiam rodziców adopcyjnych za to, ze decydują się poddać tej całej biurokratycznej procedurze by zostać rodzicami.
                                  po prostu rodzicami, takimi jak wszyscy rodzice.
                                  pzdr,

                                  Znasz odpowiedź na pytanie: jak to jest z adopcją?…….

                                  Dodaj komentarz

                                  Angina u dwulatka

                                  Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                  Czytaj dalej →

                                  Mozarella w ciąży

                                  Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                  Czytaj dalej →

                                  Ile kosztuje żłobek?

                                  Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                  Czytaj dalej →

                                  Dziewczyny po cc – dreny

                                  Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                  Czytaj dalej →

                                  Meskie imie miedzynarodowe.

                                  Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                  Czytaj dalej →

                                  Wielotorbielowatość nerek

                                  W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                  Czytaj dalej →

                                  Ruchome kolano

                                  Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                  Czytaj dalej →
                                  Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                  Logo
                                  Enable registration in settings - general