Zebrało mi się na wspomnienia czytając opisy porodów
Termin porodu miałam wyznaczony na 27listopada.
4 listopada kończyliśmy remont pokoju,pakując swoje ciuchy do szafy powiedziałam mojemu D. teraz wszystko mamy gotowe mogę jechać do szpitala ;),5 listopad tradycyjna kontrola u mojej gin, zadowolona siadam sobie na fotel babka mnie bada mówi,że mam małe rozwarcie ale jest ok.Ona zasiada do swojego biurka ogląda moje wyniki moczu zerka na mnie (ja w tym czasie próbuje ztoczyć się z fotela ) Ona do mnie mówi..proszę jeszcze usiąść podchodzi do mnie ogląda moje nogi ręce każe się ubrać i mówi Pani Alicjo ma Pani białko w moczu wysokie ciśnienie 150/95 i obrzęki(zatrucie ciążowe) ponieważ jest to 37 tydzień daje skierowanie do szpitala ( nie muszę mówić że zrobiłam się blada jak ściana myślałam, ze sobie robi jaja.
Wzięłam skierowanie wyszłam z gabinetu dzwonię do D,informuję go każe mu dopakowac torbę wracam do domu prysznic itd
Pojechaliśmy do szpitala Pan dr informuje mnie,że nie ma miejsca dla mnie,że gestoza to nic takiego w razie wymiotów bólu brzucha mam jechać do innego szpitala.wkurzona wróciłam do domu.
o ok 17 przyjechała do mnie moja siora zawiozła do innego tam bez problemu mnie przyjęli na izbie miałam już 160/100 pobrali krew wzięli mocz do analizy (lekarz jak zobaczył na skierowaniu odmowę lekarza powiedział,że jemu to się w glowie nie mieści) i tak minęła środa,czwartek byl ryk bo nie chciałam być w szpitalu stale tylko badania nikt nic nie mówił kiedy wyjdę.
Zadzwoniłam do D,poinformowałam go,że w piątek wychodzę na własne żądanie oczywiście nic takiego nie zrobilam ponieważ ku mojemu zaskoczeniu wstając w piątek ok godz 6 poczulam,że coś ciepłego poleciało mi po nodze w tym momencie tętno mialam chyba 1000 pierwsza myśl wody,potem zaczęłam sobie wmawiać że pewnie siusiu zrobiłam…poszłam do polożnej dała mi podkłady kazała iśc pod prysznic…tam zobaczyłam kawałek wypadającego czopa i znów sączenie..zrobiło mi się z nerwów słabo…zostałam podpięta pod ktg zero skurczy….położyłam się do łóżka…obchód lekarski ordynator bierze mnie na badanie i oznajmia “dzisiaj Pani urodzi odchodzą wody nie możemy Pani tak zostawić..żadnych skurczy dostanę oksytocynę bla bla bla byłam tak przerażona od razu na wozek porodówka…położna mnie spakowała przyniosla torbę..biorę tel dzwonie do D. Nie odbiera zaczynam pisać smsa-oddzwania
a ja mu mówię Kochanie weź dzisiaj urolp D: co mam przyjechac po Ciebie o której?? ja mówię nie po mnie a do mnie rodzę…cisza w słuchawce,po chwili o k… już jadę 🙂
zdążył dojechać,oksytocyna zaczęła działać mocne skurcze przyszły o ok 13…
o ok 14.30 zwijam się z bólu mężuś ma mnie dosyć co chwilkę słyszy..usiądź kochanie,nie jesteś głodny,nie jest Ci gorąco 😉
po chwili czuję,że zrobię….. przychodzi położna bada mnie i mówi tu jest całkowite rozwarcie… Akcja błysk wysuwają mi podnóżki przylatuje lekarz i zaczyna się…ja biedna zestresowana nie wiem jak oddychać lekarz pokazuje mi uspokajam się…Iza(położna) oznajmia muszę znieczulić krocze robi to..po chili dr.Rysiu ooooo pięknie obejdzie się bez nacinania 🙂 4 parcia i NAsz skarb wyskoczył z brzusia.Iza kładzie mi go na piersiach a jaaa Dawid daj doktorowi aparat przecinaj pępowinę 🙂 (mamy cudowną pamiątkę)
tak więc 7 listopada 2008 r 20dni przed terminem o godzinie 15:08 urodził się Aleksander ważył 3110 i 52 cm dostał 10pkt:Kocham:
nie zapomnę tego porodu do końca życia… Niesamowite przeżycie…cieszę się,że Dawid był ze mną w trakcie tego ważnego wydarzenia
4 odpowiedzi na pytanie: Jak to Oluś zrobił nam niespodziankę
Gatuluje! fajnie, ze trafilas na ludzki oddzial;-)
naprawdę jestem bardzo zadowolona z opieki przed porodem w trakcie i potem już po 🙂
jeżeli jeszcze raz będę w ciąży to ponownie wybiorę ten sam szpital 🙂
I w sumie chyba dobrze wyszło ze zmianą szpitala do porodu
bardzo dobrze 🙂 ja urodziłam na Lutyckiej a chciałam w św.Rodzinie
Znasz odpowiedź na pytanie: Jak to Oluś zrobił nam niespodziankę