Dziewczyny niech opis mojego porodu / drugiego porodu !!!/będzie również ostrzeżeniem dla Was, że należy w trakcie porodu spodziewać się wszystkiego, ale po kolei…
28 marca ok 20.00 zgłosiłam się na oddział bo czułam skurcze. rozwarcie na 2 palce, wiec udalismy się z mężem do sali porodów rodzinnych i czekalismy.
godz. 22.00 rozwarcie na 4 palce, a po pół godz na 4,5 palca, wiec tylko moment i bedę parła…
23.00 nadal rozwarcie na 4,5 palca a w dodatku szyjka uległa wygładzeniu :((
kolejne 2 godz to już walka o rozwarcie, którego nadal nie było…diagnoza lekarza : brak postępu porodu:((brrr…
kilka minut póżniej spojrzałam na ktg na którym tętno dziecka zaczęło nagle spadać… spojrzałam na lekarza i położne – zobaczyłam również ich przerażenie. w jednej chwili podjeto decyzje o cc, bo na uratowanie dziecka mieli góra 5 min…
w ciągu 2 min zostałam przewieziona na blok operacyjny i dostałam znieczulenie ogólne /10 s. i odlot/ – TO BYŁY NAJGORSZE 2 MIN W MOIM ŻYCIU – STRACH O DZIECKO I ROZPACZ CO DALEJ…
Po wybudzeniu mnie z narkozy od razu pytałam co z dzieckim a gdy usłyszałam ze jest zdrowe i całe poprostu poryczałam się ze szczęscia…mimo że szew bardzo bolał poprosiłąm zeby przyniesiono mi dziecko chociaz na chwilke. Gdy ujrzałam moje maleństwo krzyczące i zdrowiutkie zapomniałam o bolu porodowym, o szwie i o strachu… chciałam go tylko przytulić.
To był mój drugi poród, pierwszy odbył się siłami natury i trwał 6h, szczerze mówiąc liczyłam że drugi będzie przynajmniej podobny a okazało się że przerósł moje czekiwania, w tym gorszym kierunku. Powiem wam szczerze że nie spodziwałabym się nigdy takiego rozwoju wypadków, a to co przezyłam w trakcie porodu, przezywam jeszcze teraz i nie moge się pozbierać…tak niewiele brakowało i mogłam stracić moje maleństwo:(( Patrząc teraz na niego dziękuje Bogu z całego serca że czuwał nad nami i że dał mi tyle szczęscia mimo łez i cierpienia….
Monia
8 odpowiedzi na pytanie: Jak urodził się Michałek – od tragedii do radości
Re: Jak urodził się Michałek – od tragedii do radości
Gratuluję! Całe szczęście że lekarze tak szybko zareagowali. Ucałuj ode mnie swoje maleństwo.
Ala i Igor (10.12.2004)
Re: Jak urodził się Michałek – od tragedii do radości
Nie myśl o tym co by było gdyby… Lekarze i położne sie spisali. Cieszcie się ze zdrowego maleństwa.
Życzymy mu dużo zdrowia i szczęścia
Ania &
Szymon 8/12/2003
Re: Jak urodził się Michałek – od tragedii do rado
Teraz najważniejsze, że Michałek jest z Wami. Bardzo się cieszę, że wszystko skończyło się dobrze. Pozdrawiam ciepło!!
Kansia
Re: Jak urodził się Michałek – od tragedii do radości
Przeżylaś trochę biedactwo, brak słów…
Najważniejsze że teraz jesteście już razem cali i zdrowi:-)
Złe wspomnienia napewno szybko odejdą w niepamięć.
.
Aneta + Kinga (10 l.) i Igorek (20.03.05)
Re: Jak urodził się Michałek – od tragedii do radości
Jakbym czytała mój poród, miałam takie samo rozwarcie, taka sama szybka akcja na “krajalnice” czyli na stół operacyjny, Z tą tylko różnicą, że ja jakoś nie byłam świadoma co się dzieje, dostałam maskę tlenową, Pamiętam jak dziś czarna noc bo tuż przed północą, wpadło do pokoju chyba z 8 osób, 1 mnie rozbierała, 2 namydlała, 3 goliła czwarta wkładała w wózek. Pamiętam, że podczas operacji cały czas się,modliłam, Na szczęscie na sali operacyjnej był ze mną mój mąż, anastezjolog kazał mu jescze robić zdjęcia i koniec końców mam jeszcze zdjęcie z porodu. Straszne!!!!! Z czasem zapomina się, wierz mi. Ja bardzo długo to przeżywałam, długo to było we mnie jak straszny sen. Teraz po 10 miesiącach zupełnie spoko. Zapomnisz. Dzidzia wynagrodzi ci wszystkie troski.
Karolina i Piotruś 9, 5 miesiąca
Re: Jak urodził się Michałek – od tragedii do radości
super, ze wszysto dobrze sie skonczyło:)
gratulacje:)
bruni i CHŁOPAKI
Re: Jak urodził się Michałek – od tragedii do rado
ufff… życzę Ci bys patrząc na to radosnego Michałka szybko zapomiała o tych trudnych chwilach!
pozdrawiam
Ola z Natalią- 2.06.2003
Re: Jak urodził się Michałek – od tragedii do radości
U mnie była bardzo podobna sytuacja, z tym, że cc miałam po ponad 16 godzinach… i tak samo jak Ty – gdy trzymam Dorotę w ramionach, to do dzisiaj mi potrafią łzy płynąć po policzkach na myśl, że tak niewiele brakowało, a stałoby się najgorsze, do dzisaj też dziękuję Najwyższemu i wszystkim którzy nad nami – nad nią czuwali…
[Zobacz stronę]
Znasz odpowiedź na pytanie: Jak urodził się Michałek – od tragedii do radości