Siedzę ostatnio duzo z moimi dziećmi, bo chore.
I tak się im przygladam i z przerażeniem dostrzegam coś co powoduje u mnie białą gorączkę. W sumie głównie Matiś ale Marta nie wiele lepsza.
Np. gramy w grę i Matiś wkładzie na niej nogę – proszę, tłumaczę, przesuwam tę nogę, grożę przerwaniem gry. Albo zabiera i chowa jakąś zabawkę Marty.
Albo mają ustalic wspólnie bajkę na DVD i co by nie zaproponował matis Marta ZAWSZE powie nie i odwrotnie. Potrafia się z 20min kłócić i dopiero jak powiem, że żadnej bajki nie bedzie dochodzą do jakiś konsensusów.
Albo Matiś słucha bajeczki z płyty a Marta MUSI własnie śpiewać (i przeszakdzać) i jak ją chcę zabrac z tego pokoju to się drze, bo ona musie śpiewac własnie tam gdzie Matiś. Czasami dochodzi do rozwiązań silowych i wrzasku 🙁
Myslę sobie, że pewnie cos źle robię i może nawet kwalifikujemy się do Superniani. Okropnie się boję, żeby im nie zostało – nieznoszę zlosliwości i złoskliwych ludzi.
Tak na szybko – jaka powinna być prawidłowa reakcja na tego typu jw. złosliwe zachowania? jak to karać?? Bo tłumaczę, rzecz jasna, ale czasem jestem bezsilna – jak dziś – jak mi zaczął na moje argumenty spiewać, zatykać uszy i wrzeszczeć “nie slucham Cię, nie slucham cię”…
Wypisz wymaluj niektóre matki z SN. 🙁 Opanowuję się ostatkiem sil, bo normalnie bym pobiła 🙁
Są już duzi i rozumni, więc POWINNI rozumiec juz jako tako realcje międzyludzkie “jak ty komu tak on tobie” – wyraźnie albo nie rozumieja albo robienie na złość sprawia im frajdę.
Jakies pomyśły??
25 odpowiedzi na pytanie: Jak wyplenic paskudne złosliwe zachowania??
chetnie poczytam
bo i nam sie takie rady przydadza – mnie tez wzajemna zlosliwosc chlopakow doprowadza do bialej goraczki czasem…
Napiszę głupio – ale poczułam się lepiej, ze nie tylko u mnie…
to ja tez poczekam na jakies konstruktywne rady….
to ja napiszę
nic madrego i odkrywczego
ja klucha posiadająca dwójkę młodszego rodzeństwa – brata i siostrę
co pamiętam z dziecinstwa do dziś
że ciągle się żarliśmy, biliśmy i robiliśmy sobie na złość, matka rodzicielka nie mogła nad nami zapanować, byliśmy dla siebie wrodzy.
dziś jesteśmy fajnym rodzeństwem mamy fajny kontakt ze sobą, dogaduję się super z bratem, a z siostrą…
nie zamieniłambym ja na żadną inną :), choć w dzieciństwie szczeniary nieznosiłam (7 lat młodsza).
w kwestii wyborów ja bym pewnie zrobiła harmonogram:
– w pon, sr, pt decyduje marta we wt,czw, so mati
za brak zlosliwosci bym nagradzala mozliwoscia wyboru w niedziele bajki lub filmu w kinie itd – w ciagu tygodnia akcentowala brak zlosliwosc jakimis naklejkami, plusami itd.
U mnie system wahadłowy nie sprawdza się zupełnie, mimo, że konsekwentnie stosowany prze ze mnie od wielu miesięcy – i tak co dnia najpierw jedno wyje (czytaj: wrzeszczy) na boisku, a po zamianie drugie wyje na placu zabaw – próbowałam przetrzymać bez spaceru ale tu po kilku dniach poddałam się, małe szkodniki są na tyle zawzięte, ze wolą nie iść wcale niż ustąpić bratu, ja niestety po całym dniu przed kompem potrzebuję choć godziny – dwóch dziennie na przewietrzenie umysłu.
W domu walka o wszystko- nawet o kształt ziemniaka na talerzu
Naklejki, plusiki, jabłuszka, cukierki….jakieś oporne mam dzieci na to ale nic nic nic….jedyne czym można coś wskórać to nagroda w postaci dostępu do komputera- no ale na ile takiego smoka można wpuścić
u nas najlepsza metoda – odizolowac… wierorem jak ich usypiam po 5 próbie wybrania książeczki w koncu zanosze Ale do jej pokoju. i tu scenariusz jest rózny – dzisiaj powiedziałam Bartkowi ze mu poczytam jak wróce od Ali. Ona sie oszukac nie dała, pusciłam słuchowisko i musiałam jedna książke przekartkowac. Jak od niej wyszłam to Bartek juz spał. Czasem jest tak ze jej sie pusci słuchowiska a jego usypiam. Akurat dzisiaj meza ne było – zwykle sie dzielimy. ale to działa tylko wieczorami. w dzien ciągnie ich do siebie jak magnes – a potem wybuch. i wrzask co 2 min a jak sie odwróce to co 30 sekund…..
u nas walka kto pierwszy, kto kogo dotkną….. itp…
jak widzisz, nie jestes odosobniona, bo wg mnie takie relacje miedzy rodzenstwem za mlodu są chyba jednak typowe.
Ale z tego sie wyrasta 🙂
widze to m,in, po swoich chlopakach, ze to ich wzajemne zlosliwosci wystepuja z coraz mniejszym natezeniem i coraz rzadziej musimy ingerowac w te ich szarpaniny. A jeszcze z rok temu takie zachowania mialy miejsce codziennie. Kiedy tak sie dzialo, ten zlosliwy wedrowal do swojego pokoju na time out, dopoki nie doszedl do wniosku, ze brata trzeba przeprosic. I to dzialalo, bo po kilku(nastu) (choc uparciuch hubert portafil i godzine siedziec w pokoju i szlochac) minutach izolacji zlosliwiec zamienial sie w aniola.
Poza tym, nie znam rodzenstwa, ktore w dziecinstwie nie zarloby sie, i ciagnelo takie zachowania do doroslosci.
ps. Ale czasami mam ochote tych moich rozszarpac, rece opadaja – ale jak pisalam dzieje sie tak coraz rzadziej
chyba głowny problem to taki ze jedno starsze i powinno byc mądzrzejsze. a to młodsze – wiadomo jeszcze głupiutkie i niektóre zachowania mozna wybaczyc. i to starzsze to widzi i nie rozumie. Np z zakładaniem butów czy ubran – wielka awantura ze Ale ubieram a Bartka nie, obrazanie ze ona była pierwsza – bo ją sama ubrałam a on zamiast siebie oporządzic to sie tarzał po podłodze, skakał mimo mojego ponaglania. Licytacje o picie, cukierki, zabawki. Jak to jest ze Batrek bawi sie robotami i autami a jak jest ale to rózowym koniem???? na złość!!!
a z drugiej strony ciągnie ich do siebie….
a nie da rady wprowdzic trzeciego wyjscia czyli ja matka wybieram?
skoro nie umiecie sie pogodzic i dogadac to bedziecie robic (albo wyc :D) to co ja powiem – i niech przekopuja ogrodek albo czyszcza fugi
Eeee nie no tu nie ma nad czym dyskutować – nie umieją się dogadać to jeszcze teraz wrdna matka bezwzglednie stawia na swoim i robi to co ona uważa za stosowane, nie wzruszając się wrzaskiem (przynajmniej stara sie tego po sobie nie pokazać, choć w środku ).
Ale to nie o to chodzi aby pokazać kto rządzi, z natury jestem konsekwentna i swego dopnę ale chodzi o to jakim kosztem – czasami coś we mnie pęka w środku, małe potwory wypalają mnie od środka swoimi “żalami”, są uparci i nieugięci potrafią wrzeszczeć nie dopiowszy swego nawet kilka godzin mimo, ze dobrze wiedzą, ze takim postępowaniem na bank swego celu nie osiągną.
Nie mam jeszcze rad, bo mój synek za mały na takie interakcje, ale ze śmiechem to czytam (i strachem co mnie czeka). A wiem, że podobne sceny przeżywać będę bo pomału już się zaczyna. Olaf weźmie Emilce kredkę, ona krzyczy “Mamo on mi wyrwał kredkę, Mamo on chce mnie ugryźć!!” -on ją faktycznie gryzie (skąd mu się to wzięło?!) ale ona niezrażona przybliża się do niego, że raz ją w twarz ugryzł, ona go popycha, on też zaczyna krzyczeć, ja ich rozdzielam, tłumaczę zazwyczaj, że on jeszcze nie wie, że zabrał jej kredkę, którą akurat chciała rysować, że on mniej rozumie, a jemu surowo mówię “nie wolno gryźć”, mówię mu Emilka jest cacy na co Olaf od razu zaczyna siostrę głaskać i wystawiać buzię do całuska, no to Emilka nachyla się i jest buziaczek – raz się kłócą a raz kochają 🙂 Na razie ich kłótnie są łatwe do rozładowania…
u mnie wprawdzie jeden egzemplarz ale bardzo dosadny….ja juz nie mam siły gadac w kólko tego samego a on z uporem maniaka robi to samo….
moze głupi przykład ale -dmucha nosek i rzuca sobie chusteczke gdzie popadnie… Na ziemie,pod stół -i to nie tak ze mu spadnie – po prostu wydmucha nos i rzuci mając z tego niezła zabawe… milion razy upominam -chusteczka do kosza -nie,na ziemie wygodniej.dopiero jak sie wkurze i zagroże mu np wyrzuceniem którejs zabawki tak samo jak on to robi na ziemie to podnosi i zapycha z chustką do kosza.do szewskiej pasji mnie to doprowadza,nie chodzi mi juz tak bardzo o ta głupia chusteczka na podłodze ale o to ze robi cos z taka premedytacja….patrzy na mnie i ciul chustka na ziemie wrrrrrrr…
albo bałaganiarswo w swoim pokoju…tutaj mi ręce i nogi opadają…. Nie ma bata….. Nie posprzata ani w zabawie,ani pod groźbą kary ani nagrody…. ile razy na korytarzu lądowała reklamówka jego zabawek których nie chciał sprzatac -nic to nie dało.5 minut popłakał i spłyneło po nim….obieduje mu za każdym razem ze pewnego dnia rano sie obudzi w pustym pokoju bo zabawki od niego uciekną…obiecuje ze wreszcie to zrobie….. poswiece swój czas i robote i cichutko podczas jego snu wszystko spakuje i wyniose do piwnicy…..zostawie karteczke “byłes dla nas niedobry -ucieklismy od ciebie.twoje zabawki”.
innej opcji nie mam…
to co opisujesz to normalne u rodzenstwa moim zdaniem
bardzo sie lubia i bardzo nie lubia jednoczesnie
przeciez nie jest tak że tylko sie kłóca
wrzeszcza na siebie
i siebie nie lubia
sa chwile zapewne ze wspolnie spedzaja czas
raze msie bawia
wariuja
robia wspolne rzeczy
u nas system nagrod i kar [naklejki – pochwały i nagrody itp] działa doskonale
ale raczej ich nie karam za to ze sie kłócą czy sobie dokuczaja…samo w sobie
kara nie jest wtedy za kłótnie czy dokuczanie
tylko za to że nie posłuchaja sie prosby mojej
i jedno i drugie musi nauczyc sie “bronic” swojej racji lub swojego terytorium
jesli jedno cos robi i drugie mu przeszkadza – i widze ze kuba powiedzmy sobie juz nie radzi….bo uparciuszek julka ciagle probuje i probuje mu dokuczyc
przerywam zabawe i tłumacze…..jesli julka nadal przy swoim obstaje- wyprowadzam ja z pokoju…i tłumacze na osobnosci że jak jeszcze raz tak zrobi to…i tutaj zazwyczaj pomaga powiedzenie albo posiedzisz na schodach[czytaj karny jezyk] albo zabiore ci naklejke z tablicy…które oboje dzielnie zbierają
mysle ze konsekwencja rodziców i wyciaganie konsekwencji wobec dzieci – przynosi skutek
bo jesli gramy czy wy gracie w gre planszowa…i po jakims czasie jedno z dzieci ewidentnie probuje dokuczyc pozostałym grajacym
to ma ostrzezenie – potem drugie i powiedzenie ze jak jeszcze raz to zrobi to przestaje z nami grac…..
i jesli powtorzy – to konsekwentnie – odsuwam dokuczjace dzieck ood gry czy zabawy
jesli pojawi sie ryk – histeria – to wyprowadzam je z miejsca gdzie przebywamy – zeby sie uspokoiło
kuba juz jest starszy i szybko kuma /….i szybciej rozumie…choc czasami jest w swojej złosci tak uparty i agresywny – kiedy wyciagamy konsekwencje
julka – znowu – jest jeszcze mała – spokojniej i prosciej trzeba jej tłumaczyc – konsekwencje musza byc dostosowane do jej wieku….czyli nie bede jej mowila np przez 5 minut sie z nami nie bawisz….i jak sie uspokoisz to wrocisz do zabawy…bo co to jest 5 minut dla 2,5 latka ….i jak sie uspokoic kiedy ryczy i jest ciezko….
mysle ze masz super dzieciaki 🙂
a ze sa dla siebie złosliwe…
no wiesz – przede wszystkim w tych sporach i dokuczaniu chodzi tez o to żeby pokazac ze walcza o swoje granice – ucza sie interakcji z innymi dziecmi [akurat brat/siostra jest pod reką]…badaja twoje /wasze granice jako rodziców…. Na ile im odpuscisz – zaznaczaja swoja wladze i swoj teren – probuja zwrocic wasza uwage.
wiem że to moze wkurzac
bo wkurza czasami bardzo
czesto po prostu mowie im ze maja sami dojsc do porozumienia…
ja sie nie wtracam
jesli zrobia sobie przykrosc – uderza sie…..maja sie przeprosic i wyjasnic sami ta sprawe….i znalezc wspolne rozwiazanie i potem mnie o niem powiadomic
monika
obicanki-cacanki nie pomoga dla kilkulatka
nie wyobrazam sobie ze mowie do swojego dziecka – posprzataj a ono mnie olewa
mowie o swoich dzieciach
jest czas na zabawe
na szalenstwa
ale tez czas na sprzatanie
oboje wiedza ze jak nie posprzataja po sobie – to po prostu zaabwka zostanie im odebrana na jakis okrelsony czas
u kuby wystarczyło kilkakrotne schowanie okreslonych rzeczy
julka taka mała – po 2 razach juz zalapała
nie ma ze ryczy
ze zaczyna sprzatac – kiedy ja juz powiedzialam czas minął
maja powiedziane raz….potem drugi z ostrzezeniem… A jesli nadal nie kwapia sie sprzatnac – to dziekuje…ja posprzatam… Ale zabawka laduje w szafie czy na strychu
w przypadku kłotni działam podobnie – właśnie przeproszenie, podanie ręki na zgodę wraz z patrzeniem w oczy jest największą karą
noooo
czasami sa tak bardzo uparci – wola stracic przywilej jakis – np naklejke z rana – czy mozlwiosc zrobienia czegos wspolnie – bo ja zapowiedzialam ze dopoki sie roziwazemy sporu i sie nie przeproszą – nie zaczniemy czegos tam robic czy kontunuowac…sa tak uparci – żeby sie tylko nie przeprosic – przeczekuja – siedza rozdzieleni…. Nie odzywaja sie do mnie czy do siebie…. Ale za cholerke nie chca przeprosic
i to nawet taki kurdupel jak jula juz tak robi…..to dopiero zlosliwosc 😉
hmmm…to i ja chętnie poczytam Wasze wypowiedzi na ten temat… Ale narazie dochodzę do wniosku, że nie jest u nas najgorzej.
Zasadę mam taką, że do ich zabaw się nie wtrącam, tak samo jak nie wtrącam się do kłótni…ingeruję tylko wtedy jak pojawia się bicie czy wyzywanie, ale i tak słowami – musicie się dogadać – ustalam wersję zdarzenia (to jest najgorsze, bo staram się być bezstronna i tak naprawdę nigdy nie wiem kto jest winny, różnica wieku nie jest tak duża, Franek dość charakterny więc ciężko to ustalić)
Dużo chwalę jak się bawią razem, mówię że świetnie umieją się dogadać i że jestem zadowolona…słodzę jak się da…oni pękają z dumy
Zdarza się często, że Franek jest zazdrosny o moją zabawę z Jaśkiem,
nie chce grać z nami ale też nie podoba mu się, że my gramy… Nie działa odizolowanie…pomaga ignorowanie jego złego zachowania i udawanie, że się dalej świetnie bawimy, ale wkurza mnie gdy np. zabiera nam kostkę i z nią ucieka…
Będę czekać jeszcza na inne Wasze rozwiązania 🙂
jej, jak ja to dobrze znam:)
kiedy jestem swiadkiem, bo np. uczestnicze z dziecmi w zabawie, to wstaje i wychodze
jesli slysze z drugiego pokoju, ze cos takiego sie dzieje, najczesciej nie ingeruje, czekam, czy sami nie rozwiaza problemu
jak sie tluka nawzajem – a potrafia wyjatkowo zaciecie walczyc o drzewko z papieru, ktore ojciec wycial przed bozymnarodzeniem, a ktore przykleilo sie pod pudlem z klockami – zabieram to, o co sie tluka i tyle
czesto sie zdarzalo, ze tluka sie, choc przedmiot pozardania dawno jest wysoko na polce, czesto, kiedy koncza, juz nawet nie pamietaja, o co ta cala szopka
system szpilki u nas nie zadziala, bo o ile adachu w pojmuje pojecie czasu, sprawnie ocenia uplyw dni, dla alka sroda moze znaczyc mneij wiecej tyle samo, co za 20 minut
licze, ze wyrosna
i lacze sie w bolu
Alek mlodszy od Marty
Znasz odpowiedź na pytanie: Jak wyplenic paskudne złosliwe zachowania??