ILE????
w szkole sklepik. wiadomo, największa atrakcja. Nie chce dawac dziecku za często kasy ale rozumiem jego pragnienia. jak wy to rozwiązujecie. prosze o opinie… statystyke wyciągne 🙂
a teraz podam przykład czego nie robic 🙂
Dzieć miał 2 pln w portfelu, ale z tatą nie wzieli (portfel dziecia ja mam). tata nie miał drobnych więc dał dziecku 10 pln mówiąc ze ma on wydac tylko 2 pln…
oczywiscie dzieć przepiptał całą dyche w sklepiku. zakupił czipsy oraz tajemniczą “słodycz jabłkową w spray-u”, dla siebie i dla 2 kolegów…
Oczywiscie ochrzan dostał tatus za brak myslenia. dziecko miało jeszcze stres bo nie wziął reszty (nie wiem czy powinna byc ale koledzy i kolezanka policzyli ze tak i sie potem z niego smiali ze zapomniał…).
Musze z menzem ustalic jakies normy finansowe zeby młodego nie rozpuścić. NIestety w tej kwesti mój m. jest nie reformowalny, bacia tez. i dziecko ma juz ukutwione dosc sporo kasy. mysle jak go mądrze tej kasy pozbawic…..
Strona 3 odpowiedzi na pytanie: KIESZONKOWE na sklepik :)
na początku różnie dawaliśmy
zdarzało się że i 10 zł bo bankomat monet nie wypłaca 😀
i tak jak u was 10 zł szło nie wiadomo na co
ale jak już Zu oswoiła się ze sklepikiem i cenami ulubionych produktów
to wołała po 0,50, 1,00, 1,50 na coś tam
i tak dostawała
teraz nie będzie dostawać bo od sierpnia br roku wprowadziliśmy tygodniówkę
i wszystkie zachcianki ze szkolnego sklepiku finansuje sobie sama. A jaka oszczedna się zrobiła
Do szkoły dostaje tylko 4,50 na obiad, który wykupuje sobie gdy spełnia wymogi jej kubków smakowych 🙂
uśmiałam się
niestety ta malinka za 0,10 będzie dla niego lepsza…
bo kupiona samodzielnie w towarzystwie kolegów.
Jak umie liczyć
to kieszonkowe, po co masz tracić na lidlowskie smakołyki, które nie sa doceniane.
Ja dziecku zrobiłam krótki i jasny przekaz. Dostaje tygodniówkę, ja ze swojej strony raz w tygodniu (piątek) zakupuję jej paczkę kinderków, i batoników musli. Jak wyje wszystko wszystko w pół tygodnia nastepne słodycze kupuje sobie ze swojej tygodniówki. tak samo w szkole, ja daję na obiad, przyjemności ze sklepiku szkolnego z tygodniówki.
Zachcianki zabawkowe – ma uzbierać sama kasę.
Działa, liczykrupa się zrobiła. Ostatnio zbierała na chomika zhu zhu, sklepik odpuściła, a słodycze domowe sama sobie wydzielała 😀
u mnie jasny orzekaz to będize jak mu ojciec kasy nie da w tym tyg i zrozumie ze to co dostał w piątek ma mu starczać na cały tydzień. No chyba ze narazie, poki nie kumaty dawać mu codziennie 1 pln…..
Dawid też oszczędza ostatnio. Lego, lego, LEGO. Jak uzbiera połowę to ja dokładam drugą bo to drogie zestawy.
no i stało się 2 dni temu otworzyli u nas sklepiki córka wczoraj mówi że sklepik otwarty dzieci kupują a ona nie miała pieniążków, więc postanowiłam wypróbowac metode 5pln po złotówce na każdy dzień ale rano się okazało to była środa że mamy najdrobniej 5zł no i daliśmy piątke z wytłumaczeniem że musi zadyponowac tak żeby na kazdy dzień do końca tyg starczyło jej kasy i co się stalo…kupiła dwie obrzydliwe gumowe kobry i chipsy do domu po jednym dniu przynisła 0.30gr !!!!!! Oczywiście nasza wina bo mogliśmy zadbać o drobniaki w związku z tym od poniedziałku spróbujemy 5pln po złotówce a jak to sie nie sprawdzi…może w ogóle zrezygnujemy ze sklepikowych badziewi zobaczymy tym bardziej że Oliwia zawsze do szkoły ma śniadanie i je obiad w szkole
wczoraj na zebraniu uzgodniliśmy, że pani nie będzie puszczać dzieci do sklepiku 🙂 (na przerwach jest to zbyt niebezpieczne)
jak już koniecznie muszą, to najwyżej ze świetlicy będą chodzić w czasie, kiedy starszaki mają lekcje
ja nie daje wcale kieszonkowego, na początku dawałam po kilka złotych do sklepiku, ale po pierwszym zebraniu wszyscy rodzice zgodnie ustalili, że w sklepiku sprzedają śmieci i dzieci nie będą tam robić zakupów. Musze powiedzieć, że jakoś bez żalu się obeszło…
moja jakoś nie chodzi do sklepiku, oszczędza 😀
kieszonkowe sprawdza się
i sie cieszę
bo dziś odbierając ją ze świetlicy byłam świadkiem jak jedna mama dostała zawału serca ile dzieciak stracił w sklepiku 😉
a kupił sobie m.in. kiesiel w tubce w kolorze zielonym. rewelka
U nas w sobotę wypłynął temat sklepiku (3 klasa).
Powiedziałam owszem może, doloze 5 zeta do miesiecznego kieszonkowego.
Jesli uwaza ze chce kase tracić w sklepiku – jego sprawa.
Temat sklepiku wyplynal bo rodzice innych dzieci pozwalaja im kupowac bez ograniczen i Kubie bylo przykro, ze on nic sobie nie kupuje.
Powiedzialam mu ze jesli chce zasmiecac organizm jedzeniem typu jung food – to jego sprawa, ale swietnie wie co ja sądzę o tego typu jedzeniu oraz wydawaniu pieniędzy na tego typu pierdoły.
Ogladał tez film o takim jedzeniu na discovery i wie co lekarze i specjaliści mówią na temat takiego jedzenia.
Przetrawił przez cala niedziele i spytal czy moze zatrzymac wieksze kieszonkowe i nie chodzic do sklepiku – tylko sobie odkladac na lego 🙂
Powiedzialam ze moze, to jego pieniądze.
Ucieszył się i….zdecydował nie chodzić do sklepiku.
Moj mądry synuś 🙂
problem w tym ze mój piwerwoszoklasita ma jeszcze za mały rozumek na rozsądne decydowanie… a tatus ma jeszcze mniejszy…
Na razie Bartek zdecydował ze woli brać mniej niz więcej. Dzisiaj wziął 2 pln na picie bo w domu nie było nic w małej butelce…. Moze sie sprawa sklepiku uspokoi z czasem.
Szczerze przeraża mnie nie tyle ile w takim sklepie można wydać ale jakie syfy sa w nich sprzedawane – masakra
U nas nie ma sklepiku na szczęście 🙂
mnie też dlatego cieszę się że Zuzi minał szał na szkolny sklepik
Myślę, że prawie każdemu właśnie o to chodzi, a nie o ten majątek 😉 w sklepiku wydawany…
A nie idzie zawrzeć umowy ze sklepikarzem tak by sprzedawane były konkrety? (kanapki, herbata, dobre soki)
Czy taka umowa z góry szkolny sklep na plajtę by skazała?
pokaz mi kilkulatka, który wyda złotówkę na jabłko 😉
Nie znam takiego – moje dziecko chytre – nie wyda złowtóki praktycznie na nic – zbiera ponad dwa lata – wydało góra 10zł
Ale tak sobie myślę po co takie sklepiki w szkole wogle są – bo z tego co czytam na bank nie po to by dzieci/rodzice mogły z tego rozwiązania skorzystać, jedyne co wiedze jedynie w celu zarobkowym za wynajem sali w której mogły by się np. odbyć zajęcia i ktoś mógł by szybciej lekcje skończyć
u nas sklepik to sklepik – z taką myślą powstał (przeszkolna klitka góra 3-4 m2)
sama idea nie jest zła – u nas można kupić przybory szkolne (zeszyty, bloki, długopisy, ołówki, linijki itp.) – i myślę że starsze klasy z tego korzystają
ale wszelkiej chemii mówię nie 🙁
Ja mam wątpliwości, czy dobre soki istnieją 😉 Może te jednodniowe? 😉
Kanapki – chyba wtedy są jakieś wymagania specjalne?
Nie znam warunków umowy między szkołą a sklepikiem (my nie mieliśmy jeszcze zebrania 🙁 ), ale jak widzę, jak to jest robione w gimnazjum…
Generalnie nastolatki mają już tak wyrobiony nawyk kupowania słodkości i nieprzynoszenia śniadań, że zamknięcie sklepiku skutkowało exodusem uczniów na przerwach 😉 a właściciel – pan i władca oferujący to, co się sprzedaje, a nie to, co zdrowe. I nigdy jako wychowawca nie usłyszałam w tej sprawie nawet zapytania od rodziców w gimnazjum (a co dopiero skargi)… Na zebraniu dowiem się, jak to wygląda z tej drugiej strony i jakie jest zdanie rodziców pierwszoklasistów.
Sklepik u nas chyba raczej standardowy, poza przyborami, są owoce, jogurty, ale mowiac szczerze najwiecej tzw. śmieciowego jedzenia,
daje synkowi 5 zl na tydzien ( 2-ga klasa), na poczatku wydawal bez opamietania, a teraz coraz czesciej zapomina, że ma kasę i z reguly nie wydaje calej kwoty,
pozdrawiam.
Znasz odpowiedź na pytanie: KIESZONKOWE na sklepik :)