Kilka moich refleksji zrodzonych w czasie pobytu w szpitalu.

Bardzo dziękuje Wam za to, ze pamietałyscie o nas.
Dziekuje za esemesy, słowa otuchy.
Jestesmy juz w domu.
Jonatank śpi.

Nie chce wszystkiego ze szczegółami opisywać bo to nie ma sensu w tym miejscu.
Ale jest kilka rzeczy, które mnie ruszyły.

Kiedy zostalismy wreszcie przyjeci (na Izbie Przyjęć spedzilismy trzy godziny) mielismy cały dzień na to by nawdychać sie wszystkiego co Szpital oferuje. Jonek wyfroterował cała podłogę w świetlicy bawiac sie samochodami i klockami.
W sumie tam spedzilismy dzień bo w naszej sali leżały dzieci (sztuk dwie) po zabiegach i jakos nie chciałam by Jonek hałasował. I nie tylko to. Jakos nie bardzo mi to leżało bo przeciez my co prawda przebrani w inne niz uliczne ciuchy ale jednak z ulicy.
Nastepnego dnia my mielismy operacje.
Tego co przezywaja rodzice kiedy dziecko zabierane jest na blok operacyjny nie da sie opiać.
Mieszane są również uczucia kiedy dziecko wraca.
Reakcja na narkozę moze byc różna.
Jonek był bardzo pobudzony.
Nie mogłam go w pierwszym momencie utrzymać w łóżeczku, chciał już wychodzić.
Później próbował zasnać ale…
I tu własnie zaczyna sie moim zdaniem jakis chory film.
Obok dzieci zbierały sie do domu. Dzieci nadal w stanie wskazujacym na narkoze (odreagowujace ją) wyjatkowo marudne itd. Normalne to jak najbardziej. Ale czy normalne jest to, że zwalaja sie przy tej okazji na głowę dziadkowie, z torbami, wyposażeniem jak na Biegun?
O zachowaniu względnej ciszy mowy nie ma.
Jonek obudzony, rozdrażniony ale też i narażony na kontakt z całym bogactwem flory bakteryjnej dziadków.
Dobrze, poszli wreszcie.
Mysle, ze ok, damy rade.
Przyszła pani posprzatała, o spokoju mowy nie ma bo pani wali jak tylko sie da w metalowe szczbelki metalowego łóżka, dwóch łózek.
Poszła.
Myśle jest ok 15 chyba juz dzisiaj nam nikogo nie wrzucą do tego kilka sal stoi pustych.
Myliłam sie.
Mamy kolege, 15 miesieczniaka.
Wszystko fajnie ale to zywe dziecko, piszczałki, grzechotki itd w ruchu.
Jonek znowu wybudzony z ledwo co złapanego snu.
Ja juz mam cisnienie jak cholera.
Podchodze do dziewczyny i mówie (grzecznie) ze tam dalej jest świetlica, że Jonek po operacji, ze nawet dla niej i malucha bedzie dobrze bo mały sie pobawi.
Ona do mnie, ze ona nie wyjdzie bo lekarz jej zabronił bo mały ma miec rano zabieg i jak dostanie katarku to…
Ja juz ugotowana.
Nie mam pretensji do matki, do dziadków, do dzieci.
Mam pretensje do Szpitala o to, że niewłaściwie kładzie naciski.

Na tym oddziale ordynator zarządził, ze rodzicom nie wolno zostawac na noc z dziećmi. Poszłam zapytałam dlaczego.
Moze odpowiedź wydać sie prosta.
Z powodu bakterii.

W porządku jasne jest, ze skoro wymaga tego zdrowie a nierzadko życie dzieci to nie dyskutuje.
Jednak zaraz napisze Wam co mnie totalnie wytraciło z równowagi.
Jest godzina ok16.
Do matki maluszka przychodzi ekipa kolegów, koleżanek.
Wszystko to chce wejsc do naszego malutkiego wydawało mi sie pooperacyjnego pokoiku.
Dodam, ze towarzystwo zdecydowanie pijace i palące.
Do tego nie koniecznie używajace mydła. Smród tego wszystkiego wyprzedzał ich.
Dobrze, ze mój maz zareagował i ich nie wpuscił.
Zrobł awanture.
Dla mnie tego juz było za dużo.
To ja nie mogę zostać z moim dzieckiem po operacji, trzy godziny (bo można zostać nieoficjalnie do 3 i o 6 rano być z powrotem). A wpuszcza sie na sale gdzie ma teoretycznie byc aseptycznie każdego kto ma ochote tam wejsc?????????
Do tego wiedziałam, że Jonatan bedzie sie w nocy budził i nie wyobrażałam sobie tego, ze miałoby mnie przy nim nie byc.
Na moje wyraźne życzenie Jonek był monitorowany cała noc. Normalnie byłby tylko po operacji jakis czas.
Po narkozie wymiotował, niedużo ale wystarczyło by mi nakrecic film jak to on w nocy sie zachłystuje tymi wymiocinami. I juz wiedziałam, ze zostaje.

Cieszę sie, ze tak zrobiłam.

Matka tamtego maluszka poszła jak tylko młody przyłożył głowe do poduszki. Zostawiła go z butelka w buźce i tak mały zasnał. Później okazało sie ze wystepuje zwiazek miedzy butelka i jego snem.
Sielanka nie trwała długo. Mały obudził sie ok drugiej z wrzaskiem bo mu butelka uciekła.
Próbowalam go jakos uspokoić (nie wpadłam na butelke) i w końcu podałam mu smoczek od drugiej butelki, bo nie miał innego. Cisza, ok myslę Jonek sie nie obudził jest ok.
Nie trwalo to długo.
Mały znowu ryk.
Nie mogę dać mu butelki z piciem bo ma miec rano zabieg. Pielęgniarki śpią.
Jestem normalnie w szoku.
Poszłam obudzic je bo musiałam zajac sie wkurzonym juz nieźle Jonkiem.
Przyszła kobicina cos tam próbowała zrobic ale skończyło sie na butelce z piciem!!!!

Byłam wściekła głównie z powodu wg mnie braku podstawowych zasad majacych na celu zapewnienie nawet minimum ochrony malutkich pacjentów przed bakteriami i innym badziewiem.
Byłam wściekła bo moje dziecko nie mogło odpocząć, nie mogło miec czasu spokojnego snu, który jak widziałam sprawiał, ze z kazda drzemka stawał sie silniejszy.

Chcę Wam napisac, ze nie mam pretensji do lekarzy, pielęgniarek.
Mam pretensje do Dyrektora Szpitala, ze nie zadbał o to by była właściwa sala pooperacyjna (sali wybudzen też nie maja ale wybudzaja na sali operacyjnej wiec ok).
Uważam, ze to jest skandal, że wpuszcza sie na oddział krewnych i znajomych Królika ale matce nie pozwala sie byc z dzieckiem 3 godzin w nocy. Zwłaszcza kiedy pielęgniarki śpią a dzieciak po operacji jest w ostatniej sali na korytarzu i nie sposób usłyszeć ani zobaczyc czegokolwiek gdyby coś sie działo.

Zamierzam napisac o tym do Dyrektora Szpitala i NFZtu.

P. S. W Szpitalu tym maja cudownych lekarzy. I dlatego w ogóle wybrałam ten Szpital ale ci sami lekarze przyjmują prywatnie. Prywatnie w Klinice robia te same operacje. Z ciekawosci dowiedziałam sie ile taka jak nasza kosztuje. Więc jest to koszt ok 1800 zł.
Dzisiaj rozumiem dlaczego rodzice czesto wybieraja tę opcje.
Wiem, że jeżeli (oby nigdy) trzeba bedzie nam sie zmierzyc z podobnym wyborem będe wolała zapłacić.

P. S.2 wybaczcie tak długi post ale musiałam to z siebie wyrzucić.

47 odpowiedzi na pytanie: Kilka moich refleksji zrodzonych w czasie pobytu w szpitalu.

  1. proza zycia niestety:-( ale ciesze sie ze juz jestescie po.Odpoczywajcie i dochodzcie do siebie

    • Doskonale cie rozumiem. Ja po kilku pobytach w szpitalach tez wolalabym zaplacic i miec poczucie, ze mamy wlasciwa opieke.

      Ale na szczescie juz po operacji i zycze, zeby synus jak najszybciej doszedl do siebie i zebyscie nie musieli juz wiecej nie korzystac z hospitalizacji 🙂
      Duzo zdrowka :))

      • ale historia.. brrrrr….
        polska sluzba zdrowia…………
        pozdrawiam

        • Przykro się robi, gdy czytamy o takich sytuacjach. Tym bardziej,jeśli chodzi o zdrowie maluszków. Moja córeczka miała 4,5miesiąca gdy trafiłyśmy do szpitala, z powodu ZUM(dla niewtajemniczonych Zakażenie Układu Moczowego,które,jak się wkrótce okazało było skutkiem refluksu). Był to 27 grudnia w nocy. Marysia miała wysoką temperaturę i zwymiotowała 7 razy w ciągu 40minut. Pojechaliśmy do Szpitala oddalonego od Nas o 30 km (cieszy[ł] się bardzo dobrą opinią). Zanim dojechaliśmy, temp spadła. Lekarz obejrzał Małą, zbadał i stwierdził, że NIE MA POTRZEBY HOSPITALIZACJI, BO DZIECKO JEST ŻYWE. Ja na to że przecież nie martwe(mógł powiedzieć żywotne-wkurzona byłam). Nie przyjął nas na oddział, kazał jechać do domu. Faktem było że Marysia rzeczywiście była wesoła, ale Ona tak zawsze. Nawet w przerwch między wymiotowaniem się śmiała. Ale lekarza to nie obchodziło. Pojechaliśmy do domu. Całą noc czuwałam,nie spałam, bałam się o Nią. Z samego rana pojechaliśmy do szpitala oddalonego o 10 km od domu(opinię miał zszarganą, ale nie mieliśmy wyjścia)ponieważ znów gorączka.I tu miłe zaskoczenie. Od razu przyjęli na oddział, ja dostałam salę z łóżkiem żebym mogła być przy Marysi i opieka była wspaniała. Nikt do naszej sali nie miała prawa wejśc, oprócz mojego Męża. Zresztą do innych też. Tylko rodzice. Po prostu rewelacja. Ale poprzedi szpital mnie zawiódł.
          Ciebie Olinja i Jonatanka(piękne imię:)) Zyczę Wam szybkiego powrotu do zdrowia oraz braku okazji do hospitalizacji. Serdeczne uściski!!!!!

          • Oluś, strasznie mi przykro, ze musieliście przez to przechodzić 🙁 Nie dziwi mnie Twoja irytacja- Ty i tak spokojna kobieta jesteś, mnie by chyba poniosło..chore te przepisy :/

            ale najważniejsze, że Jonek czuje się OK 🙂 Bardzo się cieszę 🙂

            • Rety…i jak się tu nie wkurzać!!!!
              Dobrze, że zabieg już za Wami!!! Życzę zdrówka Jonki i wracajcie szybciorkiem do domciu!!!

              Ps. Możliwe, że nas też czeka taki sam zabieg i niestety podobne warunki szpitalne….

              Pozdróweczki serdeczne

              • hym… to nawet nie kwestia saleko pooperacyjnych cyz coś*tam i pretensji do tej mamy z maluszkiem bym nie miała (miałą prawo bać się*iść do tej świetlicy).. tu wystarczyło by zezwolenie na to by matka (ojciec) mogli być z dzieckiem 24 na dobę… i tylko rodzice (ewentualnie inny opieklun jak rodzice nie mogą), ale żdnych dzioadków, znajomych itd, (jak mnie wkużały tabuny odwiedzających pna poporodowym na Inflanckiej, przegięcie totalne bo nie tylko babcie i zdiadkowie, ale ciotki, siostry,m koleżanki, przyjaciółki i znajomi i znajomi tych znajomych.. czasem do pokoju gdzie były 4 dziewczyny po porodzie z maluszkami wciskła się tlum parunastu osób, a tu maluszki i rozchełstane zmeczone porodem kobitki)…

                w Kajetanach, gdzie nie płaci się*za zabiegi wręcz jest nakaz by dziecko było z rodzicem. dziecko usypiane ejst nasali operacyjnej w obecności rodzica i budzis ^ę monitorwane na sale pooperacyjnej gdzie czeka już na nie rodzic… czyli można za darmo mieć super warunki… (tylko ile trzeba czekać)

                • Przeczytałam to wszystko i ciarki mi chodziły po plecach.
                  Brak słów.. Olinjo – na szczęście to koniec Waszych przygód szpitalnych.

                  • Zwykła rzeczywistość szpitalna…
                    Ja tak miałam ponad mies. jak w koszarach!

                    • Olinko, przykre to wszystko bardzo….. Ale czemu mnie to, kurcze nie dziwi? 😡
                      Podczas mojego pobytu w szpitalu z Antkiem pielęgniarki sobie W ŚRODKU NOCY sprzątały szafki na naszej sali, psikały płynem do szyb, tłukły się szkłem….
                      Dobrze, że już po….

                      • Zamieszczone przez beamama
                        Olinko, przykre to wszystko bardzo….. Ale czemu mnie to, kurcze nie dziwi? 😡
                        Podczas mojego pobytu w szpitalu z Antkiem pielęgniarki sobie W ŚRODKU NOCY sprzątały szafki na naszej sali, psikały płynem do szyb, tłukły się szkłem….
                        Dobrze, że już po….

                        Wywaliłabym na zbity pysk!:eek:

                        • doskonale rozumiem o czym piszesz, mam już też za sobą pobyt w szpitalu z Nikosiem, matki mogły zostawać przy dzieciach całą dobę ale takie na które ja trwfiłam to brakuje słów; jedna z zegarkiem w ręku co godzine na fajkę wychodziła (mam na mysli noc, bo w dzień to mi jakoś to nie przeszkadzało) a robiła przy tym tyle hałasu (szukaniem fajek w torebce), ze wszyscy się budzili, ona wychodziła wszyscy zasypiali, w między czasie ona wracała, mijała godzina i znów to samo szukanie fajek w torebce, hałas itp jej dziecko spało twardo, druga natomiast całą noc smsowała i odbierała tel, tel bez wyciszenia- można było zrozumieć ze to jakieś kłótnie z facetem były, tłumaczyła się: “ja nie uciekłam od ciebie, jestem z Karolkiem w szpitalu” i takie wieczne gadanie przez tel, uwagę o jej głośny tel oprócz nas z sali zwróciły jej też pielęgniarki, ona tylko powiedziała: “mój telefon ma zapsuty profil milczenia” no a rano przyszedł do nich taki na maxa skacowany, śmierdzacy fajami i wszystkim innym i nie znający mydła Pan; no a trzecia matka mimo że mogła zostawać na noc nie zostawała i jej synek przebudzał się każdej nocy płakał ale na szczęście wystarczyło mu podać smoczek i zasypiał, no i to było na mojej głowie, bo leżał obok mnie. Czyli na sali w dzień czwórka dzieci i cztery matki, a w nocy czwróka dzieci a matki trzy. Jedno szczęście że mój Niko miał wtedy dosyć twardy sen i nie wybudzał się przy kazdym hałasie, średnio dwa razy w ciągu nocy i po chwili zasypiał ponownie. Pomijam fakt że te matki to straszne “syfiary” bo przez 3 doby ani jedna nie poszła pod prysznic chodziły i spały w jednym ubraniu, a ich dzieci tak samo, także mozecie sobie wyobrazic zapach na sali 🙁 Nikoś był cały czas pod kroplówką, więc ja sali nie opuszczałam, dopiero jak zasnął mogłam isć zaczerpnąć świeżego powietrza
                          uff też sie rozpisałam, sorry
                          ale tak to juz jest w naszych szpitalach
                          najważniejsze że to co najgorsze macie już za sobą i że jesteście juz w domku
                          zdrówka!

                          • Ciarki po plecach, łzy w oczach i strach mnie ogarnął. Nas też czeka operacja. Jeszcze nie wiem kiedy i już się boję. Między innymi dlatego też wybrałam szpital, w którym rodzice mogą być z maluszkami w nocy. Cieszę się, że Wy już po

                            • Współczuję przeżyć.
                              Pielęgniarki śpią??? ! Jak Zuzia miała operację,
                              to wogóle nie było czegoś takiego żeby pielęgniarki spały.
                              Na oddziale chirurgii dziecięcej jest to niedopuszczalne !!
                              Można było siedzieć do 19-stej,na sali przy jednym dziecku mogła przebywać tylko jedna osoba, i nie wolno było wchodzić z większymi pakunkami !
                              Ona na POP-ie leżała przeszło tydzień,więc trochę widziałam,potem przeszliśmy na odcinek,gdzie mogłam być z Nią 24h ale w nocy chodziłam 2-3 razy na zmianę opatrunku i siostry zazwyczaj były przy dzieciach,One ciągle latały i miały coś do zrobienia.Zazwyczaj w nocy były niemowlaki i noworodki,na 4 sale ok 2-3 dzieci,dwie pielęgniarki. Starsze dzieci po kilku godzinach po operacji pod opieką mamy przenoszone były na oddział.
                              Wiele razy widziałam jak zaglądały do płaczących dzieci,miałam poczucie że kiedy wracam do domu,moja Zuzia jest pod dobrą opieką.

                              Bardzo wam wspłczóję,dobrze że już po wszystkim.

                              • Przykre to co piszesz :(, brak szacunku dla pacjenta, dyrektor może chce dobrze – bo jak wprowadzi reżim to też będzie narzekanie na ograniczenia ale ludzie nie mają za grosz wyczucia – przykre ale prawdziwe. Jednego nigdy nie zrozumiem – dlaczego nie pozwolą byc matce z dzieckiem 24h – toc to dla nich wyjście idealne

                                Dobrze że już możecie odpocząc we własnym domu, na własnym łóżku

                                Szybkiej rekonwalescencji życzę

                                • Szara rzeczywistość!!!!
                                  Pamiętam jak mnie przyjmowali do szpitala – PO WYPADKU SAMOCHODOWYM z dzieckiem i do jakiś cholernych ankiet musiałam wpiasać ile mam pokoi w domu. Myślałam, że mnie z nerwów rozniesie. Bo dopiero po wypełnieniu tych wszystkich bzdur lekarz zaczął dzieckiem się zajmować.

                                  • Zamieszczone przez wobysk
                                    Ciarki po plecach, łzy w oczach i strach mnie ogarnął. Nas też czeka operacja. Jeszcze nie wiem kiedy i już się boję. Między innymi dlatego też wybrałam szpital, w którym rodzice mogą być z maluszkami w nocy. Cieszę się, że Wy już po

                                    Gosia – jak operacja?? Aż mnie zmroziło….

                                    • do jakiś cholernych ankiet musiałam wpiasać ile mam pokoi w domu

                                      😮

                                      • Współczuję… tę rzeczywistość szpitalną znam (wszystko, o czym piszesz). Spędziłam (na zmianę z mężem na szczęście) dwa tyg. w szpitalu (Miejskim) z 9-mczną Julką (zapalenie płuc+rotawirus). Do dziś jak mijam ten szpital, ciarki mnie przechodzą…
                                        Dobrze, że już po i możecie się regenerować w domu…

                                        • Zamieszczone przez ajax
                                          Współczuję… tę rzeczywistość szpitalną znam (wszystko, o czym piszesz). Spędziłam (na zmianę z mężem na szczęście) dwa tyg. w szpitalu (Miejskim) z 9-mczną Julką (zapalenie płuc+rotawirus). Do dziś jak mijam ten szpital, ciarki mnie przechodzą…
                                          Dobrze, że już po i możecie się regenerować w domu…

                                          Rzeczywistość szpitalna jest okropna.
                                          Nie dalej jak wczoraj dostałam skierowanie z przychodni aby ktoś na laryngologii obejrzał uszy Mateusza (od poniedziałku wysoko gorączkuje, pediatrzy nie widzą nic niepokojącego ale on się na uszy skarży )
                                          Prosto z przychodni pojechałam do miejskiego.
                                          W szpitalu poruszenie, ze za późno przyjechałam i na laryngologi już lekarza nie ma(ok 19.30)
                                          Wysłali mnie na oddział dziecięcy
                                          Na oddziale dziecięcym poinformowali, że oni uszu nie oglądają, mam jechać do wojewodzkiego w Gdańsku- wrociłam do domu 🙁
                                          Dzisiaj dziecko dalej gorączkuje i jestem w kropce co robić

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Kilka moich refleksji zrodzonych w czasie pobytu w szpitalu.

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general