1. Czy warto chodzić na szkołę rodzenia oraz czy dam sobie dzielnie radę bez niej?
Większość w Krakowie ma zajęcia w środy/czwartki kiedy mi nie pasuje wcale. A na prywatne nie chce mi się wydawać 400 zł.
2. Chcę rodzić prawdopodobnie (zastrzegam sobie prawo do zmiany decyzji) w innym szpitalu, niż mój lekarz prowadzący.
Termin mam na luty i w przeciągu 2-3 tygodni chcemy z mężem podjechać rozglądnąć się na porodówce.
Ale mam takie pytanie i prośbę. Mogę prosić o krótki kurs obsługi rodzącej (bo zakładam, że do szkoły rodzenia jednak się nie wcisnę)?
Kiedy mam jechać do szpitala? Jak co mi się będzie działo?
I co? Jadę, idę na Izbę Przyjęć i mówię, że rodzę i chcę rodzić u nich? A jeśli nie prowadziłam tam ciąży, to to nie będzie niemiłe, że tak im się wtryniam?
Jeszcze 4 miesiące, a ja jestem PRZERAŻONA
46 odpowiedzi na pytanie: Kilka pytań do bardziej doświadczonych
Po pierwsze- spokojnie:)
Szkoła rodzenia do porodu nie jest “niezbędnie konieczna” 🙂 Ja jestem tego żywym przykładem;) I myślę że spisałam się nienajgorzej.
Moja gin nie pracuje w żadnym szpitalu. Ale nawet jakby pracowała nie słyszałam o tym żebym musiała rodzić tam gdzie by była…
Masz wybór.
Pytasz o “obsługę”:)
Uwierz, u każdej z nas przebiega to w troszkę inny sposób.Oprócz sytuacji takich jak krwawienia żywoczerwoną krwią, czy brak ruchów dzidziusia- które od razu powinny zagonić cię do szpitala(właśnie na izbę przyjeć położniczą), jest groo objawów które świadczą o tym że będziesz rodzić. I nie pomylisz tego z niczym innym-zobaczysz i poczujesz
I tak, poprostu idziesz na izbę przyjęć, mówisz ze chyba zaczął się poród, dajesz wszystkie niezbędne dokumenty i badania, potem pewnie ktoś cię zbada i pokierują dalej:)
Nikomu się nie “wtryniasz”! Powodzenia!
No to Ci Lola wszystko napisała. Nic dodać, nic ująć : )
Może to, że w K-owskich szpitalach położniczych są tzw. dni otwarte – wtedy można oglądać porodówkę, choć moim zdaniem takie oglądanie nic nie daje. No bo co to za różnica czy tam jest ładnie czy brzydko? Ważne, żeby specjaliści byli i dobry sprzęt do ratowania..
Powodzenia! I… nie bój się. Na banie się o wiele za wcześnie : )
trudno jest jasno sprecyzować kiedy jechać a kiedy mozna jeszcze czekać
Lolaliciouse dobrze pisze
Pamietaj, ze zawsze mozesz zadzwonic na jakakolwiek porodówke- nawet jak to bedzie środek nocy- i zpytać, opisać jakie masz objawy.powinni Tobie powiedzieć, czy trzeba przyjechać czy jeszcze nie.
najwazniejsza zasada- jeśli masz sie czymś denerwować- to zawsze lepiej jechac, sprawdzić, najwyżej odeślą Cie do domu. Będziesz jednak miała pewność, że maluszek ma sie dobrze.
Co do szkoły rodzenia- czasem może wyrządzić wiecej szkody niz dać pozytku. bez tego rodzi 80% kobiet i idzie im świetnie. tak naprawdę w 10 miniu można opanować techniki, które pomagaja przy porodzie więc spokojnie- dasz radę!
z mojego doswiadczenia:
-szkoła rodzenia nie jest konieczna (nawet bym rzekla ze zbedna)
-lepiej miec lekarza ze szpitala w którym zamierza się rodzić.
To, że nie chcę rodzić tam gdzie on pracuje wynika z tego, że on jest profesorem i pracuje w Klinice Uniwersyteckiej, która pod pewnymi względami (głównie osobowościowymi) nie ma za dobrych opinii.
Położne, które mają lepkie ręce, a ponadto nie dopuszczają porodów w całości naturalnych – od początku do końca wszystko na leżąco, żadnego prysznica (a słyszałam, że przynosi ulgę), piłek (o których też dużo dobrego słyszałam).
Może jeszcze jakby on pracował na położniczym, to bym bardziej o tym myślała, ale on jest z innego oddziału.
Nie wykluczyłam jeszcze tego szpitala, ale przyznam, że napawa mnie on lękiem.
A w ogóle, to bardzo dziękuję za odpowiedzi. Trochę się już uspokoiłam; zwłaszcza tym, że faktycznie mogę zadzwonić na porodówkę i spytać czy to już na mnie czas 🙂
Nie wiedziałam, że pierwszy poród będzie dla mnie aż takim przeżyciem i to na kilka miesięcy wcześniej.
Oj, pierwszy poród to dopiero przeżycie 😉
Ja do szkoły rodzenia chodziłam – fajna sprawa. Choć, jak przyszło co do czego, to na nic mi się nie przydała, bo poród okazał się nie taki łatwy, aby sobie na piłce poskakać
Co do szpitala, w którym chcesz rodzic – ważniejsza jest położna. Mój gin zobaczył mnie dopiero, gdy z młodym na kontrolę do szpitala przyjechałam A położna – to w końcu ta osoba, która maleństwu pomaga przyjść na świat.
Bronia kocham Cię!
bo jak słyszę opinię, że lakarz odbiera poród to mnie…
a mi właśnie lekarz odbierał i to do tego ordynator- szył i wszystko z położną nie maiłam do czynienia. Sami faceci byli przy mnie 🙂 A potem po wszystkim człowiek się zastanawia czemu go bolą rzebra- jak się tyle męskich kg zwali na brzuch 🙂 Ja miałam pewne kąplikacje i próżnociąg może dlatego. No i z nikim się nie umawiałam, pojechałam w ciemno z bardzo bolącymi skurczami, takimi, ze problemy z chodzeniem miałam. A same skurcze to już miałam kilka dni też wcale nie słabe i częste
A w przypadku cesarki nie bedzie problemu ze zmiana szpitala (chce rodzic w innym wojewodztwie) i bede musiala wczeseij sie umowic?
Ambicja
Widzę, z poziomem lęku u Ciebie wysoko u mnie też tak było.
I szkoła rodzenia (też w Krakowie) pomogła mi “oswoić wroga”.
Oczywiście każdy jest inny, ale ja zaczęłam mniej się bać, kiedy wszystko nie było już takie nieznane, lepiej dostać fachowe odpowiedzi od położnych w szkole rodzenia niż dać się wystraszyć opowieściom życzliwych koleżanek
Jasne, że techniki oddychania, parcia opanujesz szybko, zresztą natura działa tylko, że dla mnie ważne były też inne rzeczy.
Aaaaa i w szkole rodzenia powinien być psycholog, u nas był, bardzo dużo dała mi rozmowa z nim. Bo naprawdę szkoda nerwów, swoich i dzieciaczka….
Wcześniejsze oglądanie sal porodowych to w/g mnie też fajna sprawa, kiedy wiem, dokąd jadę, jak wygląda “moja” łazienka, łózko, kiedy porozmawiam z położnymi, wypytam o zasady panujące na oddziale – stres dużo mniejszy.
Będzie dobrze
u mnie odbierała moja lekarka:)
tzn ze mnie:)
bo tak to tylko przychodzila, wydawała dyspozycje, robiła badanka i wychodziła…
nie była równiez z tego oddziału, wiec towarzyszyl jej kolega z oddzialu…
co do piłki – u mnie ona spowodowała jedyny w ciagu calego porodu jeden wielki skowyt, żadnej ulgi.
prysznic w trakcie? ciekawe jak?;)
co do odbierania porodu przez lekarza to jest tak, ze najczęściej jak lekarz ma “swoją” pacjentkę to w trakcie porodu zakłaa rekawiczki i “cos tam majstruje”, czasem rzeczywiście za główkę potrzyma ale tylko po to aby było widać, ze cos robi
u mnie też tak jest
i aż wtedy ręce swędzą aby takiemu lekarzowi po łapach pacnąć
Betrisa- poród z uzyciem próznociagu nie jest fizjologiczny więc automatycznie robi to lekarz
połozna odbiera fizjologię- ale to fatalnie brzmi
ok, nie wtracam sie juz koleżance w temat
Jeśli to ja jestem wspomnianą koleżanką, to się wtrącaj.
Wszystko chłonę!
1. Nie chodziłam do szkoły rodzenia dałam sobie świetnie radę bez niej-mąż twierdzi,że byłam naprawdę dzielna
2. No ja trafiłam przed porodem więc jak się zaczęło byłam już w szpitalu
p.s lekarza nie miałam z tego szpitala w którym rodziłam nie było problemu
przy porodzie był lekarz i położna
głownodowodzącą byla własnie Iza
pan Dr siedział obok i coś tam gadał nie pamiętam hihih ale był cały czas
Dokladnie..zajecia w szkole rodzenia byly sympatyczne..tylko teoretyczne i niewiele mi sie przydaly podczas porodu. Mialam porod wywolywany(o czym nie wspomniano w szkole rodzenia(..w sumie niczym sie nie rozni od “normalnego”..tylko ze skurczow regularnych robi sie JEDEN WIELKI skurcz,ktory boli jak cholera..i nie mozna nawet odetchnac.
Mialam szczescie, ze przy rozwarciu na 2cm dali mi znieczulenie w plecy…i 10min rozwarcie sie zrobilo na 9cm…i pol godz potem urodzilam!¨Przebieglo to tak szybko, ze nawet nie mialam czasu sobie przypomniec czegokolwiek ze szkoly rodzenia!!
nad czym tak myślisz mamo 3xM????
Znasz odpowiedź na pytanie: Kilka pytań do bardziej doświadczonych