wdepnelam na podczytujac co na swiecie
zastanowily mnie szczegolnie komentarze
z czystej ciekawosci:
czy te procedury ubiegania sie o wize sa naprawde takie “upokarzajace” dla nas?
ciekawi mnie, czy ktoras z was miala przykre doswiadczenia ubiegajac sie o wize
sama dostalam wize trzykrotni
dwa razy dawno temu, jeszcze jako studentka, zwykla wiza turystyczna – bez adresu zatrzymania w stanach, bez jakichs oszalamiajacych zarobkow na miejscu, w zasadzie podejrzana, bo mnostwo studentow jezdzi do stanow do pracy na czarno
a jednak bylo konkretnie i milo, bez zadnych zgrzytow
trzeci raz juz jako malzonka obywatela amerykanskiego, dostalam wize wielokrotnego wjazdu z usmiechem na ustach, ale to chyba inna historia
podobnie wjezdzajac do stanow – procedury dla obcokrajowcow wizowych czy nie sa takie same – odcisk palca
zreszta tak samo do wlasnego kraju wjezdzaja amerykanie, jedyna roznica taka, ze amerykanom mowi sie po odprawie: welcome home sir / madam
chetnie poslucham innych historii, bo artykul naprawde mnie zastanowil
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: ktos sie ubiegal o wize amerykanska?
jakie to są upokarzające badania lekarskie? ktoś tu wspominał
no wlasnie ja nie kumam w sumie o jakie propcedury chodzi (jak pisalam wczesniej, trzy razy ubiegalam sie o wize i to bylo zwykle zalatwianie urzedowych spraw a nie jakies trzesawki, strachy, czy poczucie ponizenia – powaznie! papier zlozony (dwa razy osobiscie, raz internetowo); telefonicznie umowione spotkanie z konsulem, kilka pytan i po bolu
janka, ale wiesz, ze i wchodzac do konsularnej czesci polskiej ambasady trzeba przejsc przez dosc skomplikowana procedure, nawet bedac obywatelem polskim
to sa akurat regulacje dyplomatyczne, niezalezne od kraju
jako ciekawostke napisze ci, ze nawet jako osoba z imiennym zaproszeniem od samego warwicka w sofii, musialam grzecznie przez bramki przejsc, pokazac zawartosc torby, itp
szukam naprawde jakiegos zaczepienia, ktore bedzie przykladem upokorzenie obywatela polskiego w procesie, bo przeciez pytania o zarobki, srodki na utrzymanie sie, miejsce pobytu, czy ubezpieczenie zadaje sie rutynowo na roznych przejsciach granicznych
pewnie, ze procedura ubiegania sie o wize jest skomplikowana, ale – szczerze mowiac – nie jest nawet w polowie tak skomplikowana, jak glupie latanie samolotem – to jest dopiero hardcore! :/
moze szczepienia jakies?
nie wiem, mnie nigdy o stan zdrowia nie pytali
słabo to pamiętam, bo to było wieki temu 😉
ale chyba dzwoniłam najpierw do biura paszportowego (przy wymianie właśnie pilnowałam, żeby mi tej wizy nie podziurkowali), a potem do konsulatu i w obydwóch miejscach usłyszałam, że muszę ponownie starać się o wizę.
to ci wrzucam info ze stron konsularnych
zeby ci nie przyszlo do glowy starac soie o nowa;)
ewentualnie mozesz zabraz ze soba dokumenty o zmianie nazwiska
dzięki 🙂
ale ta 10-letnia wiza niedługo się przeterminuje (o ile już tego nie zrobiła), a my z Laurkiem mamy jeszcze chwilę do emerytury
Przy wizie imigracyjnej trzeba było udowodnić, że nie jest się nosicielem HIV, nie choruje się na żadną chorobę weneryczną, badania w kierunku nosicielstwa innych chorób zakaźnych, dodatkowo cykl badań przeciwko gruźlicy, bo nie dociera do nich, że w Polsce się szczepi powszechnie i obecność przeciwciał świadczy o odporności nabytej a nie o chorobie. Ironicznie się z koleżanką śmiałyśmy, ze brakowało, żeby jej robili badania ginekologiczne w celu wykluczenia ciąży. Dodam, że jest to dziewczyna z wyższym wykształceniem, po dwóch kierunkach studiów, biegle mówi po angielsku, dostarczyła zaświadczenie że ma ofertę pracy na miejscu. W związku z tym, że wychodziła tam za mąż już na miejscu musieli udowadniać, ze to nie będzie małżeństwo dla papierka tylko z miłości. Czyli 3 przesłuchania w urzędzie imigracyjnym i przed sądem stanowym. IMO upokarzające.
chciałam lecieć na 2 tygodnie na jesień do przyjaciółki do ny.
po przeczytaniu opinii nt przyznawania wiz i obiektywnej ocenie swojej własnej sytuacji stchórzyłam i zrezygnowałam z ewentualnego wyjazdu. strasznie mi szkoda, bo możliwe że to jedyna okazja by była i więcej sie nie powtórzy 🙁
Ja bym nie rezygnowała. Jak szłam po wizę,to miałam stracha – M mnie postraszył, że z moją sytuacją nie uwierzą, że lecę na 3 dni (sic! nie zdążyłam z jetlaga wyjść) i wracam z powrotem. A jednak nie było żadnych problemów. Nie złamałaś prawa imigracyjnego, nigdy nie odrzucili Twojego wniosku o wizę – warto spróbować, bo wrażenia z podróży na pewno niepowtarzalne. Kurcze, czułam się jak w filmie kiedy widziałam te hamerykańskie wozy na każdym kroku… Niestety pogoda nie sprzyjała, bo w lutym w Chicago było wtedy 0… Fahrenheita 😀 czyli ok. -27st C i słynny wiatr. Ale wyprawy nidgy nie zapomnę. Chyba nieprędko znów będę mieszkać na 49 piętrze z widokiem na głowny wieżowiec Gotham City 😀
kusisz…
ja juz sama właśnie nie wierzę w powodzenie i to jest chyba problem.
choć to byłoby spełnienie jednego z wielu marzeń…zobaczyć manhattan… A najchętniej californię 🙂
gdyby konsulat był w moim mieście to pewnie poszłabym bez większych oporów, a tak mając odmowę w perspektywnie po prostu mi się nie chce tracić czasu i kasy 😉
chociaż może jednak warto i zaryzykuję
Mój brat miał niezbyt przyjemne 2 rozmowy, kiedy starał się o wizę
(miał jechać do pracy z jakiejś agencji pracy dla studentów).
Nie pamiętam już szczegółów, ale był zaskoczony, że było tak nieprzyjemnie.
Wizy nie dostał.
Co prawda to bylo wieki temu 😉 kiedy ubiegalam sie o wize (2 razy) i rozmowy zawsze byly krotkie i kulturalne. Za drugim razem to nawet konsul udzielil mi porad, ktore miejsca trzeba odwiedzic w Stanach :). Jedyny minus to te kolejki, czlowiek musi odstac swoje.
Za to moja mama ma bardzo nieprzyjemne wspomnienia gdy ubiegala sie o wize turystyczna. Chciala przyjechac do nas gdy Kajtek sie urodzil, i tak naprawde nie wiem dlaczego odmownie potraktowano jej wniosek. Z tego co pamietam to jak opowiadala to bardzo szczegolowo wypytywali sie jej o wszystko (status majatkowy w Polsce, pytania o mnie dlaczego to a dlaczego tamto – bez sensu w koncu rodzic nie odpowiada za decyzje doroslego dziecka). A najgorsze, ze decyzja konsula jest nieodwolalna i ostateczne, nie musi sie tlumaczyc jakie byly powody nie uzyskania wizy.
Rok pozniej moj tato i brat bez problemu dostali wizy turysyczne.
Wydaje mi sie, ze to po prostu zalezy na kogo sie popadnie w czasie rozmowy sa ludzie i ludziska ;).
A w obecnych czasach to juz kompletnie nie rozumiem dlaczego tak duzo jest odmow wiz do USA, w koncu liczba osob, ktore chca przyjechac tu i zostac nie jest duza (przynajmniej mi sie tak wydaje) biorac pod uwage, ze kurs dolara niski i rynek pracy slaby w porownaniu z Europa Zachodnia. O kosztach samej podrozy nie wspomne.
Moze masz racje, moze sie czepiam nie znajac szczegolow, ale uprzedzilam sie. W zyciu mialam jeszcze tylko jedna wize – do Czech i prawde mowiac, ani nie pamietam jak ja dostalam. W kazdym razie nie przeswietlali mnie wcale.
A co do ambasady PL, to moglabym dlugo opowiadac i to nie jest na ten watek. Napisze tylko, ze nie chce miec z nimi nic wspolnego – ani w Czechach, ani tutaj, ani w Kijowie, gdzie chcialam tylko uzyskac jedna informacje i mnie nie wpuscili (bo nie bylam umowiona) mi nie pomogli. Wiem, jak moga pracowac dyplomaci, bo od lat mamy swietny kontakt z Ambasada Hiszpanii w roznych miejscach – wiec mozna i z szacunkiem i z serdecznoscia i z zyczliwoscia i otwartoscia w strone wlasnych obywateli i nie tylko (ja jestem to “nie tylko”, a paszporty dla dzieci na przyklad, dostalam od reki wlasnie nie bedac obywatelka, ciekawe…) U naszych ten numer by nie przeszedl.
garstka, do boju ! masz możliwość – korzystaj !!!
[i zabierz mnie ze sobą ;)]
Tak na marginesie…
czy są jakieś różnice w statystykach przyznawania/odmów wiz między ambasadą w Warszawie i Krakowie?
Garstka, do stracenia masz jedynie 100$ i bilet na podróż 😉 W porównaniu do wrażeń, które możesz mieć z podróży to niewiele
My mieliśmy jechać w zbliżającym się wrześniu w opóźnioną podróż poślubną na 3 tygodnie – M miał mnie zabrać w parę miejsc, które już nawiedził 😉 Ale budowa domu zweryfikowała te plany Więc odkładamy na kolejne kilka lat.
w zasadzie kazdy kraj ma takie obostrzenia w kwestii wiz imigracyjnych
z logicznych powodow
a potem ubieganie sie o zielona karte: znowu, to jest wynik niekontrolowanego naplywu imigrantow, tez nie powinno to dziwic nikogo, ze kraj chce miec kontrole nad swoja populacja
wlasnie chcialabym kiedys posluchac kogos, kogo naprawde “upokorzono” podczas procedury (po to, zeby wiedziec, co to naprawde znaczy i czy przypadkiem nie jest to zbyt czesto zwyczajna reakcja na sytuacje odmowy),
o to to
jestem przerazona zdziczeniem obyczajow dyplomatycznych, doswidczylam tego w kilku nieoczekiwanych sytuacjach
jakies normalnie dworskie ciagoty, wlacznie z instrukcja, ze w obecnosci ambasadora nie nalezy przebywac w pozycji siedzacej
tytularyzm, nos w gorze, mialam jedno skojarzenie, doslownie z “cesarzem” kapuscinskiego i wrazenie, ze oczekuja ode mnie, ze bede sale opuszczala tylem, zeby widokiem swego tylka jasnie-kogostam nie urazic
dobrze wspominam chyba tylko polska ambasade w ljubljanie, tzn. ich urzad konsularny (taki maly, ze sam konsul czasami siadal w okienku i zajmowal sie obsluga wizowa
mysle ze dziala tu mechanizm nakrecenia.
historie o traktowaniu ludzi rosna z przekazu na przekaz.
i potem jak czlowiek idzie to od razu uprzedzony.
no i nie moze byc lekko 😉
raz zwrocilam sie o pomoc polskiej ambsady w rzymie – mam nadzieje ze wiecej nie bede musiala.
w kwestii niewaznych paszportow – moje dzieci lataja z kompletem 2 paszportow: jeden wazny, drugi z wiza.
Na LAX nie robili zadnych problemow – przepisano numer wizy do nowego paszportu i nastawiali jakis stempelkow. Teraz bedziemy testowac newark
Nie pisałam, że go upokorzono (nie kojarzę, żeby cokolwiek takiego sugerował), tylko że było nieprzyjemnie.
Z tego co mi sie po głowie pęta, to było bardzo miło i sympatycznie,
pochwały znajomości języka, takie trochę pitu pitu o niczym,
dopóki pani czegoś tam w swoim komputerze nie zobaczyła i miło sie skończyło.
Potem był jeszcze jakiś jakiś pan i dość niemiło było dalej.
Podejrzewaliśmy starą historię rodzinną z nielegalnym pobytem w USA do dziś.
Ale w sumie i tak nie wiemy co oni tam w tym swoim systemie przeczytali 😉
Sądzę, że jeśli idzie się gdzieś z “duszą na ramieniu” (a tak jest chyba często podczas wizyty w ambasadzie USA),
to każde krzywe spojrzenie przeżywa się bardziej/intensywniej niż wtedy, kiedy idziemy w to miejsce na luzie.
To bardzo warunkuje odbiór sytuacji przez petenta ;),
które maja miejsce w czasie spotkania.
Ktoś, kto ma współmałżonka z paszportem USA czy małżonka zatrudnionego w amerykańskiej korporacji,
idzie na spotkanie z automatu pozytywniej (a na pewno inaczej) nastrojony, niż przeciętny starający się o wizę.
Może tez być inaczej traktowany przez pracowników ambasady.
Kto to wie w sumie, jak to tam u nich hula 😉
Moi rodzice starali się dwa razy. Za pierwszym razem miła rozmowa – ale nie. za drugim już mieli to w….. – i tak 😉
PS. przyszło mi do głowy że to tak jak z ciążą
Ja z dwoma młodszymi siostrami (miałam wtedy 19 lat a one 18 i 16) raz o turystyczną. Pan pytał się gdzie się uczymy, i po co lecimy. I pogratulował wizy na 10 lat i życzył miłego lotu:)
Pojechałyśmy tylko z tatą ( nie musiałam tak jak Laurka ciągnąć obojga rodziców) i pan nie chciał z nim rozmawiać.
Byłam taka zła tego dnia i miałam wszystko w głębokim poważaniu bo mama umówiła nas na wizytę w moje urodziny, więc większość dnia spędziłam w samochodzie
Pózniej na lotnisku ( pojechałam tylko z tatą) pan się pytał gdzie jedziemy i do kogo i kiedy wracamy.
Wszystko całkiem milo i sympatycznie
No USA to może maja jakieś podstawy żeby czołgać przy imigracyjnej (oczywiście lepiej jakby nie)
w porównaniu np. z Rosja która czołga w normalnej wizie biznesowej i HIV i inne cuda 😀
Znasz odpowiedź na pytanie: ktos sie ubiegal o wize amerykanska?