wdepnelam na podczytujac co na swiecie
zastanowily mnie szczegolnie komentarze
z czystej ciekawosci:
czy te procedury ubiegania sie o wize sa naprawde takie “upokarzajace” dla nas?
ciekawi mnie, czy ktoras z was miala przykre doswiadczenia ubiegajac sie o wize
sama dostalam wize trzykrotni
dwa razy dawno temu, jeszcze jako studentka, zwykla wiza turystyczna – bez adresu zatrzymania w stanach, bez jakichs oszalamiajacych zarobkow na miejscu, w zasadzie podejrzana, bo mnostwo studentow jezdzi do stanow do pracy na czarno
a jednak bylo konkretnie i milo, bez zadnych zgrzytow
trzeci raz juz jako malzonka obywatela amerykanskiego, dostalam wize wielokrotnego wjazdu z usmiechem na ustach, ale to chyba inna historia
podobnie wjezdzajac do stanow – procedury dla obcokrajowcow wizowych czy nie sa takie same – odcisk palca
zreszta tak samo do wlasnego kraju wjezdzaja amerykanie, jedyna roznica taka, ze amerykanom mowi sie po odprawie: welcome home sir / madam
chetnie poslucham innych historii, bo artykul naprawde mnie zastanowil
Strona 3 odpowiedzi na pytanie: ktos sie ubiegal o wize amerykanska?
powaznie?
eh, slowinska dusza odwetowa;)
Kurcze, weź może nie mów…
Mnie taka tęsknota czasami łapie, że oddechu mi brak 🙁 Już wyobrażam sobie te światła i widok z 49 piętra…
Ja niestety mam szlaban na 10 lat przynajmniej 🙁
A co do pytania kantalupy – ja nie miałam osobiście problemów podczas starań o wizę – bezproblemowo było. Rodzice i brat za jakieś 3 lata się starali i dostali też bez niczego. Więc w tej kwestii nie pomogę.
Ale jeśli mowa o upokorzeniu Polaka – wprawdzie nie podczas wizyty w konsulacie i starań o wizę, ale już na miejscu w US.
Moi rodzice lecieli do Stanów 2,5 roku po mnie. Ja nielegalnie zostałam z mężem i dziecko się nam urodziło tam.
Mój tato był dwukrotnie wcześniej, ale zawsze wracał w terminie – posiedział z pół roku i wracał grzecznie do kraju. Ostatnim razem kiedy przyleciał już z mamą, wzięli go na bok do osobnego pokoju na kontrolę osobistą. Mama przeszła u innego urzędnika, dostała 6 mcy pobytu w paszporcie. Tato poszedł do innego, by było szybciej.
W tym pokoju siedział jakieś 2 godziny, może dłużej. Dali mu tłumacza, bo po angielsku nie potrafił. Próbowali udowodnić mu, że pracował poprzednim razem u znajomego na truckach – czyli że jeździł ciężarówkami za kasę (znajomy rodziców jest obywatelem, w US od 30 lat z rodziną, ma firmę transportową i niby pod jego protekcją moi rodzice wjeżdżali wówczas do Stanów – bo pod moją naturalnie nie mogli).
W każdym bądź razie po godzinie pobytu taty w tym pokoju, przez głośniki wywołali mamę, która już była szczęśliwie z nami. Kazali się zgłosić z walizkami do punktu kontrolnego. Poszła. Wypuścili ją chyba za kolejną godzinę – przekreslili wizę, którą jej wcześniej wbili i poprawili z 6 mcy na 1 mc.
Przyniosła wiadomość od taty, byśmy jak najszybciej z lotniska się usunęli, byśmy na niego nie czekali tylko spitalali czym prędzej (prawie wszyscy jak tam staliśmy, byliśmy nielegalnie – oprócz mojego kuzyna).
Mama mówiła, że tato siedzi na ławce rozebrany, w samych majtkach 🙁 To było na pewno strasznie upokarzające…
Próbowali mu wmówić, ze pracował na tym transporcie. Dzwonili do tego znajomego, pytali. W końcu, nie mając nic na tatę, przekreślili mu wizę całkowicie i wbili tylko pobyt na 1 mc, jak mamie. Z tym, że mama, jeśli wróciłaby do kraju po tym miesiącu, nadal miałaby ważną wizę – a tacie automatycznie unieważnili.
Po kolejnej godzinie tato wyszedł, ale wyglądał nieciekawie – fizycznie, bo widać było zmęczenie, a przede wszystkim psychicznie, bo tutaj też było widać. To taki jakby policzek był dla niego.
Mimo wszystko lubimy wspominać ten czas, kiedy tam byliśmy.
Wiem, że rodzice wróciliby ponownie, jeżeli byłaby taka możliwość.
Noz mi sie w kieszeni otwiera, jak to czytam… Zareczam, ze gdybym w podobny sposob zostala (ja badz ktos z moich bliskich) potraktowana gdziekolwiek, to – kij im w oko (jak juz ktos tu wczesniej napisal) – nigdy by mnie juz tam nie zobaczyli. Jest wiele innych miejsc na swiecie, gdzie ludzi traktuje sie po ludzku…
oliweczka, dzieki za opowiesc, rzeczywiscie niefajna, bardzo wspolczuje
powiedz mi, jesli mozesz, czyli w polsce dostali spokojnie wize, ale dopiero homeland security sie doczepil, tak? na lotnisku w stanach?
pytam z ciekawosci, bo jak pisalam wczesniej, nie spotkalam sie jeszcze z taka opowiescia, za wyjatkiem zaslyszanej z posrednich ust sytuacji, kiedy faceta nie wpuscili, bo na miejscu byla na nielegalu jego zona
i zastanawiam sie, czy ruszyl juz program, o ktorym tyle mowiono, zwiazany z odbywaniem odprawy juz w polsce, tak, zeby uniknac sytuacji odsylania podroznych najblizszym samolotem
Ja dostałam dwa razy wizę.
Pierwszy raz nawet w konsulacie nie byłam ponieważ wyjeżdżałam razem z zespołem w którym śpiewałam i nie musieliśmy się wszyscy stawić.
Teraz starałam się o wizę na konferencję. Było miło.
Natomiast nie powiem wkurzyło mnie, ze jest cały biznes rozkręcony wokół przyznawania tych wiz.
Nie wspomnę o opłacie za wizę, bo mając do wyboru płacić czy nie płacić 420 zł
oczywiście wybieram nie płacenie. Ale audiotele min. 5 zeta za minutę a kilka dobrych minut wisisz na telefonie, płatny kurier 24 zeta za dowiezienie paszportu. To wg mnie lekka przesada.
W Warszawie jak się ubiegałam o wizę drugi raz (stara była jeszcze ważna, ale zmieniłam nazwisko, paszport i wolałam mieć w nowym) to była osobna, mała kolejka i wszystko właściwie było formalnością.
Za pierwszym razem – upokorzeniem bym tego nie nazwała, ale to, że tyle czasu trzeba było na to poświęcić to już fajne nie było.
A moja szefowa, która jest w zasadzie dwujęzyczna, ostatnio wypełniała dla swojego męża formularz internetowy jak miał jechać do stanów służbowo i nie wyrobiła się w przyznanym czasie. To chyba jest jednak nie tak…
to ja nie o stanach, a o kanadzie powiem.
z wiza nie mialam problemow zarowno za pierwszym, jak i za drugim razem, mimo, ze za drugim razem przyznalam, ze jade do “narzeczonego” i to mialy byc wakacje.
generalnie o wize kanadyjska rowniez bylo wtedy ciezko.
ale jako, ze po tym drugim razie ciaza nam sie przytrafila i juz zostalam, to moja mama, ktora miala przyleciec i pomoc mi w pierwszym miesiacu z maluchem wizy nie dostala.
powod – corka zostala”nielegalnie” pomimo, ze miala wrocic.
na co oburzyl sie moj maz i wysmarowal do nich pismo:
– jestem w kanadzie zupelnie legalnie – w terminie wystapilam o przedluzenie wizy i ja otrzymalam,
– nie moglam wrocic do kraju ze wzgledu na zagrozona ciaze – dolaczylismy dokument od poloznej,
potem jeszcze nastapila wyliczanka o regularnie placonych przez niego podatkach, o tym, ze nigdy nie pobieral zasilkow, skonczyl studia, jest pelnoprawnym obywatelem i nie zupelnie nie rozumie takiego traktowania,
no i po kilku dniach mama otrzymala tel, ze ma sie zglosic po wize..
taki dosc nieczesty wypadek, ale dowodzi, ze nie odrazu nalezy sie poddawac.
Ale – jak mówią – są miejsca i jest Ameryka 😉
Wspomnienie gdzieś się zatarło po drodze, choć do miłych nie należało. Wielokrotnie mieliśmy takie myśli, jak Twoje – że kij im w oko itp. Ale jak już zostaliśmy nielegalnie, jakoś trzeba było żyć. A nie żyło się wcale źle – powiem więcej – żyło się lepiej, niż tutaj. Pomimo, że byliśmy tylko małymi punktami, nic nie znaczącymi w tej wielkiej masie wszelkich narodowości.
Stąd pewnie też ten sentyment.
Mnie nigdy w tym kraju nie spotkała przykrość ze strony kogokolwiek – a zostałam raz złapana przez policjanta za niezatrzymanie się na skrzyzowaniu.
To, co kiedyś mnie denerwowało – usmiechy ich przyklejone, “how are you?” na każdym kroku itp. – teraz mi tego brakuje.
Cecemy się rzeczywiście inną mentalnością i sposobem bycia – z różnych zapewne względów – ekonomicznych, politycznych, kulturowych. Ale jakze łatwiej by nam się żyło po ichniemu… 😉
W Polsce dostali wizę bez problemu, chociaż moja mama kilkanaście lat wcześniej, we wczesnych latach 90-tych była w Stanach i “się zasiedziała” 2 lata (to chyba rodzinne)… Ale widocznie uległo przedawnieniu i spokojnie, bezproblemowo wizę dostali.
Tato był przed tym felernym wydarzeniem dwukrotnie wcześniej w USA – przyjeżdżał bez problemów mimo tego, że ja byłam nielegalnie.
Nazwisko w paszporcie takie samo miałam.
Zostawał max. 6 mcy i wracał w terminie.
Wtedy go zatrzymali najprawdopodobniej dlatego, że od jego poprzedniego wyjazdu z US minęło tylko 5 mcy. Wrócił bodajże w czerwcu do Polski, a w listopadzie już przyjechał z mamą do Stanów.
Chcieli mu udowodnić, że pracował na tych cięzarówkach i znów wrócił po to samo – po niby czemu taki krótki pobyt w Polsce.
Miał pewnie pecha i trafił nie na tego urzędnika na lotnisku, co trzeba.
Teraz już szlaban myslę i wjazdu nie ma – nie wiem jak będzie po zniesieniu wiz – kiedyś.
mysle, ze nie doczekamy sie zniesienia wiz
za duzo polakow wyjezdza i zostaje na nielegalu
a to przeciez psuje im rynek pracy, szczegolnie teraz z w kryzysie
za to kanada wpuszcza:)
Ja rowniez uwazam, ze wizy dla nas nie zostana zniesione w najblizszym czasie. Bo w sumie dlaczego maja obnizac kryteria ruchu bezwizowyego specjalnie dla Polakow to nie ich wina, ze sie nie miescimy w ich normach a naszych rodakow, ktorzy psuja statystyki zosatajc w Stanach nielegalnie.
Najlepszą statystykę robią im Meksykanie 😉
Kanta – a to, że Kanada wpuszcza, to wiem… Mój M. chciałby wyjechać albo do Kanady, albo do Australii. A ja coś nie bardzo :/
Choć z drugiej strony…
teoretycznie, ale tez zdarza sie, ze zawracaja na lotnisku..
ale chyba generalnie latwiej wyemigrowac na stale
nigdy sie o wize kanadyjska nie ubiegalam, lecialam z NATOWskim rozkazem wyjazu – mialo to dobre strony, bo traktowali mnie jak personel wojskowy, wiec nie musialam sie nigdzie z niczego tlumaczyc
ale musialam tez meldowac sie u attache wojskowego w polskiej ambasadzie, co generalnie bylo ucaizliwe (ale to juz nasze regulacje byly)
generalnoe mowie ci tora, nie w glowie mi emigracja za ocean, ale gdybym miala, pewnie do kanady najchetniej
najlepiej gdzies na zachodnie wybrzeze… siem rozmarzylam;)
Nie sadze. Latwiej przyjechac z wizyta ale zostac legalnie czy nielegalnie juz tak latwo nie jest.
na zachodzie duzo deszczu pada, nie ma jak ontario 🙂
Najlepiej w srodku :). Krotkie lato, dluga mrozna zima w sam raz jako kontrast do tych upalow co teraz masz
zasadniczo wszystko mi jedno gdzie
no, moze nie jakies yellowknife, czy cos w ten desen
w kanadzie mi sie podoba swoboda, generalne luzactwo w takim wydaniu, jakie mi najbardziej odpowiada
moje podejscie ocieplilo sie jeszcze bardziej, kiedy moje dwie znajome doniosly mi o kanadyjskim podejsciu do zwiazkow partnerskich – normalnie yay! dla kanady!
kocham upaly
potwierdzam:)
ja jeszcze lubie to multi kulti jakie mam na codzien.
Znasz odpowiedź na pytanie: ktos sie ubiegal o wize amerykanska?