ktos sie ubiegal o wize amerykanska?

wdepnelam na podczytujac co na swiecie
zastanowily mnie szczegolnie komentarze

z czystej ciekawosci:
czy te procedury ubiegania sie o wize sa naprawde takie “upokarzajace” dla nas?

ciekawi mnie, czy ktoras z was miala przykre doswiadczenia ubiegajac sie o wize

sama dostalam wize trzykrotni
dwa razy dawno temu, jeszcze jako studentka, zwykla wiza turystyczna – bez adresu zatrzymania w stanach, bez jakichs oszalamiajacych zarobkow na miejscu, w zasadzie podejrzana, bo mnostwo studentow jezdzi do stanow do pracy na czarno

a jednak bylo konkretnie i milo, bez zadnych zgrzytow

trzeci raz juz jako malzonka obywatela amerykanskiego, dostalam wize wielokrotnego wjazdu z usmiechem na ustach, ale to chyba inna historia

podobnie wjezdzajac do stanow – procedury dla obcokrajowcow wizowych czy nie sa takie same – odcisk palca
zreszta tak samo do wlasnego kraju wjezdzaja amerykanie, jedyna roznica taka, ze amerykanom mowi sie po odprawie: welcome home sir / madam

chetnie poslucham innych historii, bo artykul naprawde mnie zastanowil

102 odpowiedzi na pytanie: ktos sie ubiegal o wize amerykanska?

  1. Luty 2007 – M (jeszcze nie byliśmy małżeństwem – był w pracy w USA, wiza L1) ja jechałam do niego w odwiedziny – wiza turystyczna. Żadnych problemów, miło i od ręki wiza na 10 lat. A mogłam uchodzić za osobę podejrzaną, marne zarobki, na studiach doktoranckich, facet siedzi oficjalnie w Stanach… Właściwie nic mnie w Polsce teoretycznie nie trzymało.

    Acha i rozmowa po polsku.

    Za to moja psiapsióła, która starala się o wizę imigracyjną (mieszka tam, wyszła za mąż za Amerykanina) miała trochę przebojów – głównie z wymaganiem badań, które można uznać za upokarzające. Rozmowę oczywiście miała wtedy po angielsku, ale ona biegle włada. Ale dostała, tylko w USA musiała wszystkie badania powtarzać, bo na miejscu zgubili papiery i grozili jej deportacją. A przed wizą imigracyjną wyjeżdżała do USA na J1 kilkakrotnie, bez żadnych problemów.

    M też nie miał żadnych problemów, ani z J1, ani z L1, ani z B. J1 załatwiał jako student na Work&Travel. Pozostale już jako osoba pracująca, być może pomogło miejsce w którym pracuje, międzynarodowa korporacja bardzo znana i lubiana w USA.

    Podsumowując, kiedy ja czekałam na rozmowę z konsulem to kilku osobom odmówiono – rodzice jadący na ślub córki, jakiś facet ubiegający się o turystyczną, który wrócił kiedyś po terminie ważności wizy, studentka wyjeżdżająca zimą na Work&Travel. Ale mnie osobiście nic nieprzyjemnego nie spotkało.

    • Mnie nie odmowili jak raz kiedys tam sie staralam. Ale teraz, jak slysze, jak bardzo trzeba sie naginac (np sama rozmowa telefoniczna ok 40 zl), placic za formularz czy Ci te wize dadza czy nie, czekac w kolejkach, drzec przed interview, a potem czekac na decyzje i na to, czy ci plany wakacyjne szlag trafi czy tez nie, to mnie odrzuca, bo pokazuje, ze oni to sa jak bogowie, a cala reszta to bydlo zebrajace (sorry za wyrazenie, ale tak to odczuwam) Juz sie wole o obywatelstwo hiszpanskie postarac, bo ci to wiz do USA nie potrzebuja 😉

      Bo ja, gdybym tam jechala, to scisle turystycznie, a turysta to i kase zostawia i w ogole z korzyscia dla danego kraju jest. Wiec takie przeswietlanie na poczatku to mi sie bardzo nie w porzadku wydaje. No opor wewnetrzny we mnie rosnie i tyle…

      • starałam się jako studentka, jeszcze zanim urodziłam Ninę – nie dostałam wizy 😀
        chodziło o zwykły wyjazd turystyczny, krewni w usa mnie zapraszali.

        stwierdziłam że kij im w oko

        • Zamieszczone przez Jane
          Mnie nie odmowili jak raz kiedys tam sie staralam. Ale teraz, jak slysze, jak bardzo trzeba sie naginac (np sama rozmowa telefoniczna ok 40 zl), placic za formularz czy Ci te wize dadza czy nie, czekac w kolejkach, drzec przed interview, a potem czekac na decyzje i na to, czy ci plany wakacyjne szlag trafi czy tez nie, to mnie odrzuca, bo pokazuje, ze oni to sa jak bogowie, a cala reszta to bydlo zebrajace (sorry za wyrazenie, ale tak to odczuwam) Juz sie wole o obywatelstwo hiszpanskie postarac, bo ci to wiz do USA nie potrzebuja 😉

          Bo ja, gdybym tam jechala, to scisle turystycznie, a turysta to i kase zostawia i w ogole z korzyscia dla danego kraju jest. Wiec takie przeswietlanie na poczatku to mi sie bardzo nie w porzadku wydaje. No opor wewnetrzny we mnie rosnie i tyle…

          jane, ale powiedz, czy doswiadczylas tego osobiscie? czy przepytano cie z grzechow rodziny w siodmym pokoleniu wstecz? bo bardziej o to mi chodzi – o to nieszczesne “upokorzenie?”
          i jak to upokorzenie naprawde wyglada?

          Zamieszczone przez vieshack
          starałam się jako studentka, jeszcze zanim urodziłam Ninę – nie dostałam wizy 😀
          chodziło o zwykły wyjazd turystyczny, krewni w usa mnie zapraszali.

          stwierdziłam że kij im w oko

          i ciebie tez zapytam: czy rozmowa z urzednikiem byla naprawde taka nieprzyjemna?

          nie chce wnikac, czy w ogole zasadnie czy nie odmawiaja wizy, ale wlasnie mnie zastanawia ta cala procedura

          moje kuzynce tez odmowiono wizy, ale w zwykly urzedowy sposob: przykro nam, ale nie mozemy udzielic pani wizy. prosze sprobowac za pol roku.
          a potem na samych odchodnym urzedniczka w warszawie dodala, zupelnie poza protokolem, bardziej ze zwyklej serdecznosci: prosze sprobowac za jakis i czas, kiedy bedzie pani bardziej mogla udowodnic swoj status materialny
          i tyle
          a, za drugim razem dostala

          swoja droga przygladam sie temu artykulowi i smiac mi sie chce:
          narzucmy obowiazek wizowy amerykancom, to zapewne powstrzyma ten nieopanowany naplyw taniej amerykanskiej sily roboczej w strefie polskiego budownictwa azbestowego i serwisach higienicznych 😀

          • Malzonek dwukrotnie z sukcesem, ja i dzieci po razie. No dobra amer korpo jako miejsce zatrudnienia malzonka.

            Tu bez problemu. Za to immigration na newark – zeby ich tak obesralo..

            • Zamieszczone przez szpilki
              Malzonek dwukrotnie z sukcesem, ja i dzieci po razie. No dobra amer korpo jako miejsce zatrudnienia malzonka.

              Tu bez problemu. Za to immigration na newark – zeby ich tak obesralo..

              ale na customs trzepia wszytskich tak samo – wiza, nie wiza, sto pytan do
              ale masz racje, ze na newark zawsze jakos bardziej dociekliwi 😉

              polecam latac przez boston logan – trzy razy tam przekraczalam granice i zawsze bylo paszport – palec – teczowka i milego pobytu:)

              • Na LAX tez! Na JFK jeszcze jak cie moge ale newark to koszmar: dlaczego pan przylecial? Na ktora budowe? A zona z dziecmi kiedy doleci? A chlop w najwiekszym korpo pracowal..

                Z dziecmi tam stalam 3h prawie.. Leon roku nie mial.

                • nie, rozmowa była zwykła, nie czułam się upokorzona.
                  raczej wkurzona bo nie każdy z przyjeżdżających do usa marzy o tym żeby przechytrzyć rząd i zostać tam na zawsze…

                  • Rozmowa z urzędnikiem – zawsze miło i kulturalnie.
                    Natomiast to, co się dzieje na chodniku przed to inna sprawa (Kraków).
                    Byłam teraz, w lutym, bo stara wiza mi wygasła, mróz jak diabli, a stadko stoi i marznie, ludzie poustawiali się do słoneczka po stronie budynku konsulatu, żeby choć trochę się zagrzać, to zaraz wylatywali i przeganiali na drugą stronę, a tam cień akurat….samo to upokarzające dla mnie.

                    • Zamieszczone przez beamama
                      Rozmowa z urzędnikiem – zawsze miło i kulturalnie.
                      Natomiast to, co się dzieje na chodniku przed to inna sprawa (Kraków).
                      Byłam teraz, w lutym, bo stara wiza mi wygasła, mróz jak diabli, a stadko stoi i marznie, ludzie poustawiali się do słoneczka po stronie budynku konsulatu, żeby choć trochę się zagrzać, to zaraz wylatywali i przeganiali na drugą stronę, a tam cień akurat….samo to upokarzające dla mnie.

                      ale to juz chyba raczej problem z zarzadzeniami dotyczacymi bezpieczenstwa obiektu?

                      tak se mysle

                      • Zamieszczone przez vieshack
                        nie, rozmowa była zwykła, nie czułam się upokorzona.
                        raczej wkurzona bo nie każdy z przyjeżdżających do usa marzy o tym żeby przechytrzyć rząd i zostać tam na zawsze…

                        ba, ale wez tu madrego znajdz, co lludzkie mysli czyta

                        kiedy pracowalam w wojsku, wysylalo sie kadre najrozniejsza na kursy do usa i kanady
                        ktoregos razu babka z kursu nie wrocila
                        kto mogl przewidziec?

                        • pewnie masz rację, mojego męża kuzynka pojechała na Work&Travel i nie wróciła.
                          od 7 lat nie widziała się z rodziną.
                          i wiem, że tego nie planowała, miała wrócić, studiować dalej itd.
                          poszła na spontan i została.

                          ja nie podeszłam jakoś emocjonalnie do tego, że wizy nie dostałam, jest jeszcze wiele miejsc na świecie, które turystycznie są dla mnie ciekawsze niz usa. nie planowałam kolejnych prób “do skutku”.

                          • tak szczerze – no pewnie, ze mamy przewalone z tymi wizami – chcesz sobie swiat obejrzec, a tu kubel zimnej wody – nie i koniec, bo sprawiasz wrazenie, ze tam zostaniesz

                            z drugiej strony nie winie strony amerykanskiej jakos koszmarnie strasznie, w koncu zobacz, ilu polakow siedzi na jakichs jackowach i innych, klepie biede i dorabia na czarno psujac rynek pracy
                            polska tez nie wpuszcza ukraincow czy ormian bez papieru

                            • Zamieszczone przez kantalupa
                              ba, ale wez tu madrego znajdz, co lludzkie mysli czyta

                              kiedy pracowalam w wojsku, wysylalo sie kadre najrozniejsza na kursy do usa i kanady
                              ktoregos razu babka z kursu nie wrocila
                              kto mogl przewidziec?

                              znajomy poleciał na mistrzostwa do Atlanty – też nie wrócił

                              rodzice turystyczną – dostali bez żadnych problemów

                              • to i ja wtrącę swoje 3 grosze (dosłownie, bo o wizy starałam się 3 razy).

                                same rozmowy były “ludzkie”, ale otoczka i całe przygotowania – żenada.

                                ale za pierwszym razem, to przez niedopatrzenie kogoś na bramce na dole, wpadłam w wir kłamstwa…

                                mój ojciec w stanach (nielegalnie), ja – stęskniona nastolatka – postanowiłam go odwiedzić w czasie wakacji. okazało się, że jak dziecko nie ma 18 lat, to na rozmowę musi się stawić z obojgiem rodziców (lub dostarczyć akt zgonu tego, kogo brakuje).
                                ponieważ miałyśmy z mamą ojca dowód osobisty, to mama wymyśliła, że ubłaga znajomego, który zawsze do mojego ojca był podobny, żeby pojechał z nami. nie zgodził się
                                więc pojechałyśmy same, a zawoził nas znajomy mamy (inny znajomy, nie ten podobny do ojca). dzielnie nas wspierał pod samym konsulatem. gdy przyszła moja kolej na przejście przez bramkę, podeszliśmy we trójkę (czyli ja z mamą i owym znajomym mamy). nikt nic od nas nie chciał. najwyraźniej stwierdzili, że to moi rodzice.
                                na górze podeszłam do okienka sama. ambitnie zaczęłam rozmowę po angielsku, ale pani jednak wolała po polsku. pogadała chwilę, po czym stwierdziła, że potrzebuje porozmawiać z rodzicami. no więc odwróciłam się i głośno zawołałam mamę. konsulka pogadała z mamą i mówi, że chce z ojcem…
                                ooops… stanęłam na wysokości zadania. odwróciłam się i zawołałam “tatooo!”. znajomy podszedł, pogadał, promesę wizy dostałam
                                od tej pory mam dwóch tatusiów

                                drugi raz był spokojniejszy, bo miałam już skończone 18 lat 🙂

                                potem zmieniłam nazwisko i okazało się, że moja wiza (drugą dostałam na 10 lat) jest nieważna. a że znów mi się zachciało do ojca lecieć, to wszystko od nowa. szaleństwo jakieś. ale i tym razem mi nie odmówili.
                                teraz znów zmieniłam nazwisko.
                                ale i ojciec ze stanów w końcu wrócił 😉

                                obiecałam Laurkowi, że na stare lata polecimy zobaczyć Grand Canion. miejmy nadzieję, że do tego czasu wiz już nie będzie 🙂

                                • Zamieszczone przez laurka

                                  potem zmieniłam nazwisko i okazało się, że moja wiza (drugą dostałam na 10 lat) jest nieważna. a że znów mi się zachciało do ojca lecieć, to wszystko od nowa. szaleństwo jakieś. ale i tym razem mi nie odmówili.
                                  teraz znów zmieniłam nazwisko.
                                  ale i ojciec ze stanów w końcu wrócił 😉

                                  powaznie z tym nazwiskiem?
                                  wiem na 100%, ze nie trzeba ubiegac sie o nowa wize po zmianie nazwiska (i paszportu)
                                  wystarczy, ze przy wymianie i uniewaznieniu paszportu nie sperforuja ci strony z wazna wiza
                                  i podrozujesz po prostu z dwoma paszportami
                                  wlasnie po x-latach malzenstwa zmienilam w koncu nazwisko, mam nowy paszport i za piec tygodni lece z dwoma, za porada konsulatu zreszta
                                  wiec o to sie nie martw:) jesli masz wazna wize, niezaleznie w ktorym paszporcie, nikt nie ma prawa sie czepiac

                                  • ja dostałam za drugim podejściem
                                    bez żadnego wniku
                                    podpisali mi jednocześnie pytajac po co jadę….

                                    pojechałam do stanow i jak tam byłam to ludzie nie chcieli uwierzyć, że po mcu wracam, patrzyli na mnie jak na kosmitę
                                    chciałabym kiedyś do stanow wrocic – na zachodnie wybrzeże

                                    • Zamieszczone przez kantalupa
                                      jane, ale powiedz, czy doswiadczylas tego osobiscie? czy przepytano cie z grzechow rodziny w siodmym pokoleniu wstecz? bo bardziej o to mi chodzi – o to nieszczesne “upokorzenie?”
                                      i jak to upokorzenie naprawde wyglada?

                                      😀

                                      Ja wcale nie rozmawialam z urzednikiem, bo lecialam na Camp America i wiza jakos tak odgornie byla zalatwiona przez te organizacje. Ja tylko musialam pojechac, zlozyc papierki i odstac swoje. Natomiast moja przyjaciolka starala sie w zeszlym roku. Wize dostala, o czym gadali – nie wiem, ale przeswietlili ja na wylot. No i to wlasnie mi sie nie podoba – to, ze aby sie w ogole dostac do konsulatu, to juz sie ponosi koszty i traci czas i nerwy. I potem to, ze trzeba sie tlumaczyc ze wszystkiego. Ja rozumiem, ze sa ludzie nieuczciwi, sa tacy, co chca sobie tam zostac/pracowac – nie obchodzi mnie to. Ja jestem uczciwym, normalnym czlowiekiem, ktory moze chce sobie cos tam zobaczyc i tak upodlajaco jestem traktowana.

                                      Ale wlasnie dzis rozmawialam z malzem na ten temat i byc moze uda nam sie zalatwic sprawe bez tych wszystkich procedur 😉

                                      • mój brat dostał tak na wariata właściwie – biedny studencina zoczny, żadnego wsparcia finansowego z domu, pracował na budowie w warszawie i ktoś gdzieś mu powiedział o jeżdżeniu do USA, a że mamy tam rodzinkę a jego naprawdę niewiele tu trzymało (poza panną która jak wrócił za 3 miesiące była w ciąży z innym) – pojechał i złożył wniosek – na rozmowie był 13 czerwca -wszyscy się śmieli, że trzynastego szkoda czasu na chodzenie po wizy a on poszedł w normalnej koszulce i spodniach byle jakich (mówi, że nieźle wygladał na tle garniturów) i dostał tą wizę po całkiem miłej rozmowie —poleciał, popracował, wrócił na 1 października na studia a dolar nigdy więcej nie był tak tani jak wtedy

                                        • Zamieszczone przez krecik_75
                                          chciałabym kiedyś do stanow wrocic – na zachodnie wybrzeże

                                          mój brat do tej pory z błyskiemw oku wspomina niagarę i kasyna

                                          no lekkoduch i tyle

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: ktos sie ubiegal o wize amerykanska?

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general