teraz juz wiem, ze lekarze przy moim porodzie zlekcewazyli mozliwosci mojego oragnizmu i upierajac sie na poród naturalny narazili życie i zdrowie mojego dziecka….
miałam ciezki poród wywoływany trzy razy i po drugiej indukcji dziecku zaczeło spadac podczas ktg tętno -dodam, ze lezałam na patologi i miałam robione zapisy 3 razy dziennie. Dwa zapisy nieprawidłowe, ze spadkiem tetna w ciagu tego samego dnia…. przylecial lekarz, ale po chwili tetno wróciło do normy. Na drugi dzien sytuacja taka sama – dwa zpisy ze spadkiem tetna… Na moje pytania i obawy mówili – dziecko bawi się pępowina… polozne zbywaly, ze gdyby było cos nie tak, to juz bym lezała na stole…..
Złe zapisy, o róznych porach…. teraz wiem, ze powinnma wyjsc ze szpitala i pójść do innego….. Nie mieszkam na odludziu, ale w miescie wojewódzkim, a szpital, w którym rodziłam ma dobra opinie wśród rodzących, chwalaony jest miły personel, opieka..moj lekarz mowil, ze nie ma lepszych lekarz, niz w tym szpitalu….sam tam pracuje wprawdzie, ale miałam tyle poztywnych opinii….
Podczas trzeciej indukcji spadło dziecku tętno do 74…podłaczyli mnie do tlenu i za chwile było w porzadku….jedna czejkali z cc jeszcze jakas godzine..moze dluzej, starciłam rachube, bo wilam sie od 11 do 18 w bólach, które nie rozwierały szyjki…. Jeden lekarz chciał jeszcze czekac, ale postawiła sie mądra lekarka i słowami “bez dyskusji” podjęła decyzję o cc. Chyba dzieki niej moje dziecko…..tyle złosci i agresji jest teraz we mnie, za to, ze moje dziecko moglo by strasznie chore. albo nie zyc…
a konskewncje…..
wczoraj neurolog po badaniu usg główki stwierdziła, ze dziecko miało wylew, ma powiększona jedną komore mózgu….
….lekarka nie powie wprost, ze to wina lekarzy…. zasugerowała lekko….ze przy takim porodzie, to sie mogło wydarzyc….jak powiedziałm jej, ze w ciazy miałam robione kilka razy usg ( mam filmy, gdzie widac móz i nie ma zadnej stwierdzonej nieprawidłowosci – usg było robione przez róznych lekarzy) powiedziala, ze usg mogło tego nie wykazac….. przeciez nie powie mi, ze to wina lekarzy….to klika….
Patryk rozwija sie prawidłowo, wiec chyba… nie bedzie konsekwencji, ale kto to może wiedziec….. kazali obserowoac jego rozwój, czy rusza tak samo prawa rączka i nożka…. mógł miec jakies porazenie nerwów, paraliz…..
Mamy miec usg pod koniec czerwca, jestesmy zapisani juz na kolejna wizyte.
I taki są skutki naciskania… na poród naturalny, kiedy kobieta nie moze urodzic….
Jestem zdołowana i mam ochote pobiec do szpitala i pobic tych lekarzy…. Nie nazwę ich lekarzami….tych konowałów, którzy szafowali zyciem mojego dziecka…..
Beata & Patryk(03.03.03)<img src=”https://detox.wi.ps.pl/P.jpg”>[Zobacz stronę]
29 odpowiedzi na pytanie: lekarze narazili zycie mojego dziecka
Re: lekarze narazili zycie mojego dziecka
Co za dziadostwo !
3mam kciuki, żeby wszystko było nadal w najlepszym porządku !!!
Ola i Dominika ur. 8.12.2002 r.
Re: lekarze narazili zycie mojego dziecka
Ja mysle, ze wszystko bedzie dobrze. A jak juz dojdziesz do siebie to podawaj szpital do sadu niech ci bula kase, przyda sie na pewno. Swoja droga, to popaprane sa wszelkie skrajnosci i obecny ped do natury: porod anturalny, bez naciecia, bez znieczulen, tylko cyc i td sprawdza sie jak jest wszysko ok nie wiem po co wpedza sie kobiety w poczucie winy, ze nie urodzily albo ze nie karmia naturalnie. Fanatycy w zadnej dziedzinie nie sa dobrymi doradcami.
Dorotka i Szyma (ur 10.02.03)
Re: lekarze narazili zycie mojego dziecka
Oby dalej wszystko było bez żadnych komlikacji. Głupi lekarze!!!!!!!!!!
A o mały włos u mnie teżmogło byćnieciekawie. Na szczęście znalażł sięlekarz który podjął decyzję o cc dośćwcześnie. Leżałam z prawie pełnym rozwarciem a główka nie schodziła. (coś z ułożeniem moich kości). A jakby sięKropka zaklinowała??????!!!!!!!!!!
Wszędzie rzeczywiście stawiajątylko na naturę!!!!!! To po co w ogóle te “zdobycze” nauki????????????????????????? Kobiety !!! rodzićna polu albo w lesie!!!!!!
BZDURA!
Ani_ani i Izunia-Kropunia (8 miesięcyi 1/2)
Re: lekarze narazili zycie mojego dziecka
na temat zwlekania z cc juz sie kiedys wypowiadalam…
wspolczuje nerwow przede wszystkim ale trzeba miec nadzieje ze wszystko bedzie dobrze – jak jechalam z jasiem r-ka do szpitala to nie myslalam inaczej niz tylko ze wszystko bedzie ok – a o konowalach nawet nie chce mowic – szkoda slow 🙁
wszystkiego dobrego zyczymy
kiuiczyca-matkaZjasiemUboku (21.02)
Re: lekarze narazili zycie mojego dziecka
Przy porodzie dawida niestety nie padla zbawcza decyzja o cc
Ze skutkami tego porodu walczymy do dzis…..
Pozdrowienia
smoki i Dawidek
(8 miesiecy i 1/2)
Re: lekarze narazili zycie mojego dziecka
Moje zdrowie i mojego dziecka tez….. Nie zauwazyli ze dziecko jest ulozone twarzyczka do gory (porod twarzyczkowy powinien zakonczyc sie cc)…dzieki Bogu Pawelkowi nic sie nie stalo…jednak moje krocze bylo w oplakanym stanie..
Magda- mama Pawełka ur. 29.11.2002
Re: lekarze narazili zycie mojego dziecka
cos strasznego, to na pewno ich wina! zaluje ze zyjemy w kraju, w ktorym takiego karygodnego zachowania nawet nie warto zglaszac, bo i tak sie z tego wykpia…:(( obys nigdy wiecej nie trafila na takich nieodpowiedzilanych lekarzy!
kleeo+Milosz+Natalia
Re: lekarze narazili zycie mojego dziecka
To straszne…ja prawie wszystkich lekarzy uważam za konowałów……dupków, którzy w większośc inie znają się na swoim zawodzie……zresztą nie ma się co dziwić, bo większość studentów medycyny zamiast siedzieć na wykładach kseruje je…..w każdym zawodzie zdarzają się ludzie niekompetentni, tyle że akurat w tym zawodzie niekometencja może być boleśnie odczuwalna…….
PS. Sama bym ich pozabijała…….
Julka kulka i Karolek, który właśnie zaczął 11 miesiąc!!!!!!!!!!
Re: lekarze narazili zycie mojego dziecka
az wlosy staja deba jak sie czyta…. Straszne! Mam nadzieje, ze wszystko bedzie dobrze (musi byc! na pewno jest dobrze!!! ) ale sam fakt, ze taka sytuacja miala miejsce, i to ze teraz tak bardzo sie denerwujesz-jest karygodne…….. Tak, tylko kto ma czas i sily, zeby z tym robic porzadek…..? Trzymaj sie Beatko,Pati tak cudnie sie usmiecha, ze na pewno nic mu nie dolega. Pozdrawiam!
guciak i Ninka ur. 27.04.2003
Re: lekarze narazili zycie mojego dziecka
…ja też najchętniej wybiłabym konowałów…u mnie było podobnie, leżałam na patologii (przyjęli mnie dzień przed porodem) z powodu przedwczesnego rozwarcia i miałąm założony krążek plus do tego brałam fenoterol…po zakończeniu 37tygodnia odstawiłam fenoterol a krążek postanowili jeszcze przetrzymać przez tydzień, choć moja lekarka upierała się żeby już wyjąć bo dzidziuś jest duży i zdrowy, ale ordynator się uparł… No i w nocy zaczęły się bóle, ale oczywiśćie lekarzowi nie chciało się do mnie schodzić więc telefonicznie kazał siostrze podać mi fenoterol i relanium, ale i tak bolało a ja nie przespałam ani minuty…rano na wizycie ordynator stwierdził (bez badania), ze boli bo dziecko się obniża i “zobaczę dopiero jak boli poród”…o 18.00 przyjechał mój mąż a ja wybuchnęłam mu płaczem, ze już nie mam siły tak mnie boli brzuch i wysłałam go do domu, zeby się położyć…zjadłam kolację, usiadłam na łóżku i poczułam, że coś pęka a spomiędzy nóg leje mi się krew…ledwo doszłam do dyżurki, a tam już wszystko było jak na filmie, wyszarpali mi krążek…wszystko było we krwi, ja tylko sie modliłam, żeby mały przeżył…jeszcze zdążyłam podać pielęgniarce telefon do męża i już byłam na stole operacyjnym, przez 10 min. kłuli mi ręce bo podczas krwotoku uciekają żyły…horror…dopiero teraz mogę o tym pisać bez ucisku w żołądku…w końcu mnie uśpili. Obudziły mnie slowa “ma pani zdrowego syna” i to było najważniejsze.
..mimo to Igor spędził w inkubatorze 2 doby bo miał problemy z utrzymaniem temperatury, a usg główki wykazało krwiak I-go stopnia (już się wchłonął) i poszeżoną komorę mózgu, na szczęście mały rozwija sie dobrze i wszystko jest ok, ale i tak kazano mi bacznie obserwować czy nie ma ewentualnych odchyleń od normy, asymetrii itp….w każdym razie ordynator, który najpierw zlekcewazył moje bóle brzucha a potem mnie operował stwierdził po operacji – cytuje:”niech pani da na mszę bo w domu nie mielibyście żadnych szans”… No i wtedy rzeczywiście byłam z tego powodu szczęśliwa, ale dopiero po czasie dotarło do mnie, że gdyby ktoś się zainteresował tym bólem to do całej akcji najprawdopodobniej by nie doszło bo zrobiono by mi co najwyżej normalne cc (a nie pionowe) no i nie miałabym takich makabrycznych wspomnień… Ale cieszmy się, ze wszystko jest ok… i niech nas Bóg broni przed takimi lekarzynami w przyszłości.
Ola i Igorek 25.03.2003
Re: lekarze narazili zycie mojego dziecka
według mnie zwlekają z decyzją o cc, bo czekają na kopertę. Niestety mało jest lekarzy z powołania!
Może Cię pocieszę, że moja Natalka po porodzie też miała krwawienie w mózgu i to drugiego stopnia, chociaż poród miałam błyskawiczny. Dziś już nie ma śladu po tym krwawieniu, więc trzeba mieć nadzieję, że u Twojego Patryka też wszystko będzie dobrze.
Pozdrawiam
Maja z Natalką (7 miesięcy!) [Zobacz stronę]
Re: lekarze narazili zycie mojego dziecka
Nie wiem czy mogę zapytać, ale dokładnie co takiego uczynili lekarze, że skutki są do dziś? Po przeczytaniu tego wątku zaczynam sie poważnie bać….. nie wiem jak ufać teraz lekarzom? Może od razu zdecydowac sie na cesarkę???
Ivo i brykające maleństwo (21.08.2003r.)
Re: lekarze narazili zycie mojego dziecka
hej,
a jaki to był szpital i w jakim mieście? może to będzie przestroga dla nas przyszłych mamuś…
pozdrowienia i zdrowia dla malucha
m & 18 tyg. maluszek 🙂
Re: lekarze narazili zycie mojego dziecka
Beatko,
tak być nie powinno. Ja też ucierpiałam, ze względu na szpital. Zarazili moje dziecko gronkowcem złocistym, który może juz w nim być do końca zycia.
Na pewno wszystko ułozy się.
,
CCCelinka + Kacperek 21.03.03.
Re: lekarze narazili zycie mojego dziecka
U mnie było to samo, niestety nie zrobili mi cc. Dzidziuś się urodził w bardzo, bardzo ciężkim stanie, a ja byłam mocno pokiereszowana, ale to jeszcze nie był koniec, potem musiałam się jeszcze nasłuchać co mu po tym będzie i nie dawali mi żadnej nadziei, że może być inaczej (z wyjątkiem jednego lekarza). A dzidziusiowi nic nie jest, czasem myśle, że to cud. Może i u ciebie będzie podobnie. Teraz mam trochę siwych włosów i trochę rozpieszczone dziecko.
Rena i Szymulek
Re: lekarze narazili zycie mojego dziecka
Nie zauwazyli ze dawid sie dusi i nie zrobili cc
Dawid mial zamartwice
Pozdrowienia
smoki i Dawidek
(8 miesiecy i 1/2)
Re: lekarze narazili zycie mojego dziecka
Dopiero po jakimś czasie zdałam sobie sprawę z tego jak niewiele brakowało do nieszczęścia….
Też byłam na fenoterolu-od końca 5 m-ca. Termin miałam pod koniec grudnia. Na koniec listopada dostałam świądu skóry. Okazało się, że to zmiany w komórkach wątroby i decyzja o rozwiązaniu ciąży.
Środa – odstawienie fenoterolu
Czwartek rano – założenie 1/4 tabletki na rozwarcie szyjki
w międzyczasie kroplówka z glukozą na płukanie (po 2 półlitrowe wlewy)
Czwartek wieczorem – pierwsze bóle
Piątek rano – wypadnięcie czopa
Piątek południe i wieczór – znów bóle i już mocniejsze- w końcu ustają
ktg cały czas wykazuje wszystko w porządku
Sobota – bóle co 3 minuty, które po 2 godz. ustają-tak kilka razy w ciągu dnia.
Sobota wieczór-bóle bardzo bolesne i regularne-badanie szyjki nic nie wykazuje;ktg nie pokazuje skurczy które ja bardzo czuję; decyzja-rano oksytocyna.
O północy poprosiłam o przeniesienie na porodówkę i męczyłam się do 6 rano. Badanie-brak rozwarcia. Pierwsze masowanie szyjki. Słyszy mnie chyba cały oddział. Badanie- w końcu coś ruszyło-2 cm.
Mówię-nie chcę oksytocyny-chcę cesarkę-lekarz-jeszcze poczekamy.
O 14-tej przebili mi pęcherz płodowy.
Na przemian maowanie szyjki ii chodzenie już 17 godzin…
Bez oksytocyny bo ja chce cesarke-bez cesarki bo “jeszcze poczekamy”.
Po 17-tej dostałam w końcu parte. Tętno dobre ale główka nie schodzi-co ma schodzić jak jest 2 tyg.przed terminem a z usg wychodzi, że mały ma miedzy 3800 a 4100…
Po GODZINIE parcia (4 h od przebicia wód) lekarz wypycha mi dziecko – na moim skurczu i moim parciu naciska kilkakrotnie przedramieniem na brzuch. Tak kilka razy.
19.oo – mały jest na zewnątrz. Nie płacze, nie rusza się.
Od razu tlen i pod inkubator. Waży 4 kg i 60 cm długi. Pod tlenem spędza 2 godziny.
Konsekwencje: przodogłowie przez 2 tyg., rumień prze pierwszy miesiąc, fatalne wyniki krwi, ropiejące oczy do końca 2 m-ca
Nie było ze mnąmęża bo pracował. Nie było ze mną nikogo bo nikogo innego nie chciałam.
Nie zdawałam sobie sprawy co się ze mnądzieje, co się dzieje z dzieckiem. Byłam skupiona na moim bólu… Bylam wyczerpana po tylu godzinach.
Gdyby był ze mną ktokolwiek na pewno była by cesarka…Wpłynęło by sie na lekarzy.
Z małym jest teraz ok. Rozwija sie b.dobrze. Ale jak pomysle ile musialam pzejsc ja a potem on….
Ja dochodziłam do siebie przez 3 tygodnie… Popękałam również w środku. Zużyto 2 nici do zszywania.
Rozpisałam się, ale musimy wiedzieć że cesarek trzeba po prostu ŻĄDAĆ!!
Milva i dwuzębny Dawidek – m-cy PIĘĆ i 1/2
Re: lekarze narazili zycie mojego dziecka
Dlatego ja przez całą ciążę walczyłam i załatwiałam kwitki na planową cesarkę. Pracuję w służbie zdrowia i niestety wiem za dużo. A tak poród miałam zaplanowany na 38 tydz. i wszystko odbyło się spokojnie, za co dziękuję Bogu.
Edyta mama Kingi (31.10.02)
Re: lekarze narazili zycie mojego dziecka
tacy “lekarze” sa w Szczecinie.
Re: lekarze narazili zycie mojego dziecka
walczyc z lekarzami… to jest jedna wielka klika, jeden drugiego broni i nie wyda zlej opinii.. zreszta, kto ma zdrowie i czas.
A i tak pewnie nic by to nie dalo, bo nie ma groznych powiklan.
Jednak jak cos wydarzy sie w przyszlosci, co bedzie konsekwencja tego wylewu, nie bede sie zastanawaic i wezme adwokata.
Znasz odpowiedź na pytanie: lekarze narazili zycie mojego dziecka