zastanawiam się, czy to jeszcze normalne, czy już mały odchył od normy 😉
mam autentycznie hopla na punkcie tego, co jemy, jakie to ma wartości, ile cukru czy konserwantów w sobie i tak dalej…
W sklepach często po kilka minut wybieram każdy produkt, zwłaszcza analizuję wszelkie nowości i te rzeczy, których nie znam.
I często również płacę nieco więcej (a bywa, że i dużo więcej), by kupić produkt lepszej jakości.
Czasem mnie coś zadziwia – np. chrupki kukurydziane z witaminą C – i takich cudów nie kupuję.
Przyznaję, że to już lekka obsesja 😉
Przykładowo:
zamiast oleju – oliwa z pierwszego tłoczenia
mąka tylko żytnia
makaron z pełnego ziarna
jajka “ściółkowe” (od kur z wolnego wybiegu jeszcze w hipermarketach nie znalazłam)
mleko tylko świeże (tzn. nie UHT)
warzywa tylko z rynku w ogromnych ilościach
napoje dla dzieci – zawsze bez konserwantów (bardzo wiele – np. Jupiki – konserwanty ma)
ma ktoś tak jeszcze?
czym się kierujecie wybierając dany produkt w sklepie?
a może jeszcze coś podpowiecie, jakie są zdrowsze odpowiedniki innych produktów?
59 odpowiedzi na pytanie: lekka obsesja na punkcie zdrowego odżywiania
ja tak mam
Patrzę na jakość, ale paranoji nie mam.
Olej dobry kupuję bo na oliwie się nie powinno smażyć
oliwa to tylko do sałatek
mąka normalna i kukurydziana
makaron durum, zwykły też rzadko bo rzadko ale do rosołu jadamy, żytni tylko od czasu do czasu dla walorów samkowych
mleko uhate
jaja jakie się trafią
z warzywami nie przesadzam bo mają mnóstwo chemii 😀 i nas lubi sypać po nich no chyba, że jest sezon
napoje młody do przedszkola nosi i z konserwantami pija ale gneralnie ograniczamy, staram się wyciskać pomarańcze
na szynkę sporo kasy wydajemy bo z górnej póły, mięcho też lepszejsze
chleb razowy ale od czasu do czasu zwykły kupujemy bo lubimy
Nie kupuję jakiś dysontowych zaminników bo ich nie znoszę
a dlaczego?
o, i tu mam tak samo
Hej Asiu:)
Staram się nie stawać na głowie,żeby mieć zdrowe produkty,ale o ile mam możliwość to pewnie, ze kupuję to co zdrowe.Warzywka jak do tej pory miałam od tesciów
mięso-T ostatnio odkrył na wsi podobno ekologiczne,a wyroby z niego naturalnie przetywarzane.Do jajek wiejskich nie ma dostępu. Mleko kupuję normalne z biedrony.Ryby prosto od rybaków. Chleba staramy się jeść w niewielkich ilościach,bo wcale on na zdrowie nie wychodzi. Szczególnego fioła na punkcie odżywiania nie mam;)
P. S.Asiu poczta dotarła??:)
tego zazdroszczę najbardziej, wiesz jak ostatnio zachwycaliśmy się tym dorszem?? 🙂
PS. jeszcze nie dotarła, ale czekam z utęsknieniem, bo na razie tylko jedną sztukę mamy 🙂
tak,takrybki są super!!! i z tego się bardzo ciesze:)
dzisiaj jadłam karasia,okonia na sandacza i leszcza już nie starczyło miejsca w żołądku;)
P. S.mam nadzieję,że jutro już dotrzeprzed wczoraj T wysłał
male sprostowanie – nie powinno sie smazyc na oliwie z 1szego tloczenia (ang. extra virgin olive oil) bo taka oliwa traci wszystko co najlepsze podczas smazenia, ona jest tylko do salatek. Natomiast do smazenia najzdrowsza jest oliwa bez okreslenia ‘extra virgin’, po prostu oliwa z oliwek do smazenia (ang. olive oil). Roznice widac golym okiem, extra virgin ma zabarwienie zielonkawe a oliwa do smazenia ma gleboki zolty kolor.
tez sie w miare staram, choc w stanach zywnosc organiczna jest duuuzo drozsza i nie zawsze mnie stac
ale to dobra obsesja:)
no wlasnie, na oliwie nie smazymy!
ja tez zwracam uwage na to co jemy,ale zeby miec jakiegos fiola na tym punkcie,to nie:)staram sie sama piec miesko,pieczenie,chleb jem bezglutenowy(bo innego nie moge)stram sie by jesc duzo owocow warzyw maslo,kompoty soki dzemy robie sama…zwracam uwage,by dzieci nie jadly chipsow,lizakow,landryn…
Pozwolisz, że się podpiszę 😀 (no, oprócz chleba bezglutenowego – ale jem z pełnego ziarna). Sama robię też sosy pomidorowe i leczo na zimę.
W Niemczech ludzie maja fiola na punkcie produktow BIO, ktore sa niejednokrotnie tak samo naszpikowane chemia jak i inne z regalu, tylko tyle, ze sie BIO nazywaja i sa 2 razy drozsze. Ja kupuje normalnie warzywa ze sklepowego regalu- swieze. Plnuje, by moje dzieci jadly owoce, warzywa, przynajmniej jeden jogurt dziennie, pija rano mleko- bo lubia, raz w tygodniu ryba, ale to wszystko kupuje w normalnym sklepie
pozwalam:)sosy tez robie jak trzeba to i budynie tez:)chleb to ja tez bym jadla z pelnego zniarna bo taki kiedys pieklam,ale jak wyszla celiakia to musialam zrezygnowac,ciezko mi bez mojego pelnoziarnistego chleba:)
Chyba się nie obrazisz jak napisze: witaj SIOSTRO 🙂
Ty masz lekką obsesję, ja totalnego jobla. Nie kupuję fasoli/kukurydzy/groszku w puszce bo to niezdrowe. Wszystko zamrożone i dopiero sama gotuję. Nic co było w puszce nie wchodzi na nasz stół. Dzieci piją głównie wodę źródlaną (herbatki, domowe syropy też na źródlanej) i na niej gotuję małemu i rozrabiam BP dużemu. Soki bez konserwantów i głównie pasteryzowane ze szklanej butli. Wyjątek – tymbark. Oczywiście z kartonu soku nie pijamy (no bardzo rzadko, dzieci wcale).
Fakt mąkę stosuję pszenną, ale w ograniczonej ilości. Piekę chleb MM – pszenny na drożdżach i żytni na zakwasie. Ostatnio wszyscy słodzą fruktozą (o ile słodzą) 😉 Makaron tylko z durum z wyjątkiem rosołowego. Ostatnio znalazłam w lidlu biszkopty tylko z jaj, mąki i cukru – oszalałam ze szczęścia
Owoce/warzywa kupujemy głównie w przydomowym warzywniaku, dla nas (bez dzieci) przejdą ładne z lidla. Dla Mata większość z rolnictwa ekologicznego lub z działki moich rodziców w lesie 40 km od miasta (żeby pestycydów dużo nie nałapały). Bez ograniczeń kupuję mrożonki – wiem, że tam mogą być cuda zamrożone, ale jest mi wygodniej
Do smażenia ole tylko słonecznikowy – a podobno dobry – pisali w wiedzy i życiu, który do czego i do smażenia ten wyszedł OK. Do sałatek oliwa lub olej sezamowy…
Każdą etykietę czytam uważnie. Z konserwantami i bardzo witaminizowane tymi e z numerkiem nie przejdą.
No i przyprawy bez glutaminianu. Nie stosuję kostki rosołowej/bulionu gotowego. Unikam tego co zawiera benzoesan sodu (wyjątek lekarstwa).
No i ja bym tak mogła jeszcze długo. Tylko po co 😉 Zaraz pewnie usłyszę, że to się powinno leczyć
Zgadza się. Ponadto w tej z pierwszego tłoczenia w wysokiej temperaturze tworzą są toksyczne związki, podobnie jak w maśle gdy się go smazy w wyższej temp.
Do smażenia uzywam oleju słonecznikowego lub z pestek winogron – czytam czy jest do smażenia.
A dlaczego niezdrowe?
Skoro w składzie jest np. fasolka, woda?
Moja Mamuśka gzieś wyczytała, że w puszkach jest jakaś szkodliwa substancja (którą są puszki wyłożone) – rakotwórcza czy cóś – i sama nie stosuje niczego puszkowanego. I na mnie ta mania przeszła. Stosujemy mrożona kukurydzę tesco, tak samo z groszkiem, a fasolę moczę i gotuję. Na pewno zdrowiej. No i nie stosuje tyle soli/cukru do gotowania. Same plusy
kotus, nie rob smaka!
dobrze wiedzieć 🙂
poczytam etykietki przy następnych zakupach 😉
w realu widziałam dużo produktów tego typu – czytałam etykietki, niby faktycznie mniej sztuczności, ale jakoś nie do końca mnie to przekonuje Zwłaszcza, że cena dużo wyższa.
Znasz odpowiedź na pytanie: lekka obsesja na punkcie zdrowego odżywiania