List do Huberta!

Kochany synku!
Tak dlugo na Ciebie czekalam,modlilam sie zebys byl zdrowy i aby umiala Cie uszczesliwic.Kocham Cie nad zycie,jestes moim szczesciem,moim promykiem slonca w pochmurny dzien,jestes mym zyciem.
Niezapomne nigdy tego dziwnego tajemniczego uczucia ktore we mnie siedzialo…..szlam po miescie, zamyslona, ale usmiechnieta,weszlam do apteki poprosialm test ciazowy….w domu okazalo sie ze wynik pozytywny….moja ogromna radosc szczescie,ale i strach….co dalej….co ze studiami….strach w oczach Twojego tatusia…. A poznieh cieply sms….KOCHANIE CIESZE SIE BARDZO,BEDZIEMY MIELI KOCHANE DZIECKO,KTOREMU DAMY CALE SWE SZCZESCIE.
Pozniej wizyta u lekarza…WYROK——-ciaza pozamaciczna…..
Lzy,rozpacz,cieple ramiona Twojego taty….inny lekarz…gratualcje jest pani w TRZECIM tygodniu ciazy:)
Radosc ogromna,lzy szczescia pojawily sie na mojej twarzy a w oczach Twojego taty widzialam dume i radosc…..
15 lipca pierwsze nasze spotkanie…..miales zaledwie 15 mm,ale juz byles najpiekniejszy,najkochanszy.
Teraz oczekiwania na Ciebie byly coraz silniejsze….bylam ciekawa jak wygladasz,drzalam o Ciebie o Twoje zycie.

I znowu strach…..1 stycznia…mam wysokie tentno… Twoj tata zabiera mnie do szpitala….znajdujemy sie na kardiologii,spedzam tamm cala noc….wszystko wporzadku… Nic Ci nie jest….

Po tym calym strachu zaczelismy kupowac Ci wszystko co potrzebne…ciuszki,lozeczko-nie lubisz w nim spac…wolisz przy mnie, przwijak itd.

I znowu strach i znowu szpital….leze na patologii ciazy przez tydzien….z Toba Misiu wszystko ok.Dzieki Bogu….

22 luty 2003 mam opuchniete nogi,strasznie zly humor,jutro sa moje urodziny,a ja chodze wscieklak,ciagle mi sie chce jesc….wieczorem zjadam talerz bigosu, talerz salatki,dwa budynie….
22/23 luty skurcze sa coraz silniejsze,sa co 3 min.O 3.00 telefon do poloznej…decyzja jedziemy do szpitala…..cdn

Nelly i Hubert:)

20 odpowiedzi na pytanie: List do Huberta!

  1. co dalej?

    czekamy na kolejne czesci

    ala i chybasynuś 28.07.2003

    • Re: List do Huberta!

      Syneczku!
      Masz już skończony roczek!!!
      Dostałeś z tej okazji mase przecudnych prezentów które teraz wykorzystujesz na każdy z możliwych sposobow!
      Jestes takis pogodny i radosny, uwielbiasz się bawic,smiac, przytulac.
      A najbardziej lubisz jak mama i tata sa z Toba wieczorem i lezymy w trojke na tapczanie. Wtedy tez przytulasz się do nas, pokazujesz gdzie mamy oczka i noski, kiedy nie możemy znalezc pilota od telewizora Ty zawsze wiesz gdzie go znalzc i nam go przynosisz.
      Jak miałeś 11 miesiecy nauczyles się zasypiac samodzielnie, odwracasz się wtedy na boczek i zasypiasz slodziutko, niekiedy przepudzisz się i bierzemy Cie na raczki i tulimy. Po chwili zasypiasz znowu slodko w lozeczku.

      N iestety nie możesz jesc wszystkiego….masz nietolerancje glutenu. Mam nadzieje, ze minie Tobie ona szybciutko i nigdy już nie będę musiala odmawiac Ci kanapeczek czy ciastek które jedza babcie,dziadki,tata i ja, a nawet Krzys. Tak bardzo boli mnie serduszko jak nie mogę Ci dac i musze odmowic.

      Chcialabym dla Ciebie jak najlepiej.
      I to dlatego zgodzilam się na Twoje cierpienie jak miałeś zapalenie oksrzeli i doktor zaczal podawac ci zastrzyki, jak pielegniarki czyscily Tobie nosek.
      Przepraszam Cie za to!
      Mam nadizeje, ze to się już nigdy nie powtorzy, ale kochanie Ty naprawde nie chcesz brac lekow do buzi,a musisz być zdrowy.
      Plakales strasznie, a ja z Toba choc staralam się być silna dla Ciebie!!!!Abys nie widzial moich lez!

      Jeszcze nie chodzisz,ale jestem pewna ze niedlugo już zaczniesz i nie dasz nam spokoju z wchodzeniem po schodach.Już teraz uwielbiasz się na nie wdrpywac… A przy tym gadasz i gadasz!

      Jak cos Ci się uda to pieknie bijesz sobie BRAWO!I cieszysz się ze inni robia to samo.

      Lubisz strasznie pieski,ale one niestety nie maja za bardzo do Ciebie sily…ciagniesz je za uszka i lapki… A je przeciez to boli.

      Teraz slodko sobie spisz,ale wiem ze zaraz obudzisz się glodny i będziesz chcial zjesc jabluszko lub ciastko. Tak wiec musze konczyc pisanie….

      Kochanie chcialabym pisac do Ciebie codziennie,może kiedys przczytasz sobie to wszystko.
      Niestety jestes tak ruchliwy i tak lubisz i kochasz mieć mnie przy sobie ze nie mogę pisac do Ciebie codziennie.Ostatnio pisalam pol roku temu…wstyd,ale chce się poprawic.
      Chce abys wiedizal jak bardzo Cie kocham i jak bardzo chce bys czul to co dnia!

      Nelly i Hubert ROCZEK!!!!!!!!

      • Twoje narodziny!

        Zapomnialam Ci napisac jak sie narodziles!
        O 3 w nocy pojechalismy z tata do szpitala. Po drodze tata kupil sobie red bulle abu miec sily!
        Tam czekalam az cos zacznie sie dziac…podlaczyli mnei pod ktg,pod kroplowke…skurcze byly coraz silniejsze. Tatus caly czas obserwowal Twoje tentno,chodzil ze mna po korytarzu, wytrzymywal moj ciezar jak lapal mnie skurcz.
        Ok.9 rano polozna mnie zbadala i niestety pomimo silnych skurczow nie bylo rozwarcia…odeszly mi wody a skurcze jeszcze silniejsze. Co 2 minuty dlugi skurcz,tata bolala reka tak mocno mu ja sciskalam:),ale byl dzielny,wytrzymywal.
        Pani Renia(ze szkoly rodzenia)dzwonila do Taty aby sie dowiedziec co sie dzieje.O 12 dostalam mase innych lekow,nie wiele pamietam oprocz bolu,ale tata mowi ze z Toba wsyztsko ok, ze tentno wporzadku.
        O 16 przyszedl lekarz i zabrali mnei na cesarskie ciecie.Wazyles 3.860 i mierzyles 52.Wszyscy mowili mi ze jestes slodki,robisz fajne minki. Tata zrobil Ci zdjecia.
        Niestety zabrali mi Ciebie,ale przyniesli po 2 godzinach na karmienie.Ja nie mialam sily,nie moglam sie ruszac,nie moglam Cie dobrze przytulic,ale Ty jadles sobie slodko. Byles taki piekny slodki,malenki,caly moj!!!!!Nie moglam sie doczekac az bedziemy juz w domku!
        Tak bardzo sie cieszylam ze juz jestes:)
        Tata chodzil dumny jak paw!Z kolegami wypili za kazdy Twoj palusze,nawet ten jeden dodatkowy:)Byl dumny ze Cie ma, ze jestes zdrowy.
        Po powrocie do domu,kapal Cie,nosil,tulil,lulal do snu jak nie mogles zasnac. Byles kochany,ciagle jadles i dlatego jak miales 6 tyg.wazyles 5.800:)
        Kochamy Cie syneczku, oboje jestesmy szczesliwi ze Cie mamy!!!!!!

        Nelly i Hubert ROCZEK!!!!!!!!

        • Re: List do Huberta!

          Kochany Synku!
          Kazdego dnia jestes calkowicie inny!
          Niekiedy mam wrazenie, ze ktos Cie podmienil,bo sa momenty ze wrecz nie poznaje mojego malego lobuza.
          Teraz siedzisz u babci i boje sie ze tak bedzie przez kilka najblizszych dni,tygodni….tak mi jest zle, ze musze Cie zostawiac,tak mi przykro….boje sie ze pomyslisz ze juz Cie nie kocham!
          Ale,prosze uwierz mi, ze tak nie jest!!!!!!
          Kocham Cie nad zycie,jestes dla mnie wszystkim.Ja naprawde nie moge chodzic,mam o to do siebie ogromny zal, o to ze nie uwazalam, ze nie bylam bardziej ostrozna, ze nie uwazalam tak jak powinnam. Teraz leze i pisze te slowa,a z oczu plyna mi lzy,gdyz widze jak za mna tesknisz,widze zal w Twoich oczach, zal o to, ze nie biore Cie za rece,nie prowadzam po domku za raczke i nie biore na spacer….
          Misiu….mam nadzieje, ze pewnego dnia mi to wybaczysz i zapomnisz…i ze nie przestaniesz mnie kochac!

          Nelly i Hubert 14 miesiecy!!!!!!!

          • Slowek kilka od malego Hubercik:)

            Uwielbiam mamusi,kiedy zasypiam przy Tobie,kiedy moge wziasc i sie mocno przytulic do Ciebie,wziasc Twoja dlon i przytulic ja do swojej twarzy!
            Uwielbiam,jak mnie tulisz gdy sie przewroce,i jak calujesz miejsce gdzie boli:wiesz mamusiu,niekiedy wykorzystuje to i pokazuje rozne miejsca by dostac buziaka.
            Kocham jak wracasz do domu,jak sie do mnie usmiechasz i jak rano mam Ciebie przy sobie!!!!!!!
            Wiesz mamusiu,wiem, ze sie martwisz, ze tesknie za Toba,wiem ze jest Ci zle,ale ja naprade czuje sie dobrze z babcia,naprawde nic mi sie zlego nie dzieje.Kocham Cie,i dlatego jak placzesz i jest Ci zle przychodze i cie tule,daje buziaki i robie ajka po Twojej nozcce,choc wiem, ze troche Cie boli to moje ajka,ale juz delikatniej nie moge.

            Wiesz co mamusiu:uwielbiam jak zabierasz mnie ze soba do cioci Magdy,jak mam kolege Olwiera i mam sie z kim bawic.
            Dobrze, ze ciocia jest wyrozumiala i nie krzyczy jak wysmaruje jej cos jedzeniem,czy pacna lyzeczka z jablkiem o sciane…ech gdyby wszyscy byli tacy fajni:)

            …..

            Nelly i Hubert 14 miesiecy!!!!!!!

            • Re: List do Huberta!

              Sa chwile gdy mam dosc,chcialabym uciec i zostawic Ciebie,ta marudna istotke ktora dzis jestes,ale nie moge,bo kiedy oplatasz mnei swoimi lapkami,kiedy dajesz mi cmoka i slodko mowisz mamo,czuje sie kochana,kochana najbardziej na swiecie.
              Dzis plakalam,bo zdalam sobie sprawe jak zla matka jestem,jak bardzo nie umiem sie Toba zajac,Ciebie zywic.
              A wszystko to,bo znowu masz wysypke,bo znowu kupki nie takie-nie wiem jzu sama co zle robie,chcialabym by nie bolal Cie brzuszek bys mogl jesc to samo co inne dzieciaczki,ale wiem ze nie moge…moze wlasnie na tym polega milosc?By umiec odmowic osobie ktora sie kocha?By umiec robic wszystko by byla zdrowa?Sama juz nie wiem,chcialabym znalezc odpowiedz na to pytanie,usunac wszystko to co Ci niedozwolone,ratowac Cie przed tym.
              Wiem, ze moze kiedys Twoja dieta wyda mi sie bezsensowna,a dokladnie to ze sie nia tak martwie,modle sie do Boga codziennie by tak bylo,by sie okazalo ze mozesz juz jesc wszystko.Odsuwam zle mysli, ze tak juz zostanie do konca zycia.
              Tak bardoz Cie kocham!

              Nelly i Hubert 23.02.03

              • Re: List do Huberta!

                i znowu sie obijalam.
                Juz niedlugo skonczysz dwa latka,nie moge uwierzyc ze ten czas tak szybko leci.
                Jestes juz taki dzielny i madry… Niedawno powiedzialas mi swoje pierwsze kocham Cie mamusiu. Bylo to kolejne piekne uczucie jakie moglam dzieki Tobie poznac.
                Jestes moim calym zyciem,odgarniasz moje smutki,kiedy jest mi zle wystarczy ze spojze na Twa cudna buzke i juz jest mi lepiej….Kocham Cie za to ze jestes moim szczesciem i swiatem, za to ze po prostu jestes….

                masz takie szalone pomysly,gadasz jak nakrecony,choc niekiedy sie zloscisz ze nie rozumiem tego co mowisz:))ale i tak jakos sie dogadujemy,mam nadzieje, ze tak bedzie zawsze, ze bede umiala byc Twoja mama i przyjaciolka…
                Uwielbiam Twoje pomysly,masz super wyobraznie, zaskakujesz nia wszystkich,wczoraj babcia Basia mowila ze bawiles sie z dziadkiem w sklep, ze mna bawisz sie samochodzikami,co prawda niekiedy doprowadzasz nas wszystkich do szalu ciaglym lobuzowaniem,ale jestem najwiekszym darem jaki moglam dostac od losu.

                Hubi (23luty2003) i Nelly tez 23 luty ale kilka lat wczesniej

                • Boże kiedy to bylo

                  • cudne
                    wzruszyłam się

                    • pamiętam ten pamiętnik nelly 🙂

                      • Ja też 🙂 Naprawdę super te listy…szkoda że tak krótko pisałaś….bardzo prawdziwe są:)

                        • Ale ten czas nieubłaganie pędzi 🙁

                          • piekne.wzruszajace.lzy plunely mi po policzkach jak to czytalam.jak pieknie mowisz o milosci.przesliczne.pisz jeszcze

                            • Piękne!
                              Wzruszające sa takie listy do dzieci,
                              może zamiast siedzieć na necie, powinnam takie pisać, natchnęłas mnie, dzięki 😉

                              • starania, wyczekiwania, testy, ciaza, blizniaki

                                Jutro 14 wrzesnia, minal rok….jaki byl…inny, ciezki, wesoly, smutny….
                                14 wrzesnia urodzili sie chlopcy, dwa male zawiniatka na ktore czekalam 37tygodni i 4 dni: Macius i Mateuszek, moje dwa szczescia, ale i dwa potworki, ktore odwrocily poukladany juz swiat do gory nogami.
                                O ciaze staralam sie bardzo dlugo, w koncu sie udalo, badanie krwi beta hcg-wynik bardzo wysoki jak na ten tydzien ciazy, co niektore na forum smieja sie, ze pewnie blizniaki. Z przerazeniem dziekuje za te nowine i mam nadzieje, ze jednak jest jeden maluszek.
                                usg 6 tc-widze dwa male stworki, lzy przerazenia- Jak to???Ja mam miec blizniaki?????NO WAY!!!!!!!!!!!!!!!!
                                Wyczekiwany wyjazd w gory, mijaja dni, powrot 23 luty-moje i H. urodziny-wizyta u gina-jest jedno dzieciatko-radosc polaczona ze smutkiem.
                                Potem mysli nie dajace spokoju, ze musi gdzies sie ukrywac drugi.
                                Ide do innego gina, widzi jedno dzieciatko, mowie by szukal drugiego, ten ze smiechem odpowiada, ze jest jeden, nadal nalegam by szukal drugiego….chwila ciszy, wzrok niepewnosci na mnie i slowa….”mam drugiego!”i tu radosc, ale i lzy smutku…. Nie chcialam blizniakow, zawsze powtarzalam, ze blizniaki to nie dla mnie.
                                Jeny jak los bywa przewrotny…
                                Dlugo nie moglam pogodzic sie z mysla, ze nosze w sobie dwa serduszka, ze w moim brzuchu nie zyje jeden slodki ludzik,ale dwoch…..
                                Jedni mnie krytykuja,a inni probuja pocieszyc.
                                w koncu poznaje na innym forum mamy blizniacze, okazuje sie, ze moje uczucia nie sa im opce, ze wiele z nich trudno bylo pogodzic sie z mysla o dwoch ludkach mieszkajacych w jednym domku, jeden nieproszony….
                                Ciaza, chcialabym ja moc przezyc jeszcze raz, bez tego strachu, bez obaw o starszaka jak zaakceptuje tych maluchow, o to czy dam sobie rade. Przed kazda wizyta strach czy nie bede musiala lezec(bo co wtedy z H), czy wszystko z dziecmi ok, czy zdrowe(naczytalam sie o chorych blizniakach), czy donosze do terminu…1000 obaw bez zadnych podstaw, irracjonalne zachowanie. Sama siebie nie rozumiem, ze niby ja, jak to ja, tak panikuje???ja jestem pesymistka???
                                Maz i przyjaciolka mnie nie poznaja, nie wiedza jak mi pomoc,ale ja tej pomocy nie chcialam, chcialam moc wyrzucic swoj strach, gdzielokiem tylko mozna…
                                Po kazdej wizycie wychodzilam pelna energii, pelna optymizmu, ktory starczal na tydzien, moze 2…
                                w koncu termin ostatniej wizyty i ustalenie terminu cc…14 wrzesnia przed 8 rano mam byc w szpitalu…. Nie moge uwierzyc, ze to juz, ze ich juz nie bedzie we mnie, dwoch moich kochanych lobuzow.
                                13 wrzesnia, jest cieplo, moja mama przyjezdza po H. lzy plyna mi po policzkach, nie wiem kiedy go zobacze, ostatni raz moge go przytulic jako jedynaka, moj slodki starszak bedzie STARSZYM BRATEM. H. cieszy sie, ze juz jutro urodza mu sie MALENTASY!
                                wieczor 13 wrzesnia, pije karmi, pierwszy i jedyny “alkohol”w ciazy, zegnam sie na forum i rano bierzemy z mezem bagaze i jedziemy rodzic.
                                Na nogach japonki, rybaczki, luzna bluza, wpadam na izbe, polozna patrzy na mnie i pyta “czy Pani napewno na cc?z bliznakami? a taka ruchliwa!”
                                badania, papierkologia i sruu na oddzial, przychodzi moj lekarz i z usmiechem sie wita, zapewnia ze bedzie dobrze, polozna podziwia moja opalenizne.Jest milo….
                                Nagle zmiana imienia, nie chce FIlipa, chce miec Mateuszka, maz zgadza sie….coz mial zrobic
                                ide na cc, niemily lekarz kaze mi sie rozebrac na korytarzu, odmawiam, obraza mnie i polozna, pytam o mojego gina, pojawia sie i karze wejsc na sale w koszuli, rozbieram sie, mila polozna glaszcze po policzku, cisnienie mi rosnie, puls szybki, znieczulenie-czuje wbijana igle, ale nie dziala,drugi raz, klade sie na stole i…czuje ze lekarz zaczyna mnie ciac, znieczulenie nie dziala, cos do mnie mowia…zasypiam…budze sie gdy przenosza mnie na inne lozko…pytam polozne “ilu wyciagnieto?” odpowaida”dwoch slicznych chlopcow”…odpowiadam “uff, to trzeciego nie bylo”
                                zaczynaja sie smiac, nie rozumiem czemu, jakas oglupiala jestem po tym znieczuleniu..
                                widze meza, mowi ile chlopcy waza, ze wszystko ok i po raz pierwszy od dawna zaczynam plakac, plakac ze szczescia, moje dwa skarby sa na swiecie.
                                Nie mam zegarka, co chwile przysypiam, budzi mnie polozna, trzyma na rekach zawiniatko- To Macius, po chwili przynosi drugie zawiniatko- To Mateuszek. Sa tacy ciepli, milutcy, kochani, moi!!!!!!!!!!!!!!!Placze i przepraszam za to, ze ktorys byl nie chciany, za to ze nie chcialam blizniakow…
                                W szpitalu spedzam tydzien, poznaje wspaniale mamy i ich dzieci, kontakt mamy do tej pory.I naprawde bylo super, chociaz tesknota za domem ogromna.
                                Balam sie jak H. zareaguje na blizniaki, jeszcze na oddziale przekonalam sie jak wspanialym starszym bratem jest i bedzie. Na oddzial jest zakaz wpuszczania dzieci, bodajze ponizej 13-14 lat, H. mial 6, wejsc nie mogl, ale wdarl sie na oddzial, bo zaden dyrektor nie bedzie mu zabranial zobaczyc jego braci!!!!!!!!!!!!!!Polozne ulegaja i podziwiaja go za odwage, nastepnego dnia juz slysze, ze w tej sali lezy ta matka od 6 latka ktory chcial “nastukac” dyrektorowi
                                Po powrocie do domu, nasze zycie stanelo na glowie,ale wszystko czego sie obawialam sie nie spelnilo, dalam rade sama z chlopcami i jestem z siebie dumna.
                                Minal rok, rok ciezki, niewyspany, niekiedy przeplakany z bezsilnosci,ale rok piekny, bo jestesmy w 5!!!!!!!!!Teraz nie wyobrazam sobie zycia bez moich chlopcow, bez calej czworki, jestem ich krolowa(jak mowi H) i jestem szczesliwa!Tak jestem szczesliwa!!!!!!!!!!!!! jedyne czego zaluje, ze nie przezylam tej ciazy radosniej,ale czasu nie cofne, musze cieszyc sie kazda chwila ktora jest mi dana, kazda minute szanuje za to ze jest.
                                i choc rok byl zabiegany, neurolodzy, rehabilitanci, ortopedzi, okulisci, wodoglowia, brak wodoglowia, dodatkowe zebra i znowu ich brak, to wiem, ze wszystko jest i bedzie dobrze. Cudnie jest patrzec na dwa rosnace szkraby, na ich zabawy i bojki, gryzienie, na H. ktory ich zabawia a oni kwicza z radosci, na to jak ich uczy, pcha wozek, czy mowi”mamus jestes najlepsza mama pod sloncem!”. I cudnie jest przytulic sie wieczorem to starszaka i sluchac jego szkolnych opowiesci, nadal mamy czas dla siebie, mniej jest go,ale spedzany bardziej efektownie.
                                I madrze ktos kiedys powiedzial :CZLOWIEK DOSTAJE OD LOSU TYLKO TO Z CZYM SOBIE PORADZI!!!!!
                                Daje rade, jestem zmeczona ale najszczesliwsza kobieta pod sloncem!
                                Kobieta, ktora mieszka pod jednym dachem z 4 facetow!
                                tym ktorym udalo sie przecztac to gratuluje, bo chyba sama tego nie przeczytam

                                • no i ślub, i żyli długo i szczęsliwie;)

                                  • dzis rano lezalam w lozku z czterema facetami, jeden mnie podgryzal, drugi slinil, trzeci mowil :jestes najkochansza mama na swiecie…. A ten najwiekszy pytal “a kiedy ja?”
                                    Dzis kolejny dzien zlobka, mlodzi nie plakali, ciocie ich sadzaja na bujaczku i zaczynaja sie cieszyc, rozmawialam z p. rehabilitantka,i fakttycznie jest tak mila jak mowili, obejrzy chlopcow i bedzie z nimi cwiczyc, jak bedzie trzzeba i da rade to nawet codziennie. No i mam kolejny plus zlobka.

                                    • Zamieszczone przez hmm_Nelly
                                      Jutro 14 wrzesnia, minal rok….jaki byl…inny, ciezki, wesoly, smutny….
                                      14 wrzesnia urodzili sie chlopcy, dwa male zawiniatka na ktore czekalam 37tygodni i 4 dni: Macius i Mateuszek, moje dwa szczescia, ale i dwa potworki, ktore odwrocily poukladany juz swiat do gory nogami.
                                      O ciaze staralam sie bardzo dlugo, w koncu sie udalo, badanie krwi beta hcg-wynik bardzo wysoki jak na ten tydzien ciazy, co niektore na forum smieja sie, ze pewnie blizniaki. Z przerazeniem dziekuje za te nowine i mam nadzieje, ze jednak jest jeden maluszek.
                                      usg 6 tc-widze dwa male stworki, lzy przerazenia- Jak to???Ja mam miec blizniaki?????NO WAY!!!!!!!!!!!!!!!!
                                      Wyczekiwany wyjazd w gory, mijaja dni, powrot 23 luty-moje i H. urodziny-wizyta u gina-jest jedno dzieciatko-radosc polaczona ze smutkiem.
                                      Potem mysli nie dajace spokoju, ze musi gdzies sie ukrywac drugi.
                                      Ide do innego gina, widzi jedno dzieciatko, mowie by szukal drugiego, ten ze smiechem odpowiada, ze jest jeden, nadal nalegam by szukal drugiego….chwila ciszy, wzrok niepewnosci na mnie i slowa….”mam drugiego!”i tu radosc, ale i lzy smutku…. Nie chcialam blizniakow, zawsze powtarzalam, ze blizniaki to nie dla mnie.
                                      Jeny jak los bywa przewrotny…
                                      Dlugo nie moglam pogodzic sie z mysla, ze nosze w sobie dwa serduszka, ze w moim brzuchu nie zyje jeden slodki ludzik,ale dwoch…..
                                      Jedni mnie krytykuja,a inni probuja pocieszyc.
                                      w koncu poznaje na innym forum mamy blizniacze, okazuje sie, ze moje uczucia nie sa im opce, ze wiele z nich trudno bylo pogodzic sie z mysla o dwoch ludkach mieszkajacych w jednym domku, jeden nieproszony….
                                      Ciaza, chcialabym ja moc przezyc jeszcze raz, bez tego strachu, bez obaw o starszaka jak zaakceptuje tych maluchow, o to czy dam sobie rade. Przed kazda wizyta strach czy nie bede musiala lezec(bo co wtedy z H), czy wszystko z dziecmi ok, czy zdrowe(naczytalam sie o chorych blizniakach), czy donosze do terminu…1000 obaw bez zadnych podstaw, irracjonalne zachowanie. Sama siebie nie rozumiem, ze niby ja, jak to ja, tak panikuje???ja jestem pesymistka???
                                      Maz i przyjaciolka mnie nie poznaja, nie wiedza jak mi pomoc,ale ja tej pomocy nie chcialam, chcialam moc wyrzucic swoj strach, gdzielokiem tylko mozna…
                                      Po kazdej wizycie wychodzilam pelna energii, pelna optymizmu, ktory starczal na tydzien, moze 2…
                                      w koncu termin ostatniej wizyty i ustalenie terminu cc…14 wrzesnia przed 8 rano mam byc w szpitalu…. Nie moge uwierzyc, ze to juz, ze ich juz nie bedzie we mnie, dwoch moich kochanych lobuzow.
                                      13 wrzesnia, jest cieplo, moja mama przyjezdza po H. lzy plyna mi po policzkach, nie wiem kiedy go zobacze, ostatni raz moge go przytulic jako jedynaka, moj slodki starszak bedzie STARSZYM BRATEM. H. cieszy sie, ze juz jutro urodza mu sie MALENTASY!
                                      wieczor 13 wrzesnia, pije karmi, pierwszy i jedyny “alkohol”w ciazy, zegnam sie na forum i rano bierzemy z mezem bagaze i jedziemy rodzic.
                                      Na nogach japonki, rybaczki, luzna bluza, wpadam na izbe, polozna patrzy na mnie i pyta “czy Pani napewno na cc?z bliznakami? a taka ruchliwa!”
                                      badania, papierkologia i sruu na oddzial, przychodzi moj lekarz i z usmiechem sie wita, zapewnia ze bedzie dobrze, polozna podziwia moja opalenizne.Jest milo….
                                      Nagle zmiana imienia, nie chce FIlipa, chce miec Mateuszka, maz zgadza sie….coz mial zrobic
                                      ide na cc, niemily lekarz kaze mi sie rozebrac na korytarzu, odmawiam, obraza mnie i polozna, pytam o mojego gina, pojawia sie i karze wejsc na sale w koszuli, rozbieram sie, mila polozna glaszcze po policzku, cisnienie mi rosnie, puls szybki, znieczulenie-czuje wbijana igle, ale nie dziala,drugi raz, klade sie na stole i…czuje ze lekarz zaczyna mnie ciac, znieczulenie nie dziala, cos do mnie mowia…zasypiam…budze sie gdy przenosza mnie na inne lozko…pytam polozne “ilu wyciagnieto?” odpowaida”dwoch slicznych chlopcow”…odpowiadam “uff, to trzeciego nie bylo”
                                      zaczynaja sie smiac, nie rozumiem czemu, jakas oglupiala jestem po tym znieczuleniu..
                                      widze meza, mowi ile chlopcy waza, ze wszystko ok i po raz pierwszy od dawna zaczynam plakac, plakac ze szczescia, moje dwa skarby sa na swiecie.
                                      Nie mam zegarka, co chwile przysypiam, budzi mnie polozna, trzyma na rekach zawiniatko- To Macius, po chwili przynosi drugie zawiniatko- To Mateuszek. Sa tacy ciepli, milutcy, kochani, moi!!!!!!!!!!!!!!!Placze i przepraszam za to, ze ktorys byl nie chciany, za to ze nie chcialam blizniakow…
                                      W szpitalu spedzam tydzien, poznaje wspaniale mamy i ich dzieci, kontakt mamy do tej pory.I naprawde bylo super, chociaz tesknota za domem ogromna.
                                      Balam sie jak H. zareaguje na blizniaki, jeszcze na oddziale przekonalam sie jak wspanialym starszym bratem jest i bedzie. Na oddzial jest zakaz wpuszczania dzieci, bodajze ponizej 13-14 lat, H. mial 6, wejsc nie mogl, ale wdarl sie na oddzial, bo zaden dyrektor nie bedzie mu zabranial zobaczyc jego braci!!!!!!!!!!!!!!Polozne ulegaja i podziwiaja go za odwage, nastepnego dnia juz slysze, ze w tej sali lezy ta matka od 6 latka ktory chcial “nastukac” dyrektorowi
                                      Po powrocie do domu, nasze zycie stanelo na glowie,ale wszystko czego sie obawialam sie nie spelnilo, dalam rade sama z chlopcami i jestem z siebie dumna.
                                      Minal rok, rok ciezki, niewyspany, niekiedy przeplakany z bezsilnosci,ale rok piekny, bo jestesmy w 5!!!!!!!!!Teraz nie wyobrazam sobie zycia bez moich chlopcow, bez calej czworki, jestem ich krolowa(jak mowi H) i jestem szczesliwa!Tak jestem szczesliwa!!!!!!!!!!!!! jedyne czego zaluje, ze nie przezylam tej ciazy radosniej,ale czasu nie cofne, musze cieszyc sie kazda chwila ktora jest mi dana, kazda minute szanuje za to ze jest.
                                      i choc rok byl zabiegany, neurolodzy, rehabilitanci, ortopedzi, okulisci, wodoglowia, brak wodoglowia, dodatkowe zebra i znowu ich brak, to wiem, ze wszystko jest i bedzie dobrze. Cudnie jest patrzec na dwa rosnace szkraby, na ich zabawy i bojki, gryzienie, na H. ktory ich zabawia a oni kwicza z radosci, na to jak ich uczy, pcha wozek, czy mowi”mamus jestes najlepsza mama pod sloncem!”. I cudnie jest przytulic sie wieczorem to starszaka i sluchac jego szkolnych opowiesci, nadal mamy czas dla siebie, mniej jest go,ale spedzany bardziej efektownie.
                                      I madrze ktos kiedys powiedzial :CZLOWIEK DOSTAJE OD LOSU TYLKO TO Z CZYM SOBIE PORADZI!!!!!
                                      Daje rade, jestem zmeczona ale najszczesliwsza kobieta pod sloncem!
                                      Kobieta, ktora mieszka pod jednym dachem z 4 facetow!
                                      tym ktorym udalo sie przecztac to gratuluje, bo chyba sama tego nie przeczytam

                                      Nelly swietny opis. normalnie poryczałam sie ze wzruszenia

                                      • Nelka cudnie opisałaś!
                                        wzruszyłam się

                                        • Nelly, pięknie napisałaś:)
                                          może pochwalisz się zdjęciami ze ślubu?;)

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: List do Huberta!

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general