..strasznie dużo czasu zajęło nam zanim: Gabrysia dorosła; zanim ogarnęliśmy nasze życie z dzieckiem u boku (plany, praca, wyjazd do UK ) i kiedy wreszcie stwierdziliśmy, że CHCEMY drugiego malucha…jakoś nie bardzo chciałeś się pojawić…czekaliśmy, próbowaliśmy, cudowaliśmy i fisiowaliśmy ( głównie matka, trzeba jej to przyznać :D, WRESZCIE po roku ( sic! ) okazało się, że teścik mamy pozytywny. Kolega małzonek liczył na drugą córeczkę – a mi było cudownie obojętne kim będziesz…ważne, najważniejsze, ze BYŁEŚ.24 grudnia 2009 pierwsze usg- wszystko ok i ‘gwiazdkowy’ prezent dla naszej córeczki+ słowa, których nie zapomne, cyt. ‘ o retyyyy, spełniło się moje najwieksze marzenie- mama ma ciąze !!! ‘, tak wlasnie cieszyło się dziecko numer 1 na wieść, że zostanie siostrą 🙂 starszą o 6 lat..
Cała ciąża- w porządku, oprócz bliskich spotkań z porcelaną w 1 trymestrze & nieprzyzwoicie wielkiego brzuszyska w ostatnim miesiącu.. nie powiem, stres miałam konkretny, bo jednak daleko od mamy 😉 i w obcym kraju,cholera wie, co sie moze wydarzyć i..jak sobie pomóc, w razie czego… na szczęscie pracowałam do konca 36 tc, wiec na rozczulanie się nad sobą zbytnio czasu, ze się tak wyrażę- nie miałam 😀
Termin na 8 lipca 2010..minął cholera tydzień temu…i oczywiście NIC..oczywiście z Gabryśką było podobnie ( 4 dni po terminie)…Dodatkowo pierworodna obok maluszków nawet nie leżała ( 4100 gr/ 61 cm) a ogarniając wzrokiem mój brzuch nie łudziłam się, ze za drugim razem będzie inaczej..czułam przez skórę i pod żebrami -że mały, wcale mały nie jest 😉 Jeszcze w brzuchu zyskałeś synku bardziej ksywkę niż imię- Stefan, bo tatuś Twój osobisty jakoś długo wymyślał Ci imię…więc niecierpliwa matka, ochrzcila Cię samowolnie. Oryginalnie i w papierach nazwaliśmy Cię jednak Mikołajem 🙂
Cóz…tydzień po terminie, wizyta u połoznej i zalecenia jak zwykle: 3 razy S- seks, spacer, sprzątanie.. pff…. Nie chciałam jej dołować, że już i może z 15 razy było i jeszcze P. jak podłoga i O. jak okna i takie tam..obejrzałam więc komedie -uśmiałam się do łez,naprawde KOCHAM Sthura ;).. Następnego dnia wstałam rano, znów wizyta u pani w granatowym garniturku…miło i sympatycznie- ale..za wysokie tętno malucha- skierownie do szpitala… STRES….szpital, ktg- ufff…wszystko ok… Ale…jeszcze na odchodne masaż szyjki, a co!.. czy się zgadzam… A róbta co chceta, mi już wisi, ja i tak NIGDY nie urodze…podobno może boleć taki masaż…hmmm…jeśli pobieranie cytologii może ‘boleć’ to i masaż ‘ bolał’ -.. No bez przesadyzmu, nie? 😀
Popołudnie-zakupy, wieczór- czas z rodzinką + mama juz odebrana z lotniska, nawet kot jakoś przestał mi sie na brzuch ładować…eee…wymyślam sobie.. SPAć!..spać każdy może, jeden lepiej..drugi… No własnie…yyy… No nie pospałam tej nocy, choć bardzo się starałam…dziecko ładnie w brzuchu spało, starsze również starało się nie szwędać między pokojami z tekstem jak ostatnio ‘ mamooo, moge spać u Ciebie?- a czemu córeczko?- bo śniły mi się straszne, czarne misie, które mnie goniły, wiesz?”aha….przytul się i spij kochanie…’ kochanie spi, a mama.. A mamę..boli…kurcze, obudzić się trzeba, bo coś mnie boli… Noga, ręka, nie – olśnienie- BRZUCH…ups…zaraz, chwila- yyy…zegarek- 3 nad ranem..hmmm… Nie wazne, spimy…5 nad ranem- chyba dostałam okres, bozz…znowu w nocy…dlaczego czlowiek nie moze NORMALNIE sie w nocy wyspać, tylko okres dostaje…7 nad ranem- łups! cholera jasssna! moje plecy! ktoś mnie kopie po plecach…otwieram oczy…Gabiszon śpi u siebie, małzonek grzecznie skulony na brzegu łozka, kota niet…o co chodzi??..hmmm…ŁAZIENKA…trzeba odwiedzić ŁAZIENKĘ..odwiedziłam i sie zdziwiłam…zszokowałam wręcz.. skrzep krwi + duuuzo sluzu= czop śluzowy…hmmm.. uwaga, jesli jesteś po terminie może to zwiastować poród kobieto! MYŚL< MYŚL<MYŚL…!
….dobra, puk puk do pokoju obok..' mamuś, ja CHYBA zaczynam rodzić, ale CHYBA nie denerwuj się '.. babcia wskakuje w szlafrok, budzi Gabę, ja właże pod prysznic, ale nie podoba mi się to, więc wyłażę 😀 robie sniadanie Gabci + lunch box, zaczynam się ubierać, żeby dziecie odstawić do szkoły- mama WRZASK, ja WRZASK- impas! chyba zwariowałam, rodze i bede do szkoły z dzieckiem lazła.. robię więc sniadanie sobie, mezowi, babcia z Gabcią poszły do szkoły…konkret już ten ból w plecach, kolejna porcja czopa, a ja- ZUPEŁNIE jak za pierwszym razem- UPARCIE staram się wierzyć, że wytrzymam do jutra 😀 Gaba w szkole, mama wraca i patrzy na mnie jak na wariata…dlaczego jesteś jeszcze w domu…???!! Zięciu kochany, zbierajcie d..w troki i do szpitala marsz! ale NIE…bo JA mam PLAN 😀 najpierw wezme kąpiel – super uczucie…skurcze co 3-4 min…leeedwo już szczerze mówiąc wychodzę z tej wanny…kolega małzonek dzwoni do pracy, ze się nie zjawi, bo..zona RODZI (..też sobie wymyślił 😉 ) i do szpitala, ze zaraz będziemy, niech przygotują to i owo..
Jedziemy..szybko…za szybko.. PO CO tak szybko kochanie?…pewnie nas odeślą…jestem niepoważna…sama się sobie dziwie…
SZPITAL..droga na porodówke…dłuuuga, jakieś korytarze, byłam tu już kiedyś.. Aaa…ktg, pamiętam…jesteśmy…domofon- kto tam?… Nie mam siły- Małzonek więc- OLGA!!!… Pani :KTO???..małzonek- mąz Olgi..dzwoniłem, rodzimy….
skurcz..cholera…dlaczego on tak wrzeszczy…??!! jakiegoś wrzaskliwego chłopa sobie wybrałam… Nic to, zmienie na lepszy model 😉 niedługo…oj…znów boli…
połozna…znamy się z przychodni…lubimy się… Nawet się cieszę, że to ona..konkret babka, wszystko bez 'uciu puciu' – liczą się fakty….liczą się tez papierki do wypełnienia..wrrrrrrrrrrr…zacznę gryżć, najlepiej do krwi..liczy się też badanie – serduszko małego ok- uff, to najwazniejsze…teraz rozwarcie…daję się zbadać i z pół uśmiechem- cały mi nie wyszedł ;)- pytam niedowierzająco (????!!!!) -Karen moze ja DZISIAJ urodzę???…..cisza…hmmm….' kochanie, masz 7 cm rozwarcia, nie sądze, zebym miała cię w tym stanie wypuścić do domu'…małzonek przynosi więc moje bambetle z auta, elegancko przebieram sie – wszystko musi do siebie pasować kolorystycznie: koszulka, kapcie, gacie, itd… 😀 taki mój fiś..
K: ' więc ja was zostawiam kochani, niedługo wpadnę na badanie, tymczasem miłego porodu 😉 i jakbyście mnie potrzebowali to dzwońcie…'
jasssne…o! piłka, basen..pohuśtam się na piłce…ups..łazienka, MUSZE iść…czop, znowu…ooo 'witaj ponownie Karen.. tak, wszystko w porządku…zresztą, poczekaj chwilę….k…mać! jak to boli….o Boże! przepraszam Cię kochana, ale ja MUSZE! po prostu MUSZE przeć!!!….Karen do mnie- ej, nie mozesz ( 😉 ) ja Cię muszę najpierw zbadać – w ogóle, w jakiej pozycji będziemy rodzić??? OLga, mówie do Ciebie, MUSZE Cię zbadać!! rodzisz dziewczyno- 10 cm!! do męża- R. jak ona chce rodzić…??? R. do mnie" kochanie, jak urodzisz??!!' ja do R.." daj mi spokój, zostaw mnie/albo nie, pomasuj mi plecy' i odruchowo wdrapałam sie na fotel porodowy, uklękłam na nim, obejmując rękami oparcie, tyłkiem w stronę połoznej i jej asystentki…R. złapałam za rękę.. SKURCZ..! wieeelki…R. mówi do mnie" kochanie, jak chwilę wytrzymasz, to ja skoczę zapalić..' ja z obłędem w oczach i siłą, która nie wiem skąd nagle opanowała moje ciało ' NIGDZIE!!! nie idziesz!!' zacisnełam rękę na jego dłoni…R..do połoznej " ona urodzi na klęczkach..marzyła, żeby tak urodzić naszą córeczkę w Polsce 6 lat temu, ale lekarz nie pozwolił…' nie ma problemu- odetchnełam z ulgą, bo tak mi było najlepiej, klęcząc, wypinając się na maksa, siła grawitacji robiła swoje…kolejny..tez silny…kolejny jeszcze silniejszy..coś mówią, sciskam jego rękę mocniej i mocniej, mam przeć i nie przeć, odeszły wody- z zacisnietymi zebami pytam czy czyste- CZYSTE…czuje, ze pękam, trudno, nie ważne..liczy się on, nasz synek, zeby go nie bolało, zeby nie cierpiał bardzo…mocniej,piecze, moccccniej- stop! mocccniejjj…chyba nie dam rady!! DAMMM!!! musze, kurcze, MUUUUSZEEEE!!! skurcz, piekielnie bolesny, jest główka, podobno prę rewelacyjnie, to wszytsko nieważne! nieważne, MUSZE go urodzić, to jakiś obłędny taniec…moje ciało i jego małe ciałko, jakaś jedność, jakieś totalne porozumienie, skąd do cholery wiemy co robić, oddychać, przeć, nie przeć, PRZEĆĆĆ!!!boze…..!!!!!!!! jesteś…jesteś synku..urodziłam Cię…
…….KRZYK.. Twój KRzyk….16 lipca 2010 / Mikołaj 4000 gr/58 cm!
🙂 i ryczę…jak wariatka..ze szczęscia…z bólu, z.. Nie wiem czego…z MILOŚCI…sama nie wiem.. Nic nie wiem…KOCHAM..
ale nie odwracam się…czekam na minę i słowa R..on widzi..widzi, jak połozne Cię biorą, oglądają…przytula mnie, całuje, płacze i mówi" kochanie, mamy zdrowego synka…kocham Cię, byłaś taka dzielna…DZIEKUJE..' przytulił, pogłaskał po łebku i…poszedł robić Ci zdjęcia 😀
Dziękuję Ci synku, za ten nasz poród, za każdy nasz kolejny dzień razem…dziękuję Ci za tą miłość… Mama.
ps. Z najgorętszymi pozdrówkami dla WSZYSTKICH czerwcówek 2004 🙂 Maja, Beasiu, Kata, Anetka, Lettka, Skate, Lilianko, Sreberko..jesteście gdzieś jeszcze? ja PAMIĘTAM.. ( Agentka03)
36 odpowiedzi na pytanie: Mama Cię kocha,synku…
Gratuluję synka i talentu 😀 – genialna relacja
Ech, Agencik… Jak spojrzałam na autorstwo, to się nastawiałam na śmiech zamaist tardycyjnych wzruszeń. I co?? I łzy poleciały wartkim strumieniem. Super 😀
Ech, Agencik… Jak spojrzałam na autorstwo, to się nastawiałam na śmiech zamaist tardycyjnych wzruszeń. I co?? I łzy poleciały wartkim strumieniem. Super 😀
No pięknie:)
Najpierw wesoło, a na końcu łzy wzruszenia…
Gratuluję – talentu pisarskiego, a przede wszystkim świetnego porodu i synka!
SMiech i łzy- piękne
Gratulacje Podwójna Mamo
Boski opis, najpierw sie usmialam….potem wszystko mnie rozboalo gdy opisywalas porod…. A na koniec lzy!!!!!!!!!!!!!!
o ja pitolę!!!!! nareszcie jakas czerwcóweczka sie objawiła, bo ja tu od czasu do czasu Beasię widuję a tak to nikogusieńko 🙁 chlip chlip
no pewnie że pamiętam tylko od lat posucha czerwcówkowa na forum 🙁
przypadkiem weszłam z głównej strony bo mnie tytuł zaciekawił a tu proszę, osobiste wezwanie 😀
gratuluję synka, potem poczytam, jak widzisz i mnie się kolejne przytrafiło 😀
ps. przeczytałam, świetny poród 😀 zapraszam do lektury mojego 😀
ja też czerwcówka 2004 !!!! ale miałam być lipcówką
Synek postanowił 2 czerwca wyjść a miał na początku lipca
muszę kiedyś mój ekspresowy poród opisać…..
Świetna relacja 🙂 łza się w oku kręci 🙂
Baaardzo dziekujemy za tyle slodyczy 😀 jestem oszolomiona, ze sie podobalo 😀
ps. Kata 🙂 przeczytalam i Twoj opis porodu kochana 😀 ogromne gratulacje !!! spelnilo sie Twoje marzenie 😀 usciski dla dzieciakow i malzonka 🙂 buzka wielka :)!
Och, agencik. Wzruszyłam się, ale nie do łez na szczęście, choć bardzo mnie cisnęły. Cudny poród-o takim zawsze marzyłam!Może innym razem. Jak jechałam do szpitala to miałam w głowie,że mam już rozwarcie na 7 cm.
Fajnie napisane-trzyma w napięciu do samego końca!
ehh jak jeszcze pisywałyśmy pod szyldem czerwcówek to nawet nie marzyłam o takim szczęściu i spełnieniu 🙂 a tu proszę jak się przytrafiło 😀
poplakałam sie.
cudnie opisane
pięknie to opisałaś, cudowna historia.
Ech…. Siostra….Jak zawsze mnie rozbroiłaś….. CUDO :Kocham:
no chyba się obrażę…
😉
Agencior ja też pamiętam !
i wielgachne gratulacje dla Ciebie !
przepraszam że dopiero teraz, ale zwyczajowo tu nie zaglądam 😉
Opis super gratuluje talentu.
Opis taki, że mi się kuchnia w salę porodową zamieniła 😉 Wszystko z Tobą przeżywałam… od początku do końca…ja też płakałam
Gratulacje 🙂
Świetny opis, coś do śmiechu i płaczu
ale pozostawia dobre odczucia.
Pozdrawiam serdecznie!
Znasz odpowiedź na pytanie: Mama Cię kocha,synku…