Poproszona o przepis dzielę się 🙂
Pierniczki wg. tego przepisu (jest to lekko zmodyfikowany przezemnie przepis Pana Pazio) piekę już od lat. Próbowałam wielu przepisów – każde odpadają w przedbiegu w porównaniu ze smakiem tych. Zaraz po upieczeniu są twarde i chrupiące, przypominaja kruche ciasteczka, lecz wyróżnia je wspaniały zapach miodu i korzennych przypraw. Aby zmiękły wystarczy otworzyć puszkę w której leżakują na parę godzin.
Pierniczki można zrobić jednego dnia ciurkiem, lecz ja zawsze robię dokładnie tak jak Pan Pazio – czyli przez 3 dni – w ten sposób nie umęczę się nadto 😉
Chociaż bywały święta w które mi się nie chciało, potem miałam zryw i robiłam wszystko jednym ciurkiem.
Dzień 1:
Duży garnek około 2-3 litrowy i w nim bez przerwy mieszając, stopić na ogniu pół kilograma cukru przyrządzając bursztynowo złocisty karmel.
Następnie dodać pół litra miodu. Ja wybieram zawsze naturalny miód spadziowy – uwielbiamy jego smak i zapach.
Mieszając szybko całość, aby cukier nie zakrzepł, dodać półtorej kostki margaryny.
Wszystko to wykonywać na słabym ogniu.
Do tego brakuje jeszcze przypraw korzennych.
Ja daję:
całą paczuszkę cynamonu,
prawie całą startą gałkę muszkatołową oraz
łyżeczkę mielonych goździków.
Dla wyostrzenia smaku dodaję jeszcze
troszkę imbiru – 1 łyżeczkę,
parę ziarenek ziela angielskiego i pieprzu.
Całą tę słodkość podgrzewam jeszczę chwilkę z przyprawami i studzę mieszając jeszczę przez chwilę, żeby nie zbrylił mi się cukier.
I tak mam już pierwszy dzień przygotowań za sobą.
dzień 2:
Drugiego dnia należy przygotować ciasto.
Do glinianej makutry przekładam wczorajszy produkt i ucieram kilka minut, sprawdzając czy nie ma już żadnych grudek.
Te które zostaną, można wybrać i zjeść, są pyszne, ale bardzo słodkie, tylko dla łasuchów. 😉
Utartą masę łączę z:
półtora kilogramem mąki,
dwoma żółtkami,
sześcioma łyżkami wody
i czteroma łyżeczkami sody oczyszczonej.
Nie dodaję kakao, ponieważ lubię jak mają swój naturalny jasnobrązowy kolor.
Teraz troszkę gniotę te składniki w makutrze pałką do ucierania, gdyż ucierać byłoby już ciężko.
Jak masa wyrobi się na nierówne ciasto, przekładam wszystko na stolnicę i ręcznie ugniatam aż ciasto będzie gładkie i twarde ta, żeby dało się je rozwałkować. Nastepnie przekłądam do miski, okrywam folią sspożywczą i 2 dzień przygotowań mam skończony.
3 dzień
Za pieczenie najlepiej jest się wziąć w dzień wolny od pracy, bo jest z tym cała zabawa. Ważne jest to, że tak zrobione ciasto w misce porządnie okryte folią może bez najmniejszej szkody leżeć w lodówce do 2 tygodni.
Pierniczki pieką się szybko, około 7- 10 minut.
Ciasto należy rozwałkować na grubość pół centymetra albo cieniej i wycinać foremkami rozmaite wzory.
Piekarnik rozgrzać do 180 stopni Celsjusza.
To smacznego…..
6 odpowiedzi na pytanie: Mamrotkowe Pierniczki
Bez foty przepis się nie liczy 😉
No to teraz czekam na śliczne ciasteczka
ło kurczaki – nie wiedziałam….
Ale my nie stroimy pierniczkow lukrem ani niczym – bo nie lubimy. Jeśli mogą być fotki takich nielukrowanych to jutro zrobię i pokażę 🙂
No ba… Też pytanie
pierwszy dzień mam za sobą
dzisiaj mam drugi i jestem ciekawa, czy mi wyjdzie..
Wyjdzie wyjdzie i jedzac bedziesz myslała o mnie 😉
jeszcze hint mały: jak bedizesz je piekła – to pilnuj dobrze bo one pieką momentalnie wrecz. najlepiej sciagać je z blachy taką łopatkądo przewracania kotletów i kłaśc gdzies na blacie zeby chwile przestygły. Gdy je sciagasz sa mieciutkie, po chwili twardnieja. Zeby byly miekkie- nie zamykaj ich w szczelnym pudełku tylko daj im oddychać 🙂
idę robić
Znasz odpowiedź na pytanie: Mamrotkowe Pierniczki