Wiem, ze nie powinnam tutaj tego pisać, ale wśród Was czuję się jak u siebie…
Ale do rzeczy. Mój mąż ma dość specyficzną pracę. Oprócz “normalnych” godzin pracy, przez 2 tyg. w miesiącu jest na dyżurze. No i wtedy musi być dyspozycyjny natychmiast. Niby nic, tylko ze bywają tygodnie, gdzie Weronika nie widzi swojego taty, bo on pracuje… czasem i 20h/dobę. Np. wczoraj poszedł do pracy na 9, wrócił ok. 23, przed pólnocą wyjechał, wrócił po godzinie, a rano o 6 znów pojechał i niewiadomo kiedy wróci… I szczerze mówiąc to nawet nie jest problem. To nic, ze facet wygląda jak trup (podkrążone oczy, wychudzony; twierdzi, ze nie ma kiedy jeść, ogólnie przemęczony); to jeszcze mogłabym znieść gdyby nie fakt, ze tak będzie zaiwaniał w pracy bez przerwy przez najbliższe 3 lata. Bez przerwy, czyli bez wakacji. Nie stać nas na wyjazd; mieszkamy z rodzicami i bardzo intensywnie zbieramy na mieszkanie, tak więc najbliższy wyjazd wakacyjny będzie za ok. 3 lata, jak się wyprowadzimy do siebie. Mąż nie weźmie urlopu, zeby siedzieć w domu, bo z teściami średnio mu fajnie, a poza tym twierdzi, ze by mu się nudziło. Strasznie się martwię o mojego pracoholika (aczkolwiek jak ma dyżur to nie ma nic do powiedzenia, musi jechać i już, a gdy są burze, tak jak ostatnio, to już w ogole jest mnóstwo awarii, no i czasem nawet jak nie ma dyżuru, to musi siedzieć dłużej, bo wszyscy są w rozjazdach, a robota leży). Twierdzi, że lubi tą pracę (na szczęście! pamietam jego poprzednią, jaki chodził ciągle zły, bo robił coś, czego nie lubi) ale co z tego, jak nie ma jak odpocząć? Co mam zrobić? Jak mogę mu pomóc? Naprawdę martwię się o niego, facet się wykończy…
lunea i Weronika (24.09.03)
21 odpowiedzi na pytanie: Martwię się o mojego męża
Re: Martwię się o mojego męża
KOniecznie niech weźmie jakiś urlop, przeciez macie rodzinę i może do niej dzieś pojedziecie na kilka dni – tydzień! Facet sie wykończy!!
,
Re: Martwię się o mojego męża
Przynajmniej lubi tę pracę…
Mój M. ma pracę w tak fatalnej atmosferze, z takim szefem – skur, że jak przychodzi do domu to mu się ręce czasami trzęsą… jest koszmarnie zestresowany, w pracy ma taki zapierdziel, ze czasami przynosi do domu kanapki, które mu rano daję… nikt mu za to nawet dobrego słowa tam nie powie…
Strasznie mi go czasem szkoda… a nie mogę mu pomóc. Mamy duży kredyt wzięty na mieszkanie, ja nie pracuję, bo nie mamy z kim zostawić dziecka, a na niańkę nie chcemy na razie się zdecydować… więc jeszcze ze dwa lata musi się tak męczyć, aż spłacimy ten cholerny kredyt…
Jedyne, co mogę zrobić, to być dla niego wsparciem i podtrzymywać go psychicznie na duchu…
na szczęście moj mąż będzie miał urlop… iczekamy na niego jak na zbawienie 🙂
Bey i Nikola (14.01.2004)
Re: Martwię się o mojego męża
jeśli zmiana pracy nie wchodzi w rachubę….. co ja zrobiłabym na Twoim miejscu… na pewno stworzyłabym takie warunki, żeby wracał do radosnego, ciepłego domu; nie robiłabym mu wymówek że non stop nie ma go w domu, że dziecko go nie widuje; zmusiłabym go do wzięcia urlopu (nie musicie wyjeżdżać – niech sobie po prostu spokojnie pobędzie w domu). Myślę że w ten sposób bardzo mu pomożesz
Kaśka z Natusią (2 lata + 3 miesiące 🙂
Re: Martwię się o mojego męża
znam to. mój mężuś pracuje też dużo i intensywnie. ma dużo kontaktów z ludźmi i sposobem na odstresowanie go jest spacer w okolice mało zamieszkane.
oczywiście to jest możliwe zwykle w weekendy, ale wykorzystujemy też każde wolnę popołudnie w tygodniu.
Też nie chciał wziąć urolpu, ale mu przemówiłam do rozumu i się zgodził potulnie na tydzień.
zastanów sie, czy nie moglibyście jednak gdzieś wyjechać? kwatery agroturystyczne są czasmi naprawdę tanie.
a jesli nie – zrobcie sobie może akie “półkolonie” – tzn całodzienne wypady do lasu, nad jezioro itp.
w naszym przypadku to działa.
Re: Martwię się o mojego męża
A nie macie jakiś przyjaciół, znajomych, rodziny, którzy wyjeżdzają na wakację i zgodziliby się abyście zamieszkali u nich, przy okazji pilnując ich domu czy mieszkania. Świetnie byłoby, aby taki dom był gdzieś na wsi, ale nawet w mieście można świetnie odpocząć – Twój mąż odetchnie od teściów, możecie chodzić do parku, na basen, do zoo, itp. A taki urlop nic nie kosztuje, a może dać wam dużo radości A, że na początku sierpnia ma być piękna pogoda, to dużo osób planuje dopiero wyjazdy, więc wszystko jeszcze przed Wami!
Pozdrawiam
Joanka i Jagoda (04.09.03)
P. S. Z całym szacunkiem dla innych wypowiedzi ale: jaki jest sens radzić aby ktoś koniecznie wyjechał, zmienił pracę itp, kiedy jasno zostało wyjaśnione, że to nie wchodzi w grę?
Re: Martwię się o mojego męża
On bardzo lubi swoją pracę 🙂
Staram się tworzyć mu przyjazny dom, nigdy nie robię mu wymówek, że tak dużo pracuje… Ale nie sądzę, zeby chciał posiedziec w domu, już o tym rozmawialiśmy 🙁
lunea i Weronika (24.09.03)
Re: Martwię się o mojego męża
Jest to kwestia do rozważenia, aczkolwiek wyjazd na wieś na pewno nie byłby dla niego odpoczynkiem. Facet ma alergię na trwy, tak więc nie wyobrażam go sobie na wsi w czasie żniw…
lunea i Weronika (24.09.03)
Re: Martwię się o mojego męża
Tak, mamy rodzinę w Poznaniu, gdzie mieszkamy 🙂 A potem… drugi koniec Polski, dojazd tam i spowrotem wyniósłby nas conajmniej 200zł. Może dla niektórych to śmieszne czy trudne do uwierzenia, ale nas na to nie stać 🙁
lunea i Weronika (24.09.03)
Re: Martwię się o mojego męża
Ja Ciebie rozumiem… Ale mam jeszcze jedna propozycję – może wasi znajomi dysponują jakąś działeczką pod Poznaniem??
,
Re: Martwię się o mojego męża
hej
szkoda mi bardzo Twojego Męża-podobnie zresztą jak mojego…też pracuje ostatnio bardzo dużo,tzn. od 7-8 rano do 21,intensywnie i w stresujących warunkach. I też nie mamy widoków na urlop-już trzeci rok :o( ale się jakoś trzymamy i Wy też się trzymajcie,kochani ! będzie lepiej ! na pewno !
buziaki !
Re: Martwię się o mojego męża
Rozumiem Cię.
Re: Martwię się o mojego męża
Piszę tak ogólnie. Dziękuję Wam dziewczyny za miłe słowa. Moje martwienie się o męża dało jakieś rezultaty, ponieważ właśnie dzisiaj dowiedziałam się, ze moi rodzice zasponsorują nam wyjazd na weekend 🙂 Wiem, ze moze to nie jest dużo, ale dla nas naprawdę to miła wiadomość 🙂 Bardzo się cieszymy. Chociaż troszkę moje kochanie sobie odpocznie 🙂 A najlepsze jest to, ze moja mama zaproponowała, zebyśmy pojechali bez Weroniki, zeby jeszcze bardziej się zrelaksować, na co mój mąż odpowiedział, ze on chce jechać z małą 🙂
Jeszcze raz Wam dziękuję za ciepłe słowa i rady 🙂
Pozdrawiam wszystkich i życzę udanych urlopów (no i w ogóle urlopów 🙂 )
lunea i Weronika (24.09.03)
Re: Martwię się o mojego męża
Mozemy sobie podac rece….moj maz pracuje od 8 rano do 17 tej i od 19 do 23.30, czas pomiedzy zuzywa tylko na dojazd do domu i szybki obiad i spowrotem do pracy, z czego 4 razy w tyg nie przychodzi na obiad, bo ta luke wykorzystuje na silownie. Do tego pracuje w soboty, a w niedziele zalatwia wszystko czego nie moze zalatwic w tygodniu. Na wakacjach nie bylismy juz 4 lata i nie pojedziemy jeszcze 3, bo przyjechalismy do Stanow dorobic sie i chcemy cos odlozyc. Panuje u nas rezim finansowy na maksa, wszystko tylko na konto, plakac mi sie czasem chce, nie mamy tu rodziny, nikogo bliskiego, a ja ciagle tylko z Kacperkiem. Zazwyczaj trzymam sie niezle, ale czasami jak mi puszcza nerwy to rycze i rycze i skonczyc nie moge…dziekuje jednak Bogu ze mamy ta mozliwosc, bo w Polsce z nikad bysmy pomocy nie mieli, a tak to jakas szansa ulozenia sobie zycia rysuje se na horyzoncie…
Moj maz podobnie jak Twoj zle wyglada, spracowany, tez sie o niego boje, ale zadne tlumaczenia nie pomagaja, on ten czas pobytu w Stanach wyjal sobie z zyciorysu i haruje jak wol zeby czegos sie dorobic…. Nie wiem co Ci poradzic ani jak Cie pocieszyc bo jak widzisz u mnie to samo…
Kacperek
Re: Martwię się o mojego męża
a czy wizja własnego mieszkania odsunie o miesiąc to stanie sie coś złego? Naprawde nie można wziąć 1000zł odłożonego na mieszkanie i poprostu oderwać sie na tydzień i pojechać na mazury? Noc w gospodarstwie agroturystycznym to koszt 25-40zł/dobe za osobe. Dziekco gratis. Na alergie sprzedają zyrtec w aptekach – koszt 11zł/7 tebletek.
Trzeba tylko chcieć. Bo jasne – można w krótszym czasie dorobić sie mieszkania tylko jakim kosztem…???
Pomijam fakt że przy takim przemęczeniu o wypadek nie trudno – sama miałam wypadek o 6:50 rano na pustej 4-pasmówce. Tylko dlatego że byłam przemęczona i zareagowąłam o ułamek sekundy za pozno. Efekt? uszkodzony nadgarstek (do dzisiaj mam problemy), zwolnienie 30 dni (bo reka w szynie – prawa reka) i w efekcie koncowym utrata pracy.
A zbierałam na mieszkanie…
pozdrawiam
madzia i
Re: Martwię się o mojego męża
wiesz, moj maz tez ma dyzury 12 godzinny i w nocy i w dzien..tez jest caly “przeregulowany” i zmeczony..to dziwne ale on naprawde to lubi i nie wyobraza sobie by mogl pracowac gdzie indziej..coz..za chlopami nie nadarzysz.
Ale namow go koniecznie chociaz na tydzien urlopu.. Nie zbiedniejecie od tego bardzo a facet wypocznie z rodzinka:-)
pozdrawiam
Ula i Adaś + bąbelki
Re: Martwię się o mojego męża
Wiesz, z tym odłożeniem o miesiąc mieszkania to nie jest takie proste, bo zapisaliśmy się do spółdzielni i mamy czekać 2 lata (wiadomo, to jest mniej więcej dwa lata). No i głupio by było, gdyby oni zadzwonili do nas, ze mają dla nas mieszkanie, a my im na to, ze nie mamy kasy… I musielibyśmy czekac kolejne 2 lata, aż dokończyliby nowy projekt… Tak więc musimy się sprężyć, bo moze się okazać, ze mieszkanie będzie nie za 2, ale za 1,5 roku (a często tak bywa; wolimy być gotowi).
Pozdrowionka!
lunea i Weronika (24.09.03)
Re: Martwię się o mojego męża
Ojej… 🙁 Trzymaj się!
P. S. Ale że Twój mąż ma jeszcze chęć na siłownię…
lunea i Weronika (24.09.03)
Re: Martwię się o mojego męża
Oj, CIKU, nie wyobrażałam sobie, że macie tak ciężko Myślałam, że siedzisz w USA, opływasz w dostatki, wakacje na Florydzie, basen w ogrodzie…
Podziwiam Ciebie i Twojego męża za siłę psychiczną i samozaparcie. I z całego serca Wam życzę, żebyście za te 3 lata mogli sobie poluzować i nareszcie pocieszyć się życiem
Ja bym chyba tak nie wytrzymała… Choć, może jak mus to mus, prawda?
Kinga i Łucyjka (03.02.2004)
Re: Martwię się o mojego męża
Myślisz Katarzynko, że tak można na dłuższą metę? Tzn. mam jakieś problemy, ale na ten moment jak mój mąż jest w domu to nakładam uśmiechniętą maskę i zmieniam w kochaną i ciepłą żonkę? Myślę, że gra i brak szczerości tylko oddala ludzi od siebie.
Mogę sobie tylko teoretyzować, na szczęście jeszcze nie byliśmy w sytuacji podbramkowej, żeby trzeba było na 2 etatach się zabijać o pieniążki. Ale sądzę, że nie jest dobrze, kiedy brak czasu dla siebie nawzajem. A już nie daj Boże, gdy ktoś woli pracę niż urlop z rodziną – oj, nie mówię, że Twój mąż to zimny drań i pracoholik, ale kurcze musi być jakiś sposób, żeby go zatrzymać na trochę… Żebyście nie zaczęli pewnego dnia być sobie obcy.
Kinga i Łucyjka (03.02.2004)
Re: Martwię się o mojego męża
wszystko zależy od tego czy Lunea pracuje czy nie. Jeśli pracuje – to zupełnie zmienia się sytuacja
Kaśka z Natusią (2 lata + 3 miesiące 🙂
Znasz odpowiedź na pytanie: Martwię się o mojego męża