mobing w szkole (wśród uczniów)

nie piszę w gimnazjum choć na chwilę obecną jest to 1 klasa gimnazjum.

wiem że się rozpisałam ale niepotrafiłam któcej a problem poważny (chyba) (za to przynam że cały tekst wrzuciłam do edytora by błedy spawrdził byście były w stanie to przeczytać :roll:)

Problem trwa w zasadzie od 1 klasy podstawówki (czyli 7-8 letnie grupa którą nazwę “elitą” stosowała mobing !!!!:eek: (J. zna dziewczynę która po 1 klasie przeniosła się do innej bo niewytrzymała)

byłam już u pani pedagog, była J., była u pni wychowawczyni i pani pedagog pani od WF-u która jako pierwsza nauczycielka zwróciła uwagę na problem… nie wiem czy sobie poradzą??? od pani pedago usłyszałam że będzie próbować i że to trudna pod tym względem klasa bo nie jestem piewrszą mamą…

J. trafiła do klasy 2 lata temu, w klasie była odrzucona przez wszystkich N., totalnie zagubiona, zakompleksiona, J. “na dzień dobry” usłyszała że tamta to taka a taka i nie należy się z nią zadawać…. Ale (niestety bo wyszło to źle dla J.) J. ma własne zdanie i się zaprzyjaźniła z N. co spowodowało że sama znalazła się poza marginesem :(… (od pani pedagog usłyszałam że po latach pracy nad N. dopiero gdy pojawiła się J. pani pedagog mogła przestać pracować nad N.))

później zaprzyjaźniła się z jeszcze z S. i sprawiła że N. i S. (choć się nie cierpiały zaprzyjaźniły się…. i odrzuciły: J. została sama i spadła na pozycję N.() (S. moim zdaniem ma potrzebę?*posiadania kogoś?*na wyłączność, kogoś kto ma dużo czasu dla S. a J. lubi mieć wiele znajomych + biegałą w tygdoniu do szkoły muzycznej dlatego N. okzazała się?*być?*jakby lepsza w tej materii:zawsze miała czas dla S.)…. później nastąpił podział klasy S. poszła w gimnazjum do klasy z innym językiem… ale N. jakby zyskała przychylność “elity” i boi się za bardzo być z J., boi się trafić na dawną pozycję choć obecna jej pozycja jest wynikiem tylko tego że “elita” chce zrobić wszystko by J. była sama a przez to słabsza, przez to łatwiej jej dokuczyć…

…. generalnie w klasie są 3 dziewczyny które?rządzą?, jak wyrazisz swoje zadanie (odmienne niż ich zdanie) jesteś WRÓG i należy ciebie tępić…. są perfidne i robią to tak by nikt nie mógł się przyczepić bo nie ma wyzwisk, tylko teoretycznie nieszkodliwe drobiazgi (nic zabronionego więc nawet sprawowanie nie może być obniżone)… (dla ciekawości napiszę że mama jednej z nich była u pani pedagog że 2 pozostałe dokuczają…)…. w gimnazjum przyszły nowe dziewczyny do klasy i choć nie zdążyły zamienić słowa z J. już trafiły do zespołu dokuczającego (nawet dziewczyna “totalnie wolny elektron” potrafi się przyłączać choć taka niby luzaczka co powtarza 1 klasę z powodu -chyba- wagarów)…

apogeum było na wf-ie przy podziale na grupy J. stała sama a 9 dziewczyn po drugiej stronie (nawet N. której J. pomogła :(), nikt nie odbijał piłki rzuconej przez J… + jeszcze kilka innych zachowań które zaniepokoiły wf-istkę…

to są drobiazgi… dzięki Bogu J. mi o wszystko mówi (chyba o wszystkim bo nawet o tym że koleżanki gadają z kolegami i długości ich penisów -od tak dowiedziała się gdy jedna z 3 w chwili słabości jej się zwierzała- więc skoro o takich rzeczach mi J. Opowiada to chyba o wszystkim ), na szczęście ma serdeczne, niezakompleksione przyjaciółki w równoległej klasie, które są dla niej wsparciem…

generalnie klasa pod przewodnictwem 3 gwiazd (“elity”) potrafi dokuczać na różne sposoby: ciuchy, a tata to Rumcajs (kiedyś mój mąż nieogolony poszedł po lekcje do jednej z 3 gwiazd i tam tak określił go do swojej córki ojciec dziewczynki a “Rumcajs” w slangu młodzieży to menel najgorszy )…. na wystawie antropologicznej ktoś wskazując na neandertalczyków krzyczał “tata J.” i przy wtórze radości ktoś inny pokazując neandertalkę “a to jej mama”… (ludzie w tej klasie są gotowi zrobić wiele by nie wypaść poza margines:()… kiedyś J. usłyszała “twoi rodzice na ciebie skąpią bo masz duży dom a nie masz fajnych ciuchów “…. brak reakcji powoduje znajdowanie innych docinek, ale trudni mieć od tak?na poczekaniu? odpowiednią reakcję…. w niektórych przypadkach nie wiemy z J, czy coś było przypadkiem czy celowym działaniem np. przeszkadzanie na lekcji gdy odpowiadała na ocenę akurat J.???? gdy klasa odpowiadała na było cicho a gdy zaczęła odpowiadać ona nagle zaczął się hałas… :(…. nawet chłopcy siedzący w ławce za nią potrafią ostentacyjnie maxymalnie odsunąć się z ławką do tyłu TO JEST CHORE!!!!!! (to są drobne gesty, do których zasadzie nie można się przyczepić ale jak spojrzeć całościowo to układa się w celowe działanie mające na celu dokuczyć :(, poniżyć :(, podlizać się “elicie”….. zniszczyć :()…

J. święta nie jest, ma swoje zdanie, ma często muchy w nosie, ale nie odwraca się od potrzebujących (przykład z J.), potrafi się świetnie bawić, być energiczna i radosna, wrażliwa, ma duźo (jak na ten wiek) zainteresowań, nie przejmuje się ciuchami a przynajmniej ma swój styl (chyba że za bardzo jej się do tych ciuchów klasa czepia :(), dobrze się uczy (także w szkole muzycznej od kiedy jest na gitarze, -niektóre z Was pamiętają “przygody ze znienawidzonymi skrzypcami” jakie miałyśmy-)… potrafi pracować w zespole (jeśli ten zespół chce z nią współpracować)… i ma na tyle mocy charakter by się nie poddać, ale ile wytrzyma???? a jeśli pani pedagog i wychowawczyni (też z pedagogicznym wykształceniem) nie dadzą sobie rady i ja przeniosę J. do innej klasy (bo wtedy stanę na rzęsach by przenieść) co się stanie gdy ofiarą stanie się słabsza osoba??? Jak daleko ta klasa się posunie (na razie są niewinne teksty tylko?TYLKO albo AŻ?)… ja jestem blisko mojego dziecka, pracuję w domu i jak wraca zaraz wiem co było w szkole, pytam zawsze też o atmosferę.. ale co jak ofiara nie będzie miała w domu wsparcia??? do czego taka klas może doprowadzić te grzeczne dziewczynki z tzw. (chyba) “normalnych rodzin”????

i czy jest szansa na zmiany w klasie skoro to trawa już tak długo!! Dlaczego nikt nie zadziałał wcześniej????

może macie pomysły na rozwiązanie problemu??? (ponad 2 lata temu rewelacyjnie doradzałyście mi by pozwolić J. niegrać na skrzypcach, dziecko odżyło, uczy się świetnie, nabrało pewności siebie i gra na ukochanej gitarze)

128 odpowiedzi na pytanie: mobing w szkole (wśród uczniów)

  1. opisałaś moj nightmare

    • czy wychowawca klasy i pedagog nie mogą zoorganizować spotkania Ty-rodzice tych dziewczyn, ewentualnie też dziewczyny
      czy rodzice tych dziewczyn wiedzą o problemie?

      • a teraz se napisze wiecej.
        zmienialam szkole w 5 klasie podstawowki – wiec bycia na oucie nie jest mi obce.
        do tego na dobitke albo bylam chora albo za granica wiec mialam tony nieobecnosci – czasy jakie byly kazdy pamieta – jak sie ktos nie daj boze dorobil to mial przegwizdane. a jak mial do tego partyjne tradycje rodzinne i znane lokalnie nazwisko to wlasciwie byl z wyrokiem.

        nigdy nie mialam problemow a opanowaniem dowolnie duzego materialu w dowolnie krotkim czasie – efekt uboczny mobbingu ze strony nauczycieli “o nie bylo cie 3 m-ce – w przyszly pautek masz zaliczenie materialu” i tak z 8 przedmiotow 😉

        zanim dotarlam do liceum juz bylam zaprawiona w bojach ale jeszcze nie mialam w dupie. jeszcze mnie bolalo, ze wlasnie ktos na moich plecach wchodzi do jajkiejs socjety a potem ja wypadam na out.
        Cale liceum pracowalam pod swoim nazwiskiem (nadal nazwiskiem obciazonym) i bylam posadzana o to ze zadzieram nosa (to mniej wiecej tak jak po 3 latach bycia modem nagle mi wladza odbila ;)), specjalnie pracuje zeby unikac szkoly, zeby miec wlasna kase i inne tego typu brednie.

        i koszmarem mojego zycia jest to, ze ktores z moich dzieci bedzie outsiderem.
        bo ja juz sie potrafie zdystansowac – ale pamietam jak to cholernie bolalo jak sie bylo nastolatkiem.

        • Szpilki Z punktu widzenia dorosłej osoby i doświadczeń, czy przeniesienie do innej klasy jest dobrym pomysłem?

          Tutaj na miejscu wychowawców, dyrekcji, pomyślałabym na rozrzuceniu tych trzech dziewcząt, po róznych klasach, każda w innej.
          Nie wiem jednak, czy to by zdało egzamin.

          Rozmowa z rodzicami na pewno, no ale rodzice też różni.

          • Zamieszczone przez ulaluki
            Szpilki Z punktu widzenia dorosłej osoby i doświadczeń, czy przeniesienie do innej klasy jest dobrym pomysłem?

            nie wiem.
            ja musialam zmienic szkole

            • Zamieszczone przez szpilki
              nie wiem.
              ja musialam zmienic szkole

              No ale zmiana szkoły też wiele chyba nie dała?

              Ja sama nie wiem, czy to jest dobrym rozwiązaniem.
              Boję się o Konrada, czy też nie będzie odizolowany, chociaż on już coraz lepiej sobie radzi w kontaktach z dziećmi.
              Bliźniaki mają siebie i inne charaktery.

              • Zamieszczone przez ulaluki
                No ale zmiana szkoły też wiele chyba nie dała?

                w nowej szkole teoretycznie mialam czystka kartke (poza nazwiskiem) i w sumie tam mi bylo lepiej.
                inna sprawa ze ze tak ujme wiecej oryginalow bylo w tej konkretnej klasie.
                i mieszkalam na osiedlu obok.

                edit: w pierwszej szkole mialam glownie kolezanki i kolegow z podworka i przedszkola – gdzie rodzice sie znali jak lyse konie i w sumie do momentu kiedy opuscilam miasto rodzinne mialam mniej lub bardziej z nimi na pienku (starymi i mlodymi)

                pytanie do awkaminskiej: czy kolezanki i koledzy J wiedza czym sie zajmujesz?

                • Zamieszczone przez kaja26
                  czy wychowawca klasy i pedagog nie mogą zoorganizować spotkania Ty-rodzice tych dziewczyn, ewentualnie też dziewczyny
                  czy rodzice tych dziewczyn wiedzą o problemie?

                  raczej niewskazane :(… pierwszą osobą którą poprosiłam o pomoc była zaprzyjaźniona nauczycielka ze szkoły, obecnie na ciążowym zwolnieniu… ona napiała że z dziewczynami nie ma co gadać… ufam jej bo zna dziewczyny, szkołę, określiła je że “puste, wstydzące się swoich rodziców, a rodzice kupują ich miłość ciuchami”…. kazała iść do pedagożki i wychowawczyni… z klasą ani z dziewczynami odradzała rozmowy…. Ja na ognisku na koniec 6 klasy widziałam te mamy i ich zachwyt jak wielu mają przyjaciół i jak spotykają się u jednej w przyczepie…. (to w tej przyczepie gadają międzyinnymi o długoścuach penisów i tego typu są tam gadki)…

                  • Zamieszczone przez awkaminska
                    określiła je że “puste, wstydzące się swoich rodziców, a rodzice kupują ich miłość ciuchami”….

                    stad wlasnie moje pytanie czy koleżanki J wiedza czym sie zajmujesz?

                    • byłam outsiderem przez całe LO
                      w klasie trzymałam się z jedną dziewczyną
                      poza szkołą miałam bujne znajomości i życie towarzyskie
                      klasa to był zupełnie inny klimat, młodzi yuppies 😉
                      mnie i koleżankę traktowali jak ewenement, dwie dziwne postacie, kolega potrafił spytać nas: “ej brudy, a Wy jedziecie na wycieczkę?” (brudy z powodu grunge’owo- hippisowskiego stylu) i podobne kwiatki.
                      nie mam żadnych fajnych wspomnien związanych ze szkołą do której uczęszczałam, nie byłam na żadnej osiemnastce w klasie, zero wspólnych imprez, zero porozumienia….
                      bywało to męczące, ale towarzysko realizowałam się gdzie indziej więc aż tak mi to nie przeszkadzało…

                      nie wiem jaka jest Twoja Jagoda, Ty wiesz jak ona sobie z tym radzi…
                      Jeśli byłabym w podobnej sytuacji, spytałabym mojej córki jak ona to widzi dalej – czy wolałaby przenieść się do innej klasy.
                      jej zdanie byłoby dla mnie najważniejsze w tej sprawie

                      • Zamieszczone przez szpilki
                        zanim dotarlam do liceum juz bylam zaprawiona w bojach ale jeszcze nie mialam w dupie. jeszcze mnie bolalo, ze wlasnie ktos na moich plecach wchodzi do jajkiejs socjety a potem ja wypadam na out.
                        Cale liceum pracowalam pod swoim nazwiskiem (nadal nazwiskiem obciazonym) i bylam posadzana o to ze zadzieram nosa (to mniej wiecej tak jak po 3 latach bycia modem nagle mi wladza odbila ;)), specjalnie pracuje zeby unikac szkoly, zeby miec wlasna kase i inne tego typu brednie.

                        i koszmarem mojego zycia jest to, ze ktores z moich dzieci bedzie outsiderem.
                        bo ja juz sie potrafie zdystansowac – ale pamietam jak to cholernie bolało jak sie było nastolatkiem.

                        myślę że J. trochę zadziera nosa (może) albo tak jest odbierana jej niezależność…. ale żadne zachowanie nie powinno być powodem do ostarcyzmu, chyba że takie jakie reprezenuje “elita” z historii J.

                        sama też przeszłam “szkołę”… ale była przeciwieństwem J. zakompleksiona, mała, słabo się ucząca (potem odbiło w mi w 2 -gą stronę jestem pewną siebie ambitną kobietą o z lekka zawyżonym poczuciem własnej wartości… a od czasów LSP także b. dobrze się uczącą ;))… ale jestem wstanie zrobić dużo by moje dzieci tego nieprzechodziły, choć w otoczeniu widzę że z tych dziewczyn co były “poza” wyrastają świetne kobietki a “gwiazdy” gasną…)…

                        • Zamieszczone przez szpilki
                          stad wlasnie moje pytanie czy koleżanki J wiedza czym sie zajmujesz?

                          nie wiem czy wiedzą… jedna kiedyś była u nas i nawet widziała jak coś rysowałam i pytała co rysuję….

                          • ło, matko…

                            napisze jako matka – nauczycielka (podobno takie sa najgorsze): wytrzymałas dlugo. w tym momencie powinnas rozpętać piekło. cala klasa (nie tylko J. czy te 3 dziewczynki) powinna byc pod nadzorem psychologa i pedagoga. jesli to konieczne powinni miec tez psychologa z zewnatrz (sa takie szkolenia dla uczniow), dyrektor szkoly powinien o tej sytuacji dawno wiedziec, powinny byc podejmowane jakies kroki w celu naprawienia sytuacji (co powinno byc udokumentowane jakimis pismami wewnatrzszkolnymi). czy na zebraniach rodzicow ten temat byl poruszany?

                            dla mnie to totalne zaniedbanie ze strony szkoly.

                            i jako mama, ktora boi sie o swojego problemowego syna: ja bym dziecko przeniosła tam, gdzie mu bedzie lepiej. dla mnie te sytuacje, ktore opisalas, sa straszne.

                            ja mialam fuksa – wiek dojrzewania (koniec podstawowki i liceum) spedzilam wśrod odjechanych rowieśnikow. wszyscy nosili glany/ sukienki do ziemi/ warkoczyki/ irokezy. bosko.

                            z racji swojego fuksa i jednoczesych obserwacji mojego dziecka i jego rowiesnikow – bardzo sie o niego boje. boje sie sytuacji, o ktorych pisalas.

                            • Zamieszczone przez vieshack
                              byłam outsiderem przez całe LO
                              w klasie trzymałam się z jedną dziewczyną
                              poza szkołą miałam bujne znajomości i życie towarzyskie
                              klasa to był zupełnie inny klimat, młodzi yuppies 😉
                              mnie i koleżankę traktowali jak ewenement, dwie dziwne postacie, kolega potrafił spytać nas: “ej brudy, a Wy jedziecie na wycieczkę?” (brudy z powodu grunge’owo- hippisowskiego stylu) i podobne kwiatki.
                              nie mam żadnych fajnych wspomnien związanych ze szkołą do której uczęszczałam, nie byłam na żadnej osiemnastce w klasie, zero wspólnych imprez, zero porozumienia….
                              bywało to męczące, ale towarzysko realizowałam się gdzie indziej więc aż tak mi to nie przeszkadzało…

                              nie wiem jaka jest Twoja Jagoda, Ty wiesz jak ona sobie z tym radzi…
                              Jeśli byłabym w podobnej sytuacji, spytałabym mojej córki jak ona to widzi dalej – czy wolałaby przenieść się do innej klasy.
                              jej zdanie byłoby dla mnie najważniejsze w tej sprawie

                              heh mając 12-13 late jeszcze zawcześnie na pewną siebie postwę stylową ale J. już nosi białe (dla przekory biale) glany i mówi że podoba jej się styl zmieszania emo z punkiem ;)… gra wszkole muzycznej na gitarze, jest inna.. ma zainetersowania (inne niż “starsi chłopcy” “penisy” i “ciuchy”) wie co to “ikona” i słucha muzyki klasycznej…. Ma koleżnaki poza klasą (może nie jest to bujne życie towarzyskie ale ma osoby które ją rozumieją)….

                              pytałam J. powiedziała że ma przyjaciół poza i poradzi sobie… choć chętnei zmieniła by klasę, ale tamta klsa ma fatalny plan lekcji który kolidował by ze szkołą muzyczną… J powiedziała że “wytrzyma dla szkoły muzycznej” a jak będzę bardzo źle to po 1 kalasie przeniesie się do tamtej kalsy (chyba że “gwiazdy” niezdadzą i zostaną w 1 klasie;) a to nie jest takie nierealne w przypadku 1 z nich)

                              chyba jest coś tak jak piszesz (to co wyboldowałam) tak określa to Jagoda, choć ostatnio po wf-ie miała łzy w oczach (łez “elita” nei widziała na szczęście…)

                              • Zamieszczone przez k8_77
                                napisze jako matka (…) w tym momencie powinnas rozpętać piekło. cala klasa (nie tylko J. czy te 3 dziewczynki) powinna byc pod nadzorem psychologa i pedagoga. jesli to konieczne powinni miec tez psychologa z zewnatrz (sa takie szkolenia dla uczniow),

                                też uważam że takie zajęcia były by genialne (ale niestey na g.wychowawczej lub na jakichś lekcjach np. zajęcia artstyczne, muzyka, plastyka,religia, na tych mniej ważnych) by nie było że ktoś musi iść do domu i nie może zostać (no i ze względu na J. która ma równolegle drugą szkołę)…

                                Zamieszczone przez k8_77
                                dyrektor szkoly powinien o tej sytuacji dawno wiedziec, powinny byc podejmowane jakies kroki w celu naprawienia sytuacji (co powinno byc udokumentowane jakimis pismami wewnatrzszkolnymi).

                                ech. wątpię czy p. dyrektor by zareagowała 🙁 🙁 🙁

                                Zamieszczone przez k8_77
                                czy na zebraniach rodzicow ten temat byl poruszany?

                                mógł być jeszcze przez mamę N. ale w taki sposób że narobiła sobie taką opinię że niepojawia się na wywadówkach (bo ją inen mamy wzrokiem zabijają) tylko indywidualnie się spotyka z wychowawcą :(, może było to poruszane w inny sposób a N. jest dość specyficznym dzieckiem…

                                Zamieszczone przez k8_77
                                dla mnie to totalne zaniedbanie ze strony szkoly.

                                pytanie mojego męża było do mnie “dlaczego pedagog rok temu nic niezrobił wiedząc że w tej klasie są problemy?”… a może dopiero ja potrafiłam to zobaczyć i pokazać jako szerszy problem??? mam nadzieję że niezostanę zaszufladkowana jak mama N. (ta szkoła będzie towarzyszyć jeszcze Dagnie więc ejstem z nią związana na najbliższe 13 lat :() i że coś ktoś zrobi…

                                Zamieszczone przez k8_77
                                jako mama, ktora boi sie o swojego problemowego syna: ja bym dziecko przeniosła tam, gdzie mu bedzie lepiej. dla mnie te sytuacje, ktore opisalas, sa straszne.

                                już rozmawiałam o tym z J. ale plan lekkcji inen klasy koliduje z szk. muzyczną + pani pedagog z góry powiedziała że to nie rozwiązanie problemu. :(….

                                Zamieszczone przez k8_77
                                ja mialam fuksa – wiek dojrzewania (koniec podstawowki i liceum) spedzilam wśrod odjechanych rowieśnikow. wszyscy nosili glany/ sukienki do ziemi/ warkoczyki/ irokezy. bosko.

                                ja aż tak odjechan nie byłam mimo LSP wspominam tę szkołę SUPER!!!! nieprzejmowałam się tym co mdne obciachem było ubirać to co noszą wszystcy dookoła na ulicy, trzeba było się wyróżniać.. a już na studiach wracało się z grafiki z rękami w farbie drukarskiej zatłoczonym autobusem…

                                • Aga, współczuję i cholera nie wiem, co doradzić. 🙁
                                  Ja też w podstawówce byłam outsiderem. Rodzice – własna firma, moja mama ciągle za granicą, ja w ciuchach, których nie miał nikt inny, mająca mnóstwo zajęć pozalekcyjnych, szkoła muzyczna, a do tego jeszcze gówniara młodsza o rok (poszłam wcześniej) i jedna z najlepszych w szkole.
                                  Najbardziej przerąbane miałam przez tę firmę 😀
                                  Moi rodzice zawsze mi powtarzali, że trzeba mieć własne zdanie, a to, że grupa coś robi, niekoniecznie oznacza, że ja też muszę. Chyba za to najbardziej jestem im wdzięczna. Z tego punktu widzenia są dobre strony takiej pozycji (jeżeli w ogóle można mówić o jakichkolwiek), bo dzięki temu w praktyce nauczyłam się walczyć o swoje, mieć swoje zdanie, nie bać się go wyrażać. Z czasem zostało to docenione, a korzyści z tego mam do dzisiaj. Ale też sobie zadaję pytanie, co z tymi, którzy nie mają wsparcia, którzy są słabsi itp….

                                  • samo posiadanie matki artystki ilustrujacej ksiazki (chocby to byla ksiazka telefoniczna) + granie w szkolnym bandzie wystarczy do wystawienia poza kolko przecietniakow.

                                    jakbys klaskala u rubika, a J musiala chodzic z toba na koncerty bylaby git do pocieszania 😉

                                    karma.
                                    poprawka – polska karma.

                                    • Zamieszczone przez Domi
                                      Aga, współczuję i cholera nie wiem, co doradzić. 🙁
                                      Ja też w podstawówce byłam outsiderem. Rodzice – własna firma, moja mama ciągle za granicą, ja w ciuchach, których nie miał nikt inny, mająca mnóstwo zajęć pozalekcyjnych, szkoła muzyczna, a do tego jeszcze gówniara młodsza o rok (poszłam wcześniej) i jedna z najlepszych w szkole.
                                      Najbardziej przerąbane miałam przez tę firmę 😀
                                      Moi rodzice zawsze mi powtarzali, że trzeba mieć własne zdanie, a to, że grupa coś robi, niekoniecznie oznacza, że ja też muszę. Chyba za to najbardziej jestem im wdzięczna. Z tego punktu widzenia są dobre strony takiej pozycji (jeżeli w ogóle można mówić o jakichkolwiek), bo dzięki temu w praktyce nauczyłam się walczyć o swoje, mieć swoje zdanie, nie bać się go wyrażać. Z czasem zostało to docenione, a korzyści z tego mam do dzisiaj. Ale też sobie zadaję pytanie, co z tymi, którzy nie mają wsparcia, którzy są słabsi itp….

                                      🙁 jak ktoś chce się przyczepić to przyczepi się zawsze “masz złę ciuchy” “masz brzydkei ciuchy” “uczysz się źle” “kujon”””masz pieniądze” “nie masz pieniędzy”…. generalnie ztego co widzę “Broń Booże mieć?*własne zdanie, osobowość, wyróżniać się”…. :(…. większość ludzi z “out” których znam doskole sobie radzi i to podkreślam J. Ale co się dzieje z tymi bez wsparcia???

                                      • Zamieszczone przez szpilki
                                        samo posiadanie matki artystki ilustrujacej ksiazki (chocby to byla ksiazka telefoniczna) + granie w szkolnym bandzie wystarczy do wystawienia poza kolko przecietniakow.

                                        jakbys klaskala u rubika, a J musiala chodzic z toba na koncerty bylaby git do pocieszania 😉

                                        karma.
                                        poprawka – polska karma.

                                        obawiem się że klasa J. jest daleko poza Rubikiem ;)… to też było by BE 😉

                                        “matka atystka” ja się nie czuję taką ale podobno widać i jak J. powiedziała na ognisku na koniec 6 klasy wyróżniałam się cokolwiek wśród mam ;)… i rzeczywiście przyznam że czułam na sobie spojżenie szczególnie mamy jednej z “przywódczyń” takie spojżenie wiecie, tak jak na dziwnego kogoś patrzyła (a ja byłam tylko w czerwonej bluzce i bojówkach moro, nic dziwnego, nielicząc że przy włosach krótkich mam zostawiony cienki warkoczyk, pozostałość długich włosów ;), kurcze jak dobrze że niamiałam już niebieskiego pasemka )…

                                        • Zamieszczone przez awkaminska

                                          ech. wątpię czy p. dyrektor by zareagowała 🙁 🙁 🙁

                                          MUSI zareagować, prawnie jest odpowiedzialna za to, co dzieje sie w szkole na kazdym szczeblu jej funkcjonowania. poza tym istnieje cos takiego jak nadzor pedagogiczny (kuratorium) – samo zasygnalizowanie takiego problemu sprowadziloby lawine. ale rozumiem, ze mając mlodsze dzieci nie za bardzo chcesz sie w cos takiego angazowac.

                                          mialam kiedys scysję z panią przedszkolanka. kilka razy probowalam sie z nia dogadac – bezskutecznie. uzbroilam sie w statut przedszkola (z haslami: kazde dziecko ma prawo… itp.), wyskrobalam pisemko i – pewna przegranej, ale jednoczesnie doprowadzona do bialej goraczki – udalam sie do dyrekcji. kobieta okazala sie bardzo ok, PRZEPROSIŁA mnie, ze nie zauwazyla problemu, obiecala monitorowac sytuacje. uspokoilo sie.
                                          bardzo sie balam tej rozmowy, tego, jak mlody bedzie traktowany przez przedszkolankę. teraz wiem, ze za dlugo znosilam zachowanie wobec mojego dziecka – moglam wczesniej podejsc do dyr. oszczedzajac jemu i sobie nerwow.

                                          moze wiec warto sprobowac?

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: mobing w szkole (wśród uczniów)

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general