Mój Aniołek [*]

Wszystko stało się 1.5 miesiąca temu.

17 grudzień 2010.
@ spóźnia mi się, na mojej twarzy pojawia się mały, niepozorny uśmiech- wiedziałam, że nasze starania o kolejnego maluszka się powiodły.
18 grudzień 2010.
Robię test- natychmiast pojawia się jedna kreska- czuję okropny ból w sercu.
Ale cóż to?!! Po minucie pojawia się druga kreska- słaba. Może test był wadliwy?
Aniołku nasz- razem z Twoim tatusiem cieszyliśmy się tak bardzo.
Pobiegłam natychmiast do apteki po kolejny test innej firmy.
19 grudzień 2010.
Powtarzam test. I powtórka z rozrywki- jedna kreska, a po chwili pojawia się druga. Też blada. Ale przecież są dwie kreski.
Skarbie nasz tak bardzo się cieszyliśmy. Powiedziałam tylko Twojej cioci o Tobie. Bardzo się cieszyła razem z nami.
22 grudzień 2010.
Wstałam rano z lekkimi bólami. Pomyślałam wtedy- rośniesz nasz Skarbie, a te pobolewania to oznaka powiększania się Twojego brzuszkowego domku.
Przyszedł do mnie Twój starszy braciszek- pogłaskał mnie po brzuszku, wiedział, że tam jesteś. Tatuś poszedł do pracy na drugą zmianę. Wszystko było jak najbardziej ok. Godzina 22:00- ścielę łóżko dla mamy i taty i braciszka, który mimo tego, że ma swoje łóżeczko wolał być do nas wszystkich przytulony. Pociągnęłam za część łóżka i poczułam mocniejszy ból, który najczęściej zapowiada @. Zaniepokoiłam się bardzo, zaczęłam płakać, bo nie wiedziałam co się dzieje. 22:14 Twój tatuś wrócił z pracy. Od razu mu powiedziałam co się dzieje, że coś jest nie tak. Zapytał czy chcę jechać do szpitala. Zadzwoniłam po Twojego wujka, bo tatuś musiał zostać z braciszkiem. Pamiętasz? Czekaliśmy bardzo długo na lekarza.
23 grudzień 2010.
Godzina 00:14- zostaliśmy przyjęci na oddział. Przy badaniu, na fotelu zaczęłam lekko krwawić. Natychmiast trafiłam na usg. Lekarz powiedział, że rano zrobią mi badania z krwi. Pytałam czy jestem w ciąży- lekarz powiedział, że testy nie kłamią. Nawet nie wiecie jak byłam szczęśliwa. Ale za chwilę lekarz dopowiedział- nie jest dobrze, albo ciąża się nie rozwija prawidłowo albo poroniłam. Dostałam Papaverynę domięśniowo, Duphaston 2×1 o no-spę.
Napisałam do teściowej po 6:00 rano. Wiedziała, że coś jest nie tak, bo nigdy tak wcześnie nie pisałam. Napisałam jej, żeby ustaliła opiekę z M nad synem, bo leżę w szpitalu. W drugiej odpowiedzi napisałam jej, że jestem w ciąży zagrożonej. Szkoda, że tak się dowiedziała, że będzie-miała drugiego wnuka/wnuczkę.
24 grudzień 2010.
Rano badania- gonadropina 23,3. Mało, ale jest. Szykowałam się do wyjścia- o 14:00 miałam iść na przepustkę na Wigilę. Tego dnia krwawienie się nasilało. Wiedziałam, że to koniec. Akurat w Wigilię. Miałam jeszcze kropelkę nadziei, że tak ma być, że to nie poronienie. Od czasu przyjęcia byłam bardzo zdołowana. Nie potrafiłam nawet przyszykować się do kolacji. Byłam w białej koszuli, a spodnie? Spodnie szare, dresowe. Nieuczesana i wykończona strachem, płaczem i obawami.
25, 26 grudzień 2010.
Całe dwa dni przeleżałam w łóżku. Nie wolno było mi podnosić nawet 0.5kg. Lekarze nadal dawali szanse, a ja łykałam tabletkę za tabletką.
27 grudzień 2010.
8:00 powrót do szpitala. Natychmiastowe badanie- gonadropina 2,7. Zanim dowiedziałam się o wyniku lekarz zaprosił mnie na usg nie mówiąc nic. Po badaniu kazał mi usiąść- miał bardzo spokojny i stonowany wyraz twarzy- wiedziałam, że ta mina nic dobrego nie mówi. Powiedział, że jest już po wszystkim- poronienie samoistne zupełne. Zapytał czy zgadzam się na łyżeczkowanie- chociaż w moim przypadku jest niekonieczne. Chodzi tylko, żebym nie krwawiła dwóch tygodni, a kilka dni. Nie zgodziłam się. Krwawiłam jeszcze 1,5 tygodnia. Zadzwoniłam do mojego M- powiedziałam mu przez okropny płacz, że to koniec, że wszystko skończone, że jest po wszystkim, może przyjechać po mnie po 14:00 i się rozłączyłam. M zadzwonił do teściowej- płakał jej w słuchawkę.

Nasz Aniołek miał zaledwie 6 tygodni [*][*][*]

A ja do tej pory nie mogę się otrząsnąć. Najgorsze były słowa mojej siostry w sylwestra: “co się przejmujesz? TO(tak nazwała naszą Kruszynkę) nie miało nawet rąk i nóg(i tu się myliła), będziecie mieć jeszcze dziecko”. Jak ona mogła tak powiedzieć?? Przecież TO to było nasze dzieciątko. Malusie, bardzo malusie, ale było życie, nasze Słoneczko!!

9 odpowiedzi na pytanie: Mój Aniołek [*]

  1. Zamieszczone przez czarnulejka91
    Wszystko stało się 1.5 miesiąca temu.

    17 grudzień 2010.
    @ spóźnia mi się, na mojej twarzy pojawia się mały, niepozorny uśmiech- wiedziałam, że nasze starania o kolejnego maluszka się powiodły.
    18 grudzień 2010.
    Robię test- natychmiast pojawia się jedna kreska- czuję okropny ból w sercu.
    Ale cóż to?!! Po minucie pojawia się druga kreska- słaba. Może test był wadliwy?
    Aniołku nasz- razem z Twoim tatusiem cieszyliśmy się tak bardzo.
    Pobiegłam natychmiast do apteki po kolejny test innej firmy.
    19 grudzień 2010.
    Powtarzam test. I powtórka z rozrywki- jedna kreska, a po chwili pojawia się druga. Też blada. Ale przecież są dwie kreski.
    Skarbie nasz tak bardzo się cieszyliśmy. Powiedziałam tylko Twojej cioci o Tobie. Bardzo się cieszyła razem z nami.
    22 grudzień 2010.
    Wstałam rano z lekkimi bólami. Pomyślałam wtedy- rośniesz nasz Skarbie, a te pobolewania to oznaka powiększania się Twojego brzuszkowego domku.
    Przyszedł do mnie Twój starszy braciszek- pogłaskał mnie po brzuszku, wiedział, że tam jesteś. Tatuś poszedł do pracy na drugą zmianę. Wszystko było jak najbardziej ok. Godzina 22:00- ścielę łóżko dla mamy i taty i braciszka, który mimo tego, że ma swoje łóżeczko wolał być do nas wszystkich przytulony. Pociągnęłam za część łóżka i poczułam mocniejszy ból, który najczęściej zapowiada @. Zaniepokoiłam się bardzo, zaczęłam płakać, bo nie wiedziałam co się dzieje. 22:14 Twój tatuś wrócił z pracy. Od razu mu powiedziałam co się dzieje, że coś jest nie tak. Zapytał czy chcę jechać do szpitala. Zadzwoniłam po Twojego wujka, bo tatuś musiał zostać z braciszkiem. Pamiętasz? Czekaliśmy bardzo długo na lekarza.
    23 grudzień 2010.
    Godzina 00:14- zostaliśmy przyjęci na oddział. Przy badaniu, na fotelu zaczęłam lekko krwawić. Natychmiast trafiłam na usg. Lekarz powiedział, że rano zrobią mi badania z krwi. Pytałam czy jestem w ciąży- lekarz powiedział, że testy nie kłamią. Nawet nie wiecie jak byłam szczęśliwa. Ale za chwilę lekarz dopowiedział- nie jest dobrze, albo ciąża się nie rozwija prawidłowo albo poroniłam. Dostałam Papaverynę domięśniowo, Duphaston 2×1 o no-spę.
    Napisałam do teściowej po 6:00 rano. Wiedziała, że coś jest nie tak, bo nigdy tak wcześnie nie pisałam. Napisałam jej, żeby ustaliła opiekę z M nad synem, bo leżę w szpitalu. W drugiej odpowiedzi napisałam jej, że jestem w ciąży zagrożonej. Szkoda, że tak się dowiedziała, że będzie-miała drugiego wnuka/wnuczkę.
    24 grudzień 2010.
    Rano badania- gonadropina 23,3. Mało, ale jest. Szykowałam się do wyjścia- o 14:00 miałam iść na przepustkę na Wigilę. Tego dnia krwawienie się nasilało. Wiedziałam, że to koniec. Akurat w Wigilię. Miałam jeszcze kropelkę nadziei, że tak ma być, że to nie poronienie. Od czasu przyjęcia byłam bardzo zdołowana. Nie potrafiłam nawet przyszykować się do kolacji. Byłam w białej koszuli, a spodnie? Spodnie szare, dresowe. Nieuczesana i wykończona strachem, płaczem i obawami.
    25, 26 grudzień 2010.
    Całe dwa dni przeleżałam w łóżku. Nie wolno było mi podnosić nawet 0.5kg. Lekarze nadal dawali szanse, a ja łykałam tabletkę za tabletką.
    27 grudzień 2010.
    8:00 powrót do szpitala. Natychmiastowe badanie- gonadropina 2,7. Zanim dowiedziałam się o wyniku lekarz zaprosił mnie na usg nie mówiąc nic. Po badaniu kazał mi usiąść- miał bardzo spokojny i stonowany wyraz twarzy- wiedziałam, że ta mina nic dobrego nie mówi. Powiedział, że jest już po wszystkim- poronienie samoistne zupełne. Zapytał czy zgadzam się na łyżeczkowanie- chociaż w moim przypadku jest niekonieczne. Chodzi tylko, żebym nie krwawiła dwóch tygodni, a kilka dni. Nie zgodziłam się. Krwawiłam jeszcze 1,5 tygodnia. Zadzwoniłam do mojego M- powiedziałam mu przez okropny płacz, że to koniec, że wszystko skończone, że jest po wszystkim, może przyjechać po mnie po 14:00 i się rozłączyłam. M zadzwonił do teściowej- płakał jej w słuchawkę.

    Nasz Aniołek miał zaledwie 6 tygodni [*][*][*]

    A ja do tej pory nie mogę się otrząsnąć. Najgorsze były słowa mojej siostry w sylwestra: “co się przejmujesz? TO(tak nazwała naszą Kruszynkę) nie miało nawet rąk i nóg(i tu się myliła), będziecie mieć jeszcze dziecko”. Jak ona mogła tak powiedzieć?? Przecież TO to było nasze dzieciątko. Malusie, bardzo malusie, ale było życie, nasze Słoneczko!!

    Przytulam Cie mocno.
    Siostra pewnie probowala Cie pocieszyc, mówiąc ze TO to nie bylo dziecko zeby bylo Ci lepiej…. NIE WYSZLO JEJ WIEM !!!! PALNELA STRASZNE GŁUPSTWO. Tez jestem aniołkową mamą wiec wiem co czujesz:( Trzymaj sie.
    dla Aniołka [*]

    • Bardzo mi przykro, wiem co czujesz.. Niestety..
      Ja w Wigilie (moje urodziny i imieniny) zaczelam lekko plamic, pojechalam do szpitala, zrobili usg i okazalo sie, ze serduszko nie bije..A bilo jeszcze 5 dni temu..Krwotoku dostalam rowno po tygodniu w Sylwestra.. To byl 9 tc.

      Kolejna mama ze zlamanym sercem…

      • Mi tez kiedys ktos dawno powiedzial ze TO to byl tylko zlepek komorek. Nie pomyslal,nie zastanowil sie ze TO bylo dla mnie kims BARDZO waznym.Zabolalo.

        • Chyba najbardziej bolą słowa bliskich: “Będziecie mieli jeszcze dzieci”. Też to słyszałam. Tylko jak można tak mówić skoro żadne dzieciątko nie zastąpi tego, które odeszło.
          Bardzo mi przykro z powodu Twojej straty. Trzymaj się jakoś.

          • Widzisz Lidzia moim zdaniem cięzko powiedziec coś mądrego w tych chwilach,a kązdy by chciał ulżyc cierpiącej, myśl że będę miec następne dziecko dla mnie osobiscie była płatkiem z aloesu na serce! Nie zastapi się dziecka ale chociaz przytłumi smutek i żal.

            • Dla Aniolka [*]
              Siostra pewnie nie miala nic zlego na mysli,ale takie slowa bola i nic tego nie zmieni Bliscy nie wiedza jak reagowac… Rowniez stracilam ciaze w 6tygodniu,juz zawsze Aniolki beda w naszych sercach… Przykro mi ze dolaczylas do Aniolkowych Mam,nie powinno tak byc, po prostu nie powinno!

              • Zamieszczone przez Gaga.

                Widzisz Lidzia moim zdaniem cięzko powiedziec coś mądrego w tych chwilach,a kązdy by chciał ulżyc cierpiącej, myśl że będę miec następne dziecko dla mnie osobiscie była płatkiem z aloesu na serce! Nie zastapi się dziecka ale chociaz przytłumi smutek i żal.

                Masz rację. Wierzę, że ludzie chcieliby jakoś pomóc w tym cierpieniu. Ale teraz wiem, że czasem lepiej pomilczeć z cierpiącą osobą niż palnąć jakieś głupstwo. Zwłaszcza, że każdy reaguje inaczej. Dla Ciebie takie słowa były ukojeniem a mnie na samą myśl serce rozrywało się na kawałki…

                Dopiero z czasem takie słowa dawały nadzieję:)

                • Jakie TO dla nas są to nasze dzieci a nie śmieci Współczuję

                  • Cieżko jest wytrzymać. Kolejny dzień, tydzień, miesiąc. Ból coraz mocniejszy. Czekam z upragnieniem na kolejną ciążę. Boję się jej strasznie, nie chcę powtórki. Najgorsze jest to jak muszę patrzeć na ciężarne koleżanki, które się tak cieszą. A ja? A ja spuszczam głowę w dół i cichutko chlipię pod nosem.

                    Znasz odpowiedź na pytanie: Mój Aniołek [*]

                    Dodaj komentarz

                    Angina u dwulatka

                    Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                    Czytaj dalej →

                    Mozarella w ciąży

                    Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                    Czytaj dalej →

                    Ile kosztuje żłobek?

                    Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                    Czytaj dalej →

                    Dziewczyny po cc – dreny

                    Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                    Czytaj dalej →

                    Meskie imie miedzynarodowe.

                    Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                    Czytaj dalej →

                    Wielotorbielowatość nerek

                    W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                    Czytaj dalej →

                    Ruchome kolano

                    Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                    Czytaj dalej →
                    Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                    Logo
                    Enable registration in settings - general