Malutka spi, więc szybciutko opoiszę co i jak.
A więc było to tak…. W 37 tyg. Niczego nieświadoma poszłam na kontrolne USG coby sprawdzić jakie położenie i wogóle jak mała. Jak się okazało mam za mało wód i lekarz robiący USG kazał skontaktować się z moim lekarzem prowadzącym co dalej z tym robić. Po dwóch godzinach czekania na owe usg, kolejna godzina czekania na moją p. Gin. No ale nic czekam, moja p. Gin nawet nie spojrzała na Usg tylko w przelocie kazała mi iść na izbe przyjęć, że tam wszystko sprawdzą. No więć grzecznie idę na izbę przyjęć, a tam mi mówią że zostaję. Ja w szoku, nie tego sie spodziewałam, zero dokumentów, nic na przebranie, no więc alarm do męża żeby wszytko przywiózł, a jak to mąż przywiózł, ale nie to co chciałam. Trafiłam do szpitala z podejrzeniem hipotrofii, na szczęście to była późna ciąża więc tylko aby dotrwać do terminu (38 tyg.) niestety nic nie wskazywało na zbliżający się poród – szyjka zwarta, twarda. Zaczęłam “biegać” po schodach ale i to na nic. w Końcu lekarze się nade mną zlitowali i postanowili wywołać akcję porodową. Musiałam czekać na wolne miejsce na porodówce, bo jakiś wysyp kobitek rodzących. O 12.00 miałam założoną globulkę przez 1.5 godz. leżałam pod KTG, ale żadne skurcze się nie pisały. po tym czasie kazali mi chodzić i tak sobie chodziłam w te i we wte przez ponad godzinę no i zaczął mnie pobolewać brzuch, ale tak troszkę. Znów pod KTG, mnie nadal boli brzuch, ale zgdonie twierdzą że na KTG nic się nie pisze, a że boli to dobrze znaczy że lek działa ale to jeszcze nie poród. Wracam na patologię. Koło 17-tej przyjeżdża mężuś, ja juz coraz dotkliwiej odczuwam bóle (skurcze), mężus liczy – wychodzi co 4-5 minut. idę pod prysznic. Po powrocie mówie połoznej co i jak. Ląduję na fotelu – szyjka długa jeszcze cm. (przed preindukcją miała 3cm, po 2,5cm). Połozna nadal twierdzi że wkrótce mi przejdzie – nie przechodzi wręcz przeciewnie ból intensywnieje. O 20.30 obchód ja mam skurcze co 3 min. lekarz stwierdza, że rodzimy. Ja juz mam dość, chcę żeby mi jednak przeszło, jestem juz zmęczona i chcę spać – a tu się nie zapowiada ( cały dzień nic nie jadłam i nie piłam) Znów ląduje na fotelu – szyjka długa na 0.5cm. Dostaję 2 czopki i zastrzyk tzw przyspieszacz (nie wiem co). Mała mocno naciska główką i to mi najbardziej przeszkadza. Zaczynam wymiotować – ku radości połoznej – twierdzi, że szyjka się rozwiera i to dlatego. Dodam, że ja cały czas na patologii bo cała porodówka zajęta. jakoś niewiele pamiętam co się działo w tymczasie żyłam od skurczu do skurczu i tak mi upłynął czas do 23-ciej. Wtedy własnie trafiłam piętro wyżej, znaczy na porodówkę. Pierwsze moje słowa,że ja chcę znieczulenie, na to połozna z usmiechem, że zobaczymy. Póki co jest 3cm rozwarcia i własnie mi odeszły wody. Znów KTG przez ok pół godz. (według mnie całą wieczność) po tym połozna każe mi iść pod prysznic, posłusznie idę. Tam spędziłam kolejne pół godz. ( w moim odczuciu 5 min.) wracam. Połozna stwierdza 6cm. Ku mej radości, bo wiem że teraz juz mozna znieczulenie. Ale p. dr stwierdza, żę nie warto, bo akcja porodowa posuwa sie szybko i za pół godzinki bedzie po wszytkim. Mi już wszystko jedno, nie wierzę w te pół godz i dlatego stwierdzam, że poczekam. po niedługim czasie czuję że mała zaraz sama wyskoczy i jej nie powstrzymam. Rzeczywiście, połozna stwierdza 10 cm i że zaczynamy przec (ku mojemu przerażenie, bo psychicznie to ja jeszcze nie byłam gotowa, ale na szczęście był mój mąż). Dzielnie parliśmy. Tzn dzielny był mój mąż bo ja niekoniecznie. Zaczęłam się kłocić, że ja jeszcze nie chcę, że boli itd… Ale nie miałam wyboru ;))) Zuzka pchała się na świat. I o 24.40 się “dopchała”. Ważyła 3220, mierzy 54 cm i dostała 10 pkt. Teraz jak na to patrzę to miałam łatwy, szybki poród, mimo, że wywołany. Bardzo szybko doszłam do siebie. Jak tylko będę miała chwilkę, to wstawię zdjęcie Zuzki – ale to będę musiała przstudiować jak to zrobić. Pozdrawiam wszystkie Marcóweczki i wszystkie oczekujące mamusie i życzę szybkiego i łatwego porodu ;o)))
P. S przepraszam że tak nudziłam, ale niestety nie mam daru opowiadania, a poza tym chciałam szybko opisać mój poród, żeby zdążyć przed obudzeniem się Zuzki. Jeszcze raz gorąco pozdrawiam…
Kasia i Zuzanka (16.III.2004r)
6 odpowiedzi na pytanie: Mój poród …
Re: Mój poród…
serdeczne gratulacje!!!
Re: Mój poród…
Gratulacje ! Poplakalam sie jak czytalam opis Twojego porodu.. ze wzruszenia.. ze szczescia ze masz zdrowa corcie.. ze wszystko sie udalo.. :o))
Asik i skarbuniek (21,05,2004)
Re: Mój poród…
Gratulacje!!!!
Na mnie juz tez niedlugo czas (wg. terminu 02.04. jednak wg. Gin okolo 26.03)… zobaczymy.
Pozdrawiam
Kale&Synus
Re: Mój poród…
Po pierwsze GRATULACJE!!!!
Po drugie wg mnie bardzo fajnie, dokładnie i bez zbednych bzdur opisalas cala akcje…. Bardzo sie fajnie czytalo
🙂
Kasia
Re: Mój poród…
GRATULUJE!
Nie mialas nawet czasu sie zastanawiac i wystraszyc… Bo ponoc najgorsze oczekiwanie i wszelkie mozliwe scenariusze w wyobrazni…
Pozdrawiam Was serdecznie,
Ewa z mocno wiercacym sie Lipcowym Maluszkiem!
Re: Mój poród…
Wielkie gratulacje z CORKI.
To fajnie, ze mialas szybki porod.
Pozdrawiam serdecznie,
Majka z Alexandrem i baby
M&A&baby
Znasz odpowiedź na pytanie: Mój poród …