witajcie. mam na imie beata i mam 26 lat. Podczytuje to forum od dluzszego czasu a dzis postanowilam napisac po raz pierwszy. zadac kiklka pytan i opisac swoja historie.
Od ponad roku jestem mezatka. moj maz krzysztof ma 34 lata. praktycznie od daty slubu staramy sie o dziecko. co wiecej juz przed slubem nie zabezpieczalismy sie w zaden sposob. i ja i krzys mamy juz dzieci z wczesniejszych zwiazkow ale chcielibysmy miec wspolne dziecko.
pozwolcie ze opisze nasza historie
na 1 roku studiow poznalam sporo starszego od siebie mezczyzne. zakochalam sie i mialam wrazenie ze z wzajemnoscia. on byl juz kilka ladnych lat po studiach, pracowal w rozwijajcej sie firmie. byl uroczy przystojny mial pieniadze i ciagle zapewmnial mnie o swojej milosci. zaszalm w ciaze ( oczywiscie nieplanowana) i czar prysl choc jescze dlugo zylam w nadzei ze jest inaczej. w 3 miesiacu ciazy dowiedzialm sie z moj ukochany dostal awans a co sie z tym wiaze wyjazd za granice.pech chial ze do usa.
oczywiscie zgodzil sie nie zwazajac ze ja mialam z akilka miesiecy urodzic jegodziecko. wyjechal. na poczatku bylo ok pisal dzwonil itp. ale im blizej rozwiazania tym sytuacja byla gorsza.
czulam ze cos jest nie tak. ale onmydlil mi oczy. urodzial coreczke. zrezygnowalam ze studiow dziennych przeszlam na zaoczne. pomagali mi moi rodzice. Rozalka rosla jak na drozdzach. kontakty z mackiem coraz rzadsze. fakt byl taki ze przysylal mi pieniadze. przeplakalam niejedna nocke ale pogodzilam sie z tym co sie stalo. kiedy rozalka miala 2 latka nagle maciek wrocil. najpierw nie chcialm go znac ale zlalamlam sie. wszystko zaczelo sie od nowa ukladac. zaczelismy wspolniemieszkac. planowac slub itp. no i prosze ja znowu w ciazy. maciek stwierdzil ze skoro jestem w ciazy poczekamy ze slubem do narodzin. slubu sie nie doczekalam a on wzail nogi za pas tym razem w delegacje do irlandii. siedzi tam ponoc do dzis. bylam kompletnie zduzgotana. i znowu z pomoca przyszli moi rodzice ( jak dobrze ze moge na nich liuczyc do tej pory) urodzilam kolejna coreczke. opieka nad 2 kobietkami byla zbyt trudna zeby jeszcze studiowac. zrobilam licencjat i dalam sobie spokoj ze studiami na tamten czas. ( teraz robie mgr) ;-))
mialam wtedy 23 lata i 2 malutkich dzieci. bylam sama i w ogromnym dolku psychicznym. ale jakos zylam z dnia na dzien.
i kiedy bylam w najwiekszym kryzysie poznalam krzysia. poznalismy sie w przychodni gdzie ja bylam z emilka a on ze swoim synkiem. cala historie jak zaiskrzylo sobie daruje. wazne ze zaiskrzylo ;-)) krzysztof byl wdowcem. kilka miesiecy po narodziach stasia jego zona zmarla na raka. sam wychowywal synka. bylam pod ogromnym wrazeniem jego spokoju ducha i opanowania. zaczelismy sie spotykac. najpierw wsplne spacery z dziecmi poznije juz prawdziwe randki. w grudniu 2005 roku wzielismy slub. ja zostalm mama stasia a on tatusiem rozalki i emilki.
teraz staramy sie o nasza wspolna dzidzie.
trzymajcie za nas kciuki.
a teraz mam pytanko jak to sie dzieje ze skoro obydwoje mamy dzieci a jakos wspolnego nme mozemy sie doczekac? czy powinam pojsc z tym do lekarza? czyjeszcze poczekac? nie wiem co robic?
dziekuje tym ktorzy wytrwali do konca ;-)) prosze o rade
beata mama rozalki ( 2001) stasia ( 2003) i emilki (2004)
4 odpowiedzi na pytanie: moja historia
Re: moja historia
Witaj bambea musze przyznać że życie cie już doświadczyło ale naszczęscie teraz już masz kogoś na kim możesz polegać ja mam 25 lat i staramy sie juz rok 4 cylke stymulowane i też jakoś nie wychodzia wiesz to różnie bywa z kobieta jednego roku może byż wszystko oki może być płodna a za chwile traci swa płodnosc tak samo jest z facetami ze mna jeszcze 2 lata temu było wszystko super owu była a teraz nie ma jajniki nie chca same pracować mój M.jeszcze jako młody chłopak 20 letni bedac w związku ze swoją ówczesna dziewczyna wpadli zwyczajnie aże byli młodzi to już nie bede pisała jak to sie skończyło każdy chyba sie domyśla….. a teraz widzisz z nim też nie jest tak rewelacyjnie wiec widzisz nasz e organizmy sie mnieniają i nikt nie zna przyczyny!!!!!!
Re: moja historia
Czesc Beatko
Gratuluję przede wszystkim rodziny :o))))
To wspaniale, że tak Wam ise ułożyło mimo naprawdę cieżkich przezyć odnaleźliscie się.
To cudowne, że Wasze dzieci maja Was.
Nie jestem specjalistą w dziedzinie starań ale wydaje mi się, że spokonie mozecie podchodzi do tego tematu.
Będzie dobry czas na fasolke :o))))))))))))))))))))))))
Ja i tupot małych stóp
Re: moja historia
Rok to jeszcze dopuszczalna granica…czasem zdrowe pary starają się dłużej. A co mówi lekarz? Życzę szybkiego zaciążenia!:) Może nie skupiajcie się na tym tak bardzo? Z doświadczenia wiem, że przeszkadza;)
Re: moja historia
Ojej…. wzruszyła mnie twoja historia…. Zyczę wam jak najlepiej i podejrzewam że teraz to tylko maleńka blokada psychiczna nie pozwala ci zasiać fasolki. Rozluźnij sie trochę i będzie dobrze…. Pozdrawiam., i życzę szybkiego przejścia do “oczekujących” 🙂
—————–
Znasz odpowiedź na pytanie: moja historia