Moje mieszkaniowe perypetie

No więc.. jeszcze nie mieszkamy u siebie… I chyba nieprędko do tego dojdzie…

Prześladuje nas jakiś pech.

Najpierw – już jakiś czas temu – pękła rura pod wmurowaną już wanną.

Potem dowiedzieliśmy się że szafki kuchenne musimy sobie dokończyć sami. Robił je na zamówienie stolarz, tyle że, biedaczek, dostał korzystną ofertę pracy za granicą no i niestety nie mógł sam dokończyć roboty. Poinformował nas o tym telefonicznie. Teraz jest nieosiągalny, a my w kuchni mamy zostawione przez niego, rozbabrane szafki.

No i na koniec – gwóżć programu: mój mąż wiercąc w kuchni dziury pod karnisz wkręcił się w rury gazowe (i tym samym dowiedzieliśmy isę że w naszym mieszkaniu rury gazowe idą tuż nad oknem, tam, gdzie ludzie wieszają zazwyczaj karnisze. Bardzo rozsądnie to ktoś zaprojektował, brawa dla tego kogoś). Na szczęście gaz nie jest jeszcze puszczony do mieszkania. Czekamy więc teraz na: kolesia który rozwali kawałek ściany i to zaspawa, a potem przyjdzie gazownik i sprawdzi czy nic się nie ulatnia. Potem już tyko dziurę w ścianie załątać, i git.

Po prostu pełen odlot.

Ale jakoś się trzymamy z mężem, chociaż kiedy się wkręcił w te rury to nie było nam do śmiechu i mieliśmy swoją chwilę zwątpienia.

A wógóle to cały czas jakieś czarne koty mi chcą przebiec drogę, ja ogólnie przesądna nie jestem i ten przesąd z czarnymi kotami to jedyny w jaki wierzę może dlatego że miałam 3 koty i wiem jakie potrafią być złośliwe Pech, pech krąży wokół nas… Ale na razie udaje mi się zawrócić z drogi, jak widzę takiego kota chociaż w sumie to nic nie pomaga….

Pozdrawiam

Michałek 13m-cy

9 odpowiedzi na pytanie: Moje mieszkaniowe perypetie

  1. Re: Moje mieszkaniowe perypetie

    Oj biedaki! Trzymajcie się dzielnie! Znam to niestety. W zeszłym roku budowaliśmy dom. Mój stolarz też uciekł za granicę 🙂 Zamówiliśmy dechy na podłogę, dechy przyjechały a stolarz wyjechał wsiną dal. Tak po prostu. Nawet nas nie zawiadomił. Zadzwoniliśmy do niego i usłyszeliśmy : musicie sobie znaleźć kogoś innego, ja niestety jutro wyjeżdżam. Było mnóstwo takich niespodzianek. Dziwię się, że nie zwariowaliśmy, bo wszystko robione było w tempie ekspresowym. Zaczęliśmy budowę w kwietniu, wprowadziliśmy się 1 grudnia (byłam w 8 m-cu ciąży). Do niewykończonego domu, ale już mieliśmy dość małej klitki w Warszawie, przy ruchliwej ulicy, z psem i mającym się urodzić dzieckiem (na szczęście urodziło się już po przeprowadzce) – dlatego tak nam się spieszyło.

    Życzę duuuuzo cierpliwości i już ŻADNYCH niespodzianek. Jak chcesz wyłapię wszystkie koty i nie będziesz już ich spotykała na swojej drodze 🙂

    P. S. Chyba powinniście poprosić o plany wszystkich instalacji. Unikniecie przykrych niespodzianek. Kurcze z tym gazem to rzeczywiście było niewesoło. Aż nie chcę myśleć co by było, gdybyście postanowili zawiesić coś nad oknem po przeprowadzce!

    Pozdrawiam,
    Marta i Lenka 15.01.2004

    • Re: Moje mieszkaniowe perypetie

      Oj biedaku! Masz się Ty z tym mieszkaniem…Jeszcze troszkę cieprliwości i wszelkie niedogodności zrekompensuje Wam własne m!
      U mnie też budowniczy zaszaleli i kabelki doprowadzające prąd do kontaktu w ścianie umieścili na wysokości wieszania szafek kuchennych… kiedy je wieszano to tylko mi ręce opadały. Ostatnio wieszaliśmy w dużym pokoju szafeczki na ścianie i znów centralnie trafiliśmy w przewód. Kiedyś kable te prowadzono przy podłodze.

      ,

      • Re: Moje mieszkaniowe perypetie

        Pozostaje Ci tylko mieć nadzieję, że ten pech “wyszaleje” się teraz za to później będzie się Wam mieszkać superowo! :))
        Ja kupowałam mieszkanie 3 lata temu i dobrze wiem o czym mówisz 🙂
        Pozdrawiam

        Ewa

        • Re: Moje mieszkaniowe perypetie

          oooo my z mężem cos na ten temat wiemy….
          Wasze problemy sa niczym, wierzcie mi!!!
          Opisze tylko jedną przygodę, a zacznę od tego że mieliśmy poleconych fachowców!!!.
          Po roku mieszkania mój mąz wyczuł, że ubrania w szafie mu śmierdzą stęchlizną, odsunęliśmy szafe i…..okazało sie że na ścianie mamy grzyba- dosłownie cała ściana była zagrzybiona i oczywiście mokra; sąsiaduje z łazienką, a konkretnie z wanną. Wezwalismy faceta, który zrobił nam pomiar wilgotności i okazło się, że ściana jest do suszenia, nie mówiąc juz o suszeniu podlogi pod wanną i podłogi pod szafą. Jak to w takich sytuacjach bywa wezwaliśmy pana z firmy, która ubezpiecza nam mieszkanie. Pan nam naobiecywał cuda na kiju, a w rezultacie nie dostaliśmy nic bo…. Nie była to nagła przyczyna, chociaż stwierdzono nam pęknięcie rury, tyle tylko że później zauważyliśmy to:(( tak więc przez miesiąc suszyliśmy ściane, podłoge pod wanna, maszyną która była używana po powodzi- ogromna, glośna i żrąca prąd jak nie wiem co. Do tego musieliśmy za to zapłacić 15oo zł + opłata za prąd jakieś 800. Do tego dochodzi wymiana kawałka podłogi drewnianej pod szafą, zrobienie ściany, wymiana tyłu zagrzybionej szafy. Przy okazji dowiedzielismy sie jak robiono nam podłoge: panowie z polecenia nie wszedzie dawali klej, wobec czego mamy szpary miedzy dechami:(( po pól roku musieliśmy poprawić obudowe wanny, bo tak naprawde okazlo sie, ze gł. przyczyną była nieuszczelniona wanna!!!!
          A jak byłam w ciązy firma developerska w ramach rekojmi poprawiała nam ściany, tak skutecznie że po 3 tygodniach, zaraz po urodzeniu Filipka, ściana pekła raz jeszcze…:((
          NIc dodać, nic ująć.

          Wy naprawdę nie macie sie czym przejmować.
          Życzę cierpliwości i powodzenia

          Anita i Filip ur.25.09.03

          • Re: Moje mieszkaniowe perypetie

            EE, kochana, to miałaś bardzo podobną sytuację do naszej z tym stolarzem! Może to ten sam? Współczuję że musiałś przez to wszystko przechodzić będąc w ciąży. Fajnie jednak że wszytko dobrze się skończyło, mam nadzieję że i u nas tak będzie…

            Co do kotów to baaardzo chętnie, wyłap, wyłap, zwłaszcza czarne… Bo ja się od tych czarnych opędzić nie mogę . Wyobraź sobie że jak zaczęłam rodzić i wyszłam z domu do taksówki to też mi taki jeden “sierściuszek” chciał drogę przebiec, ale się nie dałam. Obeszłam cały budynek w którym mieszkam tylko po to żeby dojść do innego wyjścia z podwórka i dojść do taksówki inną drogą, nic to że wody mi już zaczęły odchodzić.. Taka jestem uczulona na ten przesąd. Wiem że to idiotyczne, to fakt, ale co ja na to poradzę, w czarne koty wierzę i już.

            Co do tych planów instalacyjnych- rzeczywiście chyba będziemy się o to starać. Nawet nie chcę sobie wyobrażać co by było gdybyśmy już tam mieszkali i to by się zdarzyło… Wprawdzie zamknięcie gazu jest u nas na korytarzyku i mamy od tego klucz, ale jednak wolałabym się nigdy nie przekonywać jak takie zdarzenie wyglądałoby w praktyce, brrr!

            A za życzenia żeby już nie było żadnych niespodzianek – bardzo dziękuję

            Michałek 13m-cy

            • Re: Moje mieszkaniowe perypetie

              Rzeczywiście coś Was prześladuje, no ale teraz może być już tylko lepiej!!!!!

              • Re: Moje mieszkaniowe perypetie

                Monika, teraz moze byc juz tylko lepiej ;-)) w końcu kiedys się przeprowadzisz ;-))
                nie ma tego złego co by na dobre… np nauczyłaś się rozróżniac śrubki i prakticera masz w 1 paluszku ;-0)
                a stolarz to jakis niepowazny… oj miałby przechlapane!
                pozdrawiam i oby juz bez kłoptów 😉

                Ola z Natalią- 2.06.2003

                • Re: Moje mieszkaniowe perypetie

                  Co za pech hymmmmmm.Ale bedzie dobrze tylko się nie załamujcie…… Trzymam kciuki.
                  Pozdrawiam

                  • Re: Moje mieszkaniowe perypetie

                    Catty, ta branża tak ma 🙁 niestety praca w Niemczech, Belgii czy gdzieś tam jeszcze daje im większe dochody i gdy tylko nadarzy się okazja wyjeżdżają.I niestety są przy tym nie fair w sosunku do swoich klientów z biednej Polski 🙁 Mają ich gdzieś i po prostu mówią “wyjeżdżam, poszukajcie sobie kogoś innego”, albo nic nie mówią! Ale wiesz co, jeszcze trochę i się na to wszystko uodpornicie. Naprawdę im bliżej końca, tym spokojniej się do wszystkiego podchodzi. Nam w pewnym momencie zaczęło dużo rzeczy po prostu (użyję brzydkiego określenia) “wisieć”. Teraz mąż dużo rzeczy sam robi. Tak jest taniej i wygodniej (dla mnie, bo dla niego pewnie nie :(). Niedługo będzie miał drugi fach w ręku 🙂 Jak informatyków nie będą już potrzebować na rynku, zatrudni się jako fachman od remontów 🙂

                    Z tymi kotami to rzeczywiście się masz 🙂 Ok wyłapię te czarne i stworzę schronisko dla czarnych kotów!

                    Ale mimo wszystko fajnie jest mieć w niedalekich planasz przeprowadzkę do własnego nowiutkiego M, prawda? Będzie super! A urządzanie (dopieszczanie wszystkiego) to już sama rozkosz 🙂

                    Pozdrawiam!
                    Marta i Lenka 15.01.2004

                    Znasz odpowiedź na pytanie: Moje mieszkaniowe perypetie

                    Dodaj komentarz

                    Angina u dwulatka

                    Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                    Czytaj dalej →

                    Mozarella w ciąży

                    Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                    Czytaj dalej →

                    Ile kosztuje żłobek?

                    Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                    Czytaj dalej →

                    Dziewczyny po cc – dreny

                    Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                    Czytaj dalej →

                    Meskie imie miedzynarodowe.

                    Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                    Czytaj dalej →

                    Wielotorbielowatość nerek

                    W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                    Czytaj dalej →

                    Ruchome kolano

                    Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                    Czytaj dalej →
                    Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                    Logo
                    Enable registration in settings - general