Wiecie tak sobie pstatnio słucham róznych informacji an temat odpłatności lub nie związanych z opieką zdrowotną. I szlag jasny mnie trafia. Z naszych pensji, osobistych i ciężko wypracowanych zabierają nam całkiem spory kawałek tylko po to żebyśmy musieli znowu przy wizycie w PAŃSTWOWEJ przychodni czy szpitalu płacić. Nieważne ile – złotówka 2 zł czy 3 – ja uważam że to nie jest sprawiedliwe. Człowiek ledwo wiąże koniec z końcem, kupuje ubranka i sprzęt dla malucha z drugiej ręki a tu za lekarza każą jeszcze płacić.
Ja mam jedna odpowiedź na takie propozycje – niech ten cholerny rząd zapewni stosownie wysoką płace minimalna, taką żeby starczyło na wszytsko i jeszcze ciut zostało to ja wtedy moge chodzić do lekarza nawet prywatnie.
Ale to co się proponuje tro kpina – płaca minimalna to coś koło 800 zł BRUTTO! A ja np samego czynszu za trzy osoby płacę prawie 500 zł. A co z resztą? Co z jedzeniem, ubraniem, pieluchami? Czy tam na górze wiedzą ile kosztuje nas życie na godnym poziomie? Raczej nie… Kiedyś jak jeden poseł usłyszał ile jego rozmówca ma emerytury to stwierdził “to niemożliwe”, bo on tyle wydaje na osobe w czasie jednej kolacji w restauracji. BEZ KOMENTARZA.
Albo kwota wolna od podatku… Smiesznie niska. Jak dla mnie powinno to być np sześciokrotnośc najniższego wynagrodzenia. Wtedy miałoby to sens. Albo podatek – liniowy? prosze bardzo. Tylko że i tak po tyłku dostana ci nalgorzej zarabiający – jak zawsze.
Już dawno ktoś stwierdził że polski budżet trzymają przy życiu wpływy z podatków i innych opłat dokonywanych przez emerytów, rencistów i tych co najmniej zarabiają.
Ufff przepraszam ze tak się wyżalam ale od pół roku ZUS wyjaśnia co się stało z moja firmą – fatamorgana przestała nagle istnieć, i w ten sposób nie dostaje zasiłku wychowawczego. I nikogo nie obchodzi że nie mam za co żyć. No może ciut przesadzam ale fak że czynszu nie płacę bo nie mam z czego. A firmie jesli sie zlikwidowała nic nie zrobią. To jak walka z wiatrakami. Nawet jako bezrobotna nie moge się zarejestrować bo de facto prace mam.
Wkurza mnie to i tyle.
Ale dość już tych smutów… Słoneczko zacyna się usmiechać więc i ja zacznę.
Pozdrowienia i buziaki.
Jutro napewno bedzie lepiej.
Kasia mama Oli (17.09.2002) i fasolki (23-25.01.2004)
4 odpowiedzi na pytanie: moje przemyślenia o opiece zdrowotnej
Re: moje przemyślenia o opiece zdrowotnej
to co piszesz jest przykre ale prawdziwe! Mnie teżto wszystko wkurza, bo ważniacy na górze biorą grubą kasę a Ty se żyj za nędznę wypłatkę…to paranoja!!!!! Czasami jest we mnie tyle złości, że z wielką przyjemnością wkroczyłabym w “górne szeregi” i zrobiłabym tam porządek-IDZIEMY RAZEM PRZETRZEPAĆ IM DUPSKA, MOŻE TO ICH OŚWIECI!!!!!!!!!!!!!!!!
Re: moje przemyślenia o opiece zdrowotnej
Ja czasem mam ochotę zastartować na posła i zacząc robić porządki. Niektóre problemy można rozwiązać w bardzo prosty sposób.
Kłopot w tym że jako bezpartyjna mam raczej marne szanse a w partii żadnej sie jakoś nie widzę.
Ale może załozymy własną, forumową? Wtedy byłoby czym powalczyć? Ja w kazdym razie jestem za…
Kasia mama Oli (17.09.2002) i fasolki (23-25.01.2004)
Re: moje przemyślenia o opiece zdrowotnej
Kasiu, spokojnie – szkoda naszych nerwów. Pewnie każdy dusi w sobie takie lub podobne żale… Mogę Ci tylko jedno napisac a’propos słuzby zdrowia (przy okazji małe sprostowanie – państwowych przychodni juz nie ma). Moja mama – lekarz, który uczciwie i ciężko pracował przez całe zycie i przez 30 lat pracy nie wziął ani jednej łapówki – kwituje to jednym zdaniem: “Za komuny pacjenci mieli jednak lepiej… teraz lepiej nie chorować”.
pozdrawiamy i zyczymy wszystkiego najlepszego
Usianka i listopadowa dziewczynka (9.XI.2003 a może i później….)
Re: moje przemyślenia o opiece zdrowotnej
hiahha,chyba dołączę znów do Ciebie! zakładamy?ja w to wchodzę!!!!!!!!!!
Znasz odpowiedź na pytanie: moje przemyślenia o opiece zdrowotnej