Myśli o śmierci…

Kilka dni temu czytałam na edziecku posty o młodych wdowach…siedziałam i płakałam…
Mężowie ginęli głównie w wypadkach samochodowych… Ale wiadomo, są też różne choroby.

Odkąd poznałam mojego męża jestem niesamowicie szczęśliwa… Ale w parze ze szczęściem podąża nieustanny lęk.
Jest on bardzo silny…do tego stopnia, że proszę M o sygnały z tel komórkowego, wciąż się o niego martwię, nie byłabym zadowolona z dłuższych wyjazdów, delegacji… Na szczęście jego takowe nie dotyczą.
Jestem panikarą, a to myślenie, że mogę go stracić…sprawia mi niesamowity ból…
Do tego listopad jest dla mnie tragicznym miesiącem…kojarzy mi się ze śmiercia…Dzień Wszystkich Świętych, kolejna rocznica śmierci mojego Taty…ta przygębiająca pogoda… A zarazem niebezpieczna…oblodzone jezdnie – takie myśli krążą każdego dnia po mojej głowie
Staram się myśleć pozytywnie…wierzyć, że moje największe marzenie sie spełni… Ale to jest takie trudne…takie nieprzewidywalne…

Czy tez macie takie głupie mysli??
Mi jest z tym bardzo cięzko
A do napisania tego posta skłonił mnie przed chwilką jeden przeczytany wątek…wątek, w którym poczułam ból autorki…kilka słów zaledwie… A w tych słowach realny obraz moich najstraszniejszych myśli…

Dodam, że lęk ten dotyczy każdej osoby z mojej rodzinki…
Ja wiem, że to chore jest…
I wybaczcie, że tak pesymistycznie…

Beata i Maciek (11.02.2004)

63 odpowiedzi na pytanie: Myśli o śmierci…

  1. Re: Myśli o śmierci…

    Niestety tez i przyhcodza rozne mysli, moj maz czesto siedzi po nocach w serwisie a ja zawsze mam czarne wizje ze ktos go napadnie jak bedzie wracal, ze wypadek itd.jak jechal do niemiec to kiedy ie dawal mi sygnalow to zaczelam mu wysylac smsy, balam sie ze cos sie stalo a on niestety nie jmial kasy na koncie:(
    co gorsze moj maz nie rozumie mojego strachu i czesto lekcewazy moje prosby itd. kiedy dzwonie to smieje sie ze kontrola…eh

    • Re: Myśli o śmierci…

      U mnie jest tak samo. Maz ma prace zmianowa i jak ma na noc to rowniez odchodze od zmyslow. Jak nie puszcza mi sygnalow to tez chodze jak struta- i non stop pisze smsy. No i niestety zamartwiam sie małą, urodzila sie zdrowa i jest drowa jak rybka:) Dzieki Bogu. Ale caly czas zamartwiam sie zeby nie zachorowala na jakis nowotwor etc. (ostatnio przeczytałam artukuł o dzieciaczkach z oddzialu onkologi) Ten lęk zaczął sie jak byłam w ciąży. Bardzo modliłam sie o to by dzieciątko było zdrowe. Czasem ten lęk się nasila a czasem jest słaby. Mąż mówi żebym tak nie myślała bo jeszcze przyciagne złe rzeczy takim mysleniem.

      • Re: Myśli o śmierci…

        Od dziecka dużo myslałam o śmierci i bałam się jej.:((
        W wieku 10 lat zmarł mój tata.:((

        Ale przyszedł dzień gdy miałam 17 lat pogłębiłam swoją wiarę.:)I od tego dnia wierzę,że Bóg jest Panem życia i śmierci. Bardzo,bardzo jestem Bogu wdzięczna za to,że dał mi spokój ducha i juz nie musze walczyc z tym strachem.

        Moja mama b.szybko została wdową mając 28 lat i do tej pory zbiera żniwo depresji z powodu smierci taty.:((((

        Ja na dzień dzisiejszy wierzę,że wiara i zaufanie Bogu czynią cuda. Można byc powalonym,ale nie pokonanym.

        Mój maż b.duzo jeżdzi samochodem,ale raczej takie myśli mi nie przychodzą,po prostu wierzę,że wszystko będzie dobrze.A jeśli mam jakieś niepokoje i dylematy to oddaję z wiarą w modlitwie męża Bogu

        .I opowiem wam krótką historię jak kilka lat temy jechał 800 km do Hamburga.Jechał nie swoim samochodem dopiero co sprowadzonym z Anglii ROWEREM.
        Kierownica w samochodzie była przerabiana w Polsce przed samym wyjazdem. Ten jego wyjazd wniósł wielki niepokój i strach w moje mysli.
        Wiem,że to była jakaś intuicja. Całą droge dosłownie modliłam sie i prosiłam Boga,żeby ochronił go jeśli nawet miało by sie cos stac.
        W myślach cały czas miałam realny wypadek jak nigdy.I mówiłam do Boga,że wierzę,że On ze wzgledu na moją modlitwę nie dopusci,aby co kolwiek tragicznego wydarzyło się. Mąż mój zazwyczaj szybko jeżdzi,a wtedy pruł po drodze czasami i 140.
        Kiedy dojechał na miejsce pod dom naszych przyjaciół troszkę krzywo zaparkował samochód. Chciał wyjechac do tyłu,żeby postawic go prosto i co?
        Kreci,kręci kierownicą,a tu koła nie chcą się kręcic
        Po prostu kierownica urwała się.Kiedy zadzwonił byłam w szoku i tylko dziękowałam Bogu,że Jego opatrznośc czuwa nad nami.Oby więcej było takich szczęśliwych końców

        • Re: Myśli o śmierci…

          bardzo dobrze Cię rozumiem. nie raz pisałam o tych lękach na moim blogu. teraz też czeka mnie ciężki dzień bo w czwartek mój mąż z moim tatą odwożą samochodem teściową do sanatorium w Kołobrzegu. a pogoda ma być niespecjalna. uspokaja mnie tylko to, że będą jechać dużym, sprawdzonym i bezpiecznym samochodem…

          takie paranoje wynikają chyba z silnej świadomości tego, co mamy i ile możemy stracić. im człowiek bardziej szczęśliwy i jednocześnie wrażliwy tym łatwiej o tego typu lęki.

          trzymaj się dzielnie i nie daj się tym schizom!!!

          • Re: Myśli o śmierci…

            Własnie przeczytałam to co dziewczyny Tobie odpisały.
            I zgadzam sie z justborn, że im więcej cżłowiek ma i mu zalezy tym bardziej boi sie to stracić.
            To noemalne co piszesz. Taki lek o meża o dziecko.
            Nie jestes sama. Ważne by nie popadać w paranoje i nie dać sie zwariować.
            Tak jak Kotuś pisze jest nad nami ktoś kto czuwa i wie. Dokładnie wie jakie jest nasze serce. Zna nasze myśli zanim je wypowiemy. Ja wierze, ze On nas stworzył i dla każdego z nas przygotował życie. To wszystko co nas spotyka. Wierzę, ze w swojej miłosci bedzie łaskawy.
            Boje sie jak nie wiem co o Jonatana o meza (czesto wyjeżdża służbowo) i uwierz mi podobnie jak Ty mam głowę pełna złych myśli. Nie wiem co by ze mna było gdyby nie Bóg.
            To jest naprawdę uwolnienie kiedy mogę Mu to wszystko oddać i pomyśleć, że wszystko. WSZYSTKO jest w Jego rekach.

            Ustalilismy z mezem, ze kiedy jedzie w trasy to dzwoni do mnie co dwei godziny lub kiedy zatrzyma sie na przerwę.
            Umówilismy sie, ze nie bedzie przekraczał dozwolonych predkości.
            To tylko dwa przykłady jest tego wiecej. Ale oboje mamy świadomosc, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkiego.
            I w życiu nie o to chodzi.
            kiedy straciliśmy pierwsza ciaze postanowiłam cieszyc sie każdym dniem tej drugiej. Było ciężko ale… każdy dzień był dla mnie wielki.
            No i tak jest teraz. Nie wiem co mnie czeka ale PONIEWAŻ DZISIAJ JESTEM SZCZEŚLIWA TO WŁASNIE DZISIAJ TO SIE LICZY :o))))))))))))))))))))))))))
            I dziekuje Bogu za te dni.

            Jonatan (20.04.2005)

            • Re: Myśli o śmierci…

              Beatko, ja mam caly czas takie mysli – nie opuszczają mnie ani na chwile. Boje sie o moje dzieci, o to, ze stracą tatę, dziadka, babcię, mamę… Czasami ten strach mnie dusi.

              I przed chwilą przeczytalam posta forumowej Ami7. Zatkało mnie zupełnie, zmroziło i nie wiem, co napisac po prostu…


              Igor(2l) i Hubert(1r)

              • Re: Myśli o śmierci…

                Wiem Amberku, tez czytałam tamten post i zmroził on krew w moich zyłach. Dziś jesteśmy – jutro nas nie ma. Ja bardzo, ale to bardzo boję się o moich najbliższych. Odkąd jednak silnie wierzę, odnajduję gdzieś jakiś głęboki spokój, poza tym wszystkim. Wierzę, ze rozstajemy się tylko na jakiś czas, że zmarli idą do lepszego życia, pozostaje nam się za nich modlić. Wiesz, i myślę, ze najcieżej jest nam – tym którzy zostają, opuszczeni, zdruzgotani dopóki nie pogodzą się z tym nieuniknionym. Śmierć jest ogromnym bólem, szczególnie chyba gdy dotyka ludzi, którzy jeszcze mogli pożyć, dzieci, naszych ukochanych.
                Z koniecznościa swojej własnej śmierci juz się pogodziłam i nie przeraża mnie juz tak jak kiedyś. Ale moi ukochani…..domyślam się, że można zwariować wręcz z bólu po stracie.

                • Re: Myśli o śmierci…

                  tak dobrze Cię rozumiem….

                  Mój mąż jexdzi codziennie 25 km do pracy, do innego miasta- w dwie strony 50 km- niby nie dużo, ale czy wiele trzeba?

                  Często mam takie myśli, jak Ty.

                  Poza tym moi rodzice mieszkają we Wrocławiu, my w Zgorzelcu. Moja mama opiekuje sie babcią, nie ma mozliwości przyjazdu do nas, dlatego aby mogła zobaczyć wnuczkę, my jeździmy tam.
                  Wiążą sie z tym moje dylematy- z jednej strony chciałabym, aby zobaczyła Juleczkę, z drugiej strony podróż mnie przeraża.
                  Po wypadku Otylii coś we mnie drgnęło i w czasie jazdy siedze jak na szpilkach. Widzac samochód myslę czasem, o, ten w nas zaraz uderzy….

                  Mówią, że nie smierć dzieli, ale brak miłości. Czym jednak jest zycie bez świadomości istnienia najbliższej osoby…..

                  • Re: Myśli o śmierci…

                    Hej,

                    Doskonale Cię rozumiem. Gdy traci się kogoś bliskiego to bardziej uświadamiamy sobie to jak bardzo kruche jest życie, jak ulotne i nietrwałe.
                    Gdy miałam 20 lat zmarł mój Tata. To było straszne i nadal jest. Niby czas leczy rany ale boli dalej i to bardzo… Dlatego teraz też często myślę, że mogłabym stracić męża, boję się, żeby mi go Bóg nie zabrał. O dziecku nawet boję się myśleć. Tego bym nie przeżyła.
                    Dlatego tym bardziej jestem z Tobą. Nie martw się i ciesz z tego co masz. Nam na pewno się uda i będziemy cieszyć się szczęściem do późnej starości ;-).

                    Figusia i Martynka -łobuzek 23.01.04

                    • Re: Myśli o śmierci…

                      Psychologowie biją na alarm: “jeśli nie ma czymsię martwić, to się nie martw. Martw się dopiero wtedy, kiedy jest problem”, ale w życiu jest różnie i lęki nam towarzyszą.
                      Mój mąz bardzo dużo jeździ w sprawach firmowych i też obawiam się najgorszego, obawiam się choroby (swojej również – najbardziej nie wiem dlaczego guza mózgu) i od zawsze boję się… torów kolejowych, że jadąc samochodem, ktoś mnie w nich zamknie i nadjedzie pociąg. Dwa ostatnie lęki są moim zdaniem niczym nie uzasadnione, ale pierwszego obawiam się najbardziej.

                      Artur 3 i pół roczku

                      • Re: Myśli o śmierci…

                        Ja też o tym myślę – nikomu nic nie mówiłam, bo wydawało mi się, że tylko ja taka jestem…
                        Nie nawidzę jak jedzie na delegację – od czasu jak tata z takiej nie wrócił, jestem chora wtedy… w tym tygodniu tez mnie to czeka, znowu będę chodziła z telefonem i czekała na info, że dojechał….
                        Tak samo boję się o jego zdrowie, ma chore jelita…
                        Mam tyle myśli w głowie, nawet ich nie ubieram w zdania – tak się boję, a co dopiero powiedzieć na głos…

                        A teraz jeszcze [Zobacz stronę] ami7…

                        • Re: Myśli o śmierci…

                          tez tak mam. czasem az sie boje ze cos wykracze.
                          staram sie nauczyc myslec w ten sposob: nawet jak cos sie stanie to trzeba ten czas co mamy spedzic jak najlepiej i nie myslec o tym co bedzie jutro.

                          oliwka (21 m-cy)

                          • Re: Myśli o śmierci…

                            Ja tez mysle o smierci, im jestem starsza tym czesciej. Sama stalam sie bardziej rozwazna (jak bylam 10 lat mlodsza stanowczo bardziej szalalam) i w tym samym pilnuje meza. Zawsze jak wychodzi, mowie mu, zeby na siebie uwazal, a kiedy widze, ze np. jedzie zbyt ostro, przypominam mu, ze musi byc ostrozniejszy, bo juz nie jest sam.
                            Staram sie nie myslec o smierci najblizszych, ale czasem mnie to dolapuje. Niekoniecznie kiedy cos sie dzieje. Kilka razy bez powodu (?) mialam w nocy tak realne sny, ze budzilam sie z placzem i chodzilam potem rozchwiana caly dzien.

                            Jest kilka osob w moim zyciu, bez ktorych nawet nie chce wyobrazac sobie mojego zycia. Ktore sa dla mnie zrodlem sily. Nie wiem, jak bez nich dalabym rade, chyba swiat by mi sie zawalil, gdyby zabraklo choc jednej z nich.

                            Coraz bardziej zdaje sobie sprawe z tego, jakie zycie jest ulotne i kruche. I wkurza mnie, ze czesto zamiast cieszyc sie ogromnym szczesciem, ktore mam (bo przeciez mam tyle powodow do radosci), to denerwuje sie albo doluje bzdurami. Czasami przychodzi otrzezwienie, ale na krotko. Chcialabym w kazdej chwili potrafic doceniac to, co mam, a rzeczy nieistotne odstawiac na bok i nie grzeszyc wiecej bezsensownym pieprzeniem i narzekactwem. Szczegolnie, ze – jak twierdzi wielu filozofow – szczescie jest w nas, w naszej swiadomosci, i sposob percepcji rzeczywistosci i tego, co nam sie przydarza to podobno nasz wybor.
                            Pozornie odeszlam od tematu, ale radosc zycia i smierc wydaja mi sie bardzo bliskie. Moze dlatego, ze w obliczu jednej czesto uswiadamiamy sobie duzo rzeczy na temat drugiej.

                            Mateusz majowy ’05

                            • Re: Myśli o śmierci…

                              ja też 🙁
                              i bardzo współczuję, tak bardzo, że chociaż chciałam coś napisać dla Niej ale… nie znajdowałam odpowiednich słow…..

                              Kaśka + Synuś 1,9

                              • Re: Myśli o śmierci…

                                mój 50 km w jedną stronę codziennie do pracy :(. Obowiazkowo musi puścić strzałke jak dojedzie na miejsce

                                Izka i Zuzia 3,5 latka 🙂

                                • Re: Myśli o śmierci…

                                  Pięć lat temu moja najbliższa przyjaciółka straciła męża…Wybudowali nowy dom, mieszkali 10 dni, wystrzelił piec CO. Ona poturbowana on trzy tygodnie konał w siemianowickiej oparzeniówce….
                                  Byłam przy niej cały czas. Widziałam ten ból, tak ogromny,że nie da się go porównać z niczym. Młode zakochane w sobie małżeństwo z małym dzieckiem……. Nasi przyjaciele tak do nas podobni…
                                  Od tego zdarzenia zmieniłam się, stałam się bardzo bojażliwa. Cały czas nam wrażenie,że przyjdzie czas zapłaty za moje szczęście.
                                  Boję się o dzieci, rodziców, o siostrę która wciąż podróżuje. A przede wszystkim boje się o męża, tym bardziej,że wykonuje bardzo niebezpieczny zawód. Często nie wraca z pracy na czas, bez możliwości skontaktowania sie ze mną a ja odchodzę od zmysłów.
                                  Myślę,że ten strach juz pozostanie. Ale jest on chyba na stałe wpisany w serce matki i żony……

                                  Ala 6 lat,Szymuś 27.01.05

                                  • Re: Myśli o śmierci…

                                    ja też tak mam 🙁

                                    ILONA I KUBEK3,5roku

                                    • Re: Myśli o śmierci…

                                      Beatko, rozumiem Cie doskonale…mysli takie mam od daaaawna. moj maz duzo jezdzi, czesto daleko, a ja nie umiem o niczym innym myslec jak tylko czy juz dojechal, czy wszystko oki…

                                      ja mam jeszcze schizy pt. choroby- panicznie boje sie ciezkich chorob u najblizszych :((((

                                      Marta & 1,5 roczniak!

                                      • Re: Myśli o śmierci…

                                        Odkąd zginął w wypadku brat mojego męża, czasem wręcz panicznie się o niego boję, o niego, o moich rodziców, brata, lęk o synka jest czasem tak silny, że zastanawiam się czy jest to normalne.
                                        Aśka i Bartoszek

                                        (24.07.04)

                                        • Re: Myśli o śmierci…

                                          Ciesze sie, ze powstal ten watek, bo teraz wiem, ze nie jestem sama, ze nie tylko ja jestem przerazliwiona.
                                          Odkad pamietam takie mysli towarzyszyly mi caly czas:( Mysle, ze nie tylko mnie to meczy, bo pewnie nie powstalby ten watek. Ale wiem jednak, ze nie jest latwo tego sie pozbyc.
                                          Kazdy wyjazd mojego meza (gdy jeszcze pracowal) wiazal sie z ciaglym kontaktem po drodze. To znaczy, gdy jechal np. 3 godziny, czy wiecej to co godzine, lub co pol dawal sygnal na komorke. Gdy tego sygnalu nie bylo, od razu straszne nerwy i mnostwo czarnych wizji. I tak bylo przy kazdym wyjezdzie. Gdy jechal do pracy (co prawda 10km), czekalam na jakis znak, ze jest. To samo jest z rodzina, gdy nie moglam sie dodzwonic do mamy, a wiedzialam, ze powinna byc, odchodzilam od zmyslow, wyobrazalam sobie rozmaite rzeczy, zawsze niestety nie dobre ale zle. Moj maz, podobnie jak czytam – Wasi, non stop mi powtarza, zebym nie myslala zle, zawsze dobrze. Czasami nic sobie nie wyobrazama, odrzucam zle mysli, ale i tak sie denerwuje.
                                          Teraz po urodzeniu Olusia, zaczal sie kolejny lek, o jego zdrowie, o to by nic sie zlego nie stalo. A jak czytam niestety na temat chorob u dzieci, tych najpotworniejszych…wszystkiego sie boje.
                                          Ale rzeczywiscie, tak jak piszemy tutaj, to jest chyba ta swiadomosc, tego co sie ma i ten potworny strach by tego nie stracic. Bo ja wciaz sie boje, ze skoro czlowiek mial takie szczescie, spotkal swoja polowke, te prawdziwa, jest w zyciu osobistym bardzo szczesliwy, to sie tak panicznie boi tej utraty.
                                          I mysle, ze sa to normalne odczucia, uczucia osob wrazliwych i bardzo mocno kochajacych…

                                          Mnie te mysli mecza, bo tak naprawde chyba przez to nie zaznam nigdy prawdziwego spokoju, boje sie tych uczuc, boje sie o tym mowic glosno…

                                          Pozdrawiam serdecznie
                                          Ania

                                          [Zobacz stronę]

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Myśli o śmierci…

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general