Dziekujemy za wszystkie odzewy w temacie smoczkowym
Otoz walki nie bylo… Jednak faktycznie Mateusz nie jest tak uzalezniony od smoka, bo po prostu schowanie smoka rozwiazuje problem… Mowic nie mowi, wiec o niego nie pyta, zajmuje sie czyms innym i po sprawie
I to by bylo na tyle odstawiania smokowego w dzien hihi
(zycze takiego przebiegu odsmoczania uwszystkich 🙂 )
Co do nocy – tu poczekac musze na weekend, bo zakladam, ze nocka moglaby byc nieprzespana, a ja wstac musze wczesnie i byc w pracy raczej bardzo kontaktowa 😉
PS Chyba jednak trafilam na dobry moment – wiele z Was uswiadomilo mi, ze smok nie jest az takim wielkim zlem, ale mysle, ze w tym momencie zycia Mateuszkowego to rozstanie przebiec ma szanse wlasnie najmniej bolesnie dla niego. Dlatego bede raczej kontynuowac, choc nocek sie troche boje…
12 odpowiedzi na pytanie: Na smokowym polu walki
Re: Na smokowym polu walki
To SUPER! Chyba żadko tak spokojnie dziecko się godzi z zabraniem smoka w dzień… Przynajmniej takie ciężkie akcje widziałam…
Oby nocki “odsmokowawacze” też szybko i bezboleśnie minęły…
Re: Na smokowym polu walki
Tzn.? W nocy czy w ogole?
Moze sie ludze, ale wydaje mi sie, ze u Mateusza to nie jest przyzwyczajenie, tylko u mnie… jemu jest obojetne, z czego pije. Pije z niekapka (czyli niby z butli 😉 ) lub lyzeczka, kubka sie troche boje, bo proby konczyly sie niewesolo. Ale to raczej sprawa nauki niz odzwyczajenia.
W nocy pije niewiele, w sumie robie tak na wszelki wypadek.
Re: Na smokowym polu walki
On chyba faktycznie traktowal smoka jako sport 😉 na zasadzie eksperymentu 🙂 (masowe upychanie hihi)
No, zobaczymy jak bedzie dalej 🙂
Re: Na smokowym polu walki
Ciekawa jestem tych nocek bez smoka…
Jestem zaskoczona latwościa z jaką Mati przeszedl “dzienne” rozstanie ze smokiem. Pozostaje mi zyczyc takiego samego nocnego rozstania…
No i sobie również…
My probowalismy bawic sie w chowanie smoka, bylo dobrze, dopoki Igor sobie nie przypomniał. Tyle, ze on jest uzalezniony. Z tego co pamiętam, pisałas, ze Mati niewiele ciagnal smoka w dzień. Z Igorem jest odwrotnie niestety.
Planujemy zrobic mu pozegnanie ze smokiem jak Hubi trochę podrośnie i nie bedzie taki absorbujacy… Myślę, że akcja zostanie przeprowadzona wiosną/latem przyszlego roku. Oby poszlo tak samo gładko, jak Mateuszowi 🙂
PS. Tobie udalo się trafic na dobry moment – wyczułaś go? Czy to przypadek?
Re: Na smokowym polu walki
Wiesz co, niby przypadek, ale jakos ostatnio zauwazylam, ze zainteresowania Mateusza sie poszerzaja i dzis sie to sprawdzilo – po prostu zajmowal sie roznymi sprawami. Mateusz bywa rozny, miewa humorzaste dni (pewnie jak wiekszosc dzieci) – w takim okresie nie smialabym mu smoka zabierac.
Wiem, ze pisalam, ze Mati nie jest silnie uzalezniony, ale tak naprawde do konca nie ufalam swojej ocenie sytuacji – moglam cos przeoczyc… moglam sie ludzic, zyc poboznymi zyczeniami.
No, obym jutro nie musiala pisac, ze jednak za smokiem tesknimy…
Re: Na smokowym polu walki
Lea tez bałam się wczorajszej nocy, i co?! Spała bez smoka do 7.00 ani razu się nie obudziła, to jej pierwsza noc bez smoka, dziś druga, na razie śpi i się nie budzi.
Re: Na smokowym polu walki
Aha… ze smoczka butlowego nie korzystamy m/w od roczku, czyli od zaakceptowania niekapka. Mleko “pitne” jest raz dziennie, na wieczor, ale nie przed samym snem, generalnie zasypianie mu sie z piciem raczej nie kojarzy…
Zastanawiam sie, czy Mati sie czegos zdecydowanie domaga oprocz oczywiscie jedzenia (pielgrzymki do lodowki)… chyba nie ma takiej rzeczy, bez ktorej by sie nie obyl… szczotke do zebow chce, ale musi ja najpierw zobaczyc chocby z daleka – na tej zasadzie domaga sie wielu rzeczy 😉 nawet z jedzeniem jest teraz tak, ze moze zjesc sam, ale moze tez laskawie dac sie nakarmic, jesli taka jest potrzeba (a czasami jest… czy wszystkie dzieci przy jedzeniu odwracaja tuz przed ustami lyzke do gory dnem? jak mu sie cos nie lepi do lyzki to laduje na ziemi).
Re: Na smokowym polu walki
No to teraz przechodzimy ten sam etap. W dzień bez smoka już ok, tylko te noce… u nas uzależnienie jest widoczne. I ja też się boję odstawić…
Powodzenia.
Kasia, Łukasz i?[~03.03.05]
Re: Na smokowym polu walki
Koniecznie daj znać co zrobiliście z nocami bo nam one też zostały 🙁
Iwona i 20 m Sebanek
Re: Na smokowym polu walki
Boze, a my jeszcze butelkujemy rano i wieczorem
Iwona, Karolinka 34m. i fasolinka
Re: Na smokowym polu walki
No to dzialajcie- powodzenia.
U nas tez nie bylo tak zle, smoczek juz zapomniany!
Po prostu namowilam Karolinke na pozbycie sie ich i sama wyrzucila do kosza. Dwa dni marudzenia i tyle.
Pozdrowka!
Iwona, Karolinka 34m. i fasolinka
Re: Na smokowym polu walki
Jeżeli chodzi o łyżeczkę to u nas tak samo, zwykle ją obraca a z widelcem jest tak samo, musi być coś nadziane bo inaczej spada 🙂
Agus i Kamilek (24.03.2003)
Znasz odpowiedź na pytanie: Na smokowym polu walki