Dzień jak co dzień, 9 stycznia 2007 roku, w zasadzie nic nie zapowiadało tego co miało zdarzyc się po południu…
Tego dnia Sonia odmówiła pójscia do babci, bardzo chciała zostać ze mną w domu, a ja oczywiscie nie miałm nic przeciwko temu…K.pojechał do brata na budowe, a ja zostałam z Soniakiem w domu. Mała bawiła sie w swoim pokoju, około 13.00 pomyslałam, ze czas na obiad, ale zupełnie nie miałam sił zeby zmusić się do podgrzania tego, co ugotowałam dzień wcześniej, tym bardziej, ze Sonia nie miała ochoty na miesko, a jedynie na rosół. Zadzwoniłam do Mamy i poprosiłam ja żeby wzięła Soniaka do restauracji znajomych na rosołek, sama usiadłam przed komputerem i zaczęłam czytać zwierzenia Amargo na temat jej porodu, nie wiem czy to hormony czy moja delikatna dusza 🙂 ale rozkleiłam sie… poszłam do łazienki i z tego wszystkiego zrobiłam siusiu :).Ubrałam sie i poczułam jak moje portki robia się z góry na dół mokre…o, o pomyslałam, zaczyna się ! Była godzina 14.15.Zadzwoniłam do męża i tonem niczego nie zdradzajacym, zapytałam czy mógłby przyjechac do domu, On oczywiscie nie mógł :), ale jak tylko mu powiedziałm, ze odeszły mi wody, w 5 minut był przy mnie. W miedzy czasie wzięłam prysznic, przyjechała Babcia, dałam Soniakowi soczytego buziaka, dopakowałam torbe i pojechalismy.Droga do szpitala zajęła nam 40 minut. Przez cała ciaże targały mna dylematy GDZIE RODZIĆ do licha. W naszym miejscowym szpitalu nie chciałm i raczej nie powinnam była ( spore kłopoty z żylakami sromu ). Musiałam szukać placówki gdzie na miejscu byłby chirurg naczyniowy. W niedziele, moi rodzice zaproponowali żebym rodziła w prywatnym szpitalu w Gdańsku, oni pokryja koszty. Byłam zaskoczona i baaardzo szczęśliwa.W poniedziałek pojechalismy tam na kwalifikacje, a we wtorek ruszylismy z tobołami, zeby spotkać sie z naszym upragnionym dzieckiem. Kobita, która nas powitała, miała w zasadzie wiekszośc moich danych, zostawiłam je tam dzień wczesniej:) Takze na izbie przyjec wszystko trwało bardzo krótko. Za chwilę pojawił się lekarz ” doktorze, pacjentka, po odpłynieciu wód płodowych, ale bez akcji skurczowej” i do mnie “wie pani to moze jeszcze długo potrwać”.Hmmm, w zasadzie i z tym się liczyłam, dobrze, ze jestesmy w szpitalu, pod fachowa opieka, reszta się nie liczy….15.45 – paniusia poprosiła, zebym sie przebrała i połozyła na łózku, podłączyła mnie do KTG, było po 16- stej.Ja sobie lezałam,a K.gadał jak nakręcony:) Jakies 15 minut później zaczęłam odzczuwac skurcze i to wcale nie co 8-10 minut a co 5, a juz za chwile co 3!!! Szybko odechciało mi się smiechu z żarcików slubnego, bolało coraz bardziej. Połozna chyba nie bardzo wierzyła w te moje pojekiwania, ale jak tylko zobaczyła zapis KTG, jeknęła “tak szybko? no proszę”, sprawdziła rozwarcie – 3 palce, ale główka wysoko. Dali mi sie pomeczyc jeszcze kilkanascie minut i przyszedł lekarz, znowu to samo – rozwarcie na 3 palce i głowka nie schodzi… Skurczybyki szybko odswiezyły mi pamięć, jeszcze zanim pojechałam do szpitala tweirdziłam, ze nie pamietam juz bólu porodowego, a tu prosze…wykrecało mna na wszystkie strony.Doktorek popatrzał, podotykał, podszedł do meża i powiedział, ze bardzo nie podobaja mu się te zylaki i poród naturalny wiaze sie ze sporym ryzykiem, co myslimy o CC? Spojrzałm na K. jak przestraszony zwierz! Jak to CC?!Niby lekarz prowadzacy ciagle rozważał taka opcję, ale teraz TO miało się zdarzyc naprawdę. Doktorek postanowił wezwac siłe fachjowa- naczyniowca.Okazało się, ze dyzur ma lekarz, który operował mnie kilka lat wczesniej i do którego jezdziłam podaczs obu ciąż na kontrole.Kamień spadł mi z serca, klamka zapadła. CC. Pogłaskałam mój brzusio i pomyślałam, zaraz się spotkamy malutka, juz zaraz…O 17.00 wjechałam na salę operacyjną, troche mi brakowało mężulka, który został za oszklonymi drzwiami, na szczescie mogłam na niego patrzeć, czułam,że jest ze mna…” No kochaniutka, musimy Cie znieczulić, zrób teraz koci grzbiet, a my się sprawnie i szybko wkujemy”, “Jessssu, koci grzbiet? Jak? Z brzuchem jak piłka lekarska i na siedząco. Nie mogłam sie wygiąc” W końcu pani anastezjolog włozyła sobie moja głowe pod pache i wtedy nieco wygieły mi sie plecki:) “Skuuurcz, boli, boli – zajeczałam na łózku, tuz po wbiciu igły w kregosłup, ” to juz pani ostatni…”faktycznie… Polozyłam sie i zrobiło mi sie dobrze, nic nie czułam, nic juz nie bolało, teraz czekałam tylko chwili spotkania z moim skarbem.Ginekolog, chirurg naczyniowy, dwóch anastezjologów, 4 pielegniarki – ci wszyscy ludzie mieli nam pomóc w tym spotkaniu.Wszystko potoczyło sie z zawrotna predkoscia.O 17.15 moje dziecko znalazło sie po tej drugiej stronie, gdzie czekali na nia stęsknieni rodzice i starsza siostra.Gdy tylko zobaczyłam to małe, rózowe ciałko łzy popłynęły mi ciurkiem i jak mantre zaczęłam powtarzac w kółko “MOJE DZIECKO, MOJE DZIECKO “.Juz na zawsze razem Ty i ja, krew z mojej krwi, ciało z mojego ciała. Pokochałam ja od pierwszej chwili, nic juz sie nie liczyło. Tylko MOJE DZIECKO. Nadia Anna moja druga córka, moje życie…
21 odpowiedzi na pytanie: Nadia Anna po drugiej stronie brzucha…
Re: Nadia Anna po drugiej stronie brzucha…
sliczny opis,czy rodziłaś może w swissmedzie?
Re: Nadia Anna po drugiej stronie brzucha…
gratulacje 🙂
=Julinka=
Re: Nadia Anna po drugiej stronie brzucha…
Ah. jeszcze raz, wszystkiego dobrego dla Ciebie i Nadusi!
Adam i Alek;)
Re: Nadia Anna po drugiej stronie brzucha…
tak.było rewelacyjnie.opieka poporodowa doskonała, połozne na kazde zawołanie, jedzenie b.dobre, bardzo miła i fachowa pani pediatra no i co najwazniejsze poród bez komplikacji, chociaz zapowiadało sie nie za rózowo.odstrasza jedynie cena, ale tak jak pisałam wczesniej, spanikowani dziadkowie, zrobili nam ten prezent.
Re: Nadia Anna po drugiej stronie brzucha…
My jesteśmy właśnie zdecydowani tam rodzić, umówione cc na 07.02.2007. Możesz mi napisać więcej szczegółów na priva? Jaki lekarz Ci robił cc (my chodzimy do Birkholza), jak wyglądał u Ciebie czas po cc, czy jest możliwość żeby mąż był jednak na sali operacyjnej, ile leżałaś w szpitalu po porodzie, no i ile zapłaciliście, bo nas informowano że poród kosztuje 4 tyś. Byłabym Ci bardzo wdzięczna za info, bo szukałam już mam które rodziły w swissmedzie i nie udałomi się z nikim skontaktować.
pozdrawiamy!
Re: Nadia Anna po drugiej stronie brzucha…
no ladnie, wyglada na to, ze przeze mnie zaczelas rodzic;)
wzruszylam sie, ooogromne GRATULACJE Kochana:)
i fotke Malutkiej poprosze!
serdecznosci!
Marta &
Re: Nadia Anna po drugiej stronie brzucha…
dokładnie tak!
Re: Nadia Anna po drugiej stronie brzucha…
pieknie
Re: Nadia Anna po drugiej stronie brzucha…
suuper:)
bardzo sie ciesze, ze wszystko tak pieknie sie udalo!
jeszcze raz – wielkie gratulacje kochana!!!
Zdjecie moich panienek
Dzieki!
i jeszcze dla wszystkich forumowych cioteczek – zdjęcie sióstr 🙂
Re: Zdjecie moich panienek
Cudne dziewuszki:) gratulacje! i niech Malutka da pospać Mamie i Siostrzyczce:))
Aga i jej dziatki: Jaś(11.03), Igusia(02.05) i Pawełek(31.12.2006)
Re: Zdjecie moich panienek
cuuudne sa !!!! male damy :))
Re: Zdjecie moich panienek
Re: Nadia Anna po drugiej stronie brzucha…
Tak z ciekawości-ile kosztuje ta przyjemność?:)
Re: Nadia Anna po drugiej stronie brzucha…
no cóż…4.000zł
Re: Nadia Anna po drugiej stronie brzucha…
To jeszcze nie tragicznie!:) Myślałam, że z 7 tys:)
I mówisz, że warto? A jesteście z Wawy? N
Re: Nadia Anna po drugiej stronie brzucha…
To jeszcze nie tragicznie!:) Myślałam, że z 7 tys:)
I mówisz, że warto? A jesteście z Wawy?
Re: Nadia Anna po drugiej stronie brzucha…
Nie! na szczescie tylko 4.000 albo az 4.000 :). Ale wiem jedno, jesli jeszcze kiedys zdarzyło by mi sie byc w ciazy i rodzic, to bez wahania jade tam. Mieszkam niedaleko Gdańska i ten szpital tam właśnie sie znajduje.Oj warto, warto. Nie ma najmniejszego porównania z tym co przeszłam w szpitalu państwowym… Poród było ok, ale opieka po… A w zasadzie brak jakiejkolwiek opieki, brud – co drugie dziecko zarażone jakims syfem- gronkowiec, masa odwiedzajacych – bez ograniczen czasowych – u jednej kobiety maż siedział do drugiej w nocy, a z kolei inna pacjentka z mojej sali miała b.liczna rodzine, która nie omieszkała jej odwiedzic ( 7 osób odwiedzajacych w niewielkiej sali + 3 kobity po porodzie i noworodki!!! ), niemiły personel, żadnych info na temat stanu dziecka ( z Sonia były małe kłopoty, a każde moje pytanie odbijało sie od sciany i pozostawało bez echa… ), duchota ( stare okna, których nie dało sie otworzyc + upalny lipiec )…szkoda gadac. Teraz będe wspominać tylko to co dobre 🙂 czyli ostatni poród.
Re: Nadia Anna po drugiej stronie brzucha…
No to kochana poproszę na priva o szczegóły!!!! czy tgrezba wczesniej rezerwowac poród? Jak wygląda przyjazd? Jak to wyglądało u Ciebie? Ja z Torunia więć też trochę daleko;)
Re: Nadia Anna po drugiej stronie brzucha…
No to kochana poproszę na priva o szczegóły!!!! czy trzeba wcześniej rezerwowac poród? Jak wygląda przyjazd? Jak to wyglądało u Ciebie? Ja z Torunia więć też trochę daleko;)
Znasz odpowiedź na pytanie: Nadia Anna po drugiej stronie brzucha…