Nasz Adaś nie śpieszył się na ten świat.
Termin miałam wyznaczony na 03.08. ale nic sie zupełnie nie działo, no i tydzień po terminie wylądowałam na patologii, tak na wszelki wypadek radziła mi moja lekarka. Poleżałam tam kilka dni, porobiono mi dokładne badania, i 15.08 zawieziono mnie na porodówkę celem wywołania porodu, fachowe określenie indukcja. Z patologii tego dnia zabrano nas 4 dziewczyny, wszystkie na indukcje, około 8,30 rano. Z tego co się wcześniej dowiedziałam, taki “zabieg” miał trwać max. do 10 godz. Podłączają kroplówkę z oksytocyną i z czasem zwiększają dawkę. NIestety u mnie to nie działało, skurcze się pojawiły, ale bardzo mizerne, no i na dodatek co chwila byłam podłączana pod KTG. Tętno maluszka co jakiś czas spadało do 80 a potem nagle wzrastało do 160, położną ten fakt zaniepokoił i zgłosiła lekarzowi będącemu na dyżurze, ale on kazał dalej monitorować i tyle. Około 17,00 jedna z nas pojechała na cesarkę, natomiast druga około 19,00 wrócila na patologię. Zostałyśmy we dwie i lekarz zdecydował, że dziś rodzimy i już. Zwiekszył mi dawkę oksytocyny dość wyraźnie, w międzyczasie przebił pęcherz płodowy, i skurcze dośś mocne pojawiły się co 3 min., a za pół godzinki co minutę i to bardzo intensywne. Wody płodowe zaczęły robić się zielone. Poprosiłam o znieczulenie zewnątrzoponowe, dostałam je około 23,00 no i lekarz czekał czy rozwarcie się powiększy, ale nic się nie działo, oprócz tego, że tętno dziecka znowu niebezpiecznie zaczęło spadać. W końcu około północy lekarz dyżurny zadecydował że będzie cięcie cesarskie. Jak miło było to usłyszeć, po tylu godzinach męczarni i niepokoju o dziecko. Adaś przyszedł na świat o godz 0:40 dnia 16.08.2003. Dostał 10 punktów. Byłam szczęśliwa. I jak się potem okazało moje dziecko mialo owiniętą szyjkę pępowiną 2 razy <tak jak i ja zresztą jak się urodziłam>. Natomiast moja kolezanka z patologii urodziła 5 godz. po mnie też przez cc. Na lekarza dyżurującego tamtego dnia wpłynęły skargi, bardzo słusznie, bo podczas badań był bardzo brutalny, tylko ciekawa jestem czy to coś da, no i jak się dowiedzialam później jedna położna przez niego płakała na dyżurze. Ale co tam.. Adaś już jest ze mną i tak naprawdę już prawie zapomniałam o trudach porodu, jest cały, zdrowy i kochaniutki! Warto było pocierpieć troszkę!!!
Ela i Adaś 16.08.2003
3 odpowiedzi na pytanie: Narodziny Adasia
Re: Narodziny Adasia
GRATULUJE!!!!
A NAJWAZNIEJSZE ZE JUZ JESTESCIE RAZEM.. POZDRAWIAM I ZYCZE DUZO ZDROWKA PPAPAPAPA
Re: Narodziny Adasia
jej Elunia, ale cie wymordowali! az mi to sobie trudno wyobrazic, ja po swoim ekspresowym porodzie na nogach sie nie trzymalam. dobrze, ze malenki jest zdrowiutki! trzymajcie sie cieplutko!!!!!!
Effcia z cudnym FRANUŚKIEM co jednak jest lewkiem (20.08)
Re: Narodziny Adasia
No to sie wymęczyłaś! ciekawe, co mnie czeka…Zdrówka życzę!
Izka i Iga 23.08
Znasz odpowiedź na pytanie: Narodziny Adasia