Udało mi sie wreszcie odpędzić męża od komputera wiec opisze swój poród.
Zaczeło sie wszystko o 23.30 1 maja wróciłam do łóżka po siknięciu ledwo sie przekręciłam na bok i chlusnęły wody – nawet nie odeszły a chlusnęły w takiej ilości ze podpaski nie wystarczały i przerzuciłam sie na reczniki kąpielowe (poszło ich 3 + to co wyleciało do wanny jak udało mi sie dojśc do niej zostawiając mokry ślad). Z pod prysznica zadzwoniłam do połoznej p. Krystyny Komosy która kazała nam jechac do szpitala i dać znać jak bedzie rozwarcie na 3cm. Do szpitala dojechaliśmy ok 1 w nocy na oddział przyjął nas dr Rak (oczywiście sie uśmiał z tego ręcznika ale zrozumiał jak mu zalałam cały gabinet) o 2 byliśmy juz na oddziale z rozwarciem na 1 palec i 0 skurczybyków. Na ogólnej sali byłam ja i jeszcze jedna kobitka o 4 rano podłaczli mi kroplówkę z oxytocyną po której ok 8 bez żadnych dolegliwości miałam juz rozwarcie na 3 palce( w tymczasie mój mąż sie kimnął na łózku porodowym mimo iz kobitka obok bardzo cierpiała przy każdym skurczu). Zadzwoniliśmy do położnej która przyjechała i ok 9 przenieslismy sie do sali do porodów rodzinnych (w szpitalu nazywają ja eko hihihi) i sie zaczeło. Na wstepie powiedziała ze to jeszcze z 7 godzin potrwa i zwiekszyła mi dawkę oxytocyny wpakowała do wanny i razem z Michałem masowali mnie przy skurczach oraz właczali bicze wodne po wannie przyszedł czas na badanie przy którym był masaż szyjki (nie powiem zeby nie był bolesny ale od razu rozwarcie po nim zrobiło sie na 6cm) przyszła pora na piłkę i nastepne masaże które były jak tortury bardziej mnie one bolały niż skurcze. Tuz przed 12 miałam juz 10 cm i….. tu nastapił koniec mojej współpracy strach że juz główka idzie tak mnie sparaliżował (chyba za dużo sie naczytałam ze najtrudniej wypchnąc główke i ze to najbardziej boli i najtrudniejsze i dlatego tak sie stało teraz juz wiem ze nie jest tak źle) ze nie mogłam przeć i tak przez godzinę (nawet chciałam iść do domu)dopiero jak na mnie nakrzyczeli ze beda mi Franka kleszczami wyciagac pomogło i po 2 pchnięciach wyskoczył jak z procy o 12.55 (podbno krzyczeli zebym już nie parła bo mały był juz z nami a ja jak sie wzięłam do roboty to niechciałam przestać hihihi). Dostał 10 punktów, dumny tatuś przeciął pepowinę (nie wyobrażam sobie zeby go nie było przy mnie) po 5 min urodziłam łożycho i jak dla mnie najgorszy moment szycie (na poczatku dostałam za mało znieczulenia dopiero później mi dołożono). Zaraz po myciu i pomiarach przyniesino mi Franka i p. Krystyna pomogła mi go przystawic do cyca, pokazała jakie są inne metody. Przyniosła lód na krocze dała Tantum Rose do podmywania nastepnego dnia tez przyszła zobaczyc jak nam sie wiedzie a co najwazniejsze zostalismy w tej sali co rodzilismy z własna wanna :-). Po porodzie stwierdziłam ze mogłabym byc znowu w ciązy bo nie było tak strasznie rodzić oczywiście jeśli bedzie przy nas znowu p. Krystyna.
Rodziliśmy w szpitalu na Solcu naturalnie bez znieczulenia.
Kaśka i Franek 02.05.2003
7 odpowiedzi na pytanie: narodziny Franka
Re: narodziny Franka
No to Ci lekko poszło, Kasia. Niektórzy to mają szczęście. Gratulacje!!!
p.s. Wiesz co, ja też bym już znowu mogła…
Kasia, mama Łukasza (20.12.2002)
Re: narodziny Franka
uuuu
a kiedy ja?
Carmella z marzeniami
Re: narodziny Franka
gratuluje synusia!!!!!
z tego co piszesz to mialas dosc przyjemny porod…. Abym i ja taki miala
pozdrawiamy
Gosia z dzidziusiem (31.07)
Re: narodziny Franka
No Michkas miałas termin 2 dni po mnie a juz dawno jesteś po a ja jeszcze jak ta słonica chodzę :-)Gratuluję Franka Wspaniałego widziałam zdjęcię fajniutki jest i tyle 🙂
Kaśka i majowa Nadia
Re: narodziny Franka
He, he-rozśmieszyłas mnie do łez! Wyobraziłam sobie jak przesz w próżnię, a dzidzia już dawno na wierzchu!
Re: narodziny Franka
Gratuluję synka !!!!!!!!!!
POZDRAWIAM
Agnieszka (termin 08.07.2003)
Re: narodziny Franka
Urodziłaś dokładnie miesiąc po mnie. Cieszę się, że wszystko poszło gładko. Gratuluję Franka i odpornego męża.
Pozdrawiam
GOHA i Dareczek
02. 04. 2003
Znasz odpowiedź na pytanie: narodziny Franka