Narodziny Gabrysi

W poniedziałek 12.01.2004 świętowaliśmy z mężem pół roku naszego małżeństwa. Ja, która w czasie ciąży unikałam alkoholu, dałam się namówić na małe piwo no i czipsy (do których nie trzeba było mnie namawiać…) Wieczorek był bardzo miły, wpominaliśmy nasze poznanie, nasz ślub a głównym tematem była oczywiście Gabrysia. Stwierdziłam że na pewno na nią poczekamy dłużej bo nic sie nie zapowiada żeby chciała w końcu nas zobaczyć. W końcu termin miałam na 18.01. Poszliśmy spać dość wcześnie bo mąż miał na ranną zmianę a ja po tym piwku byłam bardzo osłabiona 😉

O 4 rano obudziłam się z bólem w krzyżu. No tak… znowu moje jelita. Nic dziwnego, po tych czipsach. Mam nadwrażliwe jelitka więc nie zdziwiło mnie że po pięciu minut znowu poczułam ten ból. Coż… jakoś muszę przecierpieć do rana. Tak sobie leżałam i czekałam aż mąż się obudzi. Oczywiście co chwilę czułam mój krzyż i podbrzusze ale przestałam na to już zwracać uwagę. Nagle poczułam że muszę iść do kibelka. Hmm… biegunka… Czyli wracam do normy. Moje kochanie w końcu się obudziło. Oczywiście zaraz się zaniepokoił moimi bólami ale on objawy porodu wypatrywał już od miesiąca. Uspokoiłam go że to moje klopoty żołądowe i nic więcej. Popatrzył podejrzliwie i zaczął sprawdzać na zegarku co ile mam te skurcze (nadal według mnie jelitowe. W końcu kobieta WIE kiedy rodzi). Po pół godzinie stwierdził że mam je co 5 minut, regularnie i że on nie idzie do pracy bo ja rodzę. Hehehehehhe, dobre 😀 Mówię mu że to jelita, w końcu takie bóle mam nie od dziś. Spojrzał na mnie i pokiwał głową. Oooo a ja poczułam że muszę znowu do kibelka. Zastanawiające zaczęła byc dla mnie dlaczego te bóle nie mijają po wizycie w toalecie tylko się nasilają a mój ślubny co chwilę wołał że za chwilę będę mieć skurcz. Kurczę… sprawdzało się… Gdzieś od godziny 7 bóle były trochę silniejsze i pojawiały się co 3,4 minuty. Mąż oczywiście cały w nerwach, co chwilę mi powtarzał że musiamy już jechać. A ja spokojnie że jeszcze nie bo ja NA PEWNO NIE RODZĘ. W KOŃCU KOBIETA WIE KIEDY RODZI. O 8 już nie wytrzymał i wezwał taksówkę. A mnie, cholewcia, zaczęło trochę badziej boleć. Nie były to bóle silne ale były o chwilę. W taksówce już zaczęło bardziej boleć. Ale mnie to nadal nie ruszało. W KOŃCU JESZCZE NIE RODZĘ. Ominę teraz opis mojego przyjęcia który trwał prawie godzinę. Jak biurokracja to biurokracja na całego. W każdym razie golenie trwało 2 sekundy a lewatywka była całkiem niezła dla kogoś kto cierpiał całą ciążę na zaparcia. Przebrana w seksowną koszulkę szpitalną i szlafroczek (ciekawe w czym oni to piorą, chyba w krochmalu) pojechałam na pięterko. Tam też wypełnianie wszystkich papierów długo trwało. Badzo miła położna po przebadaniu mnie stwierdziła że mam rozwarcie na 4 palce i że bardzo szybko nam to pójdzie. A ja się jej pytam co pójdzie. Położna zaczęła się strasznie śmiać i mówi do mnie że przecież ja rodzę. Leżę na tym łóżku i do mnie nie dociera. Zbadała mnie jeszcze raz i poczułam ciepło. To wody odeszły. Czyli to jednak już ❗ ❗ Położne kazały mi zrobić kilka rundek po korytarzu a potem na piłkę. Łazimy tak z mężem i łazimy. A bóle silniejsze. Nie cierpiałam tak bardzo bo zawsze ciężko przechodziłam okres a ból był nawet mniejszy. Oddychanie bardzo mi pomogło. Mąż, biedak cały blady, również oddychał ze mną o podtrzymywał mnie przy skuczach. Znowu skok na łóżko i badanko. Już 5 palców, na piłkę. Położna co chwilę się patrzyła podejrzliwie i pyta się mnie czy coś mnie boli bo ona tu męczy się przy masażu szyjki a ja nic. Masaż? Jaki masaż? Wskoczyłam w końcu na piłkę no i skaczę na niej. Mąż mnie dzielnie asekuruje z tyłu żebym nie zleciała. Skurcze coraz silniejsze a ja się robię śpiąca. Znowu wskakuję na łóżko. Położna mówi że główka jest niziutko, że to za niedługo. Pytam się o ktg, kiedy w końcu mi zrobią. No to zataszczyły kobity machinerię i mnie podłączają. Nagle robi się cisza… Położna patrzy na drugą i wołają lekarza. Ja w panikę, co się dzieje!. Tętno Garysi spada do 60… Lekarz nie czeka na nic i woła: na cięcie, chyba jest pępowiną owinięte. Wszystko zaczyna się szybko dziać. Wiozą mnie na salę, jakieś zamieszanie a ja tak wystraszona że zapominam oddychać. Słyszę że rozmawiają między sobą jak mnie ciąć bo dziecko już tak nisko. To ja prawie krzyczę: nieważne, tnijcie wzdłuż i wszerz, tylko ją ratujcie. Podchodzi jakaś kobieta i pyta się mnie o imię. Mówi że na chwilę da mi tlen żeby mi się lepiej oddychało. Do twarzy coś mi przykłada, jakąś maskę. Chcę jej powiedzieć że się duszę ale zasypiam.

Nie wiem ile to trwało. Przebudziłam się i moja pierwsza myśl: co z Gabrysią. Mówię to na głos bo widzę jakąś pielęgniarkę która układa narzędzia. A ta w krzyk. O matko święta… umarłam i ożyłam że tak krzyczy? Okazało się że obudziłam się za szybko. Całe szczęście lekarka była bardzo miła i opowiedziała na moje pytania zanim mnie na nowo uśpiła. Z Gabrysią już wszystko dobrze. Dostała aż 5 punktów. Jakie aż! Przecież to bardzo mało! Okazało się że jak na te warunki to bardzo dużo. Gdyby nie była taka silna to nie przeżyłaby porodu. Waży tylko 2500 g bo miałam za małe łożysko ale jest już wszystko dobrze, ma już 10 pkt. Zasypiam…

Po jakimś czasie w końcu mnie wiozą do niej. Jaka piękna… I ma dziurkę w brodzie… Tylko po kim ❓ Leży sobie spokojnie i czeka na mnie. Mąż i moja siostra również. Ryczą jak wariaci. A ja w końcu dostaję ją w moje ramiona. W końcu… nasza upragniona Gabrysia…

Kaszanna i Gabrysia (18.01.04)

4 odpowiedzi na pytanie: Narodziny Gabrysi

  1. Re: Narodziny Gabrysi

    Świetnie napisane Ale mieliscie przygodę… A co by było, jakbyś nie przypomniała im, że istnieje takie coś jak ktg??? Co za ludzie wrrr…
    Najważniejsze, że wszystko jest już w porządku i jesteście w trójeczkę. Tyle cudownych chwil jeszcze przed wami.
    Gratuluję córeczki

    Daga i Zuziak 21 kwietnia 2003

    • Re: Narodziny Gabrysi

      super opis i mnie tez zatanawia dlaczego nikt nie pamietala o ktg?? DObrze ze wszystko dobrze sie skonczyl:)

      Dorota i Zosia <16.07.2003.>

      • Re: Narodziny Gabrysi

        Serdeczne gratulacje :)- jejku wydawalo sie, ze wszystko tak sprawnie pojdzie… Nigdy by mi do glowy nie przyszlo, ze sprawy przybiora nagle taki obrot. Dobrze, ze podlaczyli Cie do KTG a nie czekali dalej…to jednak prawda, ze przebiegu zadnego porodu nie da sie przewidziec dopoki sie nie skonczy. Podziwiam:)

        10 luty 2004

        • Re: Narodziny Gabrysi

          Mamusia spisała się na medal:) gratulacje:)) dobrze, że wszystko się dobrze skończyło:)

          Aba i Jaś (04.11.03)

          Znasz odpowiedź na pytanie: Narodziny Gabrysi

          Dodaj komentarz

          Angina u dwulatka

          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

          Czytaj dalej →

          Mozarella w ciąży

          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

          Czytaj dalej →

          Ile kosztuje żłobek?

          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

          Czytaj dalej →

          Dziewczyny po cc – dreny

          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

          Czytaj dalej →

          Meskie imie miedzynarodowe.

          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

          Czytaj dalej →

          Wielotorbielowatość nerek

          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

          Czytaj dalej →

          Ruchome kolano

          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

          Czytaj dalej →
          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
          Logo
          Enable registration in settings - general