Niemowlaki w hipermarketach

Ostatnio byłam w dużym centrum handlowym i zobaczyłam mamę z może 3 tygodniowym noworodkiem. Tak mi się zrobiło żal tej kruszyny. Tam tyle bakterii, zarazków, głośno, poza tym klimatyzacja i przeciągi. Po co ciągać dzieci w takie miejsca. Ja rozumiem, że czasami nie ma z kim zostawić a zakupy trzeba zrobić, ale najczęściej takie maluszki są z obojgiem rodziców i jedno mogłoby zostać w domu lub wyjść z dzieckiem na spacer to jest dla niego leprze. W końcu posiadanie dziecka wiąże się z pewnymi wyrzeczeniami.
Czasami wizyta w takim centrum handlowym jest dla dzieka swego rodzaju terapią a le to zupełnie inny przypadek.
Co o tym myślicie. Ja wybrałam się na zakupy z moim Maćkiem jak miał 8 miesięcy. Tak wogóle zostaje z dziadkami, albo któreś z nas samo robi zakupy

30 odpowiedzi na pytanie: Niemowlaki w hipermarketach

  1. Re: Niemowlaki w hipermarketach

    oststnio spotkal mnie ten sam widok…..2 tygodniowe malenstwo w markecie ale popatrzmy tez z drugiej strony moze faktycznie nie ma z kim zostawic ja z Ewka bylam pierwszy raz na zakupach jak skonczyla dwa miesieca… Ale karmie ja piersia a ona nie toleruje butelki wiec odciaganie nie wchodzi w gre maz nie zna sie na roznych rodzajach mies itp a przeciez musze cos jesc….
    ASIA
    ps teraz ewka ma 7 miesiecy na duze zakupy typu pieluchy sloiczki soczki jedzonko wybieramy sie raz na miesiac (potem ewentualnie dokupuje w malych sklepach) i tez jezdzimy z Ewa a ona to uwielbia cieszy sie oglada itp,niestety nic nie poradzimy na to ze dzieci lubia supermarkety ;-)))))))))
    ASIA

    • Re: Niemowlaki w hipermarketach

      Ja byłam dwa razy z miesięcznym maluchem w hipermarkecie, nie jeżdżę tam codziennie,ale karmię piersią, a jeszcze tydzień temu mały nie tknął się butelki ( z moim pokarmem oczywiście), mąż nigdy do końca nie wiedział co ma kupić, ja się wściekałam,więc pojechaliśmy razem. Byliśmy krótko, ale byliśmy…….
      P. S. Moja kolezanka np. sama musiała robić zakupy, mąż Jej nie pomagał, a do osiedlowego sklepu z wózkiem się nie zmieściła, a zresztą kto by Jej potem wniósł te zakupy na 3 piętro…więc jeżdziła do hipermarketu, potem mąż jak wracał z pracy wyciągał rzeczy z samochodu…..
      Julka

      • Re: Niemowlaki w hipermarketach

        Niestety tak bylo i u mnie – Ciri w wieku 2 tygodni stala sie bywalczynia wielkich supermarketow, dodam jeszcze, ze byl to styczen! Niestety nasz tata pracuje i nie moze robic z nami zakupow, poza tym mala nie znala i do tej pory nie zna butelki, wiec klapa. Karmilam ja piersia i jakos na szczescie te zarazki ja omijaly. Moze dzieki tym “wystawianiom na zarazki” nabyla wiekszej odpornosci -nie wiem – my nie mialysmy innego wyjscia -wszystkie babcie i ciocie mamy kilka tysiecy mil dalej, wiec z przykroscia i bolacym serduchem “wloklam dzieciaka za soba”. Staralam sie przechodzic szybciutko kolo wszelkich lodowe, mialam zawsze katreczke, wiec wszystko bylo bardzo zorganizowane, nie chodzilam, nie ogladalam tylko szybko to co z kartki i do kasy:) Nie pochwalam tego, tez mnie to dobijalo, ale czasem jak mus to mus:)

        wesolek

        • Re: Niemowlaki w hipermarketach

          Wprawdzie nie pamiętam kiedy byliśmy z Kuba na zakupach pierwszy raz ale odkąd pamiętam jeździ z nami i nigdy nic się z nim złego nie działo.
          Może to faktycznie nie mądre ale doszliśmy do wniosku że to najlepsze rozwiązanie. PO pierwsze karmie piersią więc zstawienie go z kimś dawało nam jakiieś 2 godzinki a trzeba dojechać, wrócić i zrobić zakupy. Do tego wszystkiego wieczny stres że coś może jest nie tak,że może płacze itp. Po drugie Kuba to uwielbia, jest wtediy najgrzeczniejszym dzieckiem pod słońcem a ja jestem spokojna że mam go przy sobie.

          Kamcia

          • Re: Niemowlaki w hipermarketach

            No tak, czekałam tylko kiedy spanie deszcz wymówek, dla których dziecko jest zabierane do marketów. Nie obraźcie się, ale dla mnie to wymówki. Myślicie, że ja mam idealnego męża, który robi wszystko? Jesteście w błędzie. Ja go po prostu codziennie wychowuję. Nie raz było tak, że czegoś zapomniał i musiał się wracać albo jeść tłustą wędlinę bo taką kupił. Mnie owszem trafiał szlag, że taki niemota, ale nie dawałam po sobie poznać. Jak sobie pozwolę wejść ma głowę to nie będzie robił nic. Sorry, ale skoro mąż decyduje się na dziecko to jest jego ojcem cały czas, a nie od święta. Nie raz mówiłam, że jak nie pojedzie na zakupy to nie będzie miał co jeść, ja dla siebie i dziecka mogę zrobić zakupy na osiedlu, chodząc tam nawet codziennie. Tak więc wniosek jest taki, że mamy tyle ile wymagamy. Ja od początku bałam się, że nie będzie robił nic przy dziecku, ale postanowiłam być twarda, on w końcu też jest jego ojcem. Do dziś wymiguje się od wielu rzeczy. Jak nie chce pomóc przy sprzątaniu to mówię, że będziemy mieli bałagan itd.
            Generalnie chodzi mi o to, że takie kruszyny pomiżej 2-3 miesięcy są tam zabierane. Co więcej rodzice wożą je w fotelikach a nie gondolach i te maleństwa są strasznie skulone. Ortopeda powiedział mi, że folteki jest dobry na jazdę samochodem a nie powinien zastęopować gondoli. Żeby chociaż te maluszki jeździły po sklepach w gondolach
            No ale i tak każdy zrobi jak uważa. Generalnie bylam ciekawa Waszych oponii.
            pozdrawiam
            Lidek

            • Re: Niemowlaki w hipermarketach

              Oj Lidku, a ja myslalam, ze my jestesmy juz na tyle dorosle, zeby sie nie podpuszczac i nie prowokowac. To forum chyba sluzy temu, zebysmy sie wzajemnie wspieraly i sobie pomagaly a nie czekaly “az spadnie deszcz wymowek”. Kazda z nas ma inny charakter, moe nie ktore nie chca “wychowywac” mezow tylko miec w nich partnerow (co by bylo gdyby tak mezowie zaczeli nas wychowywac?:-)…ja tak sobie mysle, ze wiekszosc mezow to tez ludzie:-) To prawda Lideczku, ze maz jest ojcem caly czas, ale czasem z tego powodu pracuje dlugo, zebysmy my nie musialy i zebysmy mogly sobie byc w domu z dzidziusiem – ja sie z tego powodu nie uskarzam. A naprawde tym dzidziusiom az taka krzywda sie nie dzieje, dopoki nie pozwolimy by wszyscy w sklepie je calowali i dotykali. Oczywiscie, ze mozesz miec swoje zdanie na ten temat, ale wierz mi, ze niektorzy nie maja sklepikow osiedlowych, nie maja babc i ciotek pod reka i maja mezow….marynarzy:) Pozdrawiam goraco Ciebie i inne Mamusie i bobaski (i te w domach…i te w hipermarketach).

              wesolek

              • Re: Niemowlaki w hipermarketach

                W żadnym razie nie chodziło mi o prowokowanie czy podpuszczanie. tak na prawdę chciałam zobaczyć na ile stosunki mogą być partnerskie w małzeństwie. Co do wychowywania to może nie użyłam najtrafniejszego sformuowania tak naprawdę chodziło mi o wzajemne uczenie się partnerstwa. Ja z dzieckiem siedziałam 8 miesięcy, maż pracuje długi i ciężko, ale docenia to co robię ja, a ja to co robi on. Właśnie wtedy kiedy dziecko śpi i ja mogę odpocząc on jedzie po zakupy /bo dla nas ciąganie tam dziecka nie ma sensu/ Ale bardzo często on ma czas na własne przyjemności. Bynajmniej nie chodziło mi o przypadki takie jak Twój, kiedy w około nikogo do pomocy a mąż b.daleko.
                pozdrawiam

                • Re: Niemowlaki w hipermarketach

                  :-)…tego marynarza podalam tak na przyklad 🙂 Moj wraca z pracy wieczorem i dla odmiany wolimy posiedziec jeszcze te godzinke czy dwie (jedyn czas kiedy Ciri moze pobyc z tata) razem. Staramy sie wtedy ani nie zmywac naczyc po obiedzie ani nic innego tylko byc razem, bawic sie,… No byc i cieszyc sie soba:) i szkoda nam tego czasu, zeby jeszcze tate na zakupy wysylac. Nie mowie, ze on w ogole nie chodzi na zakupy -wrecz przeciwnie. Teraz kiedy pracuje w swojej firmie i czasami konczy szybciej wskakuje do sklepu, robi obiad (notabene lepiej ode mnie – moje umiejetnosci kulinarne ograniczaja sie zwykle do zamowienia czegos przez telefon:), ale jak Ciri byla mlodsza pracowal w firmie jak pracownik, i… Nie bylo wyjscia – wracal pozno i czasami mial tylko godzinke czy pol na to, zeby dziecko wiedzialo kto to tata:) Pozdrowka serdeczne:)

                  wesolek

                  • Re: Niemowlaki w hipermarketach

                    Nooo, pewnie podpadnę szanownym Mamom, ale wtrącić się jak zwykle muszę. Bo moja Asia na hasło “ja robię zakupy, a ty posiedź z Olkiem” robi wielkie oczy i stwierdza, że idą z nami… Cały dzień w domu, buzi nie ma do kogo otworzyć, a ty jeszcze na zakupy chcesz jechać? Sam???
                    To tyle, w kwestii robienia zakupów przez mężów. Dodam, że pracuję, wyłażę z domu wcześnie rano (6:30), wracam po 16:00. Więc, teoretycznie, czas na zakupy mam :-).
                    Po sklepach łaził z nami od 2 tygodnia (chyba, może trzeciego). Bywa tam od tego czasu średnio raz w tygodniu. Ponadto spacery po galerii Mokotów, łażenie po sklepach z ciuchami… No, jak się żona z mamą wybierają na zakupy ciuszków, to ja zostaję z Olkiem. To już zbyt ciężkie przeżycie dla faceta :-). W czasie tychże wojaży nawdychał się toooony zarazków, zafascynowany patrzył na kolorowe półki z towarami, patrzył się szczęśliwy w te wszytkie nieznane, piękne lampy z uśmiechem na pyszczydle. Sama radość. Zarazki jakoś się na nim nie poznały chyba, bo nie zachorował dotychczas ani razu. Nas za to zwaliło z nóg już dwa razy. Aśka przeszła anginę, a ja jakieś katary i ostre infekcje. I nic…Ani katarku..
                    Bawią mnie troszkę teksty o zarazkach w sklepach… Walczę z tym na codzień (pracuję w zakładzie farmaceutycznym). Na 1cm2 głowy, czoła lub okolic pach żyje około 1 000 000 drobnoustrojów, w 1 ml wydzielin z gardła czy nosa 100 razy więzcej, czyli 100 mln. Paradoksalnie w odchodach – około 10mln w gramie. To o czym my tu mówimy? Czepki na głowe, maseczki i rękawiczki zakładać…
                    Jako ciekawostkę dodam, że normy europejskiedla leków doustnych dopuszczają 1000 bakterii w 1g… A w końcu leczyć się trzeba?
                    Może mi się wydaje, ale przecież żeby organizm malucha zaczął się uodparniać, musi się nauczyć, na co ma się uodpornić., nieprawdaż? Owszem, z mleczkiem mamy przełazi troszkę przeciwciał, ale i te muszą z czymś walczyć. Maluch też wytwarza własne przeciwciała, które też muszą się nauczyć rozpoznawac wroga. I mieć z kim walczyć. A jak nie mają wrogów w bakteriach, sporach czy grzybkach, to zajmują się innymi białkami – kazeina, białka roślinne, pyłki, białka zwierzęce z pokarmów… I alergik gotowy :-((

                    Tata Marcin & Oleczek

                    • Re: Niemowlaki w hipermarketach

                      Calkowicie sie z Toba zgadzam Tato Marcina!!! Dla mnie tez to ciagle gadanie o zarazkach i bakteriach wydaje mi sie troche dziwne!!! Filip jak skonczyl 3 tygodnie to zaczal ze mna jezdzic do sklepu! jak mial 4 miesiace poplynal z nami promem do Polski. Tam wpadlismy w szal zakupow i wrocilismy do Szwecji!!! Jezeli bedziemy wychowywac dziecko pod kloszem to kiedy w koncu dopadnie go,,ten pierwszy zarazek” to choroba murowana!!!

                      Pozdrawiam wszystkich!!!!!!!!!!!!!!!!!

                      Edyta i Filipek 4.01.2003

                      • Re: Niemowlaki w hipermarketach

                        DOBRZE GADA

                        Magda mama Natalki ur19.03.03

                        • Re: Niemowlaki w hipermarketach

                          nawet bardzo dobrze.
                          my tez jezdzililismy z mala ninka po sklepach i z wizytami u calej rodzinki (duza rodzina, duzo okazji) i malo chorowala.

                          chcialam tylko poprosic rodzicow tych noworodkow i niemowlaczkow: zdejmujcie chociaz kocyki z maluchow w tych supermarketach, bo nie dosyc ze dziecko jest opatulone w kurtke czapke i szlik to jeszcze owiniete szczelnie kocem i jak tu potem nie chorowac. sami rodzice kurteczki na dol wozka, a dziecko….??

                          Olag i Nina ur. 01.07.2002

                          • Re: Niemowlaki w hipermarketach

                            Chyba zmienię sig`a, bo już drugi raz zostałem tatą Marcina.
                            A jestem Marcin, tato Olka…

                            Tata Marcin & Oleczek

                            • Re: Niemowlaki w hipermarketach

                              Przeparaszam, przepraszam, przepraszam!!! Po prostu mam sentyment do imienia Marcin!!!!
                              Pozdrawiam cie tato Olka!!!!!!!!!!!

                              Edyta i Filipek 4.01.2003

                              • Re: Niemowlaki w hipermarketach

                                Masz w 100 % racje TATO MARCINIE

                                LESZCZYNKA I EMILKA (23.09.03)

                                • Re: Niemowlaki w hipermarketach

                                  Ależ nie ma za co :-). Mam szczerą i nieprzymuszoną wolę zostać tatusiem raz jeszcze, kto wie – może Marcin Junior? :-)))
                                  PS. Ale wolałbym dziwczynkę.

                                  Tata Marcin & Oleczek

                                  • Re: Niemowlaki w hipermarketach

                                    Tato Marcinie mysle, ze Marcin Junior brzmi bardzo ladnie a ewentualnie moze byc Marcelina!!!

                                    Edyta i Filipek 4.01.2003

                                    • Re: Niemowlaki w hipermarketach

                                      My jeżdzimy z Dominiką do supermarketów raz w tygodniu i nie zauważyłam, zeby te okropne ZARAZKI coś jej robiły. Z różnymi bakteriami styka się na codzień, także w domu, więc nie uważam, ze te z supermaketu akurat miały jej zrobić krzywdę. Oczywiście nie narażam jej na uściski przeziębionych ludzi, nie sadzam w przeciągach, ale uważam, ze nie ma co przesadzać i trzymać dziecka pod kloszem.

                                      Nika i Dominika (10,09,03)

                                      • Re: Niemowlaki w hipermarketach

                                        Ja ze swoim też szybko chodziłam do dość dużego sklepu, może nie hipermarket ale Centum Handlowe tyle, że jest w nim ciszej, bo nikt ciągle nie wydziera się przez megafony. Napewno nie jest to wspaniałe miejsce dla dziecka, ale jeżeli chodzi o zarazki to odpukać niczego nie złapał 😉 Po za tym ja byłam w takiej sytuacji, że czesto musiałam robić zakupy z dzieckiem gdyż mój mąż wyjeżdzał na 2 tygodnie. Więc może i dlatego też się do tego przyzwyczaiłam i było to dla mnie normalne, że z dzieckiem wszędzie chodziłam. Zresztą jak zdarzało nam się jechać gdzieś po jakieś większe zakupy to też braliśmy małego ze sobą bo kto by go nakarmił pod moją nieobecność?? A tak w samochodzie zawsze dostał cyca i dziecko było szczęśliwe. W zasadzie przez to, że zabieraliśmy go wszędzie ze sobą teraz nie boi się aż tak bardzo takich miejsc i ludzi. A po za tym po zakupach zwykle chodziliśmy jeszcze na długi spacerek aby mógł pooddychać świeżym powietrzem. Nie sądzę aby chodzenie z dzieckiem po sklepie było czymś bardzo złym, ale oczywiście jeżeli jest możliwość zostawienia dziecka z kimś pod opieką to czemu nie??

                                        Agus i Kamilek (24.03.2003)

                                        • Re: Niemowlaki w hipermarketach

                                          Ja musiałam i muszę chodzić z małym na zakupy. Jestem sama, więc musiałabym go chyba z psem zostawić. Eh.
                                          Lidek, czasem to konieczność i tyle.

                                          Ania i Olo, 22 lipca 2003

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Niemowlaki w hipermarketach

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general