pojechaliśmy o 23 bez planowanego rodzinnego, bez szkoły rodzenia i w ogóle z marszu- stwierdziłam, że wszystkie rodziły i ja dam rade bo to,,naturalna czynność,,. troche żałowałam tej decyzji gdy nie wiedziałam jak oddychać przy skurczach ale z perspektywy czasu jestem dumna z siebie.
nocna zmiana pielegniarek to byly prawdziwe szmaty. gdy szyjka sie rozwierala zwymiotowalam i uslyszalam,,nie moglas powiedziec ze bedziesz rzygac?,,
a gdy spytalam ile jeszzce ta szyjka bedzie rozwierac to,,nie bylas w szkole rodzenia,,? a co to cholera obowiazek?
no i gdy jeszcze o cos tam zapytalam to,,nie wiesz iule faz trwa porod,,
aa i medy w ogole meza nie wpuscily na porodowke pomimo ze bylam tam sama.
przy nastepnym porodzie juz sobie tak nie dam!
jak mnie podlaczyla do ktg to lezalam tam 2 godziny zanim przyszla sprawdzic, wyobrazacie sobie??
poszlam spac bo bylam wykonczona i jeszcze woda mis ei skonczyla, wypilam 3 butelki i bylo malo.
i rano przyszla inna zmiana, polozna aniolek… kazala natychmiast wstac i chodzic bo opoznialam porod przez to lezenie. jak juz bylo tak zle (bol mi promieniowal na nogi to wspominam najgorzej) to prosilam o znieczulenie i teraz najlepsze: ,,co sie wszystkie nauczyly ze porod ma nie bolec? poza tym znieczulenie jest od poniedz do piatku od 8 do 14,,!!!!!!!!!!!!!!! mialam pecha, rodzilam w sobote rano. wiecie pewnie chodzi o obecnosc anestezjologa ale sam fakt ze od 8 do 14 hehehe
pozniej przyniosla mi pile, jak na nia siadlam zaraz dostalam partych skurczy. i wtedy wlasnie wcale nei chcialam zeby maz byl i patrzyl, po prostu. nie chcialam zeby mnie taka widzial.
wody odeszly dopiero na fotelu i porod wlasciwy trwal 3min,45 sek.- maz stal na korytarzu i zadzwonila siostra, sluchali jak sie dre.
pamietam jak polozna powiedziala,, widac juz czarna czuprynke,, wtedy jakby jakies sily we mnie wstapily, adrenaline mialam chyba najwieksza w zyciu. wyszla glowka, reszta jakos sie wysunela sama, i byl na pepowinie, maz stal juz za mna (skad sie tam wzial) i plakalismy w trojke a potem jak Bruno sie do piersi przytulil to cichutko juz bylo tylo M z tylu plakal. cudownie bylo… a jak jak po wyscigu dyszalam tylko wiecie nie ze zmeczenia a z emocji… gdy dzidzie wzieli na wazenie mierzenia ja wyplulam lozysko, zszyli mnie (bardziej bolalo niz naciecie) to wstalam na nogi i chcialam pod prysznic. polozna kazala jednak lezec i wstalam dopiero po 2 godz jak juz bruna nakarmialm. wzielam prysznic i zobaczylam ze mam oczy przekrwione i buzie cala w popekanych naczynkach az na dekoldzie i plecach to bylo ( wszystko zeszlo)- chyba zle oddychalam.
krwawilam dosc mocno i cycki jak balony na nastepny dzien lecz polog mialam calkiem w porzadku, gdy po 6 dniach sciagneli szwy bylo juz calkiem ok. na basen poszlam po niecalych 2 tygodniach a na motor po tygodniu. naprawde bylo ok.
po porodzie mowilamnigdy wiecej, teraz nie moge sie doczekac kolejnej ciazy. Bruno jest taki cudowny i nie moge uwierzyc ze byl we mnie, ze Go rodzilam.
powodzenia dziewczyny!
8 odpowiedzi na pytanie: no to i ja w skrócie opisze poród na wrocławskim brochowie
No to widzę, że w kwestii podejścia personelu do rodzącej przez 5 lat sie na Brochowie nic nie zmieniło 🙁 Na nastepny raz polecam Kamieńskiego 🙂
Ale dzielna kobieta z Ciebie jest!! 🙂
serio? myslisz ze jest na to jakas regula? po prostu slabo trafilam z ta nocna zmiana… fakt ze o kamienskiego slyszalam wiecej dobrych opinii ale nie kierowalam sie tym, wiadomo, u kazdej bylo inaczej. a dyrekcyjna? mam blizej, na kamienskiego korki ode mnie. hehe drugiej ciazy narazie ni widu ni slychu a ja juz szpitala szukam, hehehe, ciekawe co na to maz??? podpytam go dzisiaj hihihihihi
Pierwszego synka rodziłam na Brochowie – byłam traktowana w podobny sposób jak ty, mimo, z e była to cesarka (na która czekaąłm całą noc aż raczy przyjsć nowa zmiana) – mam bardzo niemiłe wspomnienia z tego szpitala. Leżeliśmy tam z jonim 2 tygodnie i nasłuchałam sie tego i owego o porodach od dziewczyn – nie było takiej która była zadowolona z personelu – aroganckie, niemiłe, każda z kobie była właściwie przez te położne obrażana! A pod ktg też leżałam 2 godziny…
Z drugim pojechałam na KAmieńskiego – tego rodziłam naturalnie więc zależało mi na dobrej porodówce. Przeszłam przez 2 zmiany i to naprawdę był cuuuudowny poród – warunki swietne a personel jeszcze lepszy- położna która była przez wiekszosć czasu ze mną to był anioł nie kobieta!!! I tam też każda dziewczyna była zadowolona z porodówki.
Teraz sie przeprowadziłam do Jelenij Góry i niedługo znowu rodzę Ciekawe co tu mnie czeka…
Ja ma zgoła inne wspomnienia sprzed 5 lat. Było extra. Położne dały nawet prywatny namiar do anestezjologa i miałam zzo (słono za nie zapłaciłam – nie wiem po co ). Także pewnie wszystko zależy jak się komu trafi.
A! Chodziłam na Brochowie do szkoły rodzenia – dla mnie rewelacyjna
a w jaki dzien i o ktorej rodzilas?;) bo jak pon-pt 8-14 to moglas dostac;)
Do szpitala dojechałam w czwartek koło 20-21. Szymon urodził się w piątek o 7:40 rano. Także jak widać nie ma reguły…
Ja Brochów wspominam świetnie 🙂 Choć Kliniki jeszcze lepiej.
Natomiast leżałam kiedyś na ginekologii/położnictwie na Kamieńskiego – i nigdy więcej nie pojadę do tego szpitala o ile będę miała wybór.
tak z ciekawosci- ile placilas za znieczulenie i czy bolalo uklucie? i faktycznie potem juz nie bolalo;)
Płaciłam 800 zł. Wkłucie było okropne. Strasznie bolały mnie nogi. Tak jakby mi ktoś coś z nimi robił. A gość wkłuwał się 2 razy – bo raz poszła krew Potem była minimalna ulga, ale nie chodziłam (chyba nie mogłam, ale głowy nie dam) więc psu na budę takie znieczulenie. Końcówka prawie na żywca – żebym czuła parte. Potem koszmar z dochodzeniem do siebie.
Drugi typowy naturals. Wspomnienia o niebo lepsze. Dużo szybciej, intensywniej bez nacięcia. Wstałam z fotela porodowego i poszłam oparta o T bo mnie trochę trzęsło Także ja osobiście zzo nie polecam…
Znasz odpowiedź na pytanie: no to i ja w skrócie opisze poród na wrocławskim brochowie