Od dawna nurtuje mnie pytanie, czy rzeczywiście kobiety, które zaczynają rodzić są odsyłane ze szpitali z kwitkiem z powodu braku miejsc. Słyszy się, że trzeba mieć swojego lekarza prowadzącego z danego szpitala aby przyjęto na oddział Przyznam szczerze, że trochę mnie to dziwi bo sama rodzilam dwa razy w czasie gdy był wysyp porodów, bez lekarza prowadzącego z danego szpitala, bez położnej, bez wtyków itp. Wszystkie moje znajome też rodziły bez tego typu ceregieli nawet w szpitalu św. Zofii, gdzi podobno bez lekarza prowadzącego ani rusz a one dostały się prosto z ulicy. Bardzo proszę, podzielcie się swoimi doświadczeniami w tym temacie. Nie interesują mnie jednak opowieści z trzeciej ręki, że ktoś gdzieś słyszał itp, bo to chyba mało wiarygodne.
13 odpowiedzi na pytanie: Odesłana z kwitkiem z porodówki
mNIE ODESŁANO, BYŁ REMONT, mniej miejsc, ZAPYTANO Mnie, czy mam lekarza prowadzacego, odesłano do innego szpitala
moja Przyjaciólka miała lekarza prowadzące ze szpitala do którego się zgłosiła, ale panie które z nią się zgłosiły na IP i nie miały zostały odesłane z powodu braku miejsc, a rodziłam z przyjaciólką i miejsca były. gorzej z rekami do pracy – opłaconymi i ustawionymi do porodów za pieniazki na lewo do kieszonki.
Z bliźniakami Cię odesłano?
To może wystarczy znac nazwiska lekarzy w danym szpitalu i tylko powiedziec na izbie przyjęć jedno z nich, że niby to lekarz prowadzący
A tak poważnie, to prywatny folwark za nasze pieniądze!
Nie, z Konradem.
To była na dodatek 1 w nocy.
🙂
A drugim razem już nie próbowałam do tego szpitala, od razu pojechaliśmy tak gdzie rodziłam Konrada.
Myślę, że wtedy i z bliźniakami by mnie odesłano.
Tylko zapytano, czy mam z tego szpitala lekarza, o nic więcej.
Wydaje mi się, że jeśli już zdarzają się takie sytuacje to nie wystarczy znać nazwiska lekarza bo przecież jako dokument dajesz kartę ciąży a tam czarno na białym jest zapisane kto prowadzi ciąże, lekarz przybija pieczątki co wizyte- przynajmniej w mojej karcie tak jest.
Ale mnie to wogóle zbulwersował taki proceder, przecież teraz nie ma rejonizacji, wybór lekarza też jest dobrowolny.U nas w miescie przyjmują lekarze z większych miast a kobiety mimo to rodzą w miejscowym szpitalu i nikt się nigdy nie pytał o lekarza prowadzącego pdo kontem przyjąć czy nie na porodówkęOwszem, patrzą siękrzywo wtedy że sięnie chodziło do któregoś z miejscowych ale o to jużpowoli przestaje być problemem odkąd powstało kilka prywatnych przychodni.
Trzeba zażądać na piśmie,że odsyłają wtedy są mniej chętni bo jakby co to macie czarno na białym.
Niby tak,, ale kto ma wtedy głowę do takich rzeczy
ja na blizniaczym forum dosc czesto czytam o odsylaniu pacjentek z racji “braku miejsc”.
kuzynka mojego małża została odesłana z dwóch szpitali, w trzecim w końcu ją przyjęli. Lekarza prowadzącego miała ze zwykłej przychodni.
Ja miałam lekarza ze szpitala i mimo “braku miejsc” zostałam przyjęta. Lekarz zadzwonił aby mnie przyjęli.
Też jestem z Lublina, jak Ulaluki
Jest to dla mnie nie do pomyślenia, bo powinni odesłać do szpitala, w którym są miejsca. Trzeba tez umieć walczyć o swoje prawa, a nie dawać się zbywać. Ja też mam lekarza ze szpitala i na patologie też mnie przyjęli mimo braku miejsc. Mój gin dzwonił,że przyjeżdżam i już.Zapomniałam dodać,że też jestem z Lublina.
W każedej ciąży trafialam na patologię w pierwszym trymestrze i nigdy nie było miejsca. Powiedziałam, że nigdzie się nie ruszam i mają mnie tu położyć i miejsce zawsze się znalazło. Piszę teraz o szpitalu na Madalinskiego w Warszawie. Położono mnie na oddziale ginekologicznym a nie patologii ciąży. Dało się zrobić Gdybym miała silne skurcze czy bóle parte to żadnymi wołami by mnie ze szpitala nie przegonili do następnego. No chyba żeby szpital był nieczynny
Jeśli do urodzenia jest jeszcze trochę czasu, to z braku wolnych miejsc mają prawo odesłac, ale rodząca zawsze moze powiedzieć, że nie ma własnego transportu i życzy sobie karetkę… i wtedy to szpital szuka miejsca w innej placówce.
Znasz odpowiedź na pytanie: Odesłana z kwitkiem z porodówki