witam,
Pislam tu kiedys ze nie chrowalam na ospe a teraz w obliczu Szymona w przedszkolu i nowej fasolki w brzuchu wpadlam w mala paniczke, ze tak powiem.
kazalam mamie przetrzepac archiwum w naszym osrodku zdrowia- bo moze nie pamieta ze bylam chora- niestety panie powiedzialy jej ze te stare karty na pewno juz zniszczone i nie chce im sie lazic do archiwum – ok mialy moze prawo -nie wiem.
Poszlam wiec do Sanepidu i kazalam sobie zrobic badanie – no i okazalo sie ze jestem odporna – i nie bylo o co bic piany:)
ale skad moglam wiedziec….
Co prawda wywalilam 140 zl ale mam swiety spokoj, a mama pewnie nie pamietala bo moglam przechodzic lagodnie a po drugie jednak przez wiekszosc czasu babcia sie nami zajmowala, poza tym jak to dzieci na wzi – jak nie bylo 40 st goraczki albo duszacego zapalenia krtani – to sie zbytnio nami nie przejowali bo mieli roboty po lokcie.
No i wszytko dobrze sie skonczylo,a na sam koniec ponoc zadzwonily do mamy panie z osrodka, ze przejely sie moim losem i karte odnalazly…. – nawet juz nie poszla mama do lekarza zeby jej ew te ospe tam wynalazl, bo szkoda czasu…
Wniosek dla mam majacych na zbyciu ok 100zl, ktore nie chorowaly ponoc na ospe – leciec do sanepidu, zrobic badanie i czlowiek wie na czym stoi.
Znasz odpowiedź na pytanie: