Dziewczynki kochane, sprawa przedstawia się tak:
Pół roku czekałam na zielone światło od lekarza, że można zacząć z powrotem starania, po czym w pierwszym miesiącu pojawiła mi się torbiel (na szczęście pękła sama ufffffff). Sprawiło to u mnie drobną deprechę, ale postanowiłam żyć trochę mniej stresowo i jakoś poszło. Cóż ten miesiąc jest tak na prawdę pierwszym kiedy mogę (od strony medycznej – zalecenia lekarza) starać się zajść. I cóż tu pojawia się problem – ta nadzieja że za “pierwszym razem” sie uda. Wiem, że to jest najgorsze co mogę sobie sama zrobić, ale cóż stało się. Nie mogę się pozbyć tych nachodzących mnie myśli o brzuszku i całej tej reszcie. Chociaż tam gdzieś w podświadomości wiem, że przecież rzadko kedy udaje się przy pierwszym podejściu.
Myślałam że będę twarda, skoro stanęłam na nogi po poronieniu, to czymże dla mnie może być czekanie. A tu okazuje się że klops pierwszy miesiąc i zaczynam pękać. Teraz jakoś się trzymam i staram sobie zapełnić czas, ale wiem, że te myśli będą wracać z coraz większą natarczywością w miarę zbliżania się @. Nie wiem sama – muszę coś wymyślić, bo przecież zatruję życie sobie, mojemu kochanemu mężowi i reszcie rodziny oraz znajomym.
Uffff wygadałam się i troszkę lepiej.
Dziewczynki, przesyłam Wam moc fasolkowych flooidkoof.
moni
2 odpowiedzi na pytanie: Pękam…
Re: Pękam…
Hej:)
Gdy czytałam Twoją wiadomość,to poczułam się jakbym czytała cos o sobie! Po poronieniu się otrząsnęłam, potem były próby,duuużo badań,teraz “stop” od lekarza nie wiadomo na jak długo…Zatruwałam życie sobie,Mężowi, znajomym…i wiesz co? dalej nie mam pojęcia jak to się robi aby chociaz troszeczke mniej myśleć…Wsłuchujesz się w każdy tik w brzuchu, jestes wrażliwa na każdy sygnał organizmu z nadzieja że to ten wyczekiwany… Nie rozpisuję się więcej tylko życzę Ci abyś znalazła jednak jakiś sposób na “niemyślenie” to raz, a dwa niech Cię organizm zaskoczy, nawet jeśli dalej będziesz MYŚLEĆ!I niech to ‘zaskoczenie ” trwa około 40 tygodni!!
Powodzenia 🙂
Basia55
Re: Pękam…
Wiem jak to jest, po pierwszej ciazy ktora byla na kiwniecie palca,tez mialam taka nadzieje. I wiesz co? Mija siodmy cykl, w ktorym dowiedzialam sie ze mam gigantyczna hiperlaktynemie czy jak to tam sie zwie, uniemozliwiajaca zajscie w ciaze a ja sie ciesze bo zwykle w 23 dc mialam juz plamienia a teraz jestem juz po lekkim brudzeniu i od dwoch dni cisza. A termin @ za tydzien. To nic ze FF zaznacza mi owu trzy dni temu. Ta nadzieja gdzies sie tam zasiedla i koniec. Nie moge jej wykurzyc. Rozsadek nie ma tu nic do gadania. Wiec wierze jak co miesiac. Chociaz wyniki…. Ah. Jedno tylko co mi sie podoba. Przychodzi jak zawsze @ i pierwszy dzien mam do d…, a drugiego zakladam wykres FF i znow mam nadzieje. I tylko to mi pomaga. Ze jest nowy cykl i nowe szanse. Tak widocznie musi byc. Same sie nakrecamy i same sie podnosimy po porazce.
Takich z nadzieja jest tutaj wiecej.
Znasz odpowiedź na pytanie: Pękam…