…uffff, nawet nie było tragicznie, co tam, zajefajnie było 🙂 nieważne, że jechałam nie swoim pasem (na szczęście nie na ruchliwej ulicy)…. hamowanie szło mi dobrze, ruszanie też, nawet na światłach się znam o tyle o ile… tylko z tym trzymaniem się swojego pasa…. ale na wszystko trzeba czasu, jak to mawiali starożytni rzymianie “ćwiczenie czyni mistrza” :)… oby do przodu 🙂
Pozdrówki 🙂
19 odpowiedzi na pytanie: Pierwsza jazda z instruktorem za mną :))))
Powodzenia 🙂
Jak wysiadłam po swojej pierwszej jeździe, to nie mogłam ustać na nogach 🙂 Uda i łydki tak mi się trzęsły z wysiłku naciskania na pedały 🙂
A że było to rok temu, to pamiętam to bardzo dobrze. Każdy przejechany kilometr, to więcej doświadczenia. Teraz jeżdżę codziennie ok 40 km dziennie z młodym przedszkolnie po mieście w szczycie. Nie napiszę, że jestem już dobrym kierowcą, bo rok jazdy to za mało, ale każdego dnia wiem więcej.
🙂 Szerokiej drogi
Wyrozumiałych kierowców na drodze:p
Ja swoich jazd nie pamiętam, było to 14 lat temu, pamiętam tylko, że maluch stary rzęch strasznie długo zimą się rozgrzewał,a skostniałymi łapami trudno było trzymać kierownicę;)
O tak, ja też za “maluchowych” czasów, egzamin na takim rupieciu zdawałam, że podczas ustawiania lusterko mi w rękach zostało 😉
haha, a ja niewiedziec czemu po tytule posta myslalam, ze chodzi o jazde na nartach 😮
szerokiej drogi 🙂
Super wazne ze ci sie podobało 🙂
Nieźle
Ja 31 I rozpoczynam kurs (chyba, bo wciąż się waham) jakoś nie wiem czy chcę mieć to prawo jazdy czy nie… chyba w końcu zrobię to się okaże 😉
Wiesz co, najpierw napisze, ze trzymam kciuki i zawsze najgorsze sa te pierwsze “kroki”, a teraz powiem Ci, ze usmialam sie sama z siebie, bo jak przeczytalam temat Twojego postu “…jazda z instruktorem za mna”, to bylam pewna, ze robisz prawko na motor i instruktor za Toba jechal ;-))) Ale bucek ze mnie 😛
Powodzenia!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Pozdrowionka
Powodzenia i szerokiej drogi! 🙂
Dobrze, że Ci się ta zabawa podoba.
ja na pierwszej jeździe rozwaliłam felgę o krawężnik 😀
😀 hehe
Fajne są wspomnienia
Przypomniało mi się jak czekałam na egzamie na swoją kolej a babeczka przede mną, rozpoczynając placyk manewrowy zamiast na wstecznym, wrzuciła jedynkę i całym impetem przywaliła w płot:)
ale ci zazdroszcze 🙂 ja sie jakos nie moge zdecydowac…
Ja tez sie zdecydowac nie moge… maz mnie wysyla juz drugi rok a ja jakos sie nie czuje za kierownica. Tzn podoba mi sie ale ja panikara jestem i jak mi cos nie wyjdzie to strasznie mnie to drazni.. nie nadaje sie chyba…
Mnie już cała rodzina chce fundować to prawko, ale ja też jestem panikara, do tego ambitna i wszystkim zapowiadam, że jak mi kiedyś samochód zgaśnie na rondzie to wysiądę i go zostawię, bo takie sytuacje mnie potwornie stresują 🙂
A ja za kierownicą uczę sie cierpliwości, jak przy dziecku.
Tez nie chcialam sc na kurs, mąż mnie zapisal, a na dodatek zaprowadzil na wyklady. Robilam kurs prawie rok, zmienialam instruktorów- wkurzali mnie strasznie. Zdalam za pierwszym razem. Prawko mam rok, ale jezdze czasami, jak musze to jade, ale nie mam jakiejs szczególnej przyjemnosci z tego- tak jak np mój mąż.
Obstawiam, że w moim przypadku będzie tak samo.
[QUOTE=agat] ze usmialam sie sama z siebie, bo jak przeczytalam temat Twojego postu “…jazda z instruktorem za mna”, to bylam pewna, ze robisz prawko na motor i instruktor za Toba jechal ;-))) Ale bucek ze mnie :-P[/QUOTE]
he he ja podobnie pomyślałam…. i teraz się chichram o drugiej w nocy, a iść spać powinnam.
Pomyślałam sobie, a od kiedy to instruktor jeździ samochodem za kursantem, no chyba że to jakaś dodatkowa nieco nowatorska jazda już po zdaniu egzaminu.:D
troche o jezdzie samochodem 🙂
Moje prawo jazdy ma w prawdzie trzy lata, ale początki nie były łatwe.Uczłam sie na mikrze (Nissan). Małe to ciasne ale jakos to było, najczesciej upominał mnie instruktor za zacieżką noge:)Zdałam za trzecim razem bo na manewrach dawałam du…..wiecie potem egzamin 3 i manewnry super a potem jazda bomba, potem,egzaminator dostał buziaka w policzek i wyskoczyłam z pandy (bo na niej zdawałam)z okrzykiem ZDAŁAM. Nastepny czas nie był prosty musiałam sie przesiąć do nieco większego niż Panda samochodu wielkości dwóch pand a dokładnie FORD SCPORPIO wiec nie było łatwo. Po roku piersza stłuczka (dałam ciała i sie podstawiłam)moje marne dwie wypłaty – trudno sie mówi :). Teraz mojego kochanego SCORPIUNIA NIE ZAMINIŁABYM NA NIC INNEGO.Jest duży wygodny ma 2 litry pojemności i wymiata ze skrzyrzowania:)hehheh. Znajomi sie dziwią po co mi takie duże auto, ja tłumacze ze dziwenie wygladam w mniejszym bo sama mam 176 i ciała odpowiednio wiec same rozumiecie:)
Znasz odpowiedź na pytanie: Pierwsza jazda z instruktorem za mną :))))