pierwszy dzień Emilki

najważniejsze było: nie mogę urodzić przed 20 czerwca! Po prostu nie mogę! Miałam w tym tygodniu 2 egzaminy i obronę pracy, na które musiałam jeździć sama, ponieważ mój mąż był w delegacji do niedzieli, więc oczywiste było: nie mogę urodzić przed 20 czerwca! leżałam w domu plackiem, aby nic nie sprowokować, myślałam tyko o tym, że poród może się zacząc najwcześniej w nocy z niedzieli na poniedziałek, a tu niespodzianka: w piatek zaczął odchodzić mi czop! przejrzałam chyba ze 100 razy wszystkie posty o czopie śluzowym i tylko sie zastanawiałam, czy będę przypadkiem który rodzi na następny dzień po odejściu czy za 2 tygodnie. w poniedziałek, kiedy byłam już spokojniejsza ( bo przeciez już mogę rodzić, mąż w domu, egzaminy zdane), czop schodził ze zdwojoną siłą i w odpowiednim – brązowym kolorze. Zarządziłam przemeblowanie pokoju, czyli złożenie łóżeczka, wstawienie komody i ogólnie przygotowanie całego ekwipunku. sprawdziłam czy wszystko spakowałam do torby, wieczorem sie ogoliłam, umyłam włosy i ogólnie czułam sie lekko poddenerwowana. siedzieliśmy z mężem na łóżku i tak sobie rozmawialiśmy, i stwierdziłam, że to chyba zacznie się tej nocy. on, że raczej nie, i ma przeczucie że dopiero we środę. no cóż, zobaczymy kto ma lepszą intuicję. budziłam się co godzinę, a w zasadzie to nie wiem czy wogóle spałam. łapały mnie dziwne, małe skurcze, pisałam godziny w nocy po omacku, ale jak mi sie jednak przysnęło, to na nic te moje notatki. ok 3.00 coś “pękło” w moim brzuchu, ocho, pomyślałam, chyba wody pójda za chwilę.. a tu nic, leże przez 3 minuty (naiwna, myślałam, że jak mi pęknie balonik to chlusnie na ścianę), a tu tak delikatnie, powolutku zaczęło sie coś sączyć. biegiem poleciałam do łazienki, skontrolowałam sytuację, umyłam się, sprawdziłam co ile mam skurcz (bo jakieś tam zaczęły sie pojawiać) i w końcu obudziłam męża. wyszliśmy z domu ok 3.30, w szpitalu przed nami na izbie przyjęć przyjmowali inną rodzącą, więc musieliśmy poczekać jakies pół godz. na izbie lekarz stwierdził rozwarcie na 1 palec. Boże, pomyślałam, gdzie tam jeszcze 9!!!!!!!!!
na porodówce wylądowałam o 4.30 ze skuczami co 2-3 min. bolałay jak 150!!!!! na KTG, gdzie musiałam leżeć pół godz nie mogłam wytrzymać. w końcu pozwolili mi wstać, chodzić i dali piłkę. piłka pomogła, ale nie skakanie, a kręcenie biodrami. zbliżal się koniec nocnej zmiany pielegniarek i połoznych. mój mąż stwierdził, że urodze pewnie po południu, że to tak szybko nie pójdzie. myślałam, że go zatłukę, przecież takiego porodu nie zyczy sie największemu wrogowi, a on tu ze stoickim spokojem do własnej żony tak mówi…
na pożegnanie nocnej zmainy położna sprawdziła mi rozwarcie, wyszło na 5 paców. o rany, jak szybko!!!!
za chwilę zaczęła sie następna zmiana, trochę na piłce, wizyta w toalecie, kilka kroków po korytarzu i przychodzi nowa położna (bardzo fajna, fajniejsza niż ta nocna). sprawdza rozwarcie (a była jakaś 8 rano) i mówi: moi drodzy, zapraszam na drugą salę. a ja na to: a ile palców: a ona: no jakieś 9, w zasadzie to prawie pełne! i u mnie i u męża w tym momencie oczy zrobiły sie jak 5 zł!!! co??? tak szybko??? no to heja, idziemy na sale porodową, panie pięknie przygotowały mi łózko, podstawiły piłke i działamy dalej. w końcu kazały mi się wcinsąc na łóżko i mówią: rodzimy kochana!!! no to zaczęło sę! ale jak tu rodzić??? ja nie umiem!! pierwszy party: boli jak sk… ale krzyk mi pomaga, i to bardzo. nie za głośny, ale jednak. położna mówi, że główkę już widać, czarne włosy (ciekawe po kim, skoro my ciemni blondyni :-)) pierwszy part minął. nie ma odwrotu, zreszta nie ma go już od dawna. jak się powiedziało a, to trzeba i cały alfabet, bo samo b nie wystarczy. idzie drugi skurcz party. kilka parć, okrzyków, ale jeszcze nic. wchodzi lekarz w celu kontroli sytuacji, połozna stwierdza że teraz to juz urodzimy. jak to usłysząłam, to stwierdziłam, że muszę, jak najszybciej muszę urodzić, bo po pierwsze: BOLI, a po drugie jak to moje dziecko wygląda?????
nadchodzi trzeci: prę ile Bóg sił dał, kilka okrzyków do wiwatu, czuje nacięcie (fuj, okropność, a mówili że nie czuć…) iiiiiiiiii jeeeeeeeeeeeeeest!!!!!!!! moje dziecko wyskoczyło z mojego brzucha!!!!!!!!!!!!!!!!!! jak wyjdzie główka, to w jednej sekundzie wychodzi cała reszta i nadchodzi największa ulga na swiecie. kładą i malego KOGOŚ na brzuchu, szare takie, umazane, płaczące, zimno jej. tulę ją jak tylko się da najmocniej, przykrywam każdy kawałek ciałka, które przylega do mojego. uspokaja się, chyba jej dobrze. jest cudna, malutka, pepowina odcięta (nie przez mojego męża, bo nie chciał), razem wpatrujemy się w nasz cud. włosy rzeczywiście ma czarne, oczka malutkie, zamkniete, śpi sobie. spokojnie oddycha, cóż, poznaje mamę. moje kotki najdroższe!!!
mąż jest zachwycony!! jego cóka!! dumny, stwierdził, że to urodzona pani sędzia!!! :-))) oj, ci mężczyźni. cieszymy sie bardzo i jesteśmy najszczęśliwszymi rodzicami pod słońcem. pewnie każda para to mówi w takiej chwili, ale my naprawde tak sie czuliśmy. a teraz zabieraja sie za mnie, tzn przychodzi pani doktor i zaczyna mnie szyć. aha, najpierw “wypluli” ze mnie łożysko, nie widziałam, nie wypowiadam sie, ale podobno wygląda jak duza wątroba :-/ no i potem szycie. trwało dosyc długo,jakieś 20 min, bolało, (nic nowego), ale poszło. zresztą, cały czas miałam na brzuchu Emilke, to w sumie mogli ze mną robić co im sie podoboało, ważne że mój skab był ze mna.
po wszystkim na porodówce leży sie jeszce 2 godzin, razem z małą. przystawiaja ja do piersi i ogólnie obserwują, jak sie czujemy. jeśli chodzi o piers, to juz mam gotowa historie do nastepnego posta, wiec jak bedziecie chcialy, to zajrzycie.
po 2 godz przewiezli mnie na oddzial a mala wzieli do wazenia, miezenia i apgarowani. dosala 10 pkt. troszke byla niedogrzana i polozli ja pod lampami na kilka godzin, biedactwo, do dzisiaj jest zmarzluszkiem.
tak wlasnie wygladal mj porod, moze nie tak slodko i romantycznie, po prostu tak bylo naprawde. moj maz mi bardzo pomagal, przede wszystkim ze przy mnie byl. moze nie przedstawilam go tu w super świetle :-), ale przynajmniej bylo smiesznie, (troche :-))
nasze malenstwo ma 10 dni, jest cudne, wloski sa jednak ciemny blond (ufff, to jednak nasze dziecko :-)), oczka granatowe jak jagódki, patrza na nas gdy tylko się otworzą i a malutkie powieczki mrugaja jak gwiazdki.łapeczki, miniturki, sciskaja mocno nasze palce, na dzien dobry, na dobranoc, a czasami tak dla samego scisniecia. malutkie usteczka robia rozne minki, czesto sie usmiechaja, robia dziubek jak ptaszek, a i jezyczek czasami uda sie pokazac. takie jest to nasze male kochane malenstwo, ktore zmienilo nasz swiat na calkiem inny, lepszy, bo z nim nie moze sie stac nic zlego. kocham je ponad zycie. z mezem i Emilka jestesmy najszczesliwsza rodzina na tej planecie!!!!
zyczymy wszystkim takich doznan.

pozdrawiamy
Agnieszka i Emilka (22.06.2004)

PS. nie wiem czemu, ale popłynely mi łzy, łzy milości…..

9 odpowiedzi na pytanie: pierwszy dzień Emilki

  1. Re: pierwszy dzień Emilki

    To najfajniejszy opis porodu jaki dotad czytalam, gratuluje coreczki!

    • Re: pierwszy dzień Emilki

      Gratuluje serdecznie. Usmialam sie z tego jak napisalas ze kiedy kazali Ci rodzic ty pomyslalas : Ale jak! Ja nie umiem! hihihi Prawda, ze to cudowne przezycie? Boli jak chlera ale tak szybko sie to zapomina! Natura jest po prostu niesamowita. Ja tez klelam i plakalam a dzis moglabym znowu lazic z brzuchem pod nosem i rodzic! Powodzenia i caluski dla Emilki

      Doki i Martusia ur. 03.04.2004

      • Re: pierwszy dzień Emilki

        Agnieszka mi też popłynęły, ale ja wiem, dlaczego 🙂 Zawsze mi płyną jak czytam takie fajne wspomnienia z porodów. Życzę wspaniałych chwil z maluszkiem. Każdy dzień będzie teraz piękniejszy, choć trudno to sobie wyobrazić, żeby jeszcze piękniej było, prawda?

        Całusy!

        Marta i Lenka 15.01.2004 plus tatuś czyli też_najszczęśliwsza_rodzina_na_świecie (bo na tym forum tych “naj” może być mnóstwo, to taki wyjątek jest :))

        • Re: pierwszy dzień Emilki

          buziaki dla emiki i niech wam sie zdrowo chowa- cudnie sie rodziła 🙂

          ola i gabunia 05/06/04

          • Re: pierwszy dzień Emilki

            Chętnie się zgodzę ze stwierdzeniem, że Mama, Tata i Emilka to najszczęśliwsza na świecie rodzinka 🙂 Bo i ja urodziłam Emilkę, 13 czerwca. Na razie nie opisywałam tu porodu, ale w sumie przebiegł podobnie do Twojego, w każdym razie z pełnym sukcesem 🙂
            Pozdrawiam młodszą Emilkę i jej Rodziców!

            Dagmara i Emilka (ur. 13.06.04r)

            • Re: jak ten czs szybko leci….

              moja Emilka ma juz 8 tygodni, mamy za soba wiele wspólnych doświadczeń, bardziej lub mniej miłych, te niemiłe to oczywiscie kolki…
              zyje nam się cudnie. teraz, kiedy pisze, mała spi mi na ramieniu :-))
              pozdrawiamy wszystkie Mamy i Maluszki

              • Re: jak ten czs szybko leci….

                ślicznie opisałas swój poród- się poryczałam..ludzie, juz myslałam, ze inny poród mnie nie poruszy…to cudowne, prawda???
                zycze Wam dużo radości, siły.. o miłość się nie martwię..

                Anita i Zosia 20 03 04

                • Re: pierwszy dzień Emilki

                  Fajnie to opisałaś. Aż mi łezki poleciały. Też już nie mogę się doczekać tego aż maleństwo będzie z nami. Trochę boję się porodu (to znaczy bólu), ale tyle kobiet rodzi więc i ja jakoś sobie poradzę.
                  Serdecznie gratulujemy świeżo upieczonym rodzicom i życzymy wszystkiego najlepszego!!!
                  ASIA I MAŁA

                  • Re: pierwszy dzień Emilki

                    nic się nie martw. nowego nic nie odkryłam, ale jak tylko zobaczysz maleństwo, cały ból, chocby największy, odejdzie w niepamięć. to jest coś niesamowitego. cud to mało powiedziane.
                    życzymy Ci szczęśliwego rozwiązania, mało bólu i szybkich “partych” 🙂
                    pozdrawiam

                    Znasz odpowiedź na pytanie: pierwszy dzień Emilki

                    Dodaj komentarz

                    Angina u dwulatka

                    Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                    Czytaj dalej →

                    Mozarella w ciąży

                    Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                    Czytaj dalej →

                    Ile kosztuje żłobek?

                    Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                    Czytaj dalej →

                    Dziewczyny po cc – dreny

                    Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                    Czytaj dalej →

                    Meskie imie miedzynarodowe.

                    Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                    Czytaj dalej →

                    Wielotorbielowatość nerek

                    W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                    Czytaj dalej →

                    Ruchome kolano

                    Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                    Czytaj dalej →
                    Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                    Logo
                    Enable registration in settings - general