Kochane kobietki!
Zdalam sobie ostatnio sprawe z pewnego faktu. O ile w I-wszym trymestrze fizycznie czulam sie straszliwie (mdlosci, nudnosci, zmeczenie itd.) to psychicznie bylam bardzo pozytywna – podekscytowana ciaza, rozesmiana, trajkoczaca ciagle o dzidzi, snujaca tysiace marzen i planow na przyszlosc. Po wejsciu w II-gi trymestr, fizycznie zaczelam sie czuc wysmienicie – tryskam energia, biegam na basen codziennie, duzo spaceruje, ale psychicznie…. Tzn. nie mam zadnego dola, ale stalam sie strasznie placzliwa, emocjonalna. Z byle powodu zaczynam sie mazac (jak 5-letnia dziewczynka) i w ryk. A czasem wystarczy, ze cos tam mi przyjdzie do glowy, jakas jedna mysl i lezki juz w oczach, po chwili leja sie strugami.
Moj maz chyba juz nie ma sily sluchac, ze to hormony i ciaza. Po takich ‘przedstawieniach’ dopytuje sie, czy mam jakis problem, czy cos mnie martwi, czy wszystko w porzadku, czy to on cos zrobil, powiedzial itp.,itd. A mi coraz bardziej glupio za kazdym razem sumowac: ‘To przez ciaze’. Biedna nasza dzidzia kochana, niczemu winna, a jak ja placze to ona pewnie sama strasznie smutna. No wiec na cala nasza trojke ta placzliwosc nie wplywa pozytywnie. Co robic? Czy cos ze mna nie tak czy jest to problem, z ktorym borykaja sie inne ciezarne kobietki? I jak wytrzymac nastepnych kilka miesiecy bez tego strasznego ‘mazania sie’???
Pozdrowionka
Ania i Malutkie Kochane Serduszko
(23 marca 2004)
2 odpowiedzi na pytanie: Placzka
Re: Placzka
Oj Aniu, skąd ja to znam…. chyba już nie ma dnia, żebym sobie nie popłakała:( nie jest mi z tym dobrze bo przed ciążą byłam raczej jak głaz;) a teraz… w sumie to najgorzej jest rano, wchodzę sobie pod kołderkę i buczę, po prostu łzy same lecą mi z oczu, najśmieszniejsze jest to, że mój narzeczony w tym czasie myśli, że ja po prostu śpie, ale wolę już się przed nim nie mazać, bo tak samo jak Ciebie mąż, on mnie pyta, co się stało? i czy to przez niego… a w sumie to ja wtedy potrzebuję tylko przytulenia i bycia blisko przy mnie… ach te hormony. Pociezam się, że za niedługo się to skończy i wszystko wróci do normy ale czasami to troszkę się boję o dzidzię, że będzie taki melancholik jak teraz jej mamuśka.
Pozdrawiam cieplutko i trzymaj się! (ups… znowu się wzruszyłam;))
Re: Placzka
A ja myślałam ze to tylko ja mam takie,,fazy”. Płacze zupełnie bez powodu, o karzdej porze dnia i nocy. Ach te hormony!!!!!!!. Potem śmiać mi się z tego wszystkiego chce……. A mój mąż chyba się do tego przyzwyczaił juz nawet nie pyta dlaczego tylko przytula i czeka……. Aż przejdzie.
Pozdrawiam Aga i Biedronka (2.12.2003)
Znasz odpowiedź na pytanie: Placzka