ciekawa jestem Waszych opini na temat tej instytucji a raczej na temat ludzi tam pracujących ich podejścia do pacjenta….
tak sie złożyło, że w tym miesiacu dwukrotnie wzywałam pogotowie do Milenki…pierwszy raz wymiotowała z niewiadomych przyczyn każdą porcję mleka jaką wypiła, była osowiała – dziwna… na lekarzy czekałam długo (około 20 minut) lekarka bez zastanowienia przepisała antybiotyk – bo gardełko było zaczerwienione (chyba do przewidzenia po serii wymiotów) kolejnego dnia na kontroli u naszej pediatry okazało się że gardło jest w porządku (na szczęście nie podałam tego antybiotyku)… lekarka pogotowia była delikatna podczas badania… wczoraj miałam styczność z innym pediatrą pogotowia -z petensją w głosie rzucił pytanie po co ich wzywam… wyjaśniłam, że mała ma gorączkę ktoa zamiast spadać po 3 dawce środka przeciwgorączkowego wzrosła do ponad 39 stopni…powiem szczerze że miałam ochotę kopnąć go w d… kiedy badał Milenkę… mała kiedy zobaczyła go uśmiechnęła sie od ucha do ucha a ten zaczął ją trząść jak jakimś workiem – rozpłakała się… nigdy w życiu nie widziałam, żeby ktokolwiek tak badał dziecko! po obejrzeniu małej lekarz zmienił ton i powiedział normalnie, że gdyby pojawiły sie wymioty lub wysypka mam wezwać ich ponownie. generalnie byłam wczoraj wściekła jak osa za to potraktowanie Milenki.
tak naprawdę chyba tylko raz mogę dobrze wypowiedzieć sie o pogotowiu ratunkowym – Kkrzyś miał wtedy chyba rok… straszne zatwardzenia… przez dwie godziny płakał histerycznie w domu bo nie umiał sie załatwić, bolało go… czopka nie dawał sobie założyć… na pogotowiu potraktowano nas dobrze i zawieziono do szpitala dziecięcego na badania…Krzyś dostał masktotkę od lekarki z pogotowia, żeby nie było mu smutno…mamy ją do dziś..
18 odpowiedzi na pytanie: pogotowie ratunkowe
Re: pogotowie ratunkowe
współczuję tych przeżyć 🙁
ja na szczęście nigdy nie musiałam wzywać pogotowia do domu, ale kiedyś odesłano mnie ze złamaną ręką z jednego pogotowia do innego, bo to nie mój rejon był…
Kasia, Kuba 01.03 i Borys 06.06
Re: pogotowie ratunkowe
Bardzo współczuję Ci przeżyć i choroby Milenki.
A co do pogotowia – chyba nie należy generalizować. Tak jak wszędzie – wszystko zależy od ludzi. A ci są różni.
Moja mama raz wzywała pogotowie i bardzo jej pomogli.
K.
Łukasz 4l. Karolina 1,5 r.
Re: pogotowie ratunkowe
zgadzam sie że uogólnianie nie ma sensu… po Twoim poście przypomniałam sobie relację mojej mamy kiedy tatę zabierano do szpitala z powodu wylewu i reakcja lekarzy była super… niestety interwencja pogotowia w przypadku babci męża była poniżej krytyki i nadawałaby się na specjalny program 🙁
w przypadku dorosłych w mojej rodzinie bilans wychodzi na zero ale jeśli chodzi o lekarzy pediatrów nie jest już tak “dobrze”… obym nie musiała sprawdzać kolejnych lekarzy tutejszego pogotowia bo na samą myśl robi mi się gęsia skórka…
Re: pogotowie ratunkowe
ja miłę wspomnienia nt pogotowia mam z okresu wczesnej ciąży, kiedy to z krwotokeim zadzwoniłam po karetkę i była w ciągu 5 góra 10 min, że nawet ledwo zdążyłam sie spakować. Dodatkowo jak zawieźli mnie do szpitala i okazało się, że nie ma miejsc, to p. doktor zabluźniła, że skoro tak, to się zgłasza to karetkom i wysiadła mówiąc do mnie “nie martw sie dziecko, przyjmą cię.” a do panią w dyżurce prawie zjadła, mówiac że wiezie pacjentkę z objawami poroneinia i nie będzie jeździć po całym mieście.
natomiast do pogotowia, które wzywałam do dziecka mam złe odczucia. Raz p. “doktor” naweet rąk nie umyła (była zima, miała wełniane rękawiczki) a dziecko badała nic nie mówiąc, nie wyjaśniając, a na moje pytanie powiedziała, że jest chore. Innym razem powiedzieli, że przyjadą za 3 godziny i lepiej, zebym to ja przyjechałą (dziecko 39, 5 stopni!), a jak rpzyjechałam, to okazało się, że karetkI STAŁY A PRACOWNICY SIĘ NUDZILI!.
Raz trafisz na kogoś fajnego, raz na debila. Nie ma reguły…
Dawcio 15.10.04
Re: pogotowie ratunkowe
“p. “doktor” naweet rąk nie umyła ”
to samo było u nas:(
Re: pogotowie ratunkowe
Wreonka, nie obraź się, ale zarówno w jednym jak i w drugim przypadku nie przyszłoby mi do głowy, żeby wzywać pogotowie. Nie wiem gdzie mieszkasz i jaki masz dostęp do słuzby zdrowia, więc patrzę wyłacznie z własnej perspektywy. Poleciałabym do lekarza lub wezwała takowego do domu, choćby dlatego, że lakarz z pogotowia, który siła rzeczy musi byc specjalista od wszelkich przypadków może nie byc dobry w kontaktach z malutkimi dziećmi. Dla mnie pogotowie to taka ostatnia deska ratunku. Co nie zmienia faktu, że niezbyt miło zostaliscie potraktowani.
Kas
Re: pogotowie ratunkowe
Odniosę się tylko do wypowiedzi “z petensją w głosie rzucił pytanie po co ich wzywam..”
Jakiś czas temu nastąpiła reorganizacja słuzby zdrowia w zakresie świadczeń.
Karetki ratunkowe zostały do wypadków nagłych, do ratowania zagrożenia zyciu – czyli wypadki, zawały itp. Innym miejscem udzielania pomocy są SORy (szpitalne oddziały ratunkowe) lub lekarz pierwszego kontaktu (w tym dyżurujacy w nocy i weekendy).
Dziwi mnie, że osoba przyjmujaca zgłoszenie w ogóle wysłała do Ciebie karetkę (zrobiła wywiad, prawda?), powinna Cię pokierować gdzie zadzwonić w takim jak ten przypadku.
Ja na pogotowie dzwoniłam raz, jak Matiś był maleńki nagle zaczął chlustająco wymiotować, ale tak, że aż zsiniał. Byłam w panice. Kobieta przeprowadziła ze mną krótki wywiadzik medyczny, oddała telefon lekarzowi z pogotowia i ten kazał mi brać dziecko i jechać natychmiast na Izbę Przyjęć. Powiedział, że załoga karetki nie ma pediatry na składzie, tam są głównie kardiolodzy, ratownicy medyczny. Czyli wysłaliby karetkę, gdyby dziecko się dusiło, zachłysnęło itp. wtedy ratownik ratuje mu życie, wiadomo. Ale jezęli chodzi o diagnozowanie chorób to nie pogotowie, pogotowie nie ma prawa nawet wystawiać recept poza pewną określoną ilością leków właśnie ratujących życie.
Nie wiem jednak czy karetka by nie przyjechała, żeby nas zawieźć gdybym powiedziała że nie mam auta, ani pieniędzy na taksówkę – może by przyjechali?
Nie masz dostępu do lekarzy pierwszego kontaktu dyzurujących w weekendy?
U nas do maleńkich dzieci lekarz w nocy jeżdzi – normalnie na NFZ!
Ale nawet nieuzasadnione wezwanie nie daje lekarzowi prawa do potrząsania dzieckiem – to karygodne!!!
Mati 01.04 Marta 04.05
Re: pogotowie ratunkowe
“Jakiś czas temu nastąpiła reorganizacja słuzby zdrowia w zakresie świadczeń.
Karetki ratunkowe zostały do wypadków nagłych, do ratowania zagrożenia zyciu – czyli wypadki, zawały itp. Innym miejscem udzielania pomocy są SORy (szpitalne oddziały ratunkowe) lub lekarz pierwszego kontaktu (w tym dyżurujacy w nocy i weekendy).
Dziwi mnie, że osoba przyjmujaca zgłoszenie w ogóle wysłała do Ciebie karetkę (zrobiła wywiad, prawda?), powinna Cię pokierować gdzie zadzwonić w takim jak ten przypadku”
nie wiedziałam o tym i pani ktora odebrała zgłoszenie nie poinformowała mnie w tej kwestii… teraz z pewnością w takich wypadkach nie będę zgłaszać sie na pogotowie tylko wezmę dziecko i pojadę do szpitala dziecięcego…myślę, że tam moje dzieci nie będą narażone na takie traktowanie.
Re: pogotowie ratunkowe
normalnie też poleciałabym do lekarza,ale był weekend..w pierwszym przypadku pogotowie wzywałam w nocy, w drugim (teraz z perspektywy czasu i na podstawie waszych odpowiedzi)uważam, że powinnam pojechać do szpitala na izbę przyjęć i tam oczekiwać pomocy lekarza… Następnym razem tak własnie zrobię… człowiek uczy się na błędach
ps.: nie wiem za co miałabym się obrażać 😉
Re: pogotowie ratunkowe
kochana to mialas szczescie, ze wogole przyjechali ja jak zadzwonilam na pogotowie,bo paula miala straszny atak astmy,dusila sie wymiotowala sluzem,to pani rozmawiala z 3 osobami naraz i powiedziala, ze do dzieci nie przyjezdzaja,na co ja juz z nia nie dyskutowalam,bo maz w pedach zawiozl mala do szpitala,a po 20 minutach pani do mnie oddzwonila pytajac czego ja chcialam i po co do niej dzwonilam i co ty na to?
Re: pogotowie ratunkowe
Pracowałam kiedys w pogotowiu i znam nieco sytuacje od drugiej strony. 20 minut oczekiwania, to wcale nie jest długo, zważywszy, że było to “tylko” wymioty u dziecka. Często jest tak, że pogotowie ma kilka wezwan na raz, mało karetek i lekarzy i wtedy muszą ustalać kolejność wyjazdów wg zagrożenia zycia. Wymioty u małego dziecka są oczywiscie niebezpieczne, ale jednak mniej niż np. zatrzymanie akcji serca, do której w przyjających warunkach jedzie się 10 minut (na sygnale). Tak wiec jeśli pojawili się po 20 minutach, to mozesz mówic o szczęsciu. 🙂 Oczywiście doskonale rozumiem, że się denerwowalaś, bo chciałaś jak najszybciej pomóc dziecku.
Poza tym najczęsciej lekarze nie lubią jeździć do tak małych dzieci. Jesli jest to chociaż przedszkolak, to pół biedy, ale od niemowląt wszyscy wolą się trzymać z daleka. Nie znają dawek leków odpowiednich dla takich maleństw, chorób charakterystycznych dla tego wieku itp. Kiedy nie bardzo wiedzą co dolega dziecku, “odwalają” wizytę, przepisują lekarstwo, aby uspokic matkę, zalecają wizyte u swojego lekarza. ewentualnie, jeśli lekarz jest z tych “bardziej przejmujących się” zawozi dziecko z matką do szpitala na obserwacje.
Wspólczuję Ci przeżyć. Tak niestety wygląda sytuacja w naszej służbie zdrowia :/
Dominika – 19 m-cy i Ktoś styczniowy 🙂
Re: pogotowie ratunkowe
zatkało mnie! upewniam sie w przekonaniu ze nastepnym razem najlepiej jechac do szpitala od razu a nie czekac na pomoc pogotowia.
Re: pogotowie ratunkowe
Ja też o tym nie wiedziałam gdy w ubiegłą Niedzielę wzywałam do Ali karetkę…:-( pani, która przeprowadzała wywiad nawet się nie zająknęła, ze w karetce nie jeździ pediatra.. Przyjechali i bez oglądania Małej kazali Ją spakowac i zabrali nas do szpitala… Na szczęście nie mieli pretensji i byli bardzo mili- jeszcze mnie pocieszali w drodze i uspokajali… 😉 Szkoda, ze pani dyspozytorka nie powiedziała, ze nie będzie pediatry bo spakowalibyśmy Alke i pojechali sami na Izbe Przyjęć…
Re: pogotowie ratunkowe
mam pytanie do jak maleńkich dzieci i skąd jeździ ten lekarz na NFZ?? tez jestem z krakowa z krowodrzy.do tej pory wzywałam lekarkę na płatna wizytę i przydałby sie taki z nfz na wszelki wypadek.
violes +Natalia 11.12.04
Re: pogotowie ratunkowe
Mój rejon jest na ul. Galla (co opieki nocno-weekendowej) – w przychodni, nie w szpitalu MSWiA, bo normalnie należę na Wójtowską. I tam na przychodni jest informacja, gdzie się udać w razie zachorowania. A na Galla dzwonię i rejestratorka decyduje czy stan jest taki, że trzeba wysłać lekarza (np. wysoka gorączka) czy trzeba samemu przyjechać. Raz jeden korzystałam z takiej nocnej pomocy, Marta gorączkowała i dziwnie kaszlała (tak krtaniowo, co może źle się skończyć – zapalenia krtani sa bardzo niebezpieczne), lekarka przyjechała po ok. 2 godz. od wezwania (miała inne wizyty). Ale byłam poinformowana o czasie oczekiwania wraz z instrukcją, że gdyby dziecko zaczęło się dusić, mam nie czekać na “normalną” lekarkę tylko dzwonić po pogotowie. Na szczeście stan się nie pogorszył i nie musieliśmy dzwonić po pogotowie, a i tak lekarka dała jej zastrzyk p/zapalny (miała awaryjną ampułkę, nie trzeba bylo biec do apteki całodobowej -za darmo!!!)
Mati 01.04 Marta 04.05
Re: pogotowie ratunkowe
Różnie ludzie na krytykę reagują, nawet tak dobrze umotywowaną jak moja. A ja lizus jestem i lubie jak mnie lubią, więc na wstepie się ubezpieczam zwrotami retorycznymi
Kas
Re: pogotowie ratunkowe
dzięki za odpowiedź :))
violes +Natalia 11.12.04
Re: pogotowie ratunkowe
ja od pogotowia trzymam się daleko, mam najgorsze doświadczenia. Mój Synek oparzył się w rączkę. Wzwalismy pogotowie. Lekarka zamiast podac płaczącemu dziecku zastrzyk przeciwbólowy, pouczała mnie o mojej winie, z której zdaję sobie sprawę. Wreszcie podała dziecku zastrzyk. jak się okazało w karetce za dużą dawkę i domięśniowo więc efekt był natychmiastowy. Czułam w karetce że dziecko mi sztywnieje na rękach – myślałąm ze oszaleję, nie czułam oddechu, dobrze że sanitariusz wezwał ja po moich krzykach, które ignorowała i mówiła że mnie wysadzi zaraz.
cd tez nie obył sie bez strasznych doswiadczen jak podpity lekarz który do zmiaany opatrunku wezwał sanitariusza z brudnymi rekami.
Wiec poszłam do prytwatnego lekarza i sama leczyłam i zmieialam opatrunki.
Dlatego nie mam ochoty myśleć nawet o pogotowiu.
Szczerze współczuję Wam złych przeżyć.
Znasz odpowiedź na pytanie: pogotowie ratunkowe