“Do narodzin syna Paweł Solorz przygotowywał się dziewięć miesięcy. Odebrano mu go w dwadzieścia minut.”
[Zobacz stronę]
czytałyście?
po wszystkich doniesieniach o zapomnianych, cierpiących dzieciach tutaj przegięcie w drugą stronę – nadgorliwość pomocy społecznej powoduje, że dziecko zostało odebrane kochającym, ale biednym rodzicom.
15 odpowiedzi na pytanie: Polityka "Celem udzielenia pomocy"
Czytałam, mam mieszane uczucia, nie za bardzo jednak wierzę, że przyczyną odebrania dziecka byla tylko bieda.
tez podchodze do tekstu raczej z dystansem
opis, ktory dostalismy to tylko slowa
jak latwo nimi manipulowac
uderzyl mnie fakt: dziecko mialo zapalenie spojowek, bylo wyglodzone i mialo zapalenie pepka
to raczej dowod na nieudolnosc jego rodzicow
z drugiej strony, o ile taniej i wygodniej dla innych byloby wyznaczyc rodzinie kuratora? przyslac pielegniarke srodowiskowa, moze kogos do pomocy?
niestety, w naszych warunkach to oczywisty natlok papierologii
a komu sie chce?
lepiej napisac szybki raport i zrzucic sprawe do akt prokuratury czy sadu rodzinnego
Możesz mieć rację z tą niezaradnością zyciową, do tego bieda napewno sprawy nie ułatwia, z artykułu nie wynika czy Pani z opieki odwiedzała rodzinę po raz pierwszy, drugi, enty – dlatego na ten temat ciężko mi się wypowiadać co do tej rodziny aby niesłusznie nie skrzywdzić.
Niestety mam w dalekiej rodzinie właśnie przypadek zupełnego braku przystosowania do życia, dzieci rodzą dzieci, mimo starań dalszej rodziny, opieki spolecznej, caritasu, pilegnairek środowiskowych nie da się tych ludzi niczego nauczyć, ani rozsądnego opanowania chałupy (nie mam tu na myśli aby dom był ślniaćy ale choć zasikane pieluchy zebrane w jednym miejscu a nie porozrzucane po całej chałupie), ani nauczenie prania (sama pomoc z ubrankami nie wystarcza bo służą do pierwszego zabrudzenia więc tonami nie nastarczysz), nie nauczysz ani rozsądnego gospodarowania pieniążkami (bo pierwszego dnia jak dostaną nakupią niespełna roczniakowi chipsów i coli), nie wspominając o choć jednym ciepłym posiłku dla maluchów, nie wykazują jakiejkolwiek chęci do szukania pracy – no bo z kim zostaną dzieci (teraz dzieci ponad 10 letnie)- ich życie polega tylko na chodzeniu od ośrodka do osrodka i upominaniu się, że im się należy (ciągnie się to już z 15 lat)-nikt im dzieci nie odebrał (choć były groźby jak do szkoły tak bez powodu nieposyłali)
”Matka małoletniego jest osobą całkowicie niezaradną życiowo i wychowawczo, gdyż nie karmi piersią, twierdzi, że małoletni nie chce pić, wobec tego dziecko karmione jest mlekiem sztucznym.”
chyba powinnam się cieszyć, że mi dziecka nie odebrali
bom niezaradna życiowo i wychowawczo
o, fachowy tekścik
ciesze sie, ze nie czytalam calego
powalająca opinia pani z opieki
Też się ciesze, że opieka społeczna nie wywęszyła, że karmię mieszanką
Bo jak widać-różnie się mogło to skończyć!
Słuchałam też dzisiaj w TOK FM (o 19.00 audycja “Rozmowy o pomaganiu”, może będzie nagranie jakby ktoś miał ochotę posłuchać). Był głos obu stron – wywiad i z ojcem dziecka, i z dyrektorką ośrodka pomocy.
Uderza jedno – zamiast pomóc odbiera się natychmiast dziecko i teraz rodzice muszą się wykazać, że zasługują, żeby im synka oddać.
Pani z ośrodka pomocy była w lokalu tylko raz, wykonała 1 notatkę. Zamiast pomóc tej rodzinie, pokazać jak dziecko pielęgnować, edukować, wspomóc materialnie – po prostu dziecko zabrano i tyle 🙁
Ciekawy był głos pani zaproszonej do rozmowy w studiu – wg niej wielu pracowników ośrodków pomocowych zajmuje się nie tyle pomocą co przydzielaniem skromnych środków. Środki przydziela się na podstawie ich notatek, a że jest pieniędzy mało, pracownicy wizytują rodziny nie tyle nastawieni na pomoc, co na kontrolę i tropienie niedociągnięć, które pozwolą im na papierze uzasadnić decyzje o nieprzyznaniu pieniędzy. Takie nastawienie skutkuje potem sytuacją opisaną w artykule.
rodzice tłumaczą, że zarzut niedożywienia wynika w niskiej wagi urodzeniowej – tylko 2600g, co nie zostało wzięte pod uwagę przez panią z ośrodka w felernej notatce
twierdzą też, że byli na kontroli w szpitalu i tam lekarka nie miała zastrzeżeń do przybierania dziecka na wadze
Ja czytałam w wersji papierowej, widać było więcej niż na stronie Polityki.
Pani z pomocy była u nich tylko raz. Rodzina nie starała się o pomoc z ośrodka, facet szukał pracy.
Samo to, że przez 1,5 m-ca zamiast rozpijać becikowe uderzają gdzie się da, żeby odzyskać dziecko świadczy, moim zdaniem, bardzo na ich korzyść.
Kulki skopiowałaś fragment mojej wypowiedzi na temat zupełnie innej rodziny.
O tej z reportazu nie wiem nic aby taki wniosek wygłaszać
Reportażu i sytuacji której wogle nie rozumiem – rodzina nie starała się o pomoc z opieki, to skąd nagle ta Pani w ich domu? Gdzie wizyty patronażowe? położne po porodzie aby matke wesprzeć, nauczyć tego z czym ma problemy?
Pieknie napisane.
Ja znam podobne sytuacje od drugiej stony – od strony placówek opiekuńczo-wychowawczych i mopsów i wiem, że wcale nie jest łatwo podjać taką decyzję i nie zawsze swiat wyglada tak jak przedstawiaja to rodzice.
Zawsze działa się w imie dobra dziecka. Apracownicy w takich sytuacjach tez się boją… nich to dziecko umrze w nocy… A pani była i widziała, że niedozywny, zaniedbany i co zrobiła?
Tak, chciałam tylko napisać, że w tym przypadku było inaczej.
Pani wpadła do nich z niezapowiedzianą wizytą, bo akurat wizytowała inną rodzinę w pobliżu. Mieli prawo w ogóle jej nie wpuścić. Ojciec korzystał z pomocy społecznej, więc mieli go na swojej liście.
No właśnie… Maluch miał zapalenie pępka, a rodzice (chyba?) nawet tego nie zauważyli… A zdaje się, że u takiego maleńkasa nieleczone zapalenie pępka to jest już stan zagrażający życiu…
To jednak nie było takie proste :(…
ja w dodatku miałam ubranie porozrzucane po podłodze
Znasz odpowiedź na pytanie: Polityka "Celem udzielenia pomocy"