Witam wszystkie mamusie i tatusiów!
Mam taki problem.Dostałam pracę w UK w zawodzie. Potraktowałam to jako szanse wydostania się z długów naszej małej rodzinki. Mamy 12 tys długu.Ja w zawodzie pielęgniarki zarabiałabym dobrze(juz kiedyś pracowałam w anglii w zawodzie). Przeraza mnie jednak myśl o tym,żemuszę zostawić mojego synka na prawie 2 m-ce zanim zdola do mnie przylecieć z mężem. Nie wiem co robić.Umowę z agencją już podpisałam, data rozpoczęcia już prawie ustalona. Nawet nie wiem czy zdołam się z tego wycofać jakby co ale błagam niech mi ktoś pomoże zdecydować.Wszystko sobie wyobrażam ale nie zostawienie maluszka w domu. Nawet pod opieką taty.Ja nie wiem czy ja wytrzymam bez niego choćby jeden dzień 🙁
24 odpowiedzi na pytanie: Pomocy!!!Co mam zrobić?
e no jak z tatą zostaje, to chyba dobrze będzie? A nie mogą wcześniej dołączyć?
Ja się kiedyś z moim starszym jak miał 1,5 roku na 4 dni rozstałam… ratowało mnie tylko to, że z tatą był.
Skoro data rozpoczęcia jest “prawie” ustalona, to może da się ją jeszcze przesunąć? Każdy tydzień gra rolę w rozstaniu.
m.
Skoro podpisałas to decyzje już podjełaś.
12 tyś to mała kwota, ludzie maja kredyty na 300 000 i wiecej.
Ty musisz zdecydować bo to twoje zycie.
Pielęgniarka w Polsce tez najdzie pracę i to teraz po zmianach dobrze płatną.
Duzo ludzi wyjechało więc praca jest.
Nie wiem czy twój mąz pracuje czy nie, a jak pracuje to zrezugnuje z pracy by do Ciebie pojechać?
nie wiem na ile chcesz wyjechać i czy tam zostac czy wrócić za np. pół roku.
Jak z mieszkaniem w Anglii i co z mieszkaniem w Polsce, przeciez trzeba płacić i tam ( chyba, ze dostaniesz służbowe ) i w Polsce podstawowe opłaty.
Nie piszesz w jakim wieku jest twoje dziecko – to też ważne przy podjęciu działań.
Jest wiele rzeczy, które maja ogromny wpływ na decyzję, o których nic nie piszesz.
Ile ma Twój syn?
Ja wyjechałam gdy moja córka miała dwa lata. Przez miesiąc była w Polsce z mężem, któremu pomagały babcie. Poradzili sobie śpiewająco. A ja mogłam zorganizować wszystko na miejscu.
Powodzenia!
Edyta,
kto ci daje prawo do oceny?
dla Ciebie 12 tys to moze mala kwota,
ale to nie oznacza ze dla innego nie jest calym swiatem
jak masz dochod 4tys na rodzine to 12 tys jest osiagalna splata,
jak masz dochod 1tys na rodzine to 12 tys jest rocznym dochodem i splata 50pln jest duzym problemem.
Mój syn ma prawie 11 miesięcy. Mój mąż pracuje przez 8 godzin dziennie. Nie jest to praca jego marzeń. Bez problemu zrezygnuje na rzecz wyjazdu.A mieszkamu u mnie w domu. Mamy całe mieszkanie na górze. Płacimy niewielkie opłaty bo dzielimy je z moją mamą i siostrą. Co do tego czy byśmy wracali – nie wiem. Nasze życie jest takie pogmatwane.Od kiedy po raz pierwszy wyjechaliśmy do UK nie potrafimy zdecydować gdzie chcemy żyć.Żyjemy jedną noga tu a jedną tam.Decyzję podjęłam ale przymusiłam się do niej – dla dobra rodziny, żeby nam było lepiej. Nie wspomniałam że nie lubię mojego zawodu-traktuję to tylko jako pracę żeby zarobic na chleb.W UK miałam nadzieję na łatwiejszą zmianę kwalifikacji bo i zarobki piel są dobre. Mieszkanie musiałabym wynająć w UK i płacić normalnie. Nie ma slużbowych.
My mamy dochodu okolo 1700PLN.Ja nie mam tak łatwo z tą pracą.Jdynie dojazd do Krakowa, co też byłoby morderczym wysiłkiem wstawać o 3:30 żeby jechać busem 4:20.Autem się nie opłaca bo paliwo drogie.Do tego nie moge pracować nocy(przeciwskazanie psychologa, po ostatnim razie jak pracowałam noce regularnie w UK miałam problemy z nerwami). Nie mamy wesoło.Ale wiem,że ludzie mają gorzej.
Tej nocy nie przespałam prawie w ogóle. Płakałam jak bóbr. Nie wiem czy ja nerwowo wytrzymam ten wyjazd bez mojej rodzinki. Może by i mogli przyjechać wcześniej do mnie ale to zależy ile zarobię.I na wyjazd muszę wziąć pożyczkę. Boję sie,że jak zostaniemy w kraju to pożyczklom nie będzie końca.
Wiem,że synek zostaje w dobrych rękach – tata i babcia- ale mimo to obawiam się.Jak ja juz panikuje a jeszcze tu jestem to co bedzie jak wyjade.Kurcze, czuje się taka nieudolna.
dla mnie – mysle ze dla kazdej z nas to bylaby trudna decyzja
usiądzcie z męzem i przedyskutujcie za i przeciw – mysle ze te 2 miesiące wytrzymasz bez synka a jemu sie krzywda niestanie skoro piszesz ze mieszkacie z siostra i mamą. Najwazniejsze ze chcecie cos zmienic w waszym zyciu, poprawić wasz byt.
no i najwazniejsze co masz – ze zawsze masz gdzie wrócić.
zycze podjęcia dobrych dla siebie decyzji.
sama piszesz, że robisz to dla rodziny
i tak o tym myśl caly czas
pomysl też, ze to przejściowe i potem bedzie lepiej
zawsze przeciez jak okaże się, ze tesknota jest zbyt duża aby sobie z nią poradzić mozesz spakowac się i wrócić
A jak z pracą dla męza? Aby się nie okazało, ze zostaniecie z jedną pensją.
W mojej rodzinie było tak:
On wyjechał – do pracy w swoim zawodzie, który kocha, a który w Polsce raczej kiepsko jest opłacalny. Najpierw wynajmował mieszkanie z innymi Polakami. Przez rok się zadomowił i wynajął dom. Znalazł pracę dla żony (też w zawodzie – grafika komputerowego) i szkołę dla córki. Po nieco ponad roku dziewczyny dołączyły.
Trochę to trwało, ale przynajmniej nie skończyli z jeszcze większymi długami, kątem u innych Polaków.
Jeśli na poważnie myślisz o wyjeździe – postaraj się dopiąć wszystko na ostatni guzik. Takie jest moje zdanie. Jeśli mąż może liczyć w Polsce na pomoc babć – to korzystajcie. Będziesz spokojna, że z dzieckiem wszystko ok, a jak zatęsknisz, to skypa polecam 😉
A jeśli masz poważne wątpliwości – to zastanów się kilka razy. W Polsce też masz możliwości przekwalifikowania się. Tylko dużo samozaparcia potrzeba.
Dziękuję. Takie właśnie bylo zamierzenie-poprawić nasz byt.Za UK przemawiają tylko pieniądze ale w naszej sytuacji jest to wielkie ZA. Chodzi tylko o to żebym się nie zrujnowała nerwowo podczas tego samotnego pobytu tam i żebym nie zrobiła tym wyjazdem krzywdy dziecku.
To może małymi kroczkami – najpierw emigracja do dużego miasta? W Polsce? Może własną firmę byś założyła – np.opieka nad starszymi osobami (takie pośrednictwo?). Od miasta na rozkręcenie własnej firmy można teraz dostać 40 tys (niby nie dużo, ale na start zawsze coś)….
Tak sobie gdybam, bo widzę, ze chcesz coś w życiu zmienić, ale do końca nie jesteś pewna, czy droga, którą wybrałaś to ta właściwa.
A masz gwarancję, że w UK w nocy pracować nie będziesz?
Bo jak jej nie masz,to ja bym zrezygnowała z wyjazdu na twoim miejscu.
Poza tym,
słuchaj zawsze mozesz wrócić do kraju nawet po miesiącu.
Nikt Cie tam na siłe trzymac nie będzie.
Może zatem warto spróbować a jak bedziesz taj bardzi tęsknisz to sie spakujesz i do Polski?
to ze jak
zyczysz kolezance dobrze czy ma nie jechac bo moze sie okazac ze na noce bedzie pracować?
Sama chyba nie masz zdania na ten temat.
chyba trochę przesadzasz…
Edysia nie ocenia tylko wyraża własną opinię…
Ja (podkreślam ja) nigdy bym nie opuściła dzieci, żeby zarabiać pieniądze za granicą. Nawet na kilka miesięcy. Raczej zrobiłabym wszystko inne, byle w kraju zostać – czyt. przebranżowienie się itp. Oczywiście sytuacja sytuacji nierówna, nie wiem jak musiałoby mi być ciężko finansowo, żebym taką decyzję podjęła chyba prędzej zgodziałabym się na wyjazd męża – choć niechętnie. Jestem zdania, że istnieją lepsze rozwiązania niż emigracja zarobkowa. No ale ja w ogóle nie mam duszy emigrantki. Ja bym nie wyjechała…
Dokladnie!!!!
Ja też nie mam.Ostatni pobyt za granicą był tak naprawdę przymusem na który ja sama nie zdecydowałam się z własnej woli ale pod wpływem sytuacji. Teraz mam od 2 lat syt stabilna i bezpieczną.Fakt mamy dużo długów ale sa rozłożone na raty i powoli je spłacamy.Ja od 2 lat jeszcze nei pracowałam w Polsce więc myślę,że to też ma wpływ na to że jest nam ciężej. Normalnie nie potrafię sobie wyobrazić niczego z tego wyjazdu…płakac mi się chce.Ja już nie chcę wyjeźdżać i zostawiać mojej rodziny, dzidziusia :(:(Głupia jestem bo nawet już bilet kupiłam a teraz się męczę. Boję się,że agencja posrednictwa wyciągnie jakieś konsekwencje. Poda mnie do sądu albo coś takiego i to było powodem tego,że kupiłam lot. W umowie jest napisane,że ze współpracy moge się wycofać dopóki nie podejmę zobowiązania o wyjeździe a w innym punkcie,że spory miedzy mna a nimi beda rozstrzygane polubownie a jeśli się nie da to przez sąd. No i tak.Jestem załamana. Co innego gdybym miała wyjechać z rodziną ale sama.Zła jestem na siebie,że tak pochopnie i bez sensu działam,że nie potrafię na tyle zidentyfikować swoich uczuć,żeby nie pakowac się w takie trudne sytuacje, z których byc może nie ma wyjścia.Ehhh… A może powiem że ze względów zdrowotnych nie dam rady??Pracodawca zrozumie, jestem pewna a agencji wytłumaczę,że poprostu nie dam rady i koniec.Już sama nie wiem 🙁
mroweczka, imho: nie zrobisz dziecku krzywdy wyjezdzajac
zostawisz go w dobrych rekach – najlepszych jakie mozesz sobie wyobrazic
mysle, ze to rozstanie bedzie wieszkym problemem dla ciebie i raczej nad ta czescia zastanowilabym sie gleboko, bo mam wrazenie, ze robisz cos absolutnie wbrew sobie
mowimy o decyzji, ktorej nikt nie podejmie za ciebie, bo nikt nie zna ciebie tak dobrze jak ty sama
zobacz ile porad dziewczyny ci daja i jaich sprzecznych, niestety, odpowiedzialnosci za te decyzje nie poniesiemy my, tylko ty sama
znam bol braku pieniedzy i pogmatwanej sytuacji finansowej, ja wyjechalabym pewnie, gdybym musiala (mam to szczescie w nieszczesciu, ze moja rodzina podrozuje ze mna, choc tez duzo w tym minusow, bo nie mam nigdy czasu na osiedlenie sie, przygotowanie wszytskiego i moje dzieciaki przechodza przez caly chaos razem ze mna)
wiem, ze tesknilabym, ale jestem dosc dobra w racjonalizowaniu wszystkiego i jestem pewna, ze dwa miesiace to okres, przez ktory spokojnie bym przeszla
ale to ja
mysle, ze musisz szybko usiasc i przekalkulowac wszystko od poczatku do konca
wsparcie meza to zawsze pozytyw, ale zdecydowac musisz sama
zycze ci poukladanych mysli i madrych decyzji
mróweczka,
ja tak troche z innej beczki, ale rzuciło mi sie to w oczy i nie moge sie powstrzymac
zastanawialas sie ile prywatnych danych o sobie napisalas w tym wątku?
łącznie z wysokością dochodów….
Czy istnieje jakakolwiek szansa,że jadąc z takimi obawami i stresem wszystko się poukłada?Robię to wbrew sobie bo nie chcę zostawiac rodziny.A z drugiej strony wiem, ze robię cos dla nich. Tylko czy wytrzymam? Chyba nie znam siebie zbyt dobrze bo nie wiem.Wiem tylko,że wiele trudnych sytuacji przeszłam w Anglii w swoim zawodzie i czasami myślę,że nie wszędzie ludzie są tak okrutni jak tam i może jakos się przekonam do tej mojej pracy.Kiedy jednak próbuję wyobrazić sobie chociaż jeden dzień bez moje rodziny to się zaczynam denerwować i wszystko przybiera ciemne barwy.Ja podziwiam Cie za tą umiejętność racjonalizowania. Po tym co przeszłam za granicą boję się,że to znowu wróci a ja już nie zdołam nad tym zapanować.
Znasz odpowiedź na pytanie: Pomocy!!!Co mam zrobić?