Chcialam podzielic sie z wami przezyciem, ktorego nigdy nie zapomne. 27.07.04 wydalam na swiat moja sliczna coreczke Olivie- Oktavie. Od zawsze balam sie porodu, a kiedy zblizal sie termin wielkimi krokami nastawiona bylam na wszelkie najgorsze rzeczy, ktore slyszalam o porodzie, ze wlasnie beda mnie dotyczyly. Ale jakze sie mylilam. Przenosilam ciaze 7 dni i poniewaz bylo zagrozenie starawego lozystka, zdecydowano sie na przyspieszenie, najpierw dostalam czopek na zmiekczenie szyjki, a pozniej miala byc kroplowka, jednak bez niej sie obeszlo, bo akcja porodowa zaczela sie sama, po czopku. Zaaplikowano mi go o 9 rano, a o godz17.00 dostalam silne skurcze. oczywiscie na porodowce ruch jak na Marszalkowskiej, takze dopiero sale porodowa dostalismy o 19.30, bo tak to sie blakalam po korytarzu, lazience i pomieszczeniem do ktg, jeszcze wczesniej, o 18 wlazlam do wanny, zeby sie odprezyc, wyszlam ok 19.30, i juz w sali polozna kazala polozyc mi sie na lozko i podlaczyla ktg. w momencie, gdy sie polozylam, dostalam tak niesamowitych boli, ze stwierdzilam, ze chce zzo, niech mnie polozna zbada, bo juz nie moge, niech powie mi ile mam rozwarcia, bo jezeli 7-8 cm i jeszcze dam rade bez niczego, a jzeli to tylko 3, to musze dostac zzo. A ta bezczelna baba odpowiedziala mi, ze mnie nie bedzie badac, bo o 20 przychodzi nowa zmiana, to mnie zbada polozna, ktora mnie przejmie, to ona juz nie bedzie jej musiala wszystkiego opowiadac i poszla, a moje bole staly sie nie do zniesienia, moj maz nie mogl patrzec na moje cierpienie, ale tez za wiele nie mogl mi pomoc.i lezalam tak 20 min w bolach bez zadnej opieki. Godzina 20.10 otwieraja sie drzwi, wchodzi nowa polozna, bada mnie i… pelne rozwardzie, zaraz bedzie dzidzius na swiecie, mowi mi. Bylam w szoku, po 3 godzinach, jako pierwiastka???Ja to mam szczescie, nawet zapomnialam o bolu, ale tylko na sekunde, i od nowa zaczelam sie skrecac. Kazala zejsc mi z lozka stanac i krecic biodrami w chwili skurczu. Zapytala, czy chce rodzic na stojaco, odpowiedzialam, ze tak, bo nie wyobrazalam sobie ponownie wrocic na to lozko. Nawet w tym momencie nie zastanawialam sie, ze zdecydowalam sie na cos nietypowego, cos o czym bede opowiadac innym kobietom, zadziwi je totalnie.i udalo sie, Stalam w rozkroku, za mna na krzesle siedziala polozna a obok na stoleczku… moj maz!!! Moj maz, ktory zawsze zarzekal sie, ze bedzie przy mnie, ale tylko przy glowie, nigdy nie bedzie “tam” zagladac, bo nie wie jak zareaguje. A tu padly slowa poloznej w kierunku mojego meza: “odbierzesz porod”. A od jak gdyby nigdy nic, jakby conajmniej robil to codziennie, powiedzial ok!!! Kiedy glowka juz byla, moj maz siedzial na stoleczku, z cieplym recznikiem na rekach i czekal na dzidzie. Ostatnie parcie godz 21.22, pluum, i dzidzia wpadla wprost w rece mojego kochanego meza!!! Zrobil ty na mnie duze wrazenie, cenie go za to, ze sie odwazyl!!! Pozniej podal mi miedzy nogami nasza coreczke, byla i jest sliczna. Jestesmy bardzo szczesliwi we trojke. Nie wymeczyla mnie, bo potrzebowalysmy w sumie 4,5 godziny. Bylam z siebie dumna, ale nie tak, jak z mojego meza! Polecam porod w tej pozycji, jezeli ktoras z was bedzie miala taka mozliwosc, a lezenie bedzie sprawialo bol, nie bojcie sie, to jest nawet latwiej, bo wspomagaja nas sily grawitacji. ale sie rozpisalam, mysle, ze was nie zanudzilam moja historia. wszystkie mamy Agata Arek i Olivia
7 odpowiedzi na pytanie: porod na stojaco
Re: porod na stojaco
a gdzie tak można urodzić? I z kim? Mam komu polecać…
Szymon
Re: porod na stojaco
Gratuluję mężowi odwagi!
Ale czasowo byłam lepsza – 2h 40 min, też pierwsze dziecko. Z tym, że ja rodziłam w tradycyjnej pozycji.
Życzę zdróweczka kruszynce, a mamusi szybkiego powrotu do formy!
Joanna i Michaś
Re: porod na stojaco
Ja rodzilam w niemczech, nie wiem jak to wyglada w polsce. Znajoma, ktora sie o tym dowiedziala, a mieszka w polsce, obdzwonila cale wybrzeze z zapytaniem, gdzie mozna tak rodzic, jednak tam to jest niemozliwe. Nie wiem jak to wyglada w innych stronach polski. Pozdrowienia
Re: porod na stojaco
ja parlam przez pare minut na stojaco, a w zasadzie na wiszaco, bo nie mialam zupelnie sil i wisialam na moim M. na szczescie zaraz kazali mi wejsc z powrotem na fotel.
+ Lilly May
Re: porod na stojaco
Ja rodzilam dwa lata temu i też poszłam na porodówkę o godz 17 z oddziału patologii ciąży bo lezałam tam już dwa tygodnie na potzrymaniu z 4cm rozwarcia.A o godz 21.25 przyszedł na świat Kuba mogłam tez go rodzić na stojąco ale nie miałam sił ustać nogi mi się uginały i miałam miękkie jak z waty.urodziłąm na fotelu w pozycji kucznej też świetna pozycja. Pozdrawiam.
Micky i Kubuś
Re: porod na stojaco
oj, o ile mi wiadomo to w wojewodzkim w gdansku nie maja nic przeciwko takiej pozycji, przynajmniej wiekszosc poloznych.
Gratuluje Corci:))
Jaś10m+8.2.05
Re: porod na stojaco
Miałaś szczęście, ja musiałam rodzić na fotelu choć strasznie bolało – zwłaszcza ucisk na kość ogonową i tamtejsze nerwy, ale położna powiedziała że nie mogę zmienić pozycji bo ona nie będzie się podemną kładła. No i urodziłam na szczęście szybko – 3,5h bóli i 15min parcia. Rodziłam z siostrą która też mi b. pomogła.
Pozdrawiam
Anka i Staś (23.02.04)
Znasz odpowiedź na pytanie: porod na stojaco