Opiszę może tu swój przypadek, bo chyba w Polsce już się takich “zabiegów” nie robi. Urodziłam niedawno bliźnięta, ciąża przebiegała dobrze według lekarzy, ja czułam się fatalnie, na początku wymioty i mdłości, później problemy z żołądkiem, okrutna zgaga, a trzeci trymestr to już koszmar, w 8-9 miesiącu nie mogłam chodzić, końcówka była naprawdę nieprzyjemna. Do tego totalna bezsenność i swędzenie skóry (jak ktoś miał, to wie, co to za koszmar). Ale do rzeczy. Należy wspomnieć, że w trakcie ciąży lekarz mnie nie badał, tylko dotykał brzucha i USG, i pytał, jak się mam. W końcu ustalono termin porodu – naturalnego na 6 dni przed terminem. Rano tego dnia udaliśmy się do szpitala, odczekaliśmy godzinkę w poczekalni (dla mnie godzina siedzenia to wyczyn). O 9 leżałam już na łóżku, moja gin przebiła błonę, wody odpłynęły. Podłączyli pod KTG i podali lek na skurcze. Tak minęły 3 godzinki, przyszedł anestezjolog, poszedł, znowu przyszedł, około pierwszej dostałam zastrzyk w kręgosłup. Zrobiło się naprawdę przyjemnie jak zaczął działać, bo skurcze bolały coraz bardziej. Po kilku godzinkach epidural przestał działać, zapodali kolejny. O 20.00 stwierdzili, że rozwarcie jest ok, zaczynamy przeć. No to prę. Pierwszy bliźniak ułożony główkowo, drugi pośladkowo. Drugi w trakcie parcia tak mnie uciskał pod żebra, że z bólu nie mogłam wytrzymać ( bo znieczulenie tak wysoko nie działa). Bardzo mi to przeszkadzało. Po godzinie z małym hakiem parcia okazało się, że jak główka już wychodzi, nagle skurcze zanikają i cofa się. I tak 3 razy. Położne dzwonią po gina. Puls dzieci (dziecka) zaczął chyba spadać, bo jak wparowała, to akcja była krótka. Z łózka zrobili fotel, nogi do góry, i… KLESZCZE!!! Dzięki Ci Boże za epidural. Małe nacięcie, i po 2-3 minutkach wyciągnęli Michałka za główkę. Kolejne 3 minutki i Piotrek była po drugiej stronie, tyle że za nóżki. Stąd ustalono badanie bioderek za kilka tygodni. Michał urodził się na krótkim bezdechu, ale trwało to tylko kilkanaście sekund. Po chwili już płakał donośnie. Obydwaj mają w skali apgar 9 pkt w pierwszej min., a w 5 – 10 pkt. Ja wcześniej o porodach nic nie czytałam, bo nie chciałam się stresować, teraz wiem, że w Polsce taki poród to raczej niemożliwe, byłoby cc. Przeżyliśmy krótką chwilę strachu, bo naleciało się lekarzy (oprócz mojej gin, jeszcze jedna, 2 pediatrów, 3 położne i na dodatek 2 praktykantki), zamieszanie zrobiło się okropne (ale uprzedzono mnie wcześniej, że może być tyle ludzi, więc nie panikowaliśmy). Dochodzę do siebie baaaardzo powoli, 2 dni po wyjściu ze szpitala, okazało się że mam krwiaka, więc musiałam tam wrócić. Antybiotyki, 2 dni w szpitalu. Po tygodniu byłam na badaniu kontrolnym i jest ok. Krwiak zniknął. Niestety walczę z rwą kulszową, nie mogę za bardzo się poruszać. Taki pecha mnie chyba dopadł troszkę 😉 Za to dzieciaczki kochane i słodkie. I mają się dobrze. waga dzieci Michał – 2745 g, Piotr – 3320. Ponad 6 kilo do urodzenia. Z małą pomocą gina udało się
Dziwna jest opieka w Irlandii, ale ja się pocieszałam, że przecież nie ja jedna tu rodzę i chyba wiedzą co robią. Ja i tak miałam częste wizyty, bo to bliźnięta i pierwsza ciąża. Pozdrawiam wszystkie przyszłe mamuśki, szczególnie te, które rodzić będą na wyspie i trzymam
jedno jest pewnie, o znieczulenie tu się nie trzeba prosić, na wstępie pytają, co sobie życzysz 🙂
4 odpowiedzi na pytanie: Poród w Irlandii
Po pierwsze wielkie gratulacje!!!! Dzielna z Ciebie babka. Jak ja bym usłyszała, że mam rodzić bliźnięta siłami natury to zwiałabym do Polski pierwszym samolotem 😉
Co do tutejszych metod to moja przyjaciółka rodziła w Dublinie i wyciągali dzidziusia taką ssawką (nawet nie wiem jak to się fachowo nazywa). Potem przez kilka tygodni malutka miała takie kółko odbite na główce :/
Kilka razy słyszałam też o używaniu kleszczy od innych znajomych i koleżanek z pracy, także są to jeszcze dość powszechne metody tutaj. Za to tak jak mówisz, zoo dostajesz bez problemu i chyba w ogóle lepiej są pacjentki traktowane w trakcie i po porodzie.
Pozdrawiam i niech się chłopcy dobrze chowają!
Beatek: proznociąg-vaccum
Majek tez rodzona przez kleszczowy,bo utknela.ja wspominam super milo moj szpital coomb womens i jakbym miala rodzic raz jeszcze to tylko tam;-)
Variatka,gratuluje i sił duzo zycze;–)
Właśnie, zapomniałam dodać, że jeśli chodzi o opiekę to super, położne miłe i chętne do pomocy, naprawdę. Na każde zawołanie i bez robienia min. Kilka razy byłam gościem w szpitalu w Polsce i dobrego słowa o tamtejszych położnych nie można powiedzieć Ale może to taki szpital odosobniony, he he.
A jeśli chodzi o ucieczkę na wieść o porodzie naturalnym, to i owszem – myśl zaświtała, tyle że nie wpuściliby mnie do samolotu, wielorybów nie przewożą Wcześniej byłam pewna że będzie cc, tak jakoś sobie myślałam. Tyle że od jakiegoś 37 tygodnia to było mi już wszystko jedno, byleby się pozbyć brzuchola 🙂
Gratulacje przede wszystkim!!
Większość moich koleżanek przy bliźniakach rodziła przez cc ale mam też jedną, która urodziła je całkiem sprawnie naturalnie. Byli obaj też dość sporzy ale udało się. W Polsce też są takie przypadki ale na pewno rzadsze! 🙂
Znasz odpowiedź na pytanie: Poród w Irlandii