Legenda “czarnej wołgi” odżywa.
W moim otoczeniu huczy. Już dwukrotnie zdarzyło się w centrach handlowych w Warszawie, że próbowano porwać małe dzieci (dwa przypadki są potwierdzone, ale może być ich więcej).
Schemat ten sam – rodzice z dzieckiem robią zakupy. Nagle dziecko znika. Rodzice alarmują sklep – zaczynają się poszukiwania. W obu znanych mi przypadkach dzieci odnaleziono.
W jednym – rodzice kazali pozamykać wszystkie wyjścia ze sklepu. Sklep przetrzepano. Matka rozpoznała dziecko… po bucikach. Ubranko miało inne, głowę ogoloną, niosła je na rękach jakaś kobieta. Dziecko było czymś odurzone.
W drugim przypadku dziecko odnaleziono odurzone w łazience.
Policja w tej sprawie nie chce nic mówić.
Mimo wszelkich wątpliwości, jakie można w tej sprawie mieć – apeluję do Was – szczególnie teraz przed Świętami – nie zabierajmy dzieci na większe zakupy! Zaabsorbowani tym, co mamy do kupienia, łatwo możemy stracić dziecko z oczu. A najmniejsza chwila nieuwagi może doprowadzić do tragedii.
42 odpowiedzi na pytanie: Porwania dzieci w supermarketach
urban legend juz 2 lata funkcjonuje
Ja słyszałam już o tym jakieś 2 miesiace temu i miało to miejsce w Poznaniu.
W jednym z większych znanych kompleksów.
Zostało porwane dziecko bardzo znanej osoby i dlatego też tego nie nagłośniono a po drugie ponoć ochrona za wszelka cenę chce złapać tych bandytów i nie ujawniają tego aby ich nie spłoszyć.
Ostatnio jak porwali chłopaka odnaleziono go w łazience przebranego w inne ciuszki z obciętymi włoskami. Na szczęście ochrona zadziałała bardzo szybko. Pozamykali wszystkie wyjścia a rodziców z dziećmi legitymowano.
Aż sie włos na głowie jeży jak sie o tym słyszy.
Legenda, legendą, ale te przypadki miały miejsce w ostatnich tygodniach i warto pamiętać o niebezpieczeństwach, jakie czyhają w zatłoczonych miejscach. A niestety – jak widzę w supermarketach – rodzice patrzą tylko na półki, a nie na dzieci. W zeszłym tygodniu znalazłam małe dziecko przysypiające między regałami
To, co opisuję miało miejsce w Warszawie. Część informacji pochodzi z fundacji “Dzieci niczyje”. Inna – od babci porwanego dziecka.
Piszę o potwierdzonych informacjach, choć ploteczek jest więcej. Łącznie z historią o porwaniu dziecka i podrzuceniu go potem na wycieraczkę z karteczką “Zawieźcie go do szpitala – wycięliśmy mu nerkę”. Ta informacja nie jest jednak zweryfikowana, więc może być wymyślona.
jasne ze czyhaja, tak jak czyha glupota ludzka
mojej znajomej (bliskiej) akurat traf chcial dzieciak nawial w galerii mokotow – jakos w listopadzie zeszlego roku – pmietam, ze juz kurtki sie nosilo 😀
nic nie zamykano, nie robiono alarmu
dzieciak byl obserwowany przez ochrone – 3 osoby mialy na niego wzglad i nie spuszczaly z oczu, jak pokojarzono szukajaca matke z blakajacym sie dzieckiem polaczono ze soba osoby.
dyskretnie
okazalo sie ze w galmoku tajnej ochrony jakas polowa ludzi, ktorzy po prostu blakaja sie po galerii i obserwuja.
Dobrze wiedzieć, że są tacy tajniacy.
Aczkolwiek ja Ka na czas zakupów zostawiam z dziadkami. Mogę spokojnie robić zakupy, a nie ganiać za nim, no i nie narażam go na kontakt z kichającymi i prychającymi ludźmi (on sam ostatnio non stop był na coś chory, więc już wystarczy).
Piszesz, ze znasz historiemod babci tego dziecka- wiec moze wiesz, czy cos wiecej z tym dzieckiem sie stalo, czy tylko wlosy obcieli i przebrali?? czym odurzyli?? Nie sadze, ze rodzice wzieli dziecko jak gdyby nigdy nic do domu, nie sprawdzajac u lekarza ogolnego stanu zdrowia, po takim zajsciu?
jak kto dziadkow nie ma, to jeszcze dziecko na smycz wziasc moze 😉
Dziecku podano głupiego jasia. Szczegółów nie znam. I nie napisałam, że znam ją bezpośrednio od babci 😉 Ta babcia stała się inspiracją…. ale w szczegóły wolę nie wchodzić.
Z małą wszystko OK.
Wystarczy, że jedno z rodziców z dzieciem w domu zostanie. Tylko nie pisz, że jak się ma jednego rodzica to coś tam… plizzz… Wiadomo – różne są sytuacje i nie zawsze można załatwić opiekę. Na szczęście ja mam i rodziców i męża i do tego pomocnych sąsiadów 😉
itd. itd
Klucha, nie dorzucaj już linków – wiemy, że legenda żyje nie od dziś (Szpilki pisała, że od 2 lat). Ale, jeśli kobieta z Fundacji “Dzieci Niczyje” twierdzi, że taki przypadek miał ostatnio miejsce, mówi o tym do mikrofonu i apeluje do rodziców, aby uważali, to – przyznasz – coś w tym jest. Co więcej – apeluje o zgłaszanie się do fundacji, gdyby coś takiego spotkało i innych. Nie wydaje mi się, aby robiła to po to, aby rodziców nastraszyć cy rozsiewać kolejne plotki.
Nota bene materiał o tym był wczoraj w mediach. Wieczorem oglądam TV, a tam serial “Bez śladu” i odcinek o facecie, który porywał dzieci i też im wcześniej golił głowę. Nawet pomyślałam, że ktoś ten odcinek widział i się zasugerował, a potem poszedł do mediów 😉
ja właśnie taką smyczke używam – śmiesznie to wygląda i już nie raz usłyszałam że pieska prowadze ale Młoda mi nie ucieknie, nie wyrwie sie no i w tłoku jej nikt nie zabierze
jutro wybieramy sie po zakupy do centrum handlowego i zamierzam używać smyczki na wszelki
Broniu… moj maz jest w domu zwykle w okolicach 7-8 ostatnimi czasy. bywa ze jeszcze pozniej. pomocnych sasiadow mam, ale niekoniecznie chetnych do zostania z moja dwojka.
z ta smycza, tak zazartowac sobie chcialam, w nawiazaniu do innego watku. nie chcialam wywolywac dyskusji na temat dzieci w sklepie. jasne, ze sklep z wielu wzgledow to nie najlepsze miejsce dla dziecka, ale czasem nie ma wyjscia.
(smycz uzywalam z marta, tymon na razie jeszcze jezdzi w wozku)
Wiem, że oczko puściłaś 🙂
Wątków o dzieciach w sklepie też było kilka (pamiętam, że któraś foremka opisywała nawet, jak dzieć się zapodział).
Ja tylko się chciałam pochwalić, że problemów z opieką na czas zakupów nie mam 😉
Słyszałam o czymś takim tyle, że w związku z Opolem
podobno informacje prawdziwe z kręgów pracowników sądu..
kilkoro dzieci, nie znalazły się, słyszałam o tym co najmniej rok temu.
Tylko dziwi mnie, że żadnego info nie spotkałam w mediach
a strona fundacji nie apeluje
nawet sie nie zajaknie
i nawet nie wiesz jaka to ulga, bo ja wlasnie z takiego maratonu wrocilam, nie tyle sklepowego, (ale tez po drodze zaliczylam jeden) ale i papiory zalatwialam potrzebne i inne cuda na kiju. nawet nie wiesz, jak zmeczona jestem, pomimo, ze u mnie dopiero 2 po poludniu. ile bym dala, zeby nie wygrzebywac wrzeszczacego i kopiacego ze zlosci chlopa co chwila z samochodu i nie tlumaczyc marcie, ze wysiada sie dzwiami, a nie bagaznikiem. babcia jest. ale nie zawsze dostepna. wieksze wyjsca planuje z jej udzialem, ale codziennosc jest jaka jest.
ja osobiście w te opowieści nie wierzę 🙂
linkowac nie będę bo musiałabym prawie całe google wylinkować 🙂
na stronie fundacji zauważyłam program na rzecz dzieci – ofiar handlu i dzieci cudzoziemskich bez opieki:
o porwanych dzieciach na narządy nic nie moge znaleźć, moze źle patrzę
Znasz odpowiedź na pytanie: Porwania dzieci w supermarketach