nie, nie potrzebuje pomocy
swoja magisterke obronilam dawno temu, w zasadzie w czasach, kiedy zrodla internetowe byly jeszcze cudakiem i nikt specjalnie nie wiedzial, jak je cytowac
poproszono mnie za to o edycje cudzej pracy magisterskiej
nie rzeczowej, raczej o przecinki, bledy stylistyczne i orty chodzi
zaczelam sprawdzac, a ze jestem z tych, ktorym na secu lezy uczciwosc naukowa, zaczelam dosc podejrzliwie odczytywac fragmenty
wrzucilam je do pewnego programu, ktory porownuje teks do innych tekstow obecnych w necie
i bigo!
wiekszosc zerznieta niemal slowo w slowo
nieudolna parafraza bez specjalnego starania sie o ukrycie zrodla
zero zrodel wspomnianych w cytowanych dzielach
skontaktowalam sie z autorka, ktora oswiadczyla mi bez zenady: tak ma byc
odmowilam jakiejkolwiek edycji (afera w rodzinie z tego wyszla, ale to temat na osobny post), zwrocilam prace nietknieta
rodzina sypie mejlami w temacie: serca nie masz, tak ma byc, promotor nic nie powiedzial, wszyscy tak roia, rbisz z igly widly — i moj ulubiony argument: przeciez to umiejetnosc zey korzystac ze zrodel, prawda?
od 48 godzin trzymam nerwy na postronku
ale moge wybuchnac lada moment
ale moze
moze ja rzeczywiscie robie z igly widly?
jak to jest w polsce? za moich czasow tepiono plagiaty jak nic innego
kazdy znak plagiatu bez zaznaczenia zrodla konczyl sie wielkimi nieprzyjemnosciami
czy cos sie zmienilo???
uswiadomcie mnie, prosze, bo zaczynam watpic w swoj wlasny kregoslup moralny:/
17 odpowiedzi na pytanie: praca licencjacka/magisterska – jak to sie pisze?
na wszystkich znanych mi uniwersytetach praca przechodzi przez taki program
tam sa wylapywane wszystkie plagiaty w faq masz odpowiedzi na wiele pytan ktore moga ci pomoc.
moja praca zostala uznana za plagiat poniewaz w zalaczniku wstawilam wyciag z ustawy 3 strony i przez to przekroczylo to dozwolony procent “sciagniecia” od kogos, moj kolega mial plagiat bo zacytowal caly artykul z internetu ktory kiedys sam napisal
od tego roku akademickiego ponoć wszystkie uczelnie objęte są w 100% systemem antyplagiatowym, czyli sprawdzana jest każda praca
Wcześniej było to sprawdzane na wyrywki, losowo, co któraś praca i można było liczyć na szczęście, że akurat Twojej pracy nie sprawdzą, a teraz…
Myślę, że dziewczyna powinna się zastanowić czy jej przysługi nie zrobiłaś.
Bo to że promotor zatwierdził, to o niczym nie świadczy. Pracę musi ocenić jeszcze recenzent.
Skoro Ty tak łatwo odkryłaś plagiat, to komisja sprawdzająca też nie powinna mieć z tym problemu.
Jak wykryją jej plagiat to będzie musiała pracę poprawić i nie obroni się w terminie.
Czy ona studiuje kierunek techniczny czy humanistyczny?
Mogłabyś podać nazwę uczelni na której się uczy? chociażby na priv.
Hmm, ja pisałam prace mgr na polibudzie- główną wartością był po prostu projekt. do tego “trochę” tekstu do którego większość promotorów większej wagi nie przywiązywało, a i trudno by było znaleźć źródło, które można by zastosować 1:1. dlatego też nie wymagali od nas żadnych przypisów, trudno by właściwie było. podawaliśmy po prostu globalnie źródła z jakich się korzystało.
ależ jakie było moje zdziwienie, jak mniej więcej w czasch kiedy ja pisałam prace, siedziałam sobie w knajpie i podsłuchiwałam rozmowe 3 dziewczyn. które uważały, że ich promotor ZABRONIŁ im w pracy pisać czegokolwiek własnego, arumentując, ze nikogo nie obchodzi ich zdanie!!! praca ma się składać z samych przypisów! nie wiem czy oznaczonych czy nie. ale zero własnego zdania!
To jest autoplagiat i jak najbardziej jest uznawany na nierzetelność naukową. Chcąc zacytować swoją pracę, trzeba bezwzględnie zaznaczyć, że jest to już tekst opublikowany i odnośnik. Najlepiej wziąć w cudzysłów.
Siedzę w temacie, ponieważ sama mam pod opieką magistrantów, do niedawna też licencjatów. W programie autoplagiatowym nie może wyjść ponad 20% tekstu ściągnietego od kogoś innego. Jeżeli jest zdanie, definicja, pierwsze konkretne ujęcie tematu, które chce się przedstawić to należy wziąć ten fragment tekstu w cudzysłów. Moim zdaniem słusznie zrobiłaś, że oddałaś pracę nieruszoną. Niech się dziewczyna nauczy posługiwać cudzymi tekstami i odnośnikami. Każde zdanie można napisać na swój sposób, wystarczy włożyć w to odrobinę pracy i zaangażowania.
Co do uwagi o tym, że jakiś promotor uznał że w pracy ma być tylko wybór literatury – własciwie na tym polegają prace licencjackie. Opisać konkretny problem opierając się na danych literaturowych. Opierając się, a nie zżynając równo. W sumie to nic innego jak praca przeglądowa czy poglądowa, które są również pracami naukowymi.
Coś czuję, że dziewczyna i cała rodzina chce,żebyś za nią tę pracę napisała
wiem wiem ale do tego artykulu byl odnosnik zrodlo a i tak dzieki temu ze byl to dosc dlugi artykul praca przekroczyla wspolczynnik i zostala uznana za plagiat.
dodam jeszcze ze w mojej pracy tez zalacznik zostal dolaczony na wyrazne zyczenie promotora.
pracuje w szkole, gdzie plagiat to jest po prostu maksymalny obciach — scigamy szczyle za jedno metne zdanie sciagniete z innych zrodel bez podania autora
wiec pewnie stad zaczelam sie zastanawiac
program, przez ktory przepuscilam prace (praca ma 60 stron tekstu) wskazal podobienstwo w granicach 17%
mam doswiadczenie z tym programem — trzeba przejrzec przypisy, tytuly, cytaty i inne podobne sprawy
nawet po eliminacji wszystkich oczywistych podobienstw, zostalo 13% procent podobienstwa
plus podobienstwo strukturalne, ktore odkrylam ja, bo program go raczej nie widzi
wyzial humanistyczny, uczelnia z tradycja (nie kilkuletnia, ale siegajaca wstecz do okresu powojennego), zakladam, ze wiedza, co robia:/
nie mam pojecia, czy maja jakas konkretna polityke kontroli plagiatu (za moich czasow, to byla sprawa promotora i jego znajomosci materialu, niestety; ale jakos nas wyszkolili, ze plagiat jest be i juz
a ja dostalam na talerzu papier, ktory nawet dla osoby z nikla znajomoscia tematu, smierdzi plagiatem na odleglosc:/
ciesze sie, ze nie jestem jakims odludkiem w moich odczuciach:)
Obciach – dobre słowo. Dla mnie to obciach.
Mój promotor mawiał, że nie każdy musi mieć tytuł i jak komuś się nie chce na ten tytuł pracować to drzwi wyjściowe uczelni są dla niego szeroko otwarte 🙂
U mnie było dokładnie tak samo.
Ale kojarzę, że znajomy pisząc swoją pracę humanistyczna część cytował ze źródeł, a reszta to była parafraza źródeł. Pisał “swoimi słowami” zdanie po zdaniu z książki. I podobno tak miało być
kanta, nie mam pojecia, za “moich” czasow jeszcze takich czarow nie bylo. ale z tego co ztrofka pisze:
czyli praca, ktora mialas sprawdzic miescilaby sie w “normie”?
pisałam pracę i licencjacka i magisterską u tego samego profesora, który otwarcie nam powiedział: wy nie macie tworzyć nowych teorii, to wszystko zostało już kiedyś opracowane, należy natomiast zebrać to w jedną całość – adekwatną do tematu:)
Dlatego prawie cała moja praca i lic i mag składała się z cytatów i przypisów oczywiście, troszkę pozmieniana kolejność wyrazów itp.
Naszym obowiązkiem było przepuszczenie jej przez program plagiatowy i dostarczenie promotorowi “wyniku” na podstawie którego dopuszczał pracę do egzaminu.
Ja siedzę w dziedzinie eksperymentalnej, więc w większości prac najważniejsza jest część praktyczna, a najwięcej podobieństw wynika z czytania prac poprzednich licencjuszy/magistrantów. Mieliśmy kilka prób plagiatów, w tym z mojej magisterki, dawno temu, jak zaczynałam pracę, traf chciał, że szefowa dała mi do przejrzenia pracę delikwenta i tekst wydał mi się dziwnie znajomy, he he.
W Twoim przypadku to szczerze nie wiem. Bo z jednej strony jak pisze Ilonusek można robić “składankę”, ale moim zdaniem pozbieranie nie oznacza użycia cudzego tekstu słowo w słowo, a jak się słowo w słowo cytuje to musi to być podane jako odniesienie.
to zalezy z czego ta praca, z jakiej dziedziny
ja pisałam z matematyki i cóż, trudno oczekiwać, że magistrant stworzy nowe twierdzenia czy dowody a w naukach ścisłych zmiana jednego słowa burzy cały sens więc tu nie było wyboru i prace były naprawdę bardzo odtwórcze
w takich pracach zwykle jest bardzo długa lista prac i opracowań z których się korzystało ale nikt normalny z matmy nic nowego na poziomie magistra nie wymyśli
u nas na polibudzie nie sprawdzają programem antyplagiatowym… inaczej każdy wzór i twierdzenie użyte w pracy byłyby plagiatem.
Jeśli w pracy są przypisy i odnośniki w tekście do bibliografii to nie jest to plagiat.
Jeśli ich brak to niestety praca nie powinna być pozytywnie oceniona.
wlasnie tak powinno byc ale nie na wszystkich uczelniach jest. U mnie nie moglo sie przekroczyc iles tam 20% cytatow bo uznano by to za plagiat. Trzeba bylo wiekszosc cytatow przeksztalcic na wlasne slowa ale dac zrodlo
Ja też pisalam pracę mgr na Polibudzie i częśc teoretyczną miałam mimo wszystko rozbudowaną z dokładnie zacytowanymi źródłami. Nie było opcji podawania ogólników, wszystko dokladnie. Ale moja Katedra była wyjatkowo na to uczulona 🙂
ja na swiezo w temacie bo doslownie 3 tygodnie temu zlozylam swoja prace mgr i aktualnie czekam na sadny dzien obrony.
Kazda pozycja, ktora cytowalam jest podana jako przypis. W sumie na 91 stron mam 158 przypisow (raczej takich jedno, dwu zdaniowych) ale zawsze podawalam zrodlo+ numer strony. Jesli cytowalam ze strony internetowej – adres strony + dzien, w ktorym z danej strony korzystalam.
W bibliografii zawarlam 50 pozycji ksiazkowych, 11 artykulow, sporo aktow prawnych, 49 orzeczen sadowych i 18 stron internetowych…podobno to malo….
Znasz odpowiedź na pytanie: praca licencjacka/magisterska – jak to sie pisze?