Witam.
Jak jest u was w przedszkolach? Czy panie informują was o wypadkach lub awanturach waszych dzieci? Olek wdaje się w bójki z dziećmi, został ugryziony, pobił kolege a panie o niczy, nie wiedzą. Olka przyjaciel skręcił noge a panie utrzymują, że to nie przy nich i że nic nie widziały a dzieciak przyszedł z przedszkola kulejąc. Tak samo było z córcią, miała wielkiego guza na głowie, panie nic nie wiedzą, potem kolega ją zepchnoł ze zjeżdżalni, upadła na plecy, pani dała chłopakowi kare a jak przyszłam do niej ją zapytać jak to się stało, to ona o niczym nie pamiętała i nie wiedziała. Z dyrką nie ma co gadać, bo u niej w przedszkolu nigdy nic się nie dzieje. Już kilka razy chodziłam na rozmowy z paniami i one nigdy nic nie widzą i nic się na ich zmianach nie dzieje.
73 odpowiedzi na pytanie: Problem z przedszkolankami.
Zadałaś pytanie na czasie akurat w naszym przypadku : NIedalej jak wczoraj Kamil w przedszkolu rozwalił wargę, ledwie przekorczyłam próg przedszkola doskoczyła do mnie pani opisując przebieg wypadku także ja mam akurat takie doświadczenie w tej kwestii 🙂
No to świetnie. U nas panuje zmowa milczenia…
Hmmm, ja nie moge narzekac. Praktycznie od progu sie dowiaduje, ze cos, nie daj Boze, sie stalo. Na biezaco tez dostaje informacje, jesli Maksio byl tego dnia niegrzeczny, rozkojarzony, albo po prostu mu sie nic nie chcialo…
siniaków, bijatyk i rozwalonych głów nie widzą
nie mówią
dziecko w domu mówi że w głowie mu sie kręci, się okazuje że z kolegą wpadli na siebie i zderzyli głowami
o dziecku że jest niegrzeczne też nie powiedzą od razu, tylko jak sobie przestają radę dawać
No tak i od razu z pretensją…
Nie wiem już jak gadać z nimi, ale następnym razem zrobie im awanture!
ja sie dowiaduje od marcina co kto zrobił,nigdy mi pani nie powiedziała o incydentach….kilka dni temu marcin narzekał ze go boli kolano bo sie przewrócił w trakcie zabawy,jeszcze wczesniej -ze uderzył ząbkiem w stół schylając sie po cos -efekt -boląca jedynka-całe szczęscie ze to mleczak….
od pani tez sie niczego nie dowiaduje….
jak powtórzy sie taka sytuacja to pójde i zapytam czy w ogóle wiedzą co robia dzieci….
dla kontrastu napisze ze moja siostra pracuje w placówce żłobkowo-przedszkolnej w irlandii i tam to znów przegięcie w druga stronę.kazdy siniak czy ugryzienie to telefon do rodzica z informacją o zdarzeniu,do tego spisanie protokołu zdarzenia i włożenie do teczki dziecka.dane te są przetrzymywane do 21go roku życia dziecka
Dziewczyny, sorry, ale drażni mnie słowo przedszkolanka… Nie ma takiego zawodu- jest NAUCZYCIELKA PRZEDSZKOLA… Nie po to studiujemy i ciągle podnosimy kwalifikacje, aby być”przedszkolankami”.
Co do tematu- macie prawo oczekiwać od wychowawczyni rzetelnej informacji- ja zawsze mówię rodzicom o “wypadku”, zwłaszcza, jeśli dziecko uderzyło się w głowę, bo trzeba obserwować. Jeśli uderzyło się w nią mocno – to dzwonimy po rodziców, bo z tym nie ma żartów. Co do codziennego informowania o tym, że dziecko było niegrzeczne, to wybaczcie, ale czy chcecie codziennie o tym słuchać?? Mam dzieci notorycznie bijące innych, niesłuchające- jeśli nie dzieje się nic strasznego nie mówię rodzicom,chyba że naprawdę się zadziej źle, tylko załatwiamy sprawę z dzieckiem- w końcu m.in. po to tam jesteśmy. Rodzice naprawdę nie chcą słuchać tylko skarg…poza tym mam rodziców, którym jak powiem, że dziecko źle się zachowywało, to słyszę teksty- oj, znowu będzie lanie, to odechciewa się wszystkiego- nie chcę żeby dzieci były bite, bo “pani naskarżyła”. Albo rodzice po moich słowach, że delikwent nabroił, puszczają uwagę mimo uszu i pędzą do sklepu po nową zabawkę albo MCDonaldsa…wiec po co się produkować??? Jest tylko nieliczna grupa rodziców ciągle współpracujących z nauczycielem, którzy biorą sobie wszelkie pozytywne czy negatywne opinie do serca i pracują z dzieckiem.
Aha, no i niestety muszę trochę usprawiedliwic k9oleżanki po fachu, nie zawsze da się zauważyć każde potknięcie malucha, bo nie mamy oczu z tyłu i z przodu, niestety…Ja jestem sama na sali z 28 dzieci, woźna na 2 oddziały, więc wchodzi tylko posprzątać i w porze posiłków, więc naprawdę nie wszystko widzę. Moim zdaniem rodzice powinni pytać ile osób jest na grupę i jeśli uznają, że to za mało powinni walczyć o dodatkową pomoc, bo to tylko dla dobra ich dzieci. Moi rodzice siedzą cicho, a ja sama nie wywalczę nic, bo jak idę do dyrekcji to słyszę “pani sobie radzi”. tylko wszystko jest do czasu. To tyle.
No wiesz, jak dla mnie przedszkolanka o wiele przyjaźniej brzmi niż nauczycielka przedszkola.
No zdziwiłaś mnie.
Przedszkolanka to pani o małych kwalifikacjach?
Nauczycielka przedszkola uczy przedszkola?
Wiesz, jak ktoś powie na mnie matematyczka zamiast nauczycielka matematyki, jakoś nie czuję się obrażona:)
Hmmm… podejrzane to….
Ja zawsze jestem dokladnie informowana, co dzieci robily w ciagu dnia, jak sie zachowywaly, czy jadly itp. Jesli mial miejsce jakis incydent, to informacja o nim idzie w pierwszej kolejnosci.
Porozmawialabym z paniami na Twoim miejscu, lub poruszyla temat na jakims zebraniu (inni rodzice maja takie same obserwacje?), bo dowody na to, ze cos tam sie zdarzylo masz ewidentne. Dziwne, ze panie nic nie wiedza…
Tak samo mi sie skojarzylo 🙂
I tez uwazam, ze slowo “przedszkolanka” jest bardziej przyjazne.
Doczytałam już w necie na temat definiowania pań w przedszkolu.
Myślę, że dla mam obie nazwy niczym sie nie roznią:)
Tylko wiesz, Twoich kompetencji nikt nie podważa, a w przedszkolu bywa różnie, rodzice nie traktuja nas jak nauczycielki, raczej jak “opiekunki”. Żadna z nas nie lubi byc nazywana “przedszkolanka”, uwierz mi. To chyba kwestia autorytetu i chęci bycia traktowanym poważnie.
W naszym przedszkolu na początku każdego roku przedszkolnego rodzic podpisuje specjalne oświadczenie – o jakich wypadkach ma być informowany telefonicznie a o jakich podczas odbierania dziecka z przedszkola.
Dodatkowo przedszkole prowadzi specjalny zeszyt w ktorym kazda z pan wpisuje dany uraz dziecka, o co poszlo, kiedy itp itd.
Zawsze jestem informowana – poza dwoma czy trzema przypadkami gdy poważne obrażenie nie zostało do tego zeszytu wpisane – ale tutaj wina leży ewidentnie po stronie wychowawczyni – dluga historia nie chce mi się rozpisywać.
Pewnie uznasz, że się czepiam, ale po prostu szlag mnie trafia jak słyszę/czytam takie słowa.
Warunkujesz w ten sposób zachowania dziecka – TRWALE!!!
To Twoje ukochane dziecko i ono NIE JEST NIEGRZECZNE, tylko ZACHOWUJE SIĘ NIEGRZECZNIE.
A najgorzej z tego wszytkiego to samemu dziecku powiedzieć – ale jesteś niegrzeczny – tym samym zaburzając mu całe jego wartościowanie siebie jako odrębnej istoty ludzkiej.
dziecku neleży mówić, że zachowuje się niegrzecznie, ze np. plucie jest niegrzeczne. trzeba mu pokazać daną sytuację którą uważamy za niegrzeczną i to na nią zwrócić uwagę a nie mówić dziecku, że jest niegrzeczne.
Dziecko ciągle słyszące słowa, że jest niegrzeczne – takie się staje. Sama to warunkujesz.
Dziecko słyszące, że niegrzecznie się zachowało w danej sytuacji + krótki i jasny przekaz jakiego zachowania mama wymaga – dostosowuje swoje zachowanie do Twojej prośby.
Zły pomysł, krzykami i wrzaskami nic nie zdziałasz.
Możesz:
porozmawiać – ale skoro już rozmawiałaś i nie przyniosło to żądanego efektu to:
– poruszyć sprawę podczas zebrania rodziców w obecności wychowawczyni
– poruszyć sprawę na zebraniu RR
i zobaczyć co z tego wyniknie, wtedy działanie dostosować do wyników rozmów.
Amen – fantastyczna postawa!
Proszę, jaka mądra mama!!!
Moje dziecko długo przychodziło potłuczone z przedszkola.
I wiem, że nie wszystko jest w stanie wyłapać pani wychowawczyni…
Natomiast kilka razy, kiedy przyszłam po młodą do przedszkola, wlazłam na taką lub podobną sytuację: chłopaki bijące się, kopiące i okładające i panie wychowawczynie całkowicie pochłonięte układaniem puzzli, bynajmniej nie z dziećmi,dwudziestka rozszalałych dzieciaków bez jakiegokolwiek nadzoru.
Wiem, że i takie sytuacje się zdarzają, nie będę zaprzeczać…ludzie są różni, w swoim przedszkolu to połowę kadry bym wyrzuciła. Ty jako matka mogłas zareagować, jeśli uważałaś, że coś jest nie tak.
dla mnie to nie w nazwie problem. nauczyciel szkoly sredniej nazywany jest zwyczajowo profesorem. czy to cos zmienia? czy przeszkodzilo licealistom w zalozeniu kosza na smieci “profesorowi” od angielskiego?
na szacunek trzeba zapracowac, czy sie jest przedszkolanka, profesorem, czy sprzataczka.
święte słowa !
Rozmowy nic nie dają. Panie są już jakieś obrażone na mnie i mówią, że mały kłamie i jego kolega też.
Jednak panie powinny o tym poinformować.
Znasz odpowiedź na pytanie: Problem z przedszkolankami.